» Blog » cRPG? Nie, dziękuję
23-07-2012 14:37

cRPG? Nie, dziękuję

W działach: cRPG | Odsłony: 132

cRPG? Nie, dziękuję
Przeżyłam ostatnio objawienie. Mianowicie, przekonałam się, że gry komputerowe naprawdę mogą być fajne, a cRPG to niekoniecznie jedynie marny substytut prawdziwej sesji. Ta, wydawałoby się, drobna zmiana poglądów wywołała niemałe zdziwienie wśród moich znajomych. Właściwie, trudno dziwić się ich reakcji: Pokemony, o których pisałam jakiś czas temu, to w moim przypadku wyjątek na skalę życiową, zasadzony na sentymencie i wspomnieniach z dzieciństwa. Poza tym, dotychczas zawsze kiedy ktoś polecał mi jakąś grę, odpowiadałam, że istnieje mnóstwo ciekawszych rzeczy, na które mogę tracić czas.

Oto jednak w moim życiu pojawił się Wiedźmin. Niemniej, aby zrozumieć skalę zmian (iście rewolucyjnych!), jakie zdołał wprowadzić w moim nastawieniu do cRPG-ów, należy wrócić do czasów, kiedy była jeszcze anty-graczem.

***

Pierwszy w moim życiu komputer byłam zmuszona dzielić z bratem, co z pewnością w sporym stopniu wpłynęło na moje podejście do gier komputerowych. Tak się składa, że był on zapalonym graczem, co sprawiło, iż dostęp do komputera miałam znacznie ograniczony. Zresztą, prawdę mówiąc, od spędzania czasu przed monitorem zdecydowanie wolałam czytać książki lub spotykać się ze znajomymi. Mimo to, czułam się w obowiązku spróbować klasyków, którymi niezmiennie zachwycają się wszyscy wokoło - chociażby po to, żeby wiedzieć, o czym moi koledzy tak namiętnie rozmawiają na konwentach, kiedy tylko na chwilę się odwrócę.

Grałam w Baldur’s Gate, Icewind Dale i inne znane tytuły. Grałam to zresztą za dużo powiedziane - zdecydowanie bardziej pasuje tu czasownik “próbować”, bo nigdy nie udało mi się dojść choćby do końca pierwszego rozdziału. Nie potrafiłam w nich dostrzec wychwalanej przez wszystkich wspaniałej fabuły, czy świetnie wykreowanych postaci. Po prostu w pewnym momencie gra stawała się dla mnie nudna - na tyle, by porzucić ją nie zakończoną.

Przypuszczam, że najbardziej przeszkadzała mi liczba bohaterów, którymi musiał zajmować się gracz. CRPG zawsze traktowałam w kategorii substytutu tradycyjnej sesji, więc prowadzenie kompletnej, sześcioosobowej drużyny nie sprawiało mi satysfakcji - w końcu PD-ki trzeba było mniej więcej równo rozdzielać pomiędzy wszystkich jej członków. Nie czułam zatem, że posiadam prawdziwie swoją postać.

Właśnie dlatego największą moją łaską cieszyła się pierwsza część Neverwinter Nights, gdzie nie trzeba było ciągnąć za sobą stada kompanów - jeden towarzysz, włóczący się za głównym bohaterem niejako automatycznie sprawił, że w NwN skończyłam chyba całe dwa rozdziały. Niemniej jednak ostatecznie i tę grę porzuciłam daleko przed finałem. Najpewniej zacięłam się na czymś, a gdy okazało się, że aby ruszyć na przód muszę wcześniej cofnąć się o kilka lokacji - skapitulowałam.

Historia powtarzała się za każdym razem, kiedy wreszcie zdecydowałam się zainstalować jakąś grę, toteż kiedy na rynku pojawiła się pierwsza część Wiedźmina postanowiłam odpuścić i ten bezsensowny wysiłek. Nietknięty, Wiedźmin niemal pół roku przeleżał w mojej szafie - przecież z góry wiadomo było, jak zakończy się nasza znajomość.

***

Od tego czasu minęło kilka lat. Zarówno ja, jak i wszyscy wokoło, zdążyli nauczyć się, że nie gram, a namawianie mnie na tego typu rozrywkę jest z góry skazane na porażkę i pozbawione sensu. To znaczy, prawie wszyscy. Od czasu do czasu nimdil podejmował bowiem próby znalezienia czegoś, w co moglibyśmy grać razem, jednak każda z nich spełzła na niczym. Wziąwszy pod uwagę jego motywacje, nie mam pojęcia, jak zrodził się pomysł, aby zainstalować mi Wiedźmina, który przecież nie ma nawet trybu multiplayer. Liczy się to, że zaskoczył. Prawdę mówiąc, zaskoczył aż za dobrze.

Wiedźmin na ponad tydzień przewrócił moje życie do góry nogami.

Pierwszy raz naprawdę trudno było oderwać mnie od komputera. Nie ma w tym zresztą nic dziwnego – ciężko się w tej grze nie zakochać. Uwielbiany od dawna bohater, samotnie włóczący się po świecie znanym z wiedźmińskiej sagi, który jednak naszpikowany jest nawiązaniami do polskiej rzeczywiści, do tego świetnie rozwiązana kwestia seksu... Cud, miód i orzeszki. Nie mogę się doczekać drugiej części, zacznę grać jednak najwcześniej z początkiem sierpnia. Muszę przecież dotrzeć na Avangardę.

- Kochanie, może jednak pójdziemy już spać?
- Czekaj, bo ja jeszcze muszę Addę wyruchać.
[...]
- Długo jeszcze?
- A skąd mam wiedzieć? Nie masz pojęcia ile trzeba się namęczyć, żeby przelecieć jedną głupią laskę!



[Można przeczytać również tu. Wygląda ładniej, co jak wiadomo dla kobiet jest niezmiernie istotne. I jest więcej obrazków.]

Komentarze


whitlow
   
Ocena:
+9
Baldura też nie zdzierżyłem. Ale polecam planescape torment. Najlepsza rpg wszechczasów, o ile ktoś lubi dziwne rzeczy (skrzyżowanie krain snów z d&d z... bo ja wiem... czymś dziwnym).
23-07-2012 14:46
nerv0
   
Ocena:
0
Mnie Wiedźmin ani pierwszy ani drugi nie kupił. Grało się niby fajnie, fabuła taka jak trzeba, gameplay też niezgorszy, ale... nie przeszedłem żadnego, choć próbowałem nie raz. Rzecz dziwna bo od początku byłem na wieśka strasznie napalony i mimo wszystko nadal chciałbym go wreszcie zaliczyć. No ale coś mi nie daje. Widać między nami nie ma chemii. :)
23-07-2012 14:48
Aure_Canis
   
Ocena:
+2
Sugeruję Spróbować grę Gothic. Ona wraz z jej bezpośrednią kontynuacją są znane z wciągania ludzi do cRPG-ów. Prowadzisz tylko jedną postać. Jednocześnie jest tam masa wyborów, wczuwania się w postać, i to w sposób, który nie zamyka jej w tabelki rodzaju "praworządny zły". Choć tytuł jest stary, oprawa audiowizualna jest całkiem ok - co jest niestety ważne. Sam już się na tyle dałem rozpieścić nowoczesnym grom, że mam problemy z poważnym podejściem do Wrót Baldura, Arcanum czy nawet ukochanego Tormenta.

Wiedźmin 2 też nie powinien być stratą czasu, choć to inna gra. Przede wszystkim jej akt pierwszy jest cholernie trudny, wrogowie silni as wth, system walki jest daaaamn. Ale jak człowiek się ogarnie, dochodzi do tego, że jest wręcz zbyt łatwo.

---

Icewind Dale - sześć postaci to błąd, ale przede wszystkim to hack&slash, rolpleja nie ma tam za nic. Recepta na win to pięć postaci. ; )

Hardkorowi fani przeszli BG1 i 2 jedną postacią. Ja na jedynce zatrzymałem się na głównym bossie, za to z dwójką bawiłem się w ten sposób kilka razy. To bardzo przyjemne dopowiadać historię samotnego paladyna, wypleniającego zło swym ostrzem lub przy pomocy elfiej kapłanki, którą oswobodził z cyrku. True storry. ; )

---

@Ad. Whitlow.

Nie próbuj, Blanche, Tormenta, gdyż tam drużyna jest niezwykle ważna, dużą część gry spędza się na rozpatrywaniu wątków z nimi związanych i dobór oraz traktowanie postaci ma wpływ na całą grę. Podobnie jest z Mass Effectami, i tylko z tego powodu Ci ich nie polecam.

Za to Jade Empire mogłabyś spróbować, jeżeli lubisz klimaty kung fu.

cRPG-i to "mój" główny gatunek gier. ; )
23-07-2012 14:50
Blanche
   
Ocena:
+1
@whitlow:
Nie Ty pierwszy mi go polecasz, obawiam się jednak, że wiek Tormenta może być dla mnie bardzo odstraszający.

@nerv0:
Mnie się podobało, bo "Wiedźmin", Prawo i Sprawiedliwość i Baranina :D

@Aure:
Może kiedyś rzeczywiście spróbuję Gothica; nie Ty pierwszy mi go polecasz. Co do przechodzenia Baldura jedną postacią - żaden ze mnie hardcore'owy gracz i umieranie 5 razy podczas jednej walki to nie wyzwanie, tylko zabójca entuzjazmu. :]
23-07-2012 14:51
~nerv0 powoli znika

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
+1 zza winkla dla Aureusa. :)
23-07-2012 14:52
KFC
   
Ocena:
+3
Mnie te nowe gry w ogóle nie ruszają, Wiedźmin 2 nudy, Skyrim nudy.. jedynie Black Isle potrafiło robić crpgi, od biedy faktycznie Gothic, potem już nic nie zostało...
23-07-2012 14:52
Blanche
   
Ocena:
0
@KFC:
Z kolei ze starymi grami jest taki problem, że trudno się przebić, przynajmniej mnie, przez archaiczną grafikę, żeby dostrzec pod nią fabułę. :/
23-07-2012 14:55
~

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+4
Blanche? Nie, dziękuję.
23-07-2012 14:57
Malaggar
   
Ocena:
+3
@Aure: Moja 6 osobowa ekipa w IWD1 nakopała by Twojej 5 do zada:P

Wiedźmin był niezły, ale rozgrywka szybko mnie zaczęła nużyć, bo walki były koszmarkiem - nudne i za dużo.

Gothic i gothicopodobne RPGi nigdy mnie nie ruszyły.

Planescape to gra, od której odbijałem się z dobre 5 razy.

Jeśli wracam do któregoś z cRPGów to tylko do BG2 - lubię jego fabułę, klimat, stronę wizualną, muzykę i udźwiękowienie.
A nie, przepraszam. Jest jeszcze Fallout 2, czyli PRZEERPEG.

EDIT: Kolejna osoba, co leci na eye-candy grafikę.
I się dziwić, że wodotryski zastępują fabułę.
23-07-2012 14:59
Aure_Canis
   
Ocena:
+1
Fani cRPG dzielą się na tych, którzy wolą Tormenta (jak ja), tych, którzy wolą Fallouta 2 (Mal), tych, którzy nie widzą powodu, by te tytuły odróżniać (nie znam) i tych, którzy nigdy w te gry nie grali, bo wolą Dragon Age'a i Skyrim. : D

---

Idealny skład do IWD: wojownik, wojownik LUB paladyn (ja zawsze mam paladyna, choć wojownicy robią więcej. byle nie łowca), złodziej, kapłan, mag. Gdy gra się kończy, wszyscy mają już takie lvl-e, że bossa zabijasz nie tracąc żadną postacią więcej, niż pół hp, choć stąpasz po trujących gazach (if u know what i mean) i koło żelaznych golemów. ; )
23-07-2012 15:05
ram
   
Ocena:
+2
Z tych bardziej współczesnych crpg - polecam Fallouta New Vegas. O niebo lepszy od Fallouta 3.

Dobre dialogi, ciekawe zadania, sporo nawiązań do poprzednich Falloutów (1 i 2), niezły system reputacji, konekwencje wyborów.

Dodatkowo 4 całkiem dobre dlc (i promocja na Steamie).

Nie mówiąc o setkach świetnych modów na Nexusie.

Aha - i nie ma drużyny :)
23-07-2012 15:07
Blanche
   
Ocena:
0
@Malaggar:
Jeśli coś jest dla mnie w pewnym sensie nowością, a nie sentymentalną podróżą do przeszłości, to grafika jest tym, co pierwsze rzuca się w oczy i może zniechęcać.

@~
Szczęśliwie, nie ma przymusu czytania :]
23-07-2012 15:08
Krzyś
   
Ocena:
+10
@Balnche
Akurat Torment bardzo dobrze zniósł próbę czasu, moim zdaniem. Grafika mnie wciąż zachwyca (zupełnie inaczej niż w baldursach, tu każda postać jest "malowana" osobno i akcja tak jakby z bliższa jest oglądana. I generalnie wszystko jest tak jakby bardziej dopiszczone. Takie rzeczy się nie starzeją). A pod względem wielu 'mechanizmów' rozgrywki Torment wyprzedza większość dzisiejszych gier.

I na prawdę warto zagrać, bo gry z taką opowieścią do tej pory nikt nie zrobił. Tu nie ratujesz świata.
Ale fakt, drużyna i ich wątki jest są ważne.
23-07-2012 15:11
whitlow
   
Ocena:
+4
Dodam, że gra jest o tyle nietypowa, że do jej przejścia nie musimy kompletować drużyny. Można ukończyć tylko postacią główną, ew. dołączając dowolnie wybrane postacie.

Kolejną zaletą jest to, że o ile najczęściej w crpg pojawiają się opcje dialogowe ,,frajerskie,, pomiędzy którymi jest jedna dobra, to tu tak nie jest. W zasadzie wszystko można załatwić po skur@#$%^ńsku, w sposób neutralny lub ,,dobry,,. Gra nie promuje żadnej z postaw.
23-07-2012 15:27
Krzyś
   
Ocena:
+2
Potwierdzam, dialogi, nawet z byle przechodniami to siła tej gry.

Nie trzeba kompletować drużyny, ale warto, bo raz, że ich opowieści są NAPRAWDĘ ciekawe, dwa, niektóre walki bywają upierdliwe (ale na całą grę jest ich bardzo niewiele, wbrew pozorom).

Do tego polecam grać magiem (przez tę grę do teraz w każdego cRPGa gram magiem. I zresztą system klas to jeden z tych mechanizmów o których wspominałem). Można wtedy z czystym sercem dać wszelkie punkty w Charyzmę, Intelekt i Mądrość, i cieszyć się wszystkimi opcjami dialogowymi.

Chyba będziemy Cię Blanche męczyć dopóki nie zagrasz ;)
23-07-2012 15:31
Malaggar
   
Ocena:
0
@Aure: Dwóch fighterów, kapłan, złodziej, dwóch magów :P
Sześcioosobowa maszyna do mielenia mięsa od początku do końca gry ;)
Może aż takich leveli nie nabiją (choć i tak fighterzy zdaje się 17 lub 18 wyciągneli spokojnie, magowie trochę niższe), ale lubię grać w pełnym składzie.

@Blanche: Nadal uważam takie podejście za zwyczajnie głupie. To tak, jak oceniać książkę po rozmiarze czcionki (przy czym zaznaczam, że poruszamy się tu w "normalnym" przedziale rozmiarów).

@Khorn: Dla mnie Torrent wizualnie wygląda mocno tak sobie, zwłaszcza w porównaniu z IWDami i BG2 (ale to kwestia różnicy lat między nimi).

A propos BG2 jeszcze - dla mnie ta gierka nie jest o ratowaniu świata. Dla mnie jest o zemście na swoim oprawcy, a ratowanie krain wychodzi jako efekt uboczny zemsty.
23-07-2012 15:32
Krzyś
   
Ocena:
0
Chłopaki, a przeszliście IWDeki na poziomie trudności "Serce Zimy"? No, który? ;D

@Mal
Mi właśnie Torment bardziej się wizualnie podoba, może tylko BG2 daje mu radę.

Fakt, mścimy się za swoją skórę, ale poczuj skalę, BG2 to jest jednak niezłe heroic epic ;) ( a Tron Bhaala to już wohoho)
23-07-2012 15:34
Malaggar
   
Ocena:
+2
Jasne, że jest to herołik epik fantazy. Ale przy tym trochę gorzki w kontekście ToB, bo w ramach walki o to, co się nam należy sprawiamy, że Krainy stają w ogniu (nawet, jeśli później ten ogień zgasimy).

Z fabuł lubię tę z IWD1 - jasne, jest prosta jak drut, ale:
1) Jest sprawnie opowiedziana
2) Jest heroiczna, ale przy tym jest to heroizm lokalny.
3) Ma ręce i nogi. Rzecz nieczęsta dla gier ;)

EDIT: Przeszedłem.
23-07-2012 15:38
Blanche
   
Ocena:
0
@Malaggar:
Do książek mam jednak nieco inne podejście i żadna czcionka mi nie przeszkadza :P

@Khorn, whitlow:
Dajcie najpierw Wiedźmina 2 skończyć :P
23-07-2012 15:41
Krzemień
   
Ocena:
+1
Popieram co mówi Malaggar. Osobiście jestem zdania, że cykle Baldurs Gate i Icewind Dale mają bardzo dobrą fabułę, choć IWD 2 ciut gorszą. Fallouty lubię ale fanatykiem nie jestem, Tormenta zaś uważam za grę dla zblazowanych DeDekowców, którzy powinni przerzucić się na narracyjne zabawy fabularne, ale się wstydzą.
23-07-2012 15:50

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.