» Blog » MG to żadna wyrocznia
06-07-2013 13:27

MG to żadna wyrocznia

W działach: Przemyślenia | Odsłony: 109

MG to żadna wyrocznia

Bycie Mistrzem Gry to bardzo odpowiedzialna sprawa. Należy bardzo racjonalnie oceniać wszystkie działania Graczy po czym wyciągać z nich racjonalne konsekwencje. To dość stresujące, ponieważ zawsze trzeba umieć zdecydować kiedy czyn Graczy poniesie są sobą dobre rezultaty, a kiedy BG powinni zostać ukarani za swoją głupotę.

Dlatego ja jestem bardzo słabym MG. Nie nagradzam Graczy za mądre i rozsądne czyny, ani też nie karzę ich za te głupie. Nie uważam siebie za aż tak duży autorytet by jednoznacznie ocenić co było dobrym ruchem, a co głupim. Dlatego jako istota niedoskonała wybrałem łatwiejszą ścieżkę.

Staram się by Gracze się dobrze bawili.

Tak, wiem że jest to chodzenie na łatwiznę, ale mam ku temu swoje powody o których postaram się odrobinę opowiedzieć.


Nie ma to jak porównania


Modne jest porównywanie RPG do książek, filmów, gier komputerowych i takich tam różnych, więc też nie mogłem się opanować. Zastanawiam się jak bardzo bohaterowie gier, filmów i książek karani są za własną głupotę.

Wydaje mi się, że ludzie by znienawidzili pisarza gdyby ten w czwartym tomie swojej powieści nagle napisał „No i durni główni bohaterowie użyli granatu obronnego w jaskini. Skały spadają, wszyscy umierają. The End”. Facet zmarnowałby czytelnikom masę czasu, którą poświęcili na poznawanie serii i nagle przerwał historię przez zwykłe gówno.

Gry komputerowe są trochę inne. Tam co chwila możemy zrobić coś głupiego i ponieść za to karę, umierając w debilny sposób, po czym się odczytać. Jeśli gra nas mocno wciągnie i zginiemy nagle, ze świadomością że ostatni zapis jest sprzed 5 godzin to dopada nas frustracja z powodu zmarnowanego czasu.

Jeśli gry komputerowe dbają o czas grających i pisarze szanują czas czytelników, to dlaczego Mistrzowie Gry nie mają szanować czasu Graczy oraz własnego?


Nikt nie jest ostateczną wyrocznią


Nie spotkałem i nigdy nie spotkam wszechwiedzącego MG, choć niektórzy bardzo chcieliby takimi być. Bardzo łatwo jest uznać Gracza za debila, bo zrobił coś inaczej niż zaplanował to Mistrz. Ale czy to naprawdę jest ta najlepsza droga? Jeśli wykluczymy sytuacje patologiczne, to zawsze czyn Gracza musi mieć jakieś motywacje, chociaż dla MG mogą one wydawać się w pierwszym momencie niejasne.

Mistrz Gry w takiej sytuacji powinien zastanowić się jak z deklaracji sprawić by gra dalej była atrakcyjna, a nie jak ukarać kogoś za głupotę. W końcu jest Mistrzem Gry, a nie Mistrzem Tortur.

Zniszczenie Graczowi postaci, zabicie jej lub doprowadzenie drużyny do takiej sytuacji, że dalsza gra nie ma sensu jest po prostu zmarnowaniem wszystkim grającym czasu. Równie dobrze MG może powiedzieć „Słuchajcie, sorry ale mam w dupie te ostatnie 5 sesji, jesteście głupi to nie żyjecie i tyle.”


Garść przykładów


Nie lubię jakoś mocno teoretyzować, lubię opierać się na konkretnych doświadczeniach, więc podzielę się z Wami kilkoma sytuacjami ze swojej przedostatniej kampanii „Ostatni Występ”, w klimatach pirackich. Postaram się pokazać jak można było łatwo ukarać Gracz oraz wyjaśnię czemu tego nie zrobiłem.


Przykład 1 „Szalona deklaracja”


Bohaterowie płynęli swoim okrętem, który był dość słabo uzbrojony, a załoga nie była wyjątkowo bitna. Zmierzali do wyspy na której miał znajdować się tajemniczy skarb. Jednak przy samej wyspie dostrzegli inny okręt. Po krótkim wywiadzie BG zrozumieli, że jest to Krwawy Kruk, najlepszy okręt należący do najbardziej bezwzględnej pirackiej floty jaka krąży po Karaibach. Wbrew ostrzeżeniom drugiego Gracza, kapitan wydaje rozkaz by płynąć prosto na Krwawego Kruka i uderzyć w niego dziobem.


Szczyt głupoty! Przecież to nie mogło się udać. Trzecia sesja kampanii (czyli przegranie za nami około 10 godzin), a ja jako dojrzały sędzia powinienem posłać BG wraz ze statkiem i załogą prosto na dno. Tylko, że takie zakończenie byłoby irytujące nie tylko dla mnie ale i dla nich. Poza tym czy to naprawdę był szczyt głupoty? Gracz uznał, że teraz przeciwników na statku może być mniej (bo reszta plądruje wyspę), więc wydawało mu się, że to właśnie może być najlepszy moment do ataku. Nie mi oceniać, że Gracz zrobił źle. Podjął tę decyzję w przeciągu kilku minut. Gdyby scena miała miejsce „naprawdę” mógłby się zastanawiać pewnie z pół godziny nim podjąłby decyzję o ataku lub ucieczce.

Oczywiście Graczom nie udało się wyjść z tej sytuacji cało. Krwawy Kruk tak ostrzelał ich okręt, że uciekali tonąc i by nie zostać wybitymi w abordażu wpłynęli samobójczo w jakąś cieśninę, osadzając tam swój okręt na stałe, ale gubiąc wroga na kilka godzin. Czy była to jednak kara dla Graczy? Pozbawienie ich okrętu podczas pirackiej kampanii? To byłby problem nie tylko dla nich ale i dla mnie. Oczywiście utrata okrętu była dla nich przykrym doświadczeniem, ale by ratować kampanię wkrótce otrzymali nowy statek – okazało się, że skarbem o który musieli walczyć z krążącymi po wyspie piratami był magiczny kamień, który potrafił przywołać statek-widmo. Nie dość, że nie ukarałem Graczy za głupotę to jeszcze dostali coś lepszego i ciekawszego. Czy sesja na tym straciła? Gracze świetnie się bawili, a do tego nie zmarnowaliśmy wielu godzin grania na nudny koniec. Czasem warto być niedojrzałym MG.


Przykład 2 „Grzech zaniechania”


Bohaterowie starają się zdobyć wieżę, w której przebywa szalony Prorok – ich ostatni, najpotężniejszy wróg, który ma w posiadaniu ostatni element zbieranego przez nich artefaktu. Gracze boją się jego potęgi, więc próbują bezskutecznie ostrzelać wieżę z armaty. Ostatecznie towarzyszący drużynie BN, dobroduszny oficer nad którego ciałem przejmuje czasem kontrolę jakiś zły duch, proponuje BG że jeśli oni się boją walki z Prorokiem to on pójdzie tam sam i go załatwi. Gracze się zgadzają...


Tak, dobrze słyszeliście. Gracze pozwalają pójść po artefakt facetowi opętanemu przez jakieś potężne mroczne siły. Debile? A może było po prostu późno i wszyscy byli zmęczeni, na sesji działo się wiele innych emocjonujących rzeczy i w tym zamieszaniu Graczom uleciał ten istotny szczegół? W końcu nawet pomimo świetnego odgrywania Gracze nie są swoimi postaciami, nie dość że wszystko zasila ich wyobraźnia to jeszcze wszystko pędzi znacznie szybciej (np. godzinne przygotowanie armaty to jakieś 5 minut czasu gry). Do tego Gracze słyszeli wiele strasznych historii o swoim wrogu i mieli prawo się go obawiać. A może liczyli na to że walczący się osłabią i wtedy BG wkroczą na prawie gotowe? Ciężko ocenić, na pewno chamstwem z mojej strony byłoby uznać, że z powodu tego błędu cała kampania kończy się porażką lub też BG giną straszną śmiercią.

Oczywiście przygoda została rozbudowana o dodatkowy epizod odzyskania artefaktu z rąk niedawnego sojusznika, ale koniec końców to Bohaterowie wyszli z tej sytuacji obronną ręką? W końcu mieli do tego prawo, chociażby dlatego że przez kilkadziesiąt godzin pokonywali różne przeszkody by go zdobyć i zasługiwali na to ze względu na włożony trud.


Podsumowanie


Karanie Graczy za głupotę to brak szacunku do czasu poświęconego na rozgrywkę. Tym bardziej, że w rzeczywistości gracze mało kiedy popełniają „głupoty” z powodu jakiejś ułomności umysłowej. Zazwyczaj są przekonani, że postępują słusznie lub też nie zrozumieją dobrze opisu sytuacji czy to z winy MG czy chociażby zwykłego zmęczenia. MG to nie jest rodzic by karać i wychowywać. Lepiej się dobrze bawić całą grupą.

Komentarze


Z Enterprise
   
Ocena:
0
Ogólnie cała ta dyskusja zaczyna coraz bardziej przypominać rozmowę zwolenników kary śmierci z jej przeciwnikami :)

Tylko że to bez sensu. Bo śmierć postaci nie jest żadną "karą" w grze, chyba że macie mg który lubi sobie porządzić i porozkazywać, a nieposłusznych karać właśnie. Ale tutaj potrzebna jest inna dyskusja, szersza, pod tytułem "grać czy nie grać z debilami".

Wszystkim "przeciwnikom KARY śmierci" polecam jeszcze raz poczytać podręczniki RPGów, w które gracie. Informacje o śmierci postaci znajdziecie zwykle gdzieś w rozdziałach związanych z walką, koło rozwiązywania efektów obrażeń.
Jeśli jest taka opcja w grze (a w większości jest), to po coś tam została wsadzona.
Nie chodzi mi tu o wierne granie "by the book", ale zastanowienie się, dlaczego akurat w grze, którą sobie wybraliście (np w Warhammerze czy Sawydżach) takie informacje się znajdują. Co autorzy mieli na myśli? Narzędzie do "karania" graczy? Czy może jednak coś, co ma stwarzać dramatyzm, napięcie, "realne" zagrożenie?

To pytanie "tantryczne", do waszego, wewnętrznego zastanowienia się. I możliwe, puknięcia się w czaszkę przez wszystkich tych, którzy zamiast przygód akcji i niebezpieczeństw wybierają familiadę.
07-07-2013 20:42
Nuriel
   
Ocena:
+1
@Zigzak

Informacje o śmierci postaci znajdziecie zwykle gdzieś w rozdziałach związanych z walką, koło rozwiązywania efektów obrażeń

No i chyba znajdują się w części dotyczącej Walka albo Mechanika nie dlatego, że nazwa Wyciąganie-Konsekwencji-Wobec-Skretyniałych-I-Debilnych-Wielce-Postaci-Graczy nie mieściłaby się w nagłówku, prawda? ;)

Poza tym, wydawało mi się, że dyskusja dotyczyła śmierci postaci na skutek błędu gracza, a nie mechaniki ;)

Bo gdzie tu błąd gracza? "Jakbyś frajerzyno nie wyturlał tej jedynki* to byś nie zginął"? ;)

*tudzież innego wyniku powodującego porażkę, katastrofę i śmierć w męczarniach.
07-07-2013 21:22
Eliash
    @Zigzak
Ocena:
0
Jako "gospodarz" proszę Cie o wypowiadanie się w bardziej przyzwoitym tonie lub o niewypowiadanie się w temacie. Nie kasuję Twoich komentarzy tylko dlatego, że nie chcę aby inni wyglądali jak rozmawiający z duchem.
Ja wiem, że nakręcasz dyskusje, ale wolę pod swoimi notkami krótką wymianę zdań na poziomie niż bezsensowne przerzucanie się chamskimi argumentami.

I nie zmieniaj proszę tematu dyskusji. Tak jak Nuriel mówi, notka nie dotyczy zabijania BG np. w walce, ale za "głupotę" w stylu "zapyskowałeś mu to teraz zdychaj".

Ale jeśli już odnosisz do podręczników:
Warhammer daje Punkty Przeznaczenia, które pozwalają wydłużać życie bohaterów, zwłaszcza, że heroiczne granie pozwala je zdobywać. Savage Worlds ma dużo mechanizmów ratujących BG przed niechcianym zgonem + opcjonalną zasadę, że BG nie umierają.
07-07-2013 21:24
Kamulec
   
Ocena:
0
Zapytanie: Czy ktoś z Was twierdzi, że każda śmierć postaci poza zaplanowanym zwieńczeniem fabuły jest wymierzeniem graczowi kary przez MG?
07-07-2013 21:58
Eliash
   
Ocena:
0
@Kamulec

Ciężko powiedzieć. Mam na koncie dziesiątki BG (ba mam rekord - trzy razy zabiłem jednemu Graczowi postać w ciągu jednej sesji), ale jakoś od kiedy skończyłem liceum przestało mi to dawać frajdę.
Dlatego poza wyjątkowymi sytuacjami raczej BG u mnie nie giną. Nie zdarza mi się oszukiwać w mechanice, ale jeśli BG walczą to zazwyczaj dostają okazję do ucieczki lub wrogowie ich nie dobijają, dają szansę się poddania itd.
07-07-2013 22:14
Kamulec
   
Ocena:
0
Stwierdzenie: Postawione przeze mnie pytanie pozwala na odpowiedź "Tak" lub "Nie".
07-07-2013 22:54
Z Enterprise
   
Ocena:
0
Nuriel
Bo gdzie tu błąd gracza?

A tam, gdzie gracz doprowadza do sytuacji, gdy jego postać może przegrać z mechaniką i to robi.
Czyli np rzuca się na hordę orków, zamiast wiać gdzie pieprz rośnie.

Gdy robi to gracz, to źle "bo głupi". Konsekwencje głupoty znamy. Jeśli doprowadza do tego mg, to jeszcze gorzej, i lepiej z takim nie grać. Bo po co gracz ma ponosić konsekwencje głupoty mg?

Eliashu - oczywiście, jako gospodarz możesz robić co chcesz. Ale że odpowiadasz u siebie na moją notkę (bo u mnie "nie chce ci się dyskutować"), musisz się liczyć z tym, że będę odpowiadał zgodnie z duchem i w stylu tego, co napisałem wcześnej, u siebie.
Nie zamierzam jednak pisać kontrnotki do twojej kontrnotki. Chcesz to kasuj, tylko licz się z tym, że mogę to uznać za brak argumentów :)
Dodam jeszcze, że wystarczyłoby z twojej strony wykazać wolę zrozumienia, choćby po to, żebym nie musiał kilka (nascie?) razy powtarzać o róznicy między karą, a konsekwencjami. Ułatwiłoby to dyskusję. Polecam na przyszłość.

Na koniec, podsumowując z mojej strony - jak się wczytasz to pewnie zauważysz, że nawet nie dyskutujesz ze mną, a tylko z sobą. Bo notka jest o karaniu graczy, który to termin najwyraźniej błędnie sobie wpierasz, czytając u mnie o konsekwencjach. Mam nadzieję, że moje komentarze tutaj pozwoliły lepiej ci zrozumieć różnicę i bariery językowe, a może także poznawcze, jakimi się otaczasz.
Mam nadzieję że z wyboru i niskich pobudek, a nie z niezdolności pojmowania.
Tylko że wtedy to po prostu trollujesz. Choć trollem niby jestem tu ja.
Na tym zakończę tę dyskusję tutaj.
Pozdrawiam.
07-07-2013 23:08
Nuriel
   
Ocena:
0
A tam, gdzie gracz doprowadza do sytuacji, gdy jego postać może przegrać z mechaniką i to robi

No bez jaj :D Gracz może niemal zawsze przegrać z mechaniką ;) Wystarczy, że dojdzie do JAKIEJKOLWIEK walki ;)
Kilka pechowych rzutów i voila.
07-07-2013 23:26
Z Enterprise
   
Ocena:
0
Może, owszem. Jak w życiu.
07-07-2013 23:41
Nuriel
   
Ocena:
0
No i? Dalej nie widzę tego "doprowadzenia do sytuacji" ;) Podjęcie każdej walki może skończyć się porażką, może skończyć się zwycięstwem. Błędu tutaj żadnego nie ma - chyba, że za taki uznamy granie w erpegi gdzie jest walka ;)
07-07-2013 23:43
banracy
   
Ocena:
0
W popularnych systemach raczej śmierć czysto losowa jest mało prawdopodobna. W WH musi sobie wypstrykać najpierw PS potem PP, w Savagach ma sztony i raczje przyjazną tabelę eliminacji, a w DnD śmierć to nie jest koniec gry tylko obciążenie budżetu dryżyny kilkoma sztukami złota kary. Wyjątkiem jest tu NH gdzie można dostać nagle znikąd krytyka i zejść.
Co do innych rozwiązań radzenia sobie ze śmiercią to są jeszcze gry typu Dragon Quest, Ultima i M&M gdzie zawsze kiedy gracze zejdą to jest jakieś dobre bóstwo/król który graczy zawsze do świata żywych przywoła.
07-07-2013 23:45
dzemeuksis
    Ad różnica między karą a konsekwencją
Ocena:
+3

Gracz zadeklarował działanie postaci, które w oczach MG niechybnie skończy się jej śmiercią.

Kara
MG: Zginąłeś*. A kto umarł, ten nie żyje. Ponadto twoi potomkowie będą prześladowani do siódmego pokolenia w przód.

Konsekwencja
MG: Nie wiem, czy dobrze rozumiem - jeśli to zrobisz, zginiesz. Jesteś pewny, że o to ci chodzi? To jest ten moment?

*(dla uproszczenia tu i dalej w drugiej osobie)
08-07-2013 07:54
Z Enterprise
   
Ocena:
0
Nie sądzisz, dzemeuksisie, że gracz powinien sam brać odpowiedzialność za swoje decyzje, bez podpowiadania przez mg?

Dla mnie kara w rpg to jest wtedy, gdy gracz swoją decyzją "zniszczy" przygodę a mg "mści się", wymierzając kary.
Natomiast konsekwencja jest bezosobowa, poza jakąkolwiek formą "sprawiedliwości" - ciągniesz konia za ogon, licz się z tym, że może cię kopnąć. A jak kopnie, to będzie bolało. Akcja-reakcja, przyczyna-skutek.

Inna sprawa, że in-game pojawiają się kary - bg złamią prawo, slużby porządkowe postarają się ich powstrzymać, osądzić i skazać. Albo syn zamordowanego postanowi samodzielnie ukarać bg. Ale to wciąż są akcje i reakcje, a nie kary od mistrza gry za głupotę.
08-07-2013 08:50
Karczmarz
    Hmmm
Ocena:
+3
@Z
Nie sądzisz, dzemeuksisie, że gracz powinien sam brać odpowiedzialność za swoje decyzje, bez podpowiadania przez mg?

Nie nie powinien, poniewaz gracz nie wspoldzieli swiadomosci mistrza gry i nie wie co MG ma w glowie i jak planuje rozegrac pewne rzeczy. 95% problemow na sesji jakie pamietam wynika wlasnie z tego ze Gracz nie zrozumial co ma na mysli MG (i odwrotnie) - stad zawsze przy tak waznych kwestiach nalezy dopytac i upewnic sie (podpowiedziec?) ze obie strony problemu dobrze sie rozumieja, poniewaz konsekwencje sa zbyt wazne aby moc sie pomylic.

@Vukodlak

Twoj przyklad w pierwszej chwili mnie mocno zasmucil, poniewaz dla mnie to niejako wzorcowy pokaz jak nie nalezy prowadzic. Ale po chwili zastanowienia pomyslalem, ze prawdopodobnie grales z niezbyt ogarnietym (niezbyt dojrzalym) graczem. Niedojrzali gracze to spory problem i albo mozemy ich unikac, albo mozemy probowac ich edukowac. Wyciaganie bardzo surowych konsewkencji podajac dosc jasno argumentacje czemu swiat zareagowal tak a nie inaczej moze byc postrzegane jako swego rodzaju edukacja (wtedy mamy przyklad edukowania poprzez karanie). Pytanie czy to dobry kierunek edukowania ludzi i czy aby nie odniesie przeciwnego skutku, tylko jeszcze bardziej zfrustruje gracza i ten na kolejnych sesjach bedzie tylko jeszcze wiekszym bucem?
08-07-2013 09:32
Eliash
   
Ocena:
0
Nie zawsze pociągnięcie konia za ogon musi kończyć się kopnięciem. Koń może być stary, być pod wpływem czaru, mieć obolałe nogi, być chory, leżeć, nie żyć, być tak wytresowanym by nigdy tego nie zrobić, zapadać się w bagnie, mieć przyklejone do podłoża kopyta, być pod wpływem środków uspokajających. Za to osoba, która ciągnie go za ogon może mieć chociażby niezwykły refleks, którym chce się pochwalić unikając kopnięcia.
I nie wiem czemu z góry zakładać, że BG dostaje kopa w łeb od konia albo, że jest debilem bo zadeklarował taką akcję.

@Kamulec
Tak, dopuszczam śmierć BG w myśl mechaniki i Gracze z którymi regularnie grywam mają tego świadomość. Pewnie dlatego nie umierają. Nie robię im niespodzianek w stylu "ale z ciebie debil, umierasz".
08-07-2013 09:37
banracy
   
Ocena:
+2
@Karczmarz
Czy naprawdę nie dopuszczasz innych przypadków śmierci BG, niż "będy komunikacji" i takie tam? Nie ma planów, które okazały się zbyt ryzykowne, zasadzek których się nie uniknęło, walk w których strategia była nie taka jak trzeba?
Ja rozumiem, że są MG którzy cię udupią jeśli nie będziesz prorokiem i nie wychwicisz jakiś mętnych uwag co do tego, który NPC jest zdrajcą albo nie wymyślisz odpowiedzi na kretyńską zagadkę w 15 minut czasu rzeczywistego, ale są też sytuacje gdzie:
a) wyzwanie jest dobrze zrobione
b) gracze rozumieją co do nich mówi MG, a MG rozumie o co chodzi graczom
c) rozwiązanie problemu przez graczy skutkuje w ten czy inny sposób śmiercią któregoś z nich
d) MG nie karze w ten sposób graczy za "głupie zachowanie" tylko stara się symulować świat tak dobrze jak tylko potrafi przy użyciu opisu z podręcznika, mechaniki i zdrowego rozsądku
e) gracze rozumieją, że MG nie udupił ich ze złośliwości, MG rozumie że jego gracze nie są debilami których trzeba gnębić
f) wszyscy łącznie z graczem, któremu zszedł BG są zadowoleni z gry
08-07-2013 09:50
Eliash
   
Ocena:
0
Powiem szczerze, że w tej dyskusji brakuje mi Graczy, którzy powiedzieliby jak bardzo są zadowoleni, że jakaś postać im zginęła w trakcie trwania kampanii, najlepiej w randomowej walce z bandytami zza krzaków, przez kopnięcie konia lub po nieudanym teście wspinaczki. Ostatnia sesja kampanii i jednostrzały się nie liczą ;)
08-07-2013 10:22
dzemeuksis
   
Ocena:
+2
@Z Enterprise

Nie sądzisz, dzemeuksisie, że gracz powinien sam brać odpowiedzialność za swoje decyzje, bez podpowiadania przez mg?

Jak napisał Karczmarz (nawiasem mówiąc pisał też już o tym wcześniej). Dodam jeszcze, że MG, który zabija postać gracza, bo mu się wydaje, że zrobiła coś głupiego, zamiast najpierw się upewnić, co do wspólnego zrozumienia sytuacji, to zazwyczaj szczawik (wiadomo, młodość "chmurna i durna"), albo bubek, który sobie coś tam kompensuje.

@banracy

Odnosząc się do Twojego powyższego posta, można by rozpętać co najmniej kilka ciekawych dyskusji na różne tematy. Odniosę się do punktu D, bo pasujący przykład mam na świeżo w pamięci. Wcale nie odnoszę się do do punktu D, ale tak mi się jakoś skojarzył przykład z życia wzięty:

MG "wysyła" graczy na niemal samobójczą misję a w przygotowanie sesji włożył niesamowitą ilość pracy (samych grafik starczyłoby na średniej wielkości świat gry komputerowej).

Moja postać nie widzi żadnego sensu w tej misji. Jako gracz wyrażam te wątpliwości, jednak nie staję okoniem, bo... no, z wielu powodów, nie warto teraz rozwijać, grunt, że grzecznie podążam po szynach.

Jest moment na planowanie akcji. Plan mojej postaci nie zostaje zaakceptowany przez współgraczy, jak i nie wydaje się mieć wsparcia ze strony MG (co w sumie i tak nie powinno mieć znaczenia). W trakcie akcji wszystkie zaangażowane w nią postacie giną.

MG coś przebąkuje o źle dobranych statsach, kulawej mechanice, ale też o słabym planie graczy. Wreszcie o tym, że zagramy to jeszcze raz.

Co teraz? Jak dla mnie klops. Nie podejrzewam MG o złośliwość, wręcz pewny jestem, że nie chciał nas uśmiercać. On tylko "starał się symulować świat tak dobrze jak tylko potrafił przy użyciu opisu z podręcznika, mechaniki i zdrowego rozsądku." (że sparafrazuję fragment punktu, do którego się odnoszę)

Tylko co z tego, skoro efekt jest, jaki jest? Pieczołowicie przygotowana, grana już od kilku sesji kampania utknęła z powodu śmierci głównych bohaterów. Śmierci nie epickiej, śmierci nie napotkanej w wielkim finale, tylko śmierci w jednym z pomniejszych epizodów zadanej przez przeważające siły drabów lokalnego kacyka na prowincji.

Nikt, żaden z nas, nie był zadowolony z takiego obrotu sprawy. Zatem, czy nie lepiej by było to inaczej rozwiązać?

@Eliash

Mówisz? Masz!
08-07-2013 10:29
banracy
   
Ocena:
+1
@dzemeuksis
Nie twierdziłem, że podejście a'la symulacja/gra komputerowa sprawdza się zawsze i wszędzie, wręcz przeciwnie w pierwszym poscie stwierdzałem, że lepiej by gracze i MG się dogadali. W drugim pisałem, że są takie sesje gdzie to podejście jest lepsze, co nie znaczy, że pierwsze rozwiązanie można wrzucić do kosza.
I stwierdzam: tak jeśli podejście, które stosujecie psuje zabawę i MG i graczom to go nie używajcie, nie trzeba kilku notek blogowych i od groma postów, żeby to stwierdzić. Przecież rozwiązaniem jest znowu odniesienie się do konwencji, umowa między graczami i MG, gadanie o oczekiwaniach czyli coś o czym na Polteru trąbi się w kółko i bez końca co najmniej odkąd pierwszy raz trafiłem na tę stronę. Dywagacje co do tego, czy warto zabijać BG czy nie też są stare jak jasny gwint. Wystarczy wziąć do ręki podręcznik do Klanarchii, albo Savage World łatkę 2.0 gdzie pisze jasno na białym, że jak ci do kampanii nie pasuje śmierć BG to ich nie zabijaj/przesuwaj do dramatycznych momentów jako zasada opcjonalna. Nie wiem po co poświęcać tyle czasu problemowy, który sobie leży rozwiązany od co najmniej kilku lat.
Co następnego? Dywagacje na temat losowania statystyk gdzie jedna strona stwierdza że świetnie się bawi mając nieprzewidywalne postaci a druga narzekała na to jak raz wojownik z mała kondycją zepsuł im zabawę?
08-07-2013 10:54
dzemeuksis
   
Ocena:
0
Nie twierdziłem, że podejście a'la symulacja/gra komputerowa sprawdza się zawsze i wszędzie

Nie wiem, co tam twierdzisz, ja tylko podrzuciłem przykład z życia, jako kontekst dyskusji.

Nie wiem po co poświęcać tyle czasu problemowy, który sobie leży rozwiązany od co najmniej kilku lat.

Ja też nie wiem, ale dziwię się, że pytasz o to właśnie mnie, skoro w tej dyskusji bierzesz znacznie aktywniejszy udział ode mnie.
08-07-2013 10:57

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.