07-12-2006 19:25
O studentasach, studentach i poprawkach
W działach: WAT | Odsłony: 78
Dziś będę narzekał, a to chyba z racji tego, że dawno nic nie pisałem. A ponieważ w serii o uczelni ostatnio narzekałem na prowadzących zajęcia, to dziś ponarzekam na studentów.
"Nie ma na Świecie bardziej durnej istoty od studenta (...)"
Do tej pory uważałem, że powyższa sentencja prawdą nie jest, ale znajomy jeszcze-nie-doktor podaje wiele przykładów na to, że istotnie może tak być. A i ja się zastanawiam, czy Ci wszyscy porządni studenci to przypadkiem nie wyjątki. Bo durny student to ten, który nie uczy się, nie przykłada do zajęć, nie chodzi w ogóle na wykłady, a na ćwiczenia jedynie te, na które trafi. Co w tym złego? Ano to, że zdarza im się zaliczać semestry. A to wkurza tych, którzy jednak się przykładają. Owszem, jeśli się solidnie pracuje to oceny są lepsze, zdobywa się stypendia "i takie tam". Ale mimo wszystko durny student nie powinien otrzymać tytułu mgr (czy mgr inż.).
A teraz mogę to odnieść do swojej uczelni. ;> Projekt przejściowy - dumna nazwa na zadanie umożliwiające zaliczenie jednego z przedmiotów. Praca rozłożona na niecały rok, pierwsze punkty kontrolne zadane były na "jak najszybciej" oraz 8 grudnia. Z wszystkich osiemnastu osób w mojej grupie aż dwie pofatygowały się zgłośić wybrane zadanie przed 8.XII. No tak, mają jeszcze aż jeden dzień. Ale założę się, że połowa z nich nawet nie wie, że są jakieś terminy. Ba! Pewnie nie wiedzą nawet, że jest jakiś projekt! A ponieważ zdaję sobie sprawę, że ktoś z grupy to może przeczytać, to od razu wyjaśniam - to Wasz wybór jak bardzo olewacie studia, ja tylko zauważam niepokojącą tendencję (i nie każdy z Was jest studentasem, a wszyscy wiemy kogo najczęściej na uczelni nie ma). ;>
Pytanie, które sobie stawiam, jest następujące: czy w ogóle powinienem jakoś na to reagować. Jestem starostą grupy. Kompiluję dla grupy i roku materiały; wskazuję, które są potrzebne; jeśli trzeba, to tłumaczę zagadnienia. I w przypadku ludzi, którzy się uczą, robię to z przyjemnością. Ale bywają osoby, które z własnej inicjatywy nie zrobią absolutnie nic. I im właśnie staram się nie pomagać. Czemu? Bo chcę, żeby mój tytuł po studiach był coś wart. Bo mam na roku osoby, który brzydzą się programowaniem, matematyką, elektroniką i pewnie czymś jeszcze. To po cholerę było iść na uczelnię techniczną, na kierunek Informatyka? Nie zrozumiem...
Eliminacja studentasów...
Zapewne na każdej uczelni więcej osób prowadzi życie studenckie niż się uczy. To trochę smutne i prawdę mówiąc liczyłem, że na WATcie będzie inaczej. Fakt, po pierwszym roku odpadła więcej niż połowa. Czas pokaże kto doczeka do drugiego punktu kontrolnego jakim jest piąty semestr. Ponoć ma nas zostać około 30 osób. Oby to były tylko te, które rzeczywiście na to zapracowały.
Ha, na powyższe jest duża szansa, bowiem ostatnio zmieniły się zasady poprawiania przedmiotów. Nowy system oferuje do każdego zaliczenia jedną poprawkę gratis. Dodatkowo można wykupić poprawkę płatną, ale nie więcej niż dwie na przedmiot (niestety, pamięć mnie zawodzi i równie dobrze to mogą być 3 płatne poprawki). Potem czeka na studenta powtarzanie przedmiotu, oczywiście za ciężkie pieniądze. A ponieważ przed zmianami poprawiać można było ad infinitum (w ramach zasobności portfela) - zmiana jest znacząca.
Powyższe nastało ponoć dlatego, że nowy dziekan ma dość osób mających po 13 rygorów i planuje się pozbyć leniwych. Wieść gminna niesie, że uczelnia z powrotem przyssała się do MONu i wcale nie potrzebuje aż tylu cywilnych studentów. Jak jest naprawdę - nie wie nikt. Każdy wie natomiast, że już nie można zaliczać fizyki po 10 razy. Oczywiście boją się tylko Ci, co mają / planują mieć spore zaległości.
Zdjęcie przedstawia wiszące nad jedną z klatek schodowych wielkie logo WATu. ;]
"Nie ma na Świecie bardziej durnej istoty od studenta (...)"
Do tej pory uważałem, że powyższa sentencja prawdą nie jest, ale znajomy jeszcze-nie-doktor podaje wiele przykładów na to, że istotnie może tak być. A i ja się zastanawiam, czy Ci wszyscy porządni studenci to przypadkiem nie wyjątki. Bo durny student to ten, który nie uczy się, nie przykłada do zajęć, nie chodzi w ogóle na wykłady, a na ćwiczenia jedynie te, na które trafi. Co w tym złego? Ano to, że zdarza im się zaliczać semestry. A to wkurza tych, którzy jednak się przykładają. Owszem, jeśli się solidnie pracuje to oceny są lepsze, zdobywa się stypendia "i takie tam". Ale mimo wszystko durny student nie powinien otrzymać tytułu mgr (czy mgr inż.).
A teraz mogę to odnieść do swojej uczelni. ;> Projekt przejściowy - dumna nazwa na zadanie umożliwiające zaliczenie jednego z przedmiotów. Praca rozłożona na niecały rok, pierwsze punkty kontrolne zadane były na "jak najszybciej" oraz 8 grudnia. Z wszystkich osiemnastu osób w mojej grupie aż dwie pofatygowały się zgłośić wybrane zadanie przed 8.XII. No tak, mają jeszcze aż jeden dzień. Ale założę się, że połowa z nich nawet nie wie, że są jakieś terminy. Ba! Pewnie nie wiedzą nawet, że jest jakiś projekt! A ponieważ zdaję sobie sprawę, że ktoś z grupy to może przeczytać, to od razu wyjaśniam - to Wasz wybór jak bardzo olewacie studia, ja tylko zauważam niepokojącą tendencję (i nie każdy z Was jest studentasem, a wszyscy wiemy kogo najczęściej na uczelni nie ma). ;>
Pytanie, które sobie stawiam, jest następujące: czy w ogóle powinienem jakoś na to reagować. Jestem starostą grupy. Kompiluję dla grupy i roku materiały; wskazuję, które są potrzebne; jeśli trzeba, to tłumaczę zagadnienia. I w przypadku ludzi, którzy się uczą, robię to z przyjemnością. Ale bywają osoby, które z własnej inicjatywy nie zrobią absolutnie nic. I im właśnie staram się nie pomagać. Czemu? Bo chcę, żeby mój tytuł po studiach był coś wart. Bo mam na roku osoby, który brzydzą się programowaniem, matematyką, elektroniką i pewnie czymś jeszcze. To po cholerę było iść na uczelnię techniczną, na kierunek Informatyka? Nie zrozumiem...
Eliminacja studentasów...
Zapewne na każdej uczelni więcej osób prowadzi życie studenckie niż się uczy. To trochę smutne i prawdę mówiąc liczyłem, że na WATcie będzie inaczej. Fakt, po pierwszym roku odpadła więcej niż połowa. Czas pokaże kto doczeka do drugiego punktu kontrolnego jakim jest piąty semestr. Ponoć ma nas zostać około 30 osób. Oby to były tylko te, które rzeczywiście na to zapracowały.
Ha, na powyższe jest duża szansa, bowiem ostatnio zmieniły się zasady poprawiania przedmiotów. Nowy system oferuje do każdego zaliczenia jedną poprawkę gratis. Dodatkowo można wykupić poprawkę płatną, ale nie więcej niż dwie na przedmiot (niestety, pamięć mnie zawodzi i równie dobrze to mogą być 3 płatne poprawki). Potem czeka na studenta powtarzanie przedmiotu, oczywiście za ciężkie pieniądze. A ponieważ przed zmianami poprawiać można było ad infinitum (w ramach zasobności portfela) - zmiana jest znacząca.
Powyższe nastało ponoć dlatego, że nowy dziekan ma dość osób mających po 13 rygorów i planuje się pozbyć leniwych. Wieść gminna niesie, że uczelnia z powrotem przyssała się do MONu i wcale nie potrzebuje aż tylu cywilnych studentów. Jak jest naprawdę - nie wie nikt. Każdy wie natomiast, że już nie można zaliczać fizyki po 10 razy. Oczywiście boją się tylko Ci, co mają / planują mieć spore zaległości.
Zdjęcie przedstawia wiszące nad jedną z klatek schodowych wielkie logo WATu. ;]
WAT jest cudowną uczelnią, której nie zamieniłbym na żadną inną. Studiuje mi się na niej świetnie, kadra jest bardzo dobra, a zajęcia przydatne. Z wszystkich opisywanych w tym cyklu rzeczy my (studenci) śmiejemy się serdecznie.