» Blog » Wyzwanie książkowe 2014 - Tydzień #51 i #52
31-12-2014 12:46

Wyzwanie książkowe 2014 - Tydzień #51 i #52

W działach: Wyzwanie książkowe, Książki, Wyzwanie książkowe 2014 | Odsłony: 258

Wyzwanie książkowe 2014 - Tydzień #51 i #52

I minął kolejny rok notkowania o książkach - dzięki, że byliście ze mną :) 2014 był dla mnie trudniejszy i bardziej wyczerpujący niż 2013, co odbiło się na notkach i ich regularności ukazywania się. Ale więcej o tym w podsumowaniu, które pojawi się na początku stycznia, a teraz do lektur ostatnich tygodni grudnia:

 

 

 

 

 

Cudzoziemiec w Olondrii - Sofia Samatar, MAG 2014

To była prawdopodobnie jedna z najbardziej przeze mnie wyczekiwanych tegorocznych premier. Zanim dorwałem w końcu egz. recenzencki, to przeczytałem wiele pozytywnych opinii zagranicznych, widziałem spływające na autorkę nominacje i nagrody. Jak rzadko bardzo nakręciłem się na tę lekturę.

I jak zwykle w takich przypadkach, musiałem się rozczarować. Cudzoziemiec... to świetnie skonstruowana i pięknie napisana (nie widziałem oryginału, ale tłumaczenie daje radę) opowieść o obcych krajach i obcych zwyczajach, którzy po lekturze dalej pozostają obcy; podczas czytania miałem bardzo skojarzenia z prozą le Guin. Co interesujące, za temat przewodni Samatar obrała religię i duchowość, co nadało jej prozie pewien posmak oniryczności.

Więc dlaczego się rozczarowałem? Jako zwierzęciu fabularnemu, nie przypadło mi do gustu, sposób w jaki protagonista jest wplątany w główną intrygę, to z jaką prostotą poddaje się on prądowi wydarzeń, jak mało tak naprawdę robi i znaczy - a jednocześnie jak bardzo pierwszoplanowy wątek wydaje się niedopracowany, niedopowiedziany. Co prawda w zamian czytelnik otrzymuje dogłębny opis przemiany duchowej bohatera wraz z perturbacjami, jakie wywołuje to wokół niego - końcówka powieści jest pięknym kawałkiem prozy - ale i tak będę marudził. Nie zmienia to faktu, że jest to jedna z ciekawszych pozycji Uczty Wyobraźni - a jednocześnie taka, w którą poziom wejścia jest relatywnie niski.

 

Ości - Ignacy Karpowicz, Wydawnictwo Literackie 2013

W zeszłym roku Karpowicz okazał się dla mnie jednym z odkryć literackich, a teraz bardzo długo patrzył na mnie z półki, zanim się za niego wziąłem. Na pewno zostało mi po Ościach pewnego rodzaju "Wow" w głowie - autor bardzo swobodnie i z polotem żongluje tematami dotyczącymi naszego współczesnego społeczeństwa, przedstawia i wyśmiewa stereotypy czy pokazuje sprzeczności w jakich trwamy, w jakich budujemy swoją życiową przestrzeń. Sprawnie przeskakuje od feministyczno-genderowych rozważań przez omawianie miejsca gejów w kulturze po opisywanie inwazji nowości/obcości w konserwatywną katolickość.

Fabuła stanowi tutaj tylko narzędzie do pokazania zapętleń i starć poszczególnych poglądów i postaw życiowych. W wielu momentach Karpowicz zahacza o groteskę, w wielu miejscach można się też uśmiechnąć pod nosem - a to przy komentarzach do jakichś znanych wydarzeń, a to przy aluzjach do niektórych osób publicznych. Podoba mi się, że Karpowicz nie tworzy tutaj żadnego manifestu, nie pokazuje palcem "to jest be, to jest passe". Z drugiej strony, pomimo tego, że świetnie się bawiłem podczas lektury, nachodziły mnie wątpliwości, czy Ości to nie jest przesada - przesada nawiązań, przesada postaw, przesada zachowania, przesada intelektualizmu. Z tej powieści wylewa się wszystko, wszystko jest przesadzone i napompowane, brak tu miejsca na średniość czy nijakość.

Ości pozostawiły mnie z poczuciem przesycenia, przepełnienia tak silnym, że muszę odsapnąć, zanim sięgnę po kolejnego Karpowicza.

 

Faceless Killers - Henning Mankell, Vintage Books 2003

Jako wielki fan Sherlocka Holmesa rzadko sięgam po kryminały, tym bardziej po kilku sparzeniach się na polecanych tytułach. Jednak postanowiłem dać szansę Mankellowi, gdyż wydawał się obiecywać to, co stanowi dla mnie bardzo silny magnes w tego typu tekstach - silnego, wyrazistego, ale jednocześnie zmagającego się z pewnymi problemami protagonistę. Kurt Wallander wpasował się w ten typ w 100%.

Poza postacią głównego bohatera przypadł mi do gustu sposób opisania całego dochodzenia - u Mankella to żmudna dłubanina, której tylko w niewielkim stopniu pomaga intuicja czy błyskotliwość policjantów. Całkowicie zaskoczyło mnie podejście autora do finału i zakończenia sprawy, przyznaję, nie spodziewałem się takiego rozwiązania w kryminale. Dodatkowo przypadło mi do gustu to jak autor komentuje i przedstawia przemiany społeczne w Szwecji, jakie miały miejsce na początku lat .90 ubiegłego wieku - tutaj głównie skupia się ne emigracji. No i nie wypada nie wspomnieć o skandynawskiej atmosferze szarości i izolacji, jaką Mankell wzbudza - jak i główny bohater, nieraz miałem ochote sięgnąć po szklaneczkę whisky.

Przygoda z tym autorem będzie kontynuowana w 2015 roku - ale już prawdopodobnie po polsku.

 

 

Cytat tygodnia:

It was 1.30 a.m. when finally he crawled between the chilly sheets. He felt more lonely there than ever.

Henning Mankell, Faceless Killers

 

Link do Google Docs, gdzie można znaleźć bardziej statystyczne zestawienie moich lektur oraz informacje o tym, co obecnie czytam.

Komentarze


Vanth
   
Ocena:
+2

Właśnie skończyłam pisać recenzję "Cudzoziemca..." (pewnie dziś, albo jutro wrzucę), mnie ta książka zachwyciła, ale takowe stylistyczno - fabularne eksperymenty uwielbiam.

01-01-2015 01:40
baczko
   
Ocena:
0

To jest świetna książka - na co marudzę, to zaniedbanie kwestii fabularnych na rzecz estetyki/stylu tekstu :)
 

01-01-2015 18:43
Asthariel
   
Ocena:
+1

Na 2015 rok polecam ci Abercrombiego, na którego nigdy nie miałeś czasu, co jest zbrodnią biorąc pod uwage twoją sympatię do fantasy.

01-01-2015 18:49

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.