» Blog » Wyzwanie książkowe 2013 - Tydzień #9
06-03-2013 18:56

Wyzwanie książkowe 2013 - Tydzień #9

W działach: Wyzwanie książkowe 2013, Książki | Odsłony: 19

Wyzwanie książkowe 2013 - Tydzień #9
W tym tygodniu nadprogramowo obficie mi się czytało – uparcie próbuje czytać po nocy, co zaczyna przynosić jakieś tam wymierne korzyści w ilości stron. I tym razem przebrnąłem przez dość zróżnicowane tematycznie pozycje.









Demon ruchu i inne opowiadania – Stefan Grabiński, Zysk i S-ka (Kindle)


Fanem kolei nie jestem, a co niektóre z moich niedawnych przygód z PKP oraz Kolejami Śląskimi wręcz mnie odstręczają od tego środka lokomocji. Co nie zmienia faktu, że będę z niego korzystał.

W tekstach Grabińskiego widać pasję i obsesyjne zainteresowanie koleją oraz ludźmi zajmującymi się pociągami – chodzi zarówno o zażyłość w stosunku do maszyn oraz całej otoczki technicznej i powiązanej z pewnym uporządkowaniem świata (regularność pociągów wyznacza rytm zycia) jak i samą kwestię podróży, pędu.

Opowiadania te zupełnie nie przypominają dzisiejszych horrorów, znacznie lepiej pasuje do nich łatka "opowieści niesamowitych" – w każdym z nich, do znanej nam rzeczywistości wkrada się nadnaturalny element, który znacząco wpływa na wydarzenia; mogą to być wywołane tęsknotą widmowe dźwięki, tajemnicza istota zwiastująca katastrofę czy samoświadome wagony (!).

Całość przesiąknięta jest specyficzną atmosferą melancholii, snu, oderwania od rzeczywistości – istnieje tylko kolej i tylko ona jest w stanie wzbudzać w człowieku uczucia oraz popychać go do czynów.




Elementy przekładoznawstwa ogólnego – Henryk Lebiedziński, PWN


Kolejna pozycja, której przeczytanie miało poszerzyć moją wiedzę translatorska – choć samo przekładoznawstwo jeszcze do niedawna nie było uznawane za osobną dziedzinę nauki. Niestety, nie do końca to wyszło.

Pierwszym problemem, jest fakt, że znaczna część przykładów jest… z języka rosyjskiego, zapisana cyrylicą, czyli całkowicie niezrozumiała dla większości dzisiejszych dwudziestolatków (rok wydania książki to 1981 jakby kto pytał). Zaskoczyć może również erudycja autora – poza wspomnianym wyżej językiem, rozpatruje przykłady m.in. angielskie, francuskie, niemieckie czy serbskie z podobnym znawstwem.

I zdecydowanie to nie jest pozycja dla nowicjuszy, ludzi nieobytych z czytaniem książek naukowych, napompowanych specyficznym słownictwem. Tutaj jest o tyle łatwiej, że Lebiedziński na początku wyjaśnia mniej więcej stosowane terminy (wszelkiego rodzaju desygnaty, ekwiwalenty i oznaczenia), ale ich ilość i nagromadzenie w trakcie lektury oraz stosowanie skrótów (w dwóch linijkach znajdują się np. takie zwroty: dsop, dsoz, dsw, fO, ozed i ozeBd – bądź tu człowieku mądry i kuj je na pamięć) skutecznie utrudniało zapoznawanie się z tą pozycją.

Z tych wszystkich powodów niewiele wyniosłem z lektury – na przyszłość będę uważniej dobierał tytuły.




Dziecię boże – Cormac McCarthy, Wydawnictwo Literackie


McCarthy to jeden z moich ulubionych współczesnych autorów, trafia do mnie jego sposób narracji, styl, historie jakie opowiada. Korzystając z niedawnej promocji w WL, kupiłem trzy jego powieści, a jedną z nich już przeczytałem w sobotnie przedpołudnie.

Ponownie, jak w W ciemność czy Suttree McCarthy osadza w roli głównego bohatera wyrzutka, człowieka nie pasującego do społeczeństwa, który żyje obok świata i nie do końca go rozumie. Surowa narracja i styl autora świetnie współgrają z obserwacją świata z perspektywy protagonisty.

To także kolejna powieść, w której McCarthy pisze o złu, ubóstwie, nędzy i tego, do czego człowiek jest zdolny – a choć nie prowadzi rozbudowanych elaboratów na temat psychiki i motywów bohaterów oraz popełnianych czynów, to można je łatwo zrozumieć. A niektórym nieszczęśnikom szczerze współczuć.




Dziedzictwo królów – C.S. Friedman, Prószyński i S-ka (Kindle)


Bardzo dobre zwieńczenie świetnej trylogii C.S. Friedman. Tym razem autorka odchodzi od prywatnych dramatów oraz wymagających poświęceń decyzji, które napędzały praktycznie całe Skrzydła gniewu koncentrując się na rozwianiu wątpliwości i rozwiązania zagadki gnębiącej wszystkich czytających poprzednie tomy dotyczącej Duszożerców.

Na szczęście autorka nie przekombinowała i rozwiązaniem okazało się coś, czego się można było domyślać, a co zgrabnie i logicznie układa się w całość. Friedman ujawnia również przeszłość np. Colivara. Bohaterowie w ogóle to mocna strona całego cyklu – są złożeni, zmienni, ewoluują, mają własne, często sprzeczne, aspiracje i ambicje; najlepiej widać to na osobach Magistrów.

No i finał. Całość rozkręca się dość wolno, dokłada się kolejne elementy układanki, żeby uderzyć czytelnika między oczy na ostatnich kilkudziesięciu stronach. Walka, krew, emocje, strach, gniew, zagadki, niepewność, Duszożercy – wszystko to składa się na jedno z lepiej przedstawionych zakończeń cyklu fantasy jakie czytałem. Zdecydowanie polecam całość – tym bardziej, że to opowieść daleka od sztampowych historii ze smokami i elfami.





Cytat tygodnia:

Gdy maszyna zbliżyła się na odległość kilku metrów, ujrzał tam w dole, pod piersią dyszącą, potwora, między kinkietami latarń jej głowę. Oczy cudne, lazurowe patrzyły nań i uśmiechały się wdzięczne a usta, krwi chciwe, dziewczęce usta nęciły obietnicą rozkoszy…

Ten uśmiech i te usta zwabiły go. Z wyciągniętymi ramionami runął pod koła, tam między latarnie: poszedł połączyć się z ukochaną na wieki…


Stefan Grabiński, Engramy Szatery, zbiór Demon ruchu i inne opowiadania




Podsumowanie czytelnicze: luty 2013


Luty wypadł prawie o połowę słabiej niż styczeń – przeczytałem tylko 8 (!) książek (choć w pierwszym tygodniu marca już 4; naprawdę nie wiem dlaczego czytanie tak mi faluje). Tylko jedna pozycja po angielsku i jedna pozycja naukowa. Z pozostałych sześciu najbardziej wymęczyła mnie literacko Morfina Twardocha – ale obyło się bez nieprzyjemnych wpadek, takich jak zeszłomiesięczny Brainman. No i odkryłem w końcu Szostaka – Fugo, nadchodzę!

Trzy rzeczy czytane na Kindle'u, reszta papierowa – wpływ obecności w domu, kiedy zdecydowałem się na choć cząstkowe zmniejszenie stosów książek zalegających na podłodze swojego pokoju.

Najlepsza książka luty: Oberki do końca świata Wit Szostak
Najbardziej problematyczna książka: Morfina Szczepan Twardoch
Nagroda specjalna im. baczka: Pieśń o Rolandzie, autor nieznany. Tłum. Tadeusz Boy-Żeleński

Komentarze


Melanto
   
Ocena:
0
McCarthy... mam zarezerwowany wieczór dla "Sodomy i Gomory" juz od jakiegoś czasu. "Dziecię Boże" pod pewnymi względami podobało mi się najbardziej ze wszystkich znanych mi powieści autora, ogrom samotności i wyobcowania, jaki opisał, jest po prostu porażający.
06-03-2013 19:31
baczko
   
Ocena:
0
Mi chyba najbardziej póki co podobało się rozbudowane "Suttree".
06-03-2013 20:02
earl
   
Ocena:
+1
Z wyciągniętymi ramionami runął pod koła, tam między latarnie: poszedł połączyć się z ukochaną na wieki…

Prawie jak Wokulski, tylko że tamtemu się nie udało.
06-03-2013 20:43

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.