» Blog » O fandomie.
25-05-2014 17:44

O fandomie.

W działach: RPG, rozważania, mojszyzm | Odsłony: 2057

Siemka, siemeczka, siemeńka, siemuchna.

Ostatnio głośno było o fandomie RPG. Oczywiście w kontekście "Fandom ch****e (choruje) i frustraci". Nie chodzi mi tylko o Sakwana, ja nawet Go trochę rozumiem - wyszedł z pozytywną energią, a tu na dzień dobry taki bicie. Ja bym się zniechęcił. Ale ogólnie takich głosów trochę było - zresztą, co jakiś czas się je słyszy. Nie tylko przy okazji Sakwana.

Dlatego też pozwoliłem sobie skrobnąć parę zdań o tym, niewątpliwie interesującym zagadnieniu jakim jest fandom. Jakim my jesteśmy. Bo oceniając fandom oceniam i siebie - w pewnym, rzecz jasna, sensie. From a certain point of view jakby to powiedział Obi Wan. A ponieważ nie zwykłem krytykować innych - ba, nawet recenzuję tylko te rzeczy, które mi się podobają, to i siebie samego piętnować zamiaru nie mam. Dlatego też napisałem notkę o tym, dlaczego, mimo jego wad, lubię fandom. Kliknięcie w ten link przeniesie Cię, szanowny czytelniku, do notki właściwej.

 

Pozdro 600

Drasiu

Komentarze


Rincewind1
   
Ocena:
0

Sakwan 2: Electric Boogaloo

27-05-2014 19:14
Venomus
   
Ocena:
+2

A z takimi bywalcami piwnic jak to opisujesz to nie da się rozmawiać, bo często nie ma o czym. Goście i panienki znają dwie, rzy gry - chłamer, dedeczki i ewentualnie albo wampir albo cyberpunk. I nie, nic więcej ich nie interesuje. Aż krew zalewa.

A wiesz, że są lingwiści którzy interesują się tylko jednym językiem albo podróżnicy którzy lubią jeździć tylko w jeden wybrany przez siebie region? Jakoś to nie ujmuje im bycia lingwista czy podróżnikiem. Rozmawiać to najwyżej się nie da z tobą bo masz zakres widzenia jak koń w klapkach na oczy albo Prezes Piss'u. Krew najwyżej zalewa jak ktoś zmusza innych by grali w jakieś nowe nieudane wymysły zamiast w to co ich kręci i jakoś przez lata się sprawdza...

Wystarczy, że mamy Web 2.0 - nie chce RPG 2.0. Niech się tym zajmą ludzie co się znają - a nie byle kto komu się chce (chyba, że we własnej piwnicy jak mu Mama pozwoli).

 

Blanche@ A coś wydawałaś czy z dobrego serduszka te muffinki? Po pono nasi to jednak w większości dobre dusze na żywo jak ich odłączyć od sieci i klawiatur ^__^

 

 

 

27-05-2014 23:04
Enc
    @Lukre
Ocena:
+3

Odkąd pamiętam, grywam z ludźmi, którzy RPG traktują jako "jedno z" a nie "jedyne" hobby i prawie nigdy nie stykałem się z sytuacją, kiedy nowa gra musiała ustąpić, bo to nie były D&D, WFRP czy CP2020. Jasne, nie kupują wielu podręczników, ale zdarzyło się, że jeden kupił i zaczął prowadzić Wampira: Mroczne Wieki, innemu spodobał się Earthdawn a później L5k. Sądzę, że taka sytuacja jest normalna - kupujesz co ci jest potrzebne, a nie to co się da kupić.

28-05-2014 05:53
jakkubus
   
Ocena:
+1

Jasne, nie kupują wielu podręczników, ale zdarzyło się, że jeden kupił i zaczął prowadzić Wampira: Mroczne Wieki, innemu spodobał się Earthdawn a później L5k. Sądzę, że taka sytuacja jest normalna - kupujesz co ci jest potrzebne, a nie to co się da kupić.

A czy nie są to podręczniki niemal równie stare co DeDeki, Młotek czy CP? Mimo wszystko taki gracz dalej obraca się w podobnym kręgu.

28-05-2014 08:24
Enc
   
Ocena:
0
Jak nowy musi być podręcznik, żeby się liczył jako argument? PF (w tym Bestiary 4 i Inner Sea Gods) mogą być czy za mało nowe? A może mam wymieniać tylko polskie? To były przykłady, nie kompletna lista.
28-05-2014 08:44
74054

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0

Kilik Lodowa Zamieć >>> to może lepiej nazwać się oportunistą, niźli fanem?
Problem ze zbieraniem się - da się, owszem, lecz mówisz o wyjątku czy regule?

Adeptus >>> imo w pełni bierny fan to ktoś, kto nijak nie rozwija hobby, stoi na boku, ma wszystko gdzieś, lecz chce w jakiś sposób przyfejmić na erpege, bo to popularne wśród danego kręgu. Jakoś tak.

W pełni aktywny fan - jaka jest defnicja fana w ogóle? Ja widziałem ją jako zagorzałego zwolennika czegoś, określenie fanatyka, które jest nawet że pozytywne.

Dobrem jest kupowanie podręczników Adeptusie, tak by wydawcy mieli hajs na zmotywowanie się na pisanie kolejnych dodatków i innych fajnych gier. A to, że czasem wyjdzie coś gorszego, cóż, wkalkulowana strata, zawsze można sprzedać dalej.

A to gracz nie ma obowiązków wobec rozwoju erpege? Przychodzi taki, jak jakiś klient do restauracji i stwierdza wprost - mistrzu gry, zabaw mnie! Nie wnosi od siebie nic, postać zrobiona na kolanie albo wcale, bo przecież nie miał czasu bo ma pięćset innych ważniejszych rzeczy do roboty (to po co zawaraca gitarę o granie?).

A odnośnie decydowania gdzie gracz chce grać - no tak, nie ma dziś kompromisów, jest tylko konflikt i wirtualny ranking zajebistości. Jak prowadzę to mówię gdzie gramy i jak komuś nie odpowiada to nie przychodzi, a nie robi pyskówkę, że jakby było w punkcie B zamiast A to by przyszedł, a tak to mu się nie chce bo ma 10 minut na piechotę dalej. Paranoja.

Skoro erpegie to zabawa, to po co w ogóle tutaj dyskutujemy? Idźmy się bawić do swoich magicznych królestw albo innych futurystycznych miast, które istnieją wyłącznie w naszych głowach. I znowu pojawiają należy powołać się na słowa Mansfelda:

„Dorzućmy do tego paradygmat (polskiego) RPG, że gra fabularna ma dostarczać fun przez możliwie nieskończenie wiele godzin, więc cena "rozrywkogodziny" dąży do 0 PLN (słownie: zero złotych).
ORAZ
(...)polejmy sosem "dobry Mistrz Gry przy posiedzeniu porannym zrobi scenariusz lepszy od jakiegokolwiek oficjalnego modułu". Szczypta "do RPG wystarczy wyobraźnia, ewentulnie kartka, ołówek i kostka" oraz "jeden erpeg wystarczy przez całe życie”

„Czy jak ja np. jestem fanem Gwiezdnych Wojen, to mam pisać tyrady przeciwko tym wszystkim, którzy starłorsy mają gdzieś i wyzywać ich od wyrobów piekarskich?”
- kolejna nadinterpretacja

Ja także oczywiście rozumiem, że jak ktoś przebywa w oparach fundomozy to myśli, że złapał Boga za nogi i jest fajny i w ogóle cool. To jest jednak ułuda, bo takie osoby nie mogą często znaleźć miejsca wśród osób spoza swojego grona, bo już za bardzo wsiąkły.
I na takiej samej zasadzie, ja nie muszę słuchać jaki to warhammer fajny nie jest, nieważne jak bardzo by mi ktoś to wmaiał, skoro ta gra taką fajną nie jest.
Na tej samej zasadzie wygląda to tak:


„Podobnie, rozumiem to, że ktoś jest fanem jakiegoś nowego systemu RPG i smuci go, że nie jest on popularny, ale czy to znaczy że ma prawo besztać ludzi za to, że się tym system nie interesują?”

Zamieniamy na:

„Podobnie, rozumiem to, że ktoś jest fanem jakiegoś starego systemu RPG i smuci go, że nie jest on popularny, ale czy to znaczy że ma prawo besztać ludzi za to, że się tym system nie interesują?” z dodaniem „że się tym system nie interesują i wrzucać na nowe gry?”


Rincewind1 >>> nie widziałem tego filmu, ale polecam za to „Zew Piwnicy: Nowa krew” oraz „Zew Piwnicy 2: Powrót Rincewinda”. Całkiem przaśne twory:)

Venomus >>> nie ma co porównywać hobby do nauki. Choć jeśli chcesz - naukowiec rozwija naukę poprzez specjalizację. Bierny fan przyczynia się poniekąd do śmierci linii wydawniczej poprzez nie kupowanie nowych pozycji, bo wszak jednak książka do erpege na całe życie mu wystarczy.  Więc nie, nie ma z kim rozmawiać o nowościach, bo takich ludzi nic nowego nie interesuje. Żywe skanseny, jak to kiedyś bodaj Mansfeld sklasyfikował.

Co do new vs. old - widzisz, czym skorupka za młodu nasiąkła, więc ludzie którzy kręcili się dokoła jakichś niekompletnych wymysłów już tak nimi za młodu nasiąkli, że nie są w stanie przetworzyć czegoś nowego.

Czarnotrup >>> gratsy dla chłopaków więc, że swego czasu zakupili pody i wsparli wydawców. Wtedy to może były i czasy, że można było sobie przebierać czy wolimy ninja i samurajów czy też cyberninja i ulicznych samurajów, lecz teraz sam widzisz jak to wygląda.

Jak nowy podręcznik być musi? Ja tam prywatnie sobie uważam, że tak do dwóch-trzech lat to jest jeszcze w miarę nowa gra. Lecz twory 10+ lat to już archaiczne starocie generalnie. Wolałbym sobie przeczytać wydanie Wampira na dwudziestolecie (bodaj), niż przebijać się przez którąś edycję Maskarady, w której dość może być błędów i niejasności.

28-05-2014 10:36
Kilik Lodowa Zamieć
   
Ocena:
+2

Skąd pomysł, że bycie fanem rpg ma cokolwiek wspólnego z komercją? Ludzie grający w autorskie mechaniki i story telling to już nie fani rpg? Prawdziwym fanem mogę się mienić, bo coś KUPIŁEM? Jak ściągnąłem sobie za darmo FAE (bo jest darmowe), to też nie mam prawa do nazywania się fanem? Bo muszę wydać na to kasę? Lukrecjusz rpg umrze, gdy przestaniemy w nie grać, a nie, gdy padnie wydawnictwo. Różnica jest zasadnicza. Poza tym fan nie ma żadnego obowiązku wspierania finansowo kogokolwiek, a hobby może rozwijać na setki innych sposobów. Lub go nie rozwijać i stać w miejscu - jego prawo, nikomu nic do tego, nadal będzie fanem.

28-05-2014 10:50
Agrafka
   
Ocena:
+3

Bogowie. Nie kupiłam dotąd żadnego podręcznika. NIE JESTEM FANEM RPG!!!

Całe życie żyłam w kłamstwie. Tak naprawdę jestem fanem chleba, bo codziennie kupuję nowy! I to polski!

28-05-2014 10:54
Kilik Lodowa Zamieć
   
Ocena:
+3

Agrafka, ja mam gorzej, kupuję do pracy - o zgrozo - bułki :(

28-05-2014 10:59
Adeptus
   
Ocena:
+5

Bierny fan przyczynia się poniekąd do śmierci linii wydawniczej poprzez nie kupowanie nowych pozycji, bo wszak jednak książka do erpege na całe życie mu wystarczy.

"Bierny fan" przyczynia się do śmierci linii wydawniczej poprzez nie kupowanie nowych pozycji? To znaczy, że powinno się mieć wyrzuty sumienia z powodu każdego podręcznika, który się pojawił na świecie,  który by można kupić, a się nie kupiło? A nawet jeśli, to czemu "biernemu fanowi" ma zależeć na powstrzymywaniu śmierci linii wydawniczej systemu, w który nie ma zamiaru grać? I owszem, komuś może ta jedna książka do erpege wystarczy - i gdzie tu problem?

I dlaczego klasyfikujesz ludzi, którzy grają w RPG jako "biernych fanów"? Zdawać by się mogło, że bycie czynnym fanem RPG polega na graniu w RPG. To raczej kupowanie podręczników do gier, nie po to, aby w nie grać, ale "dla rozwoju RPG" albo "żeby dyskutować o nowościach" się powinno zaliczać jako bierne fanostwo (co nie znaczy, że jest czymś złym, bo jeśli komuś takie podejście do hobby sprawia przyjemność, to spoko). Czy istotą bycia fanem wędkowania polega na wędkowaniu, czy kupowanie każdego nowego spławika, jaki się pojawi na rynku, żeby się przemysł rozwijał?

Więc nie, nie ma z kim rozmawiać o nowościach, bo takich ludzi nic nowego nie interesuje.

Owszem. I co z tego? Szokuje cię, że ludzie nie chcą rozmawiać o tym, co ich nie interesuje? Kiedy ostatnio rozmawiałeś na temat tańców ludowych plemienia Papuasów?

 

28-05-2014 11:06
Venomus
   
Ocena:
+1

Agrafko pamiętaj by kupować tylko bułki z poprzedniej edy...tfu, poprzedniego dnia. Starsze są lepsze.

A najlepiej jakbyś zamawiała takie robione jak dla naszych dziadów-pradziadów,

28-05-2014 11:21
74054

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0

Kilik >>> Jak nie wspiera wydawcy kupując gierę w którą tak lubi grać, to mnie to dość dziwi. Co do autorek czy innych mini gier - ja to rozumiem, że jak ktoś się zajara taką grą to i sam coś stworzy i nawet się tym podzieli, dla dobra ogółu fanów tej gry. A nie, przepraszam, nie musi, a nawet ma prawo mieć to w dupie według paradygmatu tumiwisizmu.

Adeptus >>> problem leży w dziadostwie ogółu. Jeden lubi to, drugi tamto, rozrzut jest w miarę wyrównany. Problem zaczął się, gdy ludziom przestało zależeć w ogóle. Jestę fanę Wolfsunga, ale nie ma żadnej książki, bum bum, niziołki z Mp40 kocham to! - jak dla mnie to jest śmieszne.

I po co porównujesz hobby do innego hobby, skoro warunki są zupełnie inne? To jest bezcelowe. Choć nie, trzeba dać przykład, dobry, by komuś coś uświadomić. Więc lecimy, przykład zupełnie teoretyczny - jestę wielkim fanem medżika, kupiłem sobie 3000 kart za 150zł od ziomala, karty mają już pięć lat. Super gra, nie mogę przez nią spać, kminię komba, etc. A co tam, pójdę na turniej. Dlaczego organizator mówi mi, że moje karty są gorsze od kart innych ludzi i że nie mogę nimi grać, wadafak? Przecież jestem MEGAfanem medżika! Nie będę kupował jakichś przepłacanych kart, ja chcę grać moimi w tym turnieju! Co jest do ck*rwy nędzy>!1

Widzisz - bezcelowy przykład.

„Owszem. I co z tego? Szokuje cię, że ludzie nie chcą rozmawiać o tym, co ich nie interesuje? Kiedy ostatnio rozmawiałeś na temat tańców ludowych plemienia Papuasów?” >>> no to może należy zmienić profil portalu tak, jak zmienił się profil portalu NK, skoro tak nie ma komu mówić o nowościach. Obudźcie się, mamy 2014 rok, a dalej posuwa się jakieś stare szafy, wyciąga z nich trupa po raz setny i raz po raz uderza się tym tępym młotem w te same smoki w lochach. Ta, smoki. Zanim się do tych smoków dojdzie przy retrofuturystycznej mrokomanii i kampaniach planowanych na lata...

Tak to jest to słowo - retrofuturyzm. Rpg in 2014 wygląda dokładnie tak samo, jak to sobie wyobrażali ludzie Rpg in 1992 czyli dokładnie tak samo. No, może tylko tego Aphalona czy Złego Cienia brak.

28-05-2014 11:22
Venomus
   
Ocena:
+1

A co tam, pójdę na turniej. Dlaczego organizator mówi mi, że moje karty są gorsze od kart innych ludzi i że nie mogę nimi grać, wadafak? Przecież jestem MEGAfanem medżika! Nie będę kupował jakichś przepłacanych kart, ja chcę grać moimi w tym turnieju! Co jest do ck*rwy nędzy>!1

<Facepalm> Znaczy jak ostatni deck kupiłem w czasach Ravniki (jakieś 9 lat temu) to nie jestem fanem? Że nigdy nie chciało mi się iść na turniej tylko wolałem popykać przy soczku i udawać, że jestem magiem? Musze powiedzieć moim medżikowym ziomkom, że nie są fanami. Nie i koniec, "tut mir lajt", panowie. Nieważne, że wiedzą kto to jest Urza czy Serra, nie maja nowego decku, są przegrywami...

28-05-2014 11:28
Enc
   
Ocena:
+7
Przyczyniłem się do śmierci kilkuset nie interesujących mnie linii wydawniczych. Jestem złym erpegowcem. Idę się pochlastać.
28-05-2014 11:35
Adeptus
   
Ocena:
+2

Więc lecimy, przykład zupełnie teoretyczny - jestę wielkim fanem medżika, kupiłem sobie 3000 kart za 150zł od ziomala, karty mają już pięć lat. Super gra, nie mogę przez nią spać, kminię komba, etc. A co tam, pójdę na turniej. Dlaczego organizator mówi mi, że moje karty są gorsze od kart innych ludzi i że nie mogę nimi grać, wadafak? Przecież jestem MEGAfanem medżika! Nie będę kupował jakichś przepłacanych kart, ja chcę grać moimi w tym turnieju! Co jest do ck*rwy nędzy>!1

Jeśli chce grać na turnieju - wiadomo, na turnieju organizatorzy ustalają określone zasady, on ich nie spełnił, trudno. Ale jeśli grupa znajomych będzie chciała sobie grać między sobą tymi kartami sprzed 5  lat - no problem. Tak samo jak ty masz prawo zadeklarować, że nie chcesz grać na starych podręcznikach. Możesz sobie nawet zorganizować konwent, który w regulaminie będzie miał taką zasadę i nie pozwalać np. na przeprowadzenie na nim sesji 1 edycji Warhammera. Ale deklarowanie, że ci, co chcą grać na starych podach w swoim gronie, nie mają prawa być rpg-owcami jest śmieszne. Albo kupujesz wszystkie możliwe podręczniki, jakie zostały wydane, albo won, nie graj w ogóle? No, takie podejście z pewnością by się przyczyniło do rozwoju rpg i powstrzymania jego "śmierci".

Nie zrozum mnie źle - to fajnie, że ci zależy, że chcesz wspierać nowych twórców, szacun itd. Ale nonseowne jest zakładanie, że jeśli grupa kumpli kupi sobie na Allegro podręcznik do tego nieszczęsnego Warhammera i świetnie się bawi tłukąc chaosytów, to rodzi po ich stronie jakiś obowiązek interesowania się innymi systemami, ba, kupowania ich. To nie jest żadna transakcja wiązana. Kupując jednego poda nie zaciągasz zobowiązania do składania swego życia i kasy na ołtarzu RPG.

 

 

 

28-05-2014 11:40
Kilik Lodowa Zamieć
   
Ocena:
+4

Lukrecjusz, proponowany przez Ciebie sposób uprawiania hobby nie jest jedynym słusznym. Też mogę dać przykład - ktoś interesujący się numizmatyką może nie wydać grosza na hobby, bo wszystkie monety znajduje sam. I jest fanem, do tego aktywnym. Dlaczego muszę koniecznie coś KUPOWAĆ i to w dodatku, jak napisał Adeptus, od wydawnictwa, na którym mi nie zależy? Gram w D&D ed. 3,5. Mam do niej podręczniki. Czwarta edycja mnie nie kręci. Mam ją kupić dla zasady i wsparcia? To mówi koleś, który karze się zastanawiać (Twoja notka, Lukro!), czy zakup Slay with me (za ile, 10 zł?) to nie wyrzucenie pieniędzy w błoto? 

Powtarzam, mylnie uważasz, że monopol na rozwój rpg mają wydawnictwa. I że ów rozwój to tylko tworzenie nowych mechanik, settingów, scenariuszy (czyli coś wymiernego, co można sprzedać lub się tym podzielić). Dla mnie rozwój w rpg to też np. nauczenie się, jak opisywać walkę na sztylety, jak wygląda średniowieczna karczma czy jakie uprawnienia miał wiec wikingów. Tego nie kupię. A może w jakiś sposób powinienem, bo inaczej nie będę fanem?

28-05-2014 11:42
Adeptus
   
Ocena:
+3

A to gracz nie ma obowiązków wobec rozwoju erpege? Przychodzi taki, jak jakiś klient do restauracji i stwierdza wprost - mistrzu gry, zabaw mnie! Nie wnosi od siebie nic, postać zrobiona na kolanie albo wcale, bo przecież nie miał czasu bo ma pięćset innych ważniejszych rzeczy do roboty (to po co zawaraca gitarę o granie?).

Szok, bo ktoś chce traktować rpg jako zabawę, a nie misję życiową?

Dobrem jest kupowanie podręczników Adeptusie, tak by wydawcy mieli hajs na zmotywowanie się na pisanie kolejnych dodatków i innych fajnych gier. A to, że czasem wyjdzie coś gorszego, cóż, wkalkulowana strata, zawsze można sprzedać dalej.

Ale mi nie zależy na wydawaniu kolejnych podręczników w systemie X, bo ja lubię Warhammera. Tak samo, jak nie wymagam od fanów X, żeby wydawali hajs na Warhammera, bo niby czemu miałoby im na tym zależeć.

I na takiej samej zasadzie, ja nie muszę słuchać jaki to warhammer fajny nie jest, nieważne jak bardzo by mi ktoś to wmaiał, skoro ta gra taką fajną nie jest.

Otóż to. Więc skąd ten ból siedzenia?

 

Nowy post, bo zedytowałeś.

28-05-2014 11:48
74054

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0

Kilik Lodowa Zamieć >>> otóż to, komuś podejdzie, komuś nie.

28-05-2014 11:52
Enc
   
Ocena:
0
@Lukre: czy fan Monastyru, Gemini i Burning Empires, który ma jeszcze na półce całą Nową Falę, Arkonę, Poza Czasem, Crystalicum i Oko Yrrhedesa kupione za grosze na Allegro jest bierną bułą czy tru erpegowcem?
28-05-2014 12:53
Agrafka
   
Ocena:
+1

A pracuje czy studiuje?

28-05-2014 12:54

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.