» Blog » KB #27 Młot na Mistrza Gry
29-01-2012 19:42

KB #27 Młot na Mistrza Gry

W działach: KB, RPG | Odsłony: 2

KB #27 Młot na Mistrza Gry
[Poniższy wpis bierze udział w 27. edycji Karnawału blogowego RPG, którą prowadzi Borejko; z wpisami pozostałych uczestników można zapoznać się tutaj.]

Zauważyłam, że rozmawiając o RPG z osobami, które wcześniej nie miały styczności z tym hobby, często posługuję się niebezpiecznymi porównaniami; nie jestem w tym zresztą odosobniona. W wielu podręcznikach, które na wstępie starają się wytłumaczyć na czym właściwie polega zabawa w gry fabularne, przywoływane są skojarzenia z teatrem i literaturą. Dodatkowo niejednej grze podkreśla się, że bohater gracza powinien być czymś więcej, niż zbiorem statystyk wypisanych na karcie postaci - tworem wiarygodnym psychologicznie. Być może właśnie przez nie w niektórych graczach rodzi się przekonanie, że dobra postać, to postać o rozbudowanej, skomplikowanej osobowości, którą należy z wszelką cenę oddać podczas sesji.

Bardzo to piękne założenie. Nie chciałabym przecież, aby bohaterowie moich graczy byli jedynie niczym niewyróżniającymi się przedstawicielami swoich profesji, których określa raczej ich ekwipunek, niż cokolwiek innego. Niestety, zdarzają się gracze, którzy podczas sesji zapominają, że RPG to wspólna zabawa, a nie teatr jednego aktora. W efekcie osobowość postaci staje się młotem. Niestety, zamiast gromić przeciwników drużyny, atakuje Mistrza Gry i pozostałych członków grupy.

Oto gracz koncentruje się tylko i wyłącznie na osobowości swojego bohatera, a ściślej mówiąc, jej jednej cesze, tej najbardziej charakterystycznej. Jednocześnie zupełnie lekceważy wszystko inne – rozgrywające się wokół niego wydarzenia, cele drużyny, jej członków, wreszcie pozostałych graczy. Co z tego, że jest jedyną osobą posiadającą istotne umiejętności lub informacje, bez których drużyna zostaje skazana na porażkę? Nie będzie współpracował, bo przecież najważniejszy jest charakter postaci, która, jak się nieszczęśliwie składa, jest typem zamkniętego w sobie odludka. W ten sposób zaplanowane przez MG pięć minut chwały danego bohatera zmienia się w godzinę frustracji wszystkich przy stole. Wszelkie sugestie odbijają się od muru niezrozumienia, prośby i groźby, skierowane tak do postaci, jak i go gracza, spotykają się ze stanowczą odmową. Wytłumaczenie zawsze jest dokładnie takie samo, na domiar złego wypowiedziane z niezdrową dumą: ja tylko odgrywam moją postać!

Oczywiście, z punktu widzenia MG nie jest to sytuacja bez wyjścia - można zaimprowizować alternatywne rozwiązanie problemu. Trudno jest jednak zrobić to tak, aby sytuacja nie wygląda sztucznie, a wszyscy przy stole byli zadowoleni – tak, również przyszła gwiazda Teatru Narodowego. Dlatego wolę już, żeby bohaterowie moich graczy byli mniej rozbudowani, a bardziej skorzy do współpracy pomiędzy sobą, niż odwrotnie. Czy też, aby gracze zwracali większą uwagę na przyjemność płynącą ze wspólnej gry, niż odpowiednie odegranie charakteru postaci - odmienna postawa skutkuje bowiem często przekształceniem sesji w ciągnący się w nieskończoność pseudo-teatralny monolog jednego bohatera.

A przecież sesja RPG to nie egzamin na PWST.


[Można przeczytać również tu. Wygląda ładniej, co jak wiadomo dla kobiet jest niezmiernie istotne.]

Komentarze


Blanche
   
Ocena:
0
Myślę, że wszystko zależy od tego, co dokładnie rozumiemy przez "super odgrywanie". Co właściwie robi taki "super odgrywający gracz"?
31-01-2012 10:28
    @ Nine
Ocena:
+1
"Ludzie, z kim Wy gracie, skąd Wy ich bierzecie? Dla mnie tacy gracze to trochę jak jednorożce - wkoło wszyscy o nich gadają, a palcem pokazać nikt nie potrafi."
Z realu. Nie z Parteru.
31-01-2012 10:35
38850

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+3
święto lasu, zgadzam się z kosteczką :)

Nine, tacy gracze są, grałem z takimi, prowadziłem takim - zauważyłem, że w moim przypadku byli to zwykle pasjonaci fantastyki bardziej niż pasjonaci gier komputerowych. I tacy, którzy lubili systemy autorskie i aktywnie w nich uczestniczyli.
Ktoś kiedyś mi powiedział taką mądrą rzecz:
"większości graczy nie chce się myśleć, są pasywni i rzadko wnoszą więcej niż minimalne wymagania".

Więc ja chyba miałem szczęście i trafiałem na graczy aktywnych, którym się chciało. Choć na takich pasywnych też trafiałem, częściej niż bym chciał.

31-01-2012 11:23
Aesandill
    Palcem wskazuje jednorożca
Ocena:
+1
@ Nine
Choćby:
Alin vel Dominik, Ravelin vel Norbert i Marco vel Przemek.

Najczęściej zajebiście grali chłopaki.
Choć to nie wszyscy z którymi grałem i którzy grali bardzo fajnie.
31-01-2012 12:12
nerv0
   
Ocena:
+1
Mnie tam by do szczęścia wystarczyło żeby gracz prowadzący ksenofobicznego krasnoluda na każdą wzmiankę o współpracy z kimś z innej rasy reagował jakimś oburzeniem nie starając się jednak przy tym definitywnie tej współpracy odrzucić. Żeby chciwy najemnik targował się o najmniejszy grosz za robotę, ale jednak zgodził się ją przyjąć nawet na gorszych warunkach wiedząc, że bez tego sesja dalej nie ruszy. Żeby złodziejaszek od czasu do czasu łasił się na kosztowności, które są na wyciągnięcie ręki, ale jednak powstrzymał się przed wycinaniem z ram obrazów w czasie gdy zaproszono go wraz zresztą drużyny do dworku hrabiego.

A cała reszta? Niech gracz będzie sobą. Najważniejsze są te proste rzeczy, które w małych, nienachalnych ilościach stworzą wokół postaci odpowiednią otoczkę i stanie się ona jakimś naturalnym przedłużeniem osobowości samego gracza. I gdy w czasie jakiejś przygody nasz ksenofobiczny krasnolud powie, że prędzej się powiesi niż pozwoli by niziołek przejął nocną wartę, reszta drużyny jednomyślnie stwierdzi – no jasne, czegóż innego można by się było po tobie spodziewać staruszku. I to chyba o to powinno tu chodzić. A przynajmniej mnie by to wystarczyło.
31-01-2012 12:50
38850

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+1
Nerv0 - jakaś taka schizofreniczna niemoc tych twoich postaci :)

Niby chce, ale nie robi, niby mu nie pasuje, ale się zgadza...

Jaki w tym cel?

Więc z mojej strony to jeszcze poprawka do powyższego komentarza - żeby gracze fajnie grali, przyda się też dobry MG. Np taki, który przewidzi to, że gracz nie będize chciał współpracować z elfami, co WŁAŚNIE będzie senem scenariusza, albo da drużynie ofertę niższej zapłaty niż przewidywana w scenariuszu, wiedząc, ze chciwy wojownik bedize się targował o wyższą, czy zrobi scenariusz w którym wycinanie obrazów z ram na przyjęciu będzie sednem przygody, a na kolacji u hrabiego da złodziejaszkowi możliwość podwinięcia srebrnych sztućców by rozładować jego obsesję.

W ten sposób gracze bardziej się starają, widząc (czy też mają wrażenie) że osobowość ich postaci faktycznie ma jakieś znaczenie.

Mi by się nie chciało grać rasistą, gdyby mg mnie zmuszał do współpracy z elfami używając argumentu: "to nie będzie sesji", nie chciałoby się grać chciwcem, skoro i tak nic nie wytarguję, czy złodziejem, który nie może kraść, bo MG się to nie podoba i psuje scenariusz.

I druga sprawa - te scenariusze powinny byc dopasowane do osobowości postaci.

Tak chyba by było lepiej? Czy za dużo roboty?

31-01-2012 13:06
nerv0
   
Ocena:
+1
To jest jasna rzecz. Ja piszę tu jednak o graczach i ich postaciach, a nie o pisaniu pod nie przygód bo to już zupełnie inna sprawa. Zresztą, gracze w żadnym razie nie powinni oczekiwać, że każdy scenariusz musi być od początku do końca tworzony pod ich postacie. Czasem po prostu przyjęcie u hrabiego jest przyjęciem u hrabiego, a nie zaproszeniem do włamu dla niziołka kleptomana i jeśli gracze nie będą ostrożni to sesja się co prawda nie zakończy, ale może przybrać zgubny dla drużyny przebieg. :)
31-01-2012 13:21
Kamulec
   
Ocena:
+2
Scenariusz nie musi być zrobiony pod postacie, ale nie powinien zakładać posiadania przez nie określonych cech BG, jeżeli te nie zostały narzucone przy wymyślaniu bohaterów.
31-01-2012 13:31
38850

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Nerv0 - jeśli masz drużynę powiedzmy złożoną z morderców/psychopatów (przejaskrawiam celowo) to scenariusze w których mają ratować krowy wieśniakom chyba raczej są nie dla nich, nie?
Druzyna barbarzyńców będzie również kiepskimi śledczymi, rozwiazującymi zagadki, prawda?

Jeśli MG sobie uwidzi jakiś scenariusz (lub, co bardziej prawdopodobe, poprowadzi gotowca z dodatku lub z neta) który zupełnie nie uwzględnia oczekiwań postaci, to chyba trudno tu o jakieś porządne odgrywanie? Osobowość wtedy jest niepotrzebna.

Edit:
Kamulec - a dlaczego nie? Zależy czy robisz scenariusz generyczny, czy specyfczny dla twojej drużyny.
Ja np nie prowadziłem ani też nie robiłem nigdy scenariuszy generycznych, co najwyżej się nimi inspirowałem przy robieniu własnych, specyficznych dla drużyny
31-01-2012 13:46
nerv0
   
Ocena:
0
Tak zigzak, wtedy wymyśla się, bądź przerabia dany scenariusz pod takie postacie. W przypadku przeciętnej drużyny jest to jednak albo zupełnie niepotrzebne, albo zmiany są kosmetyczne (jak dopasowanie gotowego scenariusza do twojej kampanii) i tak łatwe do wprowadzenia, że w zasadzie wychodzą w praniu podczas gry.

Ja jednak jestem zwolennikiem właśnie takich scenariuszy, które można podpasować pod kanoniczną drużynę. Taką, w której znajdzie się ktoś od myślenia, gadania, rabowania i okładania toporem.

Niemniej jednak jak już kiedyś pisałem, pracuję właśnie nad kampanią silnie opartą o BG i tu już wygląda to nieco inaczej. Co prawda staram się pisać tak by dało się ją poprowadzić także typowej drużynie, ale przetykam ją wpisami mówiącymi o tym jak można w niej wykorzystać przygotowanych BG.
31-01-2012 14:03
38850

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Ja jednak jestem zwolennikiem właśnie takich scenariuszy, które można podpasować pod kanoniczną drużynę. Taką, w której znajdzie się ktoś od myślenia, gadania, rabowania i okładania toporem.



Większość ludzi jest. Potem jednak pytają, gdzie są jednorożce - generyczne scenariusze owocują generycznymi graczami! :)

I włąśnie o to się tu rozchodzi - ty nie chcesz mieć postaci z osobowością, albo przynajmniej żeby nie przeszkadzała celom scenariusza - i to jest ok, ale trudno się spodziewać ze gracze rozwiną skrzydła w takich przygodach które "się nimi nie interesują" :)

Jeśli większość MG tak uważa, to faktycznie, wielu może mysleć, że zaangażowani gracze to jednorożce :)
31-01-2012 14:25
nerv0
   
Ocena:
0
Nie zigzak, to nie to. Moi gracze po prostu od początku konsekwentnie olewali wszystko to, co w scenariuszy było w jakiś sposób sprofilowane pod charakter ich postaci, odwalając wszystko na jedno kopyto, więc po prostu przestałem się z tym bawić, bo szkoda było mojego czasu. Wolałem wykreować główny wątek i bawić się z graczami w odgrywanie w trakcie gry, a nie kombinując przy pisaniu scenariusza, czy to będzie fajnie gdy postawię ich przed taką to, a taką sytuacją, która zmusi ich do jakiegoś tam odgrywania roli.
31-01-2012 14:33
38850

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
No dokładnie o tym mówię!!! :)
Ergo - masz niezaangażowanych graczy. A więc, skoro tak, to faktycznie nie ma co się przejmować odgrywaniem - zrobiłbym tak samo.

Ale pomyśl np o wprowadzeniu zaniżonych wynagrodzeń za zabicie potwora :) - w ten sposób gracz z chciwą postacią będzie nagradzany gdy wytarguje więcej. Co go zachęci do odgrywania tej chciwości, bo bedzie widział realne zyski w grze - przy okazji tworząc właśnie osobowość postaci :)
31-01-2012 14:43
nerv0
   
Ocena:
0
Przerabiałem to. Zdolności do targowania się rosły zwłaszcza gdy przychodziło do rozdawania PDków. :)
31-01-2012 14:45
38850

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
no widzisz :)
To teraz zacznij to wprowadzać na sesje i zobaczysz jak będą wkrótce zaangażowani postaciami w przygody i będziesz mógł robic przygody pod nich :)
31-01-2012 14:55
Kamulec
   
Ocena:
0
@zigzak
(nie) musi != (nie) może
31-01-2012 20:26
38850

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
To prawda - nie musi. Ja tylko mówię, że to sposób na ujrzenie jednorożca :)
Jak kogoś nie interesuje, to przecież nie ma co namawiac na siłę.
31-01-2012 21:36

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.