» Blog » Podoba mi się karta X
19-04-2014 23:13

Podoba mi się karta X

W działach: RPG | Odsłony: 1699


Bardzo się cieszę, że jest ktoś taki jak Petra, kto przedstawia nowe pomysły takie jak właśnie karta X. Myślę, że narzędzia tego typu będą powoli zmieniać myślenie na temat naszego hobby.

Pamiętam jak za czasów Magii i Miecza popularna była jesienna gawęda, jak wtedy, gdy stary Świat Mroku był hitem o RPG mówiło się jako o sztuce, drodze do emocjonalnego katharsis. Wtedy każdy kto mówił o rzucaniu kostkami miał przechlapane (przynajmniej w fundomie, bo poza grając w WODa gracze rzucali wiadrami kości a nasze postacie rzucały samochodami).

Od tego czasu wiele wody upłynęło i dziś o RPG mówi się, że jest to zabawa. Nacisk kładzie się na słowo GRA. Jest to niezobowiązująca, przyjemna rozrywka. Z jednej strony takie spojrzenie na nasze hobby ma zaletę – chyba Beamhit, albo ktoś inny opisywał zdarzenie, że MG kazał mu wychodzić zimą na balkon bez kurtki by lepiej mógł odgrywać zimno odczuwane przez swoją postać. Teraz takich kwiatków powinno być mniej. Wystarczy powiedzieć "stary wyluzuj, to tylko gra".

Ma też jednak wadę. Bagatelizuje się fakt, że gry fabularne mają potencjał być tym o czym pisano w Magii i Mieczu, czyli silnym przeżyciem emocjonalnym. A co za tym idzie, można kogoś niechcący skrzywdzić. Przez sposób patrzenia na nasze hobby niedoceniamy tego faktu. "Więc powiadasz, że doznał traumy grając w Chińczyka? Niemożliwe" –ktoś mógłby powiedzieć. Myślę, że to jest przyczyną kontrowersji wokół karty X. Żeby uznać jej przydatność, trzeba zgodzić się z tym, że RPG może czasami być niebezpieczne, a to wymagałoby zmiany sposobu myślenia wielu z nas.

Proponuje zatem lekką zmianę perspektywy. Może zamiast mówić bezpieczne/niebezpieczne, mówmy przyjemne/nieprzyjemne. Chyba każdy się zgodzi, że jeśli MG okaleczy postać gracza, ten drugi może przeżyć nieprzyjemne emocje. Jeśli bardzo lubi swoją postać, to przeżyje może nie traumę, ale z pewnością takie emocje jak żal czy smutek, które mogą być bardzo silne i właśnie – nieprzyjemne. Słyszałem o graczach, którzy płakali po śmierci postaci z którą się zżyli podczas długiej kampanii. Myślę, że nikogo nie wyślemy do psychologa tylko dlatego, że przeżywa negatywne emocje. Myślę też, że jako MG, zależy nam by gracze na sesjach się przede wszystkim dobrze bawili i ograniczamy nieprzyjemne emocje do niezbędnego minimum. Każdy ma do tego swoje narzędzia. ETC w jednym z komentarzy kiedyś pisał, że nie okalecza postaci swoich graczy, bo wie, że oni też mu prowadzą i mogliby się zemścić. Wnioskuje po tym, że nie będzie ich też celowo narażał na traumy. Mallagar na  sytuacje konfliktowe ma trzy narzędzia: rozmowa, rozmowa i przede wszystkim rozmowa.

Petra natomiast udostępniła kartę X. Owszem narzędzie to ma pewne wady, ale to co mi się w nim podoba to to, że ułatwia asertywne zachowania nieśmiałym graczom. Naprawdę, będzie dużo osób, którzy chcą być lubiani i którzy boją się przeciwstawić grupie, dlatego nie powiedzą, że im coś nie pasuje. Tak jest zwłaszcza u nastolatków. Karta X daje takim ludziom głos. Po drugie podoba mi się idea stojąca za tą kartą, że od gry ważniejsi są ludzie i ich dobre samopoczucie. RPG to już nie gra.  RPG to ludzie. A jak znajdzie się osoba wrażliwsza, to może karta X zaoszczędzi jej wizyty u psychologa. I właśnie dla tej ostatniej osoby napisałem ten tekst – jeśli jest wynalazek, który może oszczędzić komuś bólu, to moim zdaniem warto go promować.
 

Komentarze


Agrafka
   
Ocena:
+4

Scobin - zakładając, że gracze rzeczywiście przed sesją mówią "nie chcę gwałtów, gore i nudnych motywów detektywistycznych" - z mojego punktu widzenia mogą kłaść na stole karty X, Y, a nawet pisać listy do MG czy zamieniać się kartami postaci ;) Tu moje niezrozumienie w większości jest o zastąpienie rozmowy kartą X. Założenie, że powiedzenie "nie wprowadzaj gwałtów" jest zbyt niekomfortowe. Że wyjaśnienie jest zbyt ciężkie. I nie, wcale nie wymagam wyjaśnienia "bo byłam ofiarą gwałtu". Tu w zupełności wystarczy "odrzucają mnie takie motywy, nie będę się dobrze bawić".

21-04-2014 20:53
Scobin
   
Ocena:
+2

Tak jak ja rozumiem Kartę X, służy ona głównie do wetowania tych rzeczy, które we wstępnej rozmowie z jakiegoś powodu trudno poruszyć (bo przypuszczasz, że coś i tak nie pojawi się na sesji, i wolisz nie tracić na to czasu; bo nie jesteś w stanie z góry przewidzieć, że dana sytuacja tak mocno Cię poruszy; bo jeszcze jakieś inne przyczyny).

PS. Mam wrażenie, że zbliżamy się do porozumienia. :-)

21-04-2014 20:58
jakkubus
   
Ocena:
+2

I nagle okazuje się, że fundom RPG składa się z gwałcicieli i mimoz...

21-04-2014 21:19
Anioł Gniewu
   
Ocena:
+3

Czy w kinie albo w teatrze lub na koncercie bądź w knajpie tez wprowadzimy kartę X? Czy jest ona ekwiwalentem ochronnego klosza pod którym ukryja sie nadwrażliwi i niedostosowani społecznie? Pojawianie sie różnorakich dyskomfortowych motywów jest nagminne w życiu każdego aktywnego człowieka. Czy taki osobnik bedzie bezustannie, kompulsywnie uderzał w oiksowana kartkę ku uciesze gawiedzi? A moze zamiast tego powinien powiedzieć "srac to, trzeba być twardym - nie podoba mi sie ale jakoś to przelkne" ? 

21-04-2014 21:24
dzemeuksis
   
Ocena:
0

@Anioł Gniewu

Czy taki osobnik bedzie bezustannie, kompulsywnie uderzał w oiksowana kartkę ku uciesze gawiedzi? A moze zamiast tego powinien powiedzieć "srac to, trzeba być twardym - nie podoba mi sie ale jakoś to przelkne" ? 

A może po prostu rzeczywistość jest odrobinę bardziej skomplikowana? Może ludzie nie dzielą nie się na tapujących wszystko jak leci oraz absolutnie niewrażliwych twardzieli? Może karta X jest skierowana do podzbioru tych nielicznych, co potencjalnie znajdują się gdzieś pomiędzy opisanymi przez ciebie skrajnościami? ;) A nadużywać można wszystkiego. Nie trzeba karty X, żeby z...ć sesję, każdy z nas pewnie wie to aż za dobrze.

21-04-2014 21:33
A647
   
Ocena:
+8

Gramy sesję w Warhammera 40K. Drużyna przeprowadza akcję wraz z oddziałem Gwardii Imperialnej (dowodzonym przez jednego z graczy, który na jego "zaprojektowanie" poświęcił sporo czasu i zna tych NPCów, nierzadko ma z nimi głębsze relacje), wszystko rozgrywane jest na rzutach, zgodnie z mechaniką na która wszyscy się zgodzili. Graczowi będącemu oficerem nie idą rzuty - no cóż, nie zawsze kości chcą współpracować. Oddział ściąga na siebie ostrzał przeciwnika i ogólnie pakuje się w tarapaty i ginie hurtem, jednak wszystko co robimy, robimy dla chwały Złotego Tronu ;)
I teraz sytuacja:
Gracz 1 - "Nieee, czemu oni giną, ja się na to nie godzę (buzia w podkówkę, foch z przytupem, bo przecież RPGi są po to żeby wszystko zawsze szło po myśli graczy)". MG ociera pot z czoła i stwierdza "No dobrze, to tak... Ten tutaj wcale nie zginął, tylko, eee... jest ranny. Lekko. A ten tak na prawdę nie oberwał, tylko poślizgnął się w błocie. A tamten, cóż... stracił rękę, ale przecież macie znajomego Kapłana Maszyny, zrobi mu wszczep i wszystko będzie ok".
Gracz 2 - "No dobra, oni zginęli, niech Imperator przyjmie ich do siebie, co jeszcze mamy i co możemy zrobić? jak wygląda sytuacja? To ja reorganizuję niedobitków i robię tak..." MG - "Ok, dzieje się to, to i to". Po akcji, mniej lub bardziej udanej, zwykle jest chwila na oddech, co gracz wykorzystuje, by przeprowadzić apel poległych i podtrzymać morale w tym, co zostało z oddziału - a czy mu się uda, to temat na oddzielną historię.

Zgadzam się w pełni z Agrafką jeśli chodzi o konwencję. Decydując się na taki a nie inny system, dostajemy określony zestaw zachowań i mentalności NPCów, pewne oczekiwania względem graczy i prowadzonych przez nich bohaterów. Pierwszy z przypadków mógłby się zdarzyć w Wolsungu lub innym systemie typu filmowy heroic, gdzie gracze może niekoniecznie są głaskani po główkach, ale jednak pewne elementy są traktowane mocno umownie, a po uratowaniu miasta postaci zostają bohaterami. Drugi zasadza się na konsekwentnym trzymaniu się wstępnych założeń, egzekwowaniu decyzji i poczuciu, że cokolwiek się dzieje tak naprawdę zależy od postaci i ich stosunku do świata. Zaś uratowanie miasta nie czyni z nikogo bohaterów, za to ściąga na głowy Inkwizycję, która zaczyna drążyć, czy przypadkiem nie uczynili tego przy pomocy niekoszernych środków :)

I teraz małe podsumowanie. Gracz 1 wykonał odpowiednik tapnięcia X, który sprawił, ze reszta drużyny poczuła się oszukana. Bo nie po to starali się do tej pory prowadzić swoje działania i określać stawki o jakie idzie gra, by wszystko potoczyło się *zbyt* gładko. Grając w 40K oczekują wyzwań i (pewnego, umownego, w końcu to gra) realizmu który na potrzeby dyskusji nazwijmy konsekwencją. MG stara się ich nie zawieść, ale wszystko to pada w momencie w którym egzekwowana jest na nim konieczność łagodzenia scen i świata, ponieważ ktoś nie oglądal "Helikoptera w ogniu" a poza tym oczekuje od życia tęcz i jednorożców ;)

PS: Grałam kiedyś serię sesji, na których gracze dogadywali się cudownie, choć ich postaci się nie znosiły. Dochodziło do przemocy słownej i fizycznej, pachniało ozonem - ale postaci musiały działać wspólnie, bo takie było założenie przygody i świata przedstawionego. Bawiliśmy się świetnie i satysfakcja z sesji wynosiła 11/10. Po jakimś czasie dołączył odpowiednik "Gracza 1" z powyższego przykładu. Osoba, która oczekiwała samych sukcesów zaś wszelką krytykę dotyczącą postaci (czynioną "in character") odbierała personalnie. Czy to oznacza, że MG powinien zacząć prowadzić inaczej, zaś my, drużyna, zmieniać koncepcje i światopoglądy naszych postaci? Zaznaczam, że z nowym graczem nie dało się dogadać, ponieważ nawet rozmowy pozasesyjne traktował jak atak. Podziękowanie mu za grę byłoby niefajne, wszak jesteśmy dorośli i empatyczni i wiemy, że tego typu wykluczenie społeczne jest be. Staraliśmy się. Serio.
Ostatecznie kampania się rozpadła, a postaci pozostały w zawieszeniu mimo najlepszej woli wszystkich, by rozmawiać. Jak widać, RPGi jednak nie są dla każdego. Albo osoby oczekujące samych zwycięstw i głaskania po głowie powinny poszukać MG który poprowadzi im sesje będące odpowiednikiem fan-fica z Mary Sue.

PPS: Muszę przyznać że nie rozumiem oryginalnych założeń karty X. Mimo całego mojego doświadczenia jako MG lub gracz, taki który popełniał błędy w obu rolach i który był z tych błędów wyprowadzany przez (współ)graczy dzięki rozmowie lub ich serii. Czasem krytyka była ciężka do przełknięcia, ale z drugiej strony, kto się nie rozwija ten się cofa. A X-owanie jako żywo przypomina mi wprowadzaną na siłę politykę przesadnej poprawności i (nie)sławne korporacyjne code of conduct które każdy pracownik korpo co roku musi podpisać ;)

21-04-2014 21:36
Agrafka
   
Ocena:
+4

To o czym pisze Anioł Gniewu też jest istotne - o ile w pełni uzasadnione może być użycie Iksa przy wątkach dotyczących bezpośrednio postaci gracza, o tyle nie mogę w pełni zrozumieć ingerencji w motyw gracza, któremu się to podoba.

21-04-2014 21:42
Headbanger
   
Ocena:
+2

Piękne słowa A647.

21-04-2014 21:48
Malaggar
   
Ocena:
+2

I takich kobiet nam więcej w RPGach potrzeba. Mówię to poważnie.

21-04-2014 22:05
dzemeuksis
   
Ocena:
+4

No owszem, historia ciekawa i pouczająca, tylko nie specjalnie podważa sens samej karty X (nawet nie wiem, czy taka była intencja autorki, czy raczej luźne skojarzenie). Mamy opis typu gracza, z którym zwyczajnie nie warto grać. Karta ma z tym niewiele wspólnego - z nią, czy bez, będzie kwasił, jak coś pójdzie nie po jego myśli. Ba! Dać takiemu kartę X i po kwadransie będzie wiadomo, że trzeba typowi podziękować. Ile czasu i nerwów przy tym zaoszczędzone. ;) A karty X, o ile dobrze zrozumiałem, bezpośrednio dotyczył tylko ostatni akapit.

A swoją drogą

Podziękowanie mu za grę byłoby niefajne, wszak jesteśmy dorośli i empatyczni i wiemy, że tego typu wykluczenie społeczne jest be.

Daj spokój, to jakiś absurd (albo ironia?). To jest dokładnie to, co należy w takiej sytuacji zrobić i to jak najszybciej. Chodzi o to, że wszyscy przy stole mają się dobrze bawić. Jeśli bawi się dobrze tylko jedna osoba, to utrzymywanie takiego układu zakrawa na absurd (ewentualnie nadmiar empatii, tudzież niedobór asertywności ;).

21-04-2014 22:11
Anioł Gniewu
   
Ocena:
+5

Oj dzemeuksisie zła rada! Podziękujmy takiemu typowi za sesje a on popadnie w głęboka traumę i bedzie stukal w kartę X jak szalony dzięcioł na sama wzmiankę o grach rpg... Albo opowie w szmatławcu GW o wykluczeniu społecznym, dyskryminacji i skrywanej agresji jaka go dotknęła...

21-04-2014 22:21
Scobin
   
Ocena:
+2

@A647

Krótko: dotychczasowe doświadczenia osób wykorzystujących Kartę X (oczywiście tylko te, do których opisów mamy dostęp, ale jest już tego trochę) sugerują, że opisany przez Ciebie przykład jest bardzo mało prawdopodobny. Trudno oceniać przydatność techniki na podstawie sytuacji, które wydają się wyjątkowo rzadkie lub wręcz nieistniejące.

21-04-2014 22:31
Johny
   
Ocena:
+1

@Anioł Gniewu

~~Czy jest ona ekwiwalentem ochronnego klosza pod którym ukryja sie nadwrażliwi i niedostosowani społecznie?

Czy na granie filmowe takie jak w 7th sea, albo w Wolsungu też powiesz, że są "kloszem ochronnym" bo gra się tam raczej z mniejszą ilością przemocy (nie wyobrażam sobie gwałtu w Wolsungu)? Może popatrz na Kartę X po prostu jako na sposób grania. Jeśli ci się on nie podoba to ok, ale czy trzeba go od razu całkowicie dyskredytować, jeśli innym osobom on pasuje?

@A647 Dzięki za twoją długą wypowiedź. Pewnie poświęciłaś dużo czasu by ją tu przedstawić. W twoim przypadku zgadzam się z Dzemeuksisem - wydaje mi się, że po prostu z tamtym graczem się nie zgraliście.

21-04-2014 22:32
Szept
   
Ocena:
+4

Scena jak najbardziej dotyczy osoby zagrywającej kartę, jeśli tylko jest ona na sesji. W tym przypadku był to MG. Karta mówi: "jeśli ktokolwiek będzie chciał" - jak łatwo wnioskować, nie ma znaczenia, czy postać gracza jest w scenie (oraz dotyczy także gier bez postaci graczy czy MG)

Petro napisałem, że nie dotyczy w żaden bezpośredni sposób i dlatego takie użycie karty jest jej nadużyciem. Karta, jeśli już ją dopuścić na sesji, nie powinna być czymś co działa zawsze i reszta ma to bezkrytycznie przyjąć. Taka karta prowadzić do konfliktów i rozpadu grupy, bo sytuacje jak powyżej są przez resztę odbierana jak nadużycie. W scenie, która nie dotyczy postaci gracza używającego karty i nie jest ona zagrana by 'uratować' innego gracza, nie powinno być dopuszczone jej użycie. Scena, w której twój bohater nie bierze udziału może rozegrać się bez ciebie i ty nie masz prawa ingerować w nią przy pomocy karty. Jeśli w takim przypadku jak opisujesz graczowi nie odpowiadałaby scena w której inny gracz gwałci NPC'a niech zareaguje fabularnie - do tego powinien zachęcić MG, bo ma to też swoje korzyści pozasesyjne - przeszkodzi działaniem swojego bohatera bohaterowi innego gracza. I nikt tutaj nie będzie miał pretensji do gracza, że przerwał scenę, bo faktycznie fabularnie jej nie przerywa. Wentyl bezpieczeństwa jakim jest karta X może być, ale nie powinien umożliwiać psucia sesji innym.

Fabularnie bez znaczenia może być zmiana imienia NPC'a, ale przerwanie wymienionej sceny już jest poważnym ingerowaniem w fabułę, takie użycia karty powinny być inaczej rozpatrywane. Ok dalej ktoś może się nie tłumaczyć dlaczego chce wyeliminowania sceny, ale tu MG powinien wytłumaczyć dlaczego ominięcie tej sceny zmienia grę w sposób jaki nie powinno.

Uwaga: to nie "twój bohater chce zgwałcić postać innego gracza" tylko: ty podejmujesz decyzję, że twoja postać zgwałci postać innego gracza.

To zależy od systemu i charakterystyki bohatera. Jeśli ktoś ma bohatera psychopatę, to pewne elementy jakie może spotkać w świecie wymuszają na graczu określone zachowanie. Jeśli czyjś bohater ma fobię to gracz nie może zagrać tak jakby fobia nie działała. W Pendragonie bodajże jest zestawienie cech charakteru bohatera w pary na zasadzie przeciwności i jeśli gracz chce postąpić wbrew charakterowi bohatera musi zdać test. Przy porażce musi postąpić zgodnie z charakterem postaci.

 

21-04-2014 22:32
jakkubus
   
Ocena:
+4

Trudno oceniać przydatność techniki na podstawie sytuacji, które wydają się wyjątkowo rzadkie lub wręcz nieistniejące.

A jak oceniać przydatność czegoś stworzonego dla graczy "wyjątkowo rzadkich lub wręcz nieistniejących"?

21-04-2014 22:35
Anioł Gniewu
   
Ocena:
+3

Borsuku - w sumie gdyby tak na to spojrzeć, to masz racje. Karta X z limitowana pula tapniec moze spełnić role punktów przeznaczenia. Nie chcesz by Cię zgwalcili bandyci - odwołujesz sie do pomocy bogów i... Napastnicy łamią sobie wszystkie członki. Wszystkie... Voila! ;)

21-04-2014 22:40
Scobin
   
Ocena:
+3

@jakkubus

?

Karta X jest dla normalnych ludzi, tak samo jak erpegi w ogóle. Nie rozumiem problemu. :-)

21-04-2014 22:42
jakkubus
   
Ocena:
+4

@Scobin

Tyle, że większość przypadków jej użycia można zastąpić zwykłą rozmową, a pozostała mniejszość to sytuacje  "wyjątkowo rzadkie lub wręcz nieistniejące".

21-04-2014 22:48
Johny
   
Ocena:
+2

@Jakkubus

Umiejętność nieagresywnej obrony swojego zdania nazywamy asertywnością. Można świetnie zarobić ucząc jej dorosłych ludzi na szkoleniach. Wiele osób jest nieasertywnych i mogą mieć problem z wyrażeniem sprzeciwu wobec tego co dzieje się na sesji.

Dodajmy do tego nieśmiałość która też nie występuje tak rzadko i trochę ludzi się uzbiera.

21-04-2014 22:58
Scobin
   
Ocena:
+3

Tyle, że większość przypadków jej użycia można zastąpić zwykłą rozmową

Jak rozumiem, ten wniosek wynika z Twoich ogólnych obserwacji erpegowych. Nie neguję ich, ale doświadczenia osób, które rzeczywiście korzystały z karty X (lub były świadkami jej zastosowania na sesji), są zupełnie inne. W połączeniu z wiedzą zgromadzoną w badaniach psychologicznych (dynamika grupowa, spójność grupy itd.) i kwestiami wspomnianymi przez Borsuka jest to dla mnie znacznie bardziej przekonujące stanowisko.

21-04-2014 22:59

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.