» Blog » Przydomki, ksywy, pseudonimy ...
02-01-2012 21:12

Przydomki, ksywy, pseudonimy ...

W działach: gracz, rpg, sesje | Odsłony: 6551

Przydomki, ksywy, pseudonimy ...
Witajcie!

Wszyscy mamy różne pseudonimy, którymi rzadziej lub częściej posługujemy się w życiu codziennym. Na konwentach rzadko spotkać można kogoś o podpisie "Jasiu", "Łukasz" czy "Marcin" na identyfikatorze - większość z nas woli "wild vampire", "hunter123", "silent_reaperr" czy choćby "dreamwalker" (co często i tak bywa skracane przez znajomych, którzy szczególnie często muszą się do nas zwracać a nie znają lub nie chcą korzystać z imienia).

A co z pseudonimami na sesji?

Nasi bohaterowie czy enpece zwykle mają wymyślone fajne imiona, które brzmią mrocznie, złowieszczo albo po prostu są trudne do wymówienia. Co z tego, że Versaavirieuxes Milth'arr'ves'thar to po prostu Jasiek grający elfim magiem? Teraz jest elfem, więc odgrywaj i używaj pełnego imienia (nie zapomnij też dołożyć na początku "mistrzu" albo "panie"). Kwestia imion postaci na sesji pojawia się w dyskusjach między graczami właściwie od samego początku przygody z RPG. Ci, którym nie chce się myśleć pytają nieśmiało czy imię "Julian" dla elfiego łucznika będzie ok, bo nie mają pomysłu, ci za bardzo kreatywni potworzą miana, za które znienawidzi ich reszta drużyny z mistrzem gry na czele. Poważna sprawa, wiadomo.

To jasne, że niektóre postacie po prostu MUSZĄ mieć imiona. Łupieżcy umysłów czy smoka nie nazwie się prosto. Same ich imiona mają już budzić strach wśród plebsu ich arcytrudnym sposobem wymawiania. Co nieco na ten temat powiedział też Lovecraft, tworząc imiona dla swoich przedwiecznych i bogów. Czasem nie chodzi o to, by dało się przeczytać :)

Nie mniej jednak, większość spotykanych przez nas postaci nie będzie musiała mieć pełnych imion i nazwisk. Sprzedawca może nazywać się po prostu Bill, stajenny może mieć imię "hej ty!" i tak dalej, choć zeszedłem trochę za bardzo w tło. Imiona postaci tła rzeczywiście nie są istotne. Ale ważnych enpeców też możemy nazwać skrótowo. Skoro gracze i tak będą gościa nazywać (przykładowo) "ten grubas z domu przy wodospadzie", to czemu nie nadać mu adekwatnego przydomka, który szybciej zapadnie graczom w pamięć niż 12 nazwisk rodowych?

Poniżej zebrałem kilka argumentów za stosowaniem przydomków.

1. Bo łatwiej je wymyślić
Każdy, kto był w szkole albo przez długi czas przebywał w jakiejkolwiek grupce ludzi natknął się na przezwiska - gruby, łysy, kudłaty, chudy, ... postacie w gry fabularnej też nie będą mieli innych przydomków. Niezależnie od świata, Łysa postać będzie nazywana "łysym", chyba że zarobi sobie na inne przezwisko (albo oczywiście będzie darzona szacunkiem i jej przezwisko będzie powtarzane tylko po cichu :>).

2. Bo pozwala szybko określić, jaka jest postać
Inspiracją dla przezwiska zwykle jest coś, co jakoś wiąże się z fizjonomią, charakterem lub zawodem danej postaci, rzadziej jest czymś nieoczywistym i bardziej "z czapy" albo wiąże się z jakąś przygodą, którą postać przeżyła. Bohater z dopasowaną do niego ksywą od razu budzi pewne skojarzenia, co sprawia że opis jest dużo łatwiejszy a czasem może nie być zupełnie potrzebny, gdy jest on niezbyt ważną postacią i gracze mogą go sobie dowyobrazić do końca na podstawie jednej cechy.
Poza tym - mając jedną cechę postaci łatwiej wymyślimy dalsze szczegóły.
Przykład:
Mój enpec nazywa się Kinol, ze względu na krzywy nos.
Co jeszcze o nim? Kinol nie wygląda na mocarza, ale lubi się bić i łatwo wpada w gniew. Jak nietrudno zgadnąć zwykle to on dostaje. Z tego powodu nie jest zbyt lubiany i sporo osób lubi go prowokować tylko żeby zobaczyć, jak się wścieka.

3. Bo łatwiej utrwala informacje w pamięci
Wspomniałem wcześniej o tym, że gracze i tak nadadzą komuśtam swoje przezwisko. Po co to robić, skoro możemy wykonać robotę za nich (a przy tym skierować ich uwagę na to, co w danej postaci ważne jest dla nas!). Przydomki i przezwiska szybciej zapadają w pamięć niż skomplikowane (albo i całkiem zwykłe, ale nie kojarzące się z niczym) imiona.
W planszówce Runebound jedną ze złych postaci jest Lord Vorakesh. Znajoma skojarzyła kiedyś Vorakesh - wór z keszem. Od tamtej pory nie zapomniałem imienia nekromanty, mimo że w Runebounda za często nie gram.

4. Bo są klimatyczne
Kolejny raz o przezwiskach nadawanych przez graczy. Oni kierują się zwykle tym, aby jak najlepiej skojarzyć sobie daną postać. Czasem mogą wymyślić coś, co niezbyt pasuje do danej konwencji. Ok, niby będą mówić o tym tylko jako gracze, ale to i tak może popsuć lekko klimat. Już lepiej żeby przybywający z daleka mistrz lutni nie został Satrianim tylko np. szybkopalcym :)

Koncząc przypomnę jeszcze raz, że przydomki nie są dla wszystkich postaci napotykanych przez graczy, czasem też nie pasuje to po prostu do konwencji, poza tym należy też przygotować sobie jakiś zeszycik imion, gdy gracz jednak zechce poznać dokładne imię i nazwisko bohatera niezależnego.

Macie jakieś doświadczenia z przydomkami na sesji? A może również Wasi bohaterowie otrzymali proste pseudonimy zamiast skomplikowanych imion?



Spodobała Ci się notka? Ninetongues zainspirował się i rozwinął temat. Bardzo polecam jego post: http://ninetongues.polter.pl/Imiona-postaci-fantasy-b13040

Komentarze


Squid
   
Ocena:
+4
Jedna z głównych BNek w mojej kampanii miała ksywę Tkaczka. Była magiem-konstruktorem, a do tego angażowała się w intrygi, więc pasowało. Dobra sprawa na moje, bo raz, że gracze pamiętali, a dwa, że jakoś tak głupio mi wymyślać postacie z imionami z losową zbitką liter.
02-01-2012 22:20
earl
   
Ocena:
+6
Wystarczy przejrzeć listę przydomków, które mieli władcy poszczególnych państw na przestrzeni dziejów, by znaleźć coś dla siebie. Wspaniała różnorodność.
02-01-2012 22:47
38850

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+4
kiedyś dziecięciem będąc naknąłem się na artykuł w MiMie o nadawaniu imion postaciom - przykładem złego imienia był Yhudshui (czy jakoś tak) - wygenerowane przez autora na tabelce jakiejś (o, nowy pomysł dla sila na generatorek :) )
Z przekory nazwałem tak postac cyrkowca do autorki opartej na Sadze Geralta - i przez lata "Jusdy" lub "Juzdej" dostarczał kupę radochy.

Zwłaszcza gdy został Czarnym Rycerzem :D
02-01-2012 23:42
Dark_Archon_
   
Ocena:
+2
Ja gdy nie mam pomysłu na ksywę dla postaci, przeglądam listę bohaterów Malazańskiej Księgi Poległych lub Kronik Czarnej Kompanii :)
03-01-2012 00:55
von Mansfeld
   
Ocena:
+1
Niektórzy moi BG mieli ksywy czy pseudonimy, jak choćby "Panzerjager". ;)

@Dreamwalker
Nawet chciałem kiedyś popełnić podobną notkę - ale o samych problemach z zapamiętaniem i wymową imion postaci przez graczy, w tym z podaniem najbardziej kuriozalnych przykładów. W pewnej niedawnej kampanii w D&D 3.0 miałem postać z dwoma krótkimi imionami i jednym króciutkim nazwiskiem - bez żadnych trudnych zbitek głosek - MG oraz kilku graczy wciąż mieli trudności z wymówieniem choćby pierwszego imienia (a nawet nie zapamiętali tych trzech wyrazów), a często MG wołał "ej, ty!" na moją postać.

Niemniej dałeś do myślenia. Jakoś nie czuję potrzeby nazywania swojego czy innych BG jakimś przydomkiem. Może dlatego, bo imiona wystarczają? (w obecnej kampanii w WFRP postacie mają krótkie i dźwięczne imiona, a po nazwisku rzadko kiedy się wołają).
03-01-2012 09:16
Ninetongues
   
Ocena:
+2
Ale mię, Dreamwalkerze natchłeś... Aż normalnie nie wytrzymię i robię wpis blogowy!
03-01-2012 10:01
38850

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+2
mi np brakuje w sesjach często odpowiedniej formy zwracania się do siebie BG - wszyscy są dla siebie Jackiem, Johnnym i Bobem. To boli zwłaszcza w sesjach militarystycznych, gdzie zwyle zwracają się do siebie po stopniu i nazwisku.
Albo, jak w sesjach szpiegowsko-przestępczo-tajnych, Mr. Pink i Mr. Black :)

Piraci też, czy szlachcice nie będą się do siebie zwracali inaczej niż Mr Cotton czy Mr Gibbs, albo Panie Wołodyjowski, chyba że są ze sobą naprawdę zażyli (a nawet wtedy może być wciąż Panie Michale)
03-01-2012 10:01
Jingizu
   
Ocena:
+3
W jednej kampanii w SW mieliśmy "opisowe" imiona. W drużynie był grubas Bryłka, którego często przez pomyłkę nazywałem Baryłką, doprowadzając gracza do białej gorączki. Do tego był Żbik, odkąd zaczął szefować drużynie zwany Kapitanem Żbikiem, oraz Szczapa, który w rzeczywistości nazywał się zupełnie inaczej ale że w dzieciństwie był "suchy" (tzn. chudy) i raz wpadł do ogniska to tak mu już zostało.

Chyba po raz pierwszy gracze zdołali zapamiętać jak się zwą ich postacie i zwracali się do innych po imieniu, a nie per "mnichu", czy "krasnoludzie".
03-01-2012 12:32
Viola
   
Ocena:
+1
A czasem postać dostaje ksywę na przekór, jak łysy Kudłaty w filmie Kiler czy Mały John w Robin Hoodzie ;).
03-01-2012 20:28
A647
   
Ocena:
+1
@Zigzak - grunt to swego rodzaju wewnątrzdrużynowa dyscyplina, którą gracze mogą bez problemu nabyć (jeśli nie, niechaj MG przeprowadzi z nimi pogadankę, a nuż zadziała). Wszak każdemu powinno zależeć na rozegraniu dobrej, klimatycznej sesji, nie?*


*albo to ja jestem taka idealistką ;P
03-01-2012 21:49

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.