» Blog » Słyszałem, że do tego systemu trzeba się przygotować
01-02-2014 19:06

Słyszałem, że do tego systemu trzeba się przygotować

W działach: RPG, rozważania | Odsłony: 986

Czołem, 

Nie wiem czy pamiętacie - kiedyś, w zamierzchłych czasach istniały systemy RPG do których ponoć trzeba było specjalnego przygotowania. Aby nie zbezcześcić, nie skalać, nie zniszczyć ich niesamowitego ładunku emocjonalnego. By nie spłycić głębi, by nie zaniżyć wyżyn. Do Magii i Miecza przychodziły listy, które mogły brzmieć na przykład tak: "Kochana redakcjo, bardzo chciałabym prowadzić Wampira:Mroczne Wieki, ale słyszałam, że do tej gry trzeba się wybitnie przygotować. Czy mogę prosić o listę lektur? Z wyrazami szacunku Aynayami". Autentyk, były takie listy. Mogłem przekręcić ksywkę tej dziewczyny (w końcu minęło tyle lat), ale była jakaś podobna. 

Ogólnie rzecz ujmując -  był okres podczas którego podkreślanie jak bardzo nasza gra jest ambitna było świetnym chwytem marketingowym. Wiesz - Ty kup naszą grę, a my Ci napiszemy na okładce, że jesteś dojrzałym umysłem. I Drasiu kupował grę dla dojrzałego umysłu, płakał nad utraconym człowieczeństwem swojej postaci, rozdartej między tym co ludzkie, a tym co bestyjne. Drasiu chodził wtedy do ogólniaka (ale całkiem niezłego) i dojrzałym umysłem żadną miarą nazwać go nie można było. Nawet teraz nie wiem czy można. Wierzę, że tak, ale sam sobie sędzią nie jestem. W każdym razie - te ambitne gry lubiły też być wymagające. Jak właśnie Mroczne Wieki. Czy parę innych "bez doktoratu i kostiumów nie podchodź" gier. Czasami tak autor/wydawca je pimpował, czasami środowisko. Bo np. w Dzikich Polach całą wiedza potrzebna do gry znajdowała się w podręczniku i sami autorzy nie nakazywali graczom doszkalania się. Do środowisko cisnęło na sesje w kontuszach, z szablami przy boku i wąsami na twarzy. 

Potem jednakowoż nastąpiło przewartościowanie. Nasza gra jest zupełnie dla funu - krzyczały reklamy. Precz z Krakowską Szkołą Grania i PEŚM - wtórowały nasze fora. I wydawać by się mogło, że nadmierne ekscytowanie się wiedzą historyczną jako jednym ze źródeł w grach RPG odeszło do lamusa.

Ale nie dla mnie. Ja do każdego nowego systemu przygotowywałem się jak do matury. Dlaczego tak robię? Co mi to daje? Jak oceniam książki historyczne jako źródło wiedzy w RPG? Jak wypadają na tle innych źródeł?

Tego wszystkiego, oraz paru innych rzeczy dowiesz się z tej notki (może zawierać nie tak znów śladowe ilości sucharów).

Komentarze


Kamulec
   
Ocena:
+4

W moim odczuciu problem niedoceniony. Z wielką chęcią kupiłbym książkę lub przeczytał artykuł, który zamiast radzić „jak prowadzić” opisywałby realia z nastawieniem na odbiorcę – Mistrza Gry. Odrobina takich materiałów w sieci jest, ale niestety – nikt nie zadał sobie trudu, by je skatalogować.

01-02-2014 19:30
Siman
   
Ocena:
0

O, cześć Drachu. :)

01-02-2014 20:41
Venomus
   
Ocena:
0

Na szczęście te "mroczne wieki" minęły i teraz można grać normalnie, bez namaszczenia ;]

 

Tekst dobry, choć przyznam, że nigdy nie rozumiałem tego podejścia do tematu, że należy spożywać produkt ambitny, zachwycać się piekielnymi rozterkami bohaterów i w ogóle MG przysłałem ci historię postaci - 3mb w pdf.

Nie dyskryminujmy postaci robionych w 10 minut i przynoszących fun nawet jeśli ich motywacją jest "pomścić śmierć rodziców zabitych w ataku na rodzinna wioskę. No i złoto".

Cytując Senthe: Miłość, czy jakoś tak.

01-02-2014 22:01
Z Enterprise
   
Ocena:
+1

Drachu, ja tu pewnie Australii nie odkryję, tak jak ty nie odkryłeś Ameryki, ale uważam, że jeśli coś chce się zrobić dobrze, to trzeba się do tego przygotować. Niezależnie, czy będzie to sesja RPG, kolacja ze śniadaniem z koleżanką, czy skoki spadochronowe. Po prostu. Nadmiar wiedzy chyba jeszcze nikomu nie zaszkodził, nawet jeśli nie pomógł.

Dlatego uważam, że do sesji, do prowadzenia trzeba się przygotować, żeby wyszła dobrze. Bo w samorodne talenty do prowadzenia, za jakie uważa się gros Mistrzów Gry, po prostu nie wierzę. Nawet jeśli gra ma być totalną improwizacją, trzeba mieć podstawy, by tę improwizację zmontować. 

I, konsekwentnie, uważam, że przygody, do których nikt się nie przygotował (postaci dziesięciominutówki, scenariusz wymyślony na fajce za szkołą) jest najzwyczajniej słaby i szkoda na niego czasu. Przynajmniej mojego czasu.

02-02-2014 09:34
etcposzukiwacz
   
Ocena:
+1

A ja uważam że za dużo wiedzy MG w sesji jednak może zaszkodzić. Można się zaplątać w nieistotne i trudne do ogarnięcia dla graczy szczegóły. Wielkie przygotowania do sesji brzmią dobrze, ale to iluzja. Siła rzeczy MG przygotowuje się bardziej a gracze mniej. W końcu to tylko gra.

02-02-2014 10:20
31137

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0

Glowa nie smietnik. Dopoki wiedza wymagana do zdobycia na gre jest uzyteczna poza gra (np. Wspomniana wiedza historyczna chociazby, bo fizycznej czy chemicznej w dobie emo to juz trudno uswiadczyc), pelna zgoda. Ale jesli mam sie uczyc historii wampirzych rodow w latach 800-2010 to chyba postoje.

Pisze to jako kilkuletni swego czasu mg wodowski.

i w ogóle MG przysłałem ci historię postaci - 3mb w pdf.

A MG do konca sie ludzi, ze to moze ilustracja... :-)

A w ogole nie rozumiem laczenia kwestii przygotowania do gry z naciskiem na rozterki emocjonalne. Gdzie jest punkt wsplny?

02-02-2014 11:20
Kumo
   
Ocena:
+5

Plusik za "... Podbój Meksyku" i "Płonące Siodła" :)

Z mojego punktu widzenia, problem leży w, nazwijmy to, ambicji MG i graczy. Można grać dla czystego, nie wymagającego wysiłku funu. Nikt normalny nie powinien nikomu tego zabraniać. Ale można też chcieć czegoś więcej - dokładniejszego odwzorowania realiów, głębszych emocji na sesji, klimatu itd. Gry "bardziej dojrzałe/ambitne" według założeń twórców są przeznaczone właśnie do tego, ale niekoniecznie trzeba tak w nie grać. Tak jak np. z fotografią. Można pstrykać słit focie w lustrze, zdjęcia jedzenia, kotów i z imprezek (nawet przy użyciu drogiego, profesjonalnego sprzętu) - ale jeśli ktoś chce czegoś więcej (ma owe ambicje), może zająć się, nawet amatorsko, fotografią artystyczną - z dobrym oświetleniem, modelami, plenerem. Z ludzi pykajacych słit focie jedni go docenią, inni popukają się w czoło i stwierdzą "ale po co się tak wysilać?"

Generalnie uważam, że gra z "czymś więcej" jest w pewnym sensie lepsza - bo bardziej wymagająca. ALE równocześnie musi być to gra DOBRA - jeśli nie wszyscy na niej dobrze się bawią, to znaczy, że ktoś coś robi źle. I niekoniecznie musi to być MG - w końcu sesję tworzy się wspólnie. Jeśli kontynuować porównanie z fotografią, to dogadywanie się wewnątrz drużyny jest chyba tak ważne, jak np. możliwość odpowiedniego dobrania i ustawienia modela do fotografii (zależy i od fotografa, i częściowo od modela).

02-02-2014 13:17
Z Enterprise
   
Ocena:
+2

Kumo, ale po co się tak wysilać? :) Przecież zamiast dzieł sztuki można też robić "samojebki" na fejsa. a zamiast grać ambitnie w RPG (nie mylić z "ambitnym RPG") można trzepać przygody wyturlane z tabelki dla postaci sklepanych w trzy minuty. 

I jeśli komuś odpowiada to drugie rozwiązanie, zaspokaja jego poczucie estetyki i ambicję, wolna wola przecież. Tylko po co te najazdy na ludzi grających ambitnie przez odpowiedniki tej panienki? One bawią tak samo jak teorie fanów disco polo udowadniających, że ich muzyka jest najlepsza na świecie.

02-02-2014 15:11
Kumo
   
Ocena:
+3

Po co? Po to, że łatwiej dowartościować się poczuciem wyższości nad kimś, kto się wysila, niż samemu się wysilić :P

02-02-2014 22:11
Headbanger
   
Ocena:
+1

Nie raz mnie zjechano za takie same tezy jakie głosi Drachu...

03-02-2014 19:59
74054

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0

Z >>> Metal ambitny a hip hop prawdziwy; bo moja muzyka jest lepsza niż twoja, a disco dalej gra:)

03-02-2014 19:59
Beamhit
   
Ocena:
+1

@Z

Punkt widzenia zależy od miejsca siedzenia. Jeżeli ktoś uważa, że jego RPG jest ambitne, to jego sprawa. Jeżeli się jeszcze z tym obnosi to też. Ale...

Według mnie nie ma ambitnych RPG. Są tylko ludzie, którzy chcą się przez takie stwierdzenia jakoś:

a) dowartościować się

b) potrollować sobie

Możliwe, że to krzywdzące i niesprawiedliwe spojrzenie z mojej strony. Ale naprawdę nie dostrzegam tych ambitnych RPG.

04-02-2014 19:23
Kamulec
   
Ocena:
0

Słowo „ambitny” odnosi się do wysokiego progu wejścia. Lepiej mówić, że RPG jest rozwijające.

04-02-2014 23:43
Malaggar
   
Ocena:
+6

Beamhit: Wydaje mi się, że pojęcia "ambitne" możemy używać nie tyle do systemów, co po prostu do treści, które MG i gracze poruszają na sesji.
Wiadomo, że nie każda wzmianka o śmierci i sensie istnienia jest ambitna, ale można przy okazji sesji wymienić się jakimiś przemyśleniami i spostrzeżeniami na "poważne" tematy.
W tym sensie czyjeś RPG jest ambitne. I nie ważne, czy prowadzi kampanię o ołowianych żolnierzykach, czy o UUU!GOTYCKICH!WAMPIRACH!CO!CIERRRRRRRPIĄ!

05-02-2014 00:03
Kamulec
   
Ocena:
0

Dodałbym przekazanie konkretnej wiedzy, a przede wszystkim skłanianie do przemyśleń. Sam prowadząc wolę stawiać przed graczami pytania, niż dawać im odpowiedzi.

05-02-2014 01:28
Headbanger
   
Ocena:
0

Same here.

Często bywa, że konsekwencje działań graczy mogą być przykre pomimo szczerych chęci. W ostatniej kampanii wiele śmierci i cierpienia by się uniknęło, zabijając zamiast ratując tego niewinnego faceta na początku, lecz skąd mogli to wiedzieć? Z trzeciej strony, nawet gdyby wiedzieli, czy to było by usprawiedliwione? Z drugiej strony, raz zabili niewinnego faceta chociaż byli przekonani o jego winie, z drugiej strony był tak samo w problem zamieszany jak ten pierwszy, czy dzięki temu uniknęli podobnie fatalnych zdarzeń? Jeżeli tak, to czy nie lepiej pozbywać się wszystkich którzy stoją ci na drodze w imieniu większego dobra?

A wszystko przez Azlu ;)

Uważam, że nie ma ambitnych systemów - są tylko te fajne i nie fajne. Zaś ambitną sesję, zawsze można zrobić - jak przemyci się ambitne treści. Kwestia chęci. Czy to D&D, WoD, Wh, EP, CoC czy małpki bonobo? To inna kwestia. Grupa docelowa, też musi być otwarta na takie rzeczy.

05-02-2014 09:23
31137

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0

Każda bardziej ambitna gra, która ma poruszać bardziej złożone tematy, musi mieć ustaloną płaszczyznę porozumienia. Czyli taki zestaw informacji, który wszyscy mają zasiadając do gry.

Ja zgadzam się na:

- spis lektur (filmowych, książkowych)

- zestaw informacji funkcjonujących w świecie rzeczywistym (mój przykład - procedury radiowe)

- ustalony zakres wiedzy ogólnej

- mechanikę, cel, przekaz i zasady gry (niby oczywiste, ale lepiej napisać)

W zależności od osobistego nastawienia gracza skłonny jestem zgodzić się na:

- wymyślone procedury (np. Aliens Colonial Marines Tech Manual miał dwustronicową procedurę uruchomienia UD-4L Cheyenne dropship, ale byli ludzie, których to kręciło), jeśli inni nie muszą się ich uczyć i jeśli MG nie musi ich poznawać (np. ma rozpiskę sprawdzającą, żeby nie musiał się uczyć razem z wkręconym w pilotaż graczem, ale mógł sprawdzić czy ten czegoś nie pominął)

- wiedzę specjalistyczną, jeśli gracz będzie wiedział, jak i kiedy podczas gry się z nią dzielić 

Natomiast niespecjalnie jestem przychylny (nie napiszę "nie zgadzam się" bo nigdy nie wiadomo):

- uczeniu się historii, biologii czy fizyki fantastycznych światów 

- przyswajaniu sobie wszystkiego, co wymaga/dopuszcza indywidualną interpretację, bo to rozwala płaszczyznę komunikacji, ogłupia i zaśmieca głowę niepotrzebnie.

 

05-02-2014 10:19

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.