30-01-2013 19:07
Wyzwanie książkowe 2013 - Tydzień #4
W działach: Wyzwanie książkowe 2013, Książki | Odsłony: 20
Sesja, sesją, ale czytać trzeba. Powoli zamykam ten gorący okres, zostały mi jakieś niedobitki do zaliczenia, co od razu przełożyło się na wzmożoną aktywność czytelniczą. I, niestety, już w styczniu trafiłem na kandydata do miana najgorszej tegorocznej lektury.
Redaktorzy antologii prowadzą od kilku lat rubrykę Fantastyka z lamusa w Nowej Fantastyce i choć spodziewałem się staroci i rzeczy dziwnych, to zostałem całkiem mile zaskoczony. Redaktorzy zebrali kilkanaście tekstów fantastycznych z okresu międzywojennego (choć nie tylko – jest tutaj np. również opowiadanie Bolesława Prusa(!) ), które przedstawiały rozmaite wizje alternatywne dotyczące przyszłości Polski.
Czego tu nie ma – zakładanie utopii na Saharze, Sądy Ostateczne, wielkie inwazje ze Wschodu (dokonywane także przez Chinczyków), no i oczywiście wizje, w których Polska osiąga status mocarstwowy dzięki wrodzonym zaletom narodu lub jej przedstawiciele odgrywają znaczną rolę w światowej polityce.
Poza pomysłowością, książka zaskakuje również…ortografią. Pisownię pozostawiono w oryginale, więc można napotkać wiele form zapisu, które obecnie uważane są za błędy ortograficzne, co, w moim przypadku, powodowało uśmiech – szczególnie przy nadętych i pompatycznych opisach.
Więcej za jakiś czas w recce Polterowej.
Najgorsza książka jaką czytałem od kilkunastu miesięcy, mocny kandydat na najgorszą tegoroczną lekturę. To science fiction o Pierwszym Kontakcie, z niezłym pomysłem, ale fatalnie wykonane. Postacie krzyczą o litość, ich relacje i zachowania sprawiały, że miałem ochotę wyć i walić się czytnikiem w twarz. Serio.
No i ta nieszczęsna sfera science. Średnio co kilkanaście stron (pod koniec już nieco rzadziej, uodporniłem się czy coś) autor zostawiał mnie z rozdziawioną szczęką. A to bohater wdarł się do zanurzonej łodzi podwodnej przez właz wentylacyjny, a to eksplozja nuklearna w głębi morza przeszła bez echa, a to dźwiękowa broń kosmitów okazała się nie przenikać przez cienkie ściany.
Makabra, jednym słowem makabra.
Z kolei 11 już odsłona Zwrotnic czasu niesamowicie pozytywnie mnie zaskoczyła. Przechrztę kojarzyłem głównie z książek fantastyczno-historycznych wydanych w FS, których zresztą nie dane mi było przeczytać, więc Gambit… był moim premierowym podejściem do jego twórczości.
Przechrzta proponuje wizję świata przyszłości, w którym nie wybuchło powstanie styczniowe, a Polacy stali się znaczącą i wpływową, dobrze wykształconą, bogatą etc, mniejszością Cesarstwa Rosyjskiego. Poza przedstawianiem świata (w którym nastąpiło zunifikowanie krajów – są Euroland, Chiny, a wojsko używa rozmaitych cyberwszczepów) autor, ustami bohaterów, przedstawia poglądy na temat polskich powstań narodowowyzwoleńczych i polskiego charakteru. Te są na ogół dość krytyczne, ale podbudowane historycznymi racjami, Przechrzta wskazuje np. lepsze momenty dziejowe na wybuchy powstań.
Jednak tym co mnie najbardziej ucieszyło jest świetnie poprowadzona fabuła – intryga wydaje się prosta, ale co jakiś czas dochodzą nowe tropy, jest sporo zwrotów akcji a i zakończenie nie odpowiada jednoznacznie na wszystkie czytelnicze pytania.
Sympatycznymi dodatkami są biogramy co ważniejszych postaci historycznych, gustowne ilustracje oraz interesujące posłowie autora.
Więcej w recce Polterowej za jakiś czas.
Zdecydowałem się jakiś czas spróbować współczesnych pisarzy, także polski, a że natrafiła się promocja to kupiłem Pilcha, który gdzieś mi się tam obił o uszy. Przeczytałem w miarę szybko, ale mam z tą książką spory problem – nie umiem stwierdzić czy mi się podobała, czy zniechęciła mnie do dalszego badania twórczości Pilcha.
Część opowiadań, traktujących o samotności, miałkości życia, beznadziejności, alkoholu i kobietach przypadła mi do gustu, w jakiś sposób do mnie przemawiała. Z kolei druga część, w zasadzie nie różniąca się niczym poza scenografią i bohaterami dramatu, całkowicie mnie odrzuciła jako prawie grafomaństwo, zlepek słów będący wynikiem strumienia świadomości. Niektórych tekstów nie byłem w stanie przez to dokończyć.
Na pewno jednak zbiór ten zostanie w mojej pamięci – quasi biograficzne opowiadania Pilcha mnie zauroczyły.
Cytat tygodnia:
Żadnej z tych pozycji nawet pobieżnie nie przeczytałem, ale też liczba książek, których lekturę odkładam na spokojniejsze czasy, jest znaczniejsza, a ich tematyka rozleglejsza. Przez spokojniejsze czasy rozumiem dni, noce, tygodnie i miesiące, których lwiej części nie będzie mi pożerało namiętne uganianie się za panienkami. Wówczas, gdy obudzę się o świcie i zacznę czytać jakiegoś klasyka, będę czytał do samego południa, a może nawet – jak zechcę – do zmierzchu. Coś mi mówi, że tej epoki świętego spokoju nie dożyję, ale to nie znaczy, że nie należy gromadzić książek.
Jerzy Pilch, Moje pierwsze samobójstwo
Śniąc o potędze – antologia pod redakcją Jerzego Stachowicza i Agnieszki Haska, NCK

Czego tu nie ma – zakładanie utopii na Saharze, Sądy Ostateczne, wielkie inwazje ze Wschodu (dokonywane także przez Chinczyków), no i oczywiście wizje, w których Polska osiąga status mocarstwowy dzięki wrodzonym zaletom narodu lub jej przedstawiciele odgrywają znaczną rolę w światowej polityce.
Poza pomysłowością, książka zaskakuje również…ortografią. Pisownię pozostawiono w oryginale, więc można napotkać wiele form zapisu, które obecnie uważane są za błędy ortograficzne, co, w moim przypadku, powodowało uśmiech – szczególnie przy nadętych i pompatycznych opisach.
Więcej za jakiś czas w recce Polterowej.
Brainman – Dominik W. Rettinger, Jaguar (Kindle)

No i ta nieszczęsna sfera science. Średnio co kilkanaście stron (pod koniec już nieco rzadziej, uodporniłem się czy coś) autor zostawiał mnie z rozdziawioną szczęką. A to bohater wdarł się do zanurzonej łodzi podwodnej przez właz wentylacyjny, a to eksplozja nuklearna w głębi morza przeszła bez echa, a to dźwiękowa broń kosmitów okazała się nie przenikać przez cienkie ściany.
Makabra, jednym słowem makabra.
Gambit Wielopolskiego – Adam Przechrzta, NCK

Przechrzta proponuje wizję świata przyszłości, w którym nie wybuchło powstanie styczniowe, a Polacy stali się znaczącą i wpływową, dobrze wykształconą, bogatą etc, mniejszością Cesarstwa Rosyjskiego. Poza przedstawianiem świata (w którym nastąpiło zunifikowanie krajów – są Euroland, Chiny, a wojsko używa rozmaitych cyberwszczepów) autor, ustami bohaterów, przedstawia poglądy na temat polskich powstań narodowowyzwoleńczych i polskiego charakteru. Te są na ogół dość krytyczne, ale podbudowane historycznymi racjami, Przechrzta wskazuje np. lepsze momenty dziejowe na wybuchy powstań.
Jednak tym co mnie najbardziej ucieszyło jest świetnie poprowadzona fabuła – intryga wydaje się prosta, ale co jakiś czas dochodzą nowe tropy, jest sporo zwrotów akcji a i zakończenie nie odpowiada jednoznacznie na wszystkie czytelnicze pytania.
Sympatycznymi dodatkami są biogramy co ważniejszych postaci historycznych, gustowne ilustracje oraz interesujące posłowie autora.
Więcej w recce Polterowej za jakiś czas.
Moje pierwsze samobójstwo – Jerzy Pilch, Świat Książki (Kindle)

Część opowiadań, traktujących o samotności, miałkości życia, beznadziejności, alkoholu i kobietach przypadła mi do gustu, w jakiś sposób do mnie przemawiała. Z kolei druga część, w zasadzie nie różniąca się niczym poza scenografią i bohaterami dramatu, całkowicie mnie odrzuciła jako prawie grafomaństwo, zlepek słów będący wynikiem strumienia świadomości. Niektórych tekstów nie byłem w stanie przez to dokończyć.
Na pewno jednak zbiór ten zostanie w mojej pamięci – quasi biograficzne opowiadania Pilcha mnie zauroczyły.
Cytat tygodnia:
Żadnej z tych pozycji nawet pobieżnie nie przeczytałem, ale też liczba książek, których lekturę odkładam na spokojniejsze czasy, jest znaczniejsza, a ich tematyka rozleglejsza. Przez spokojniejsze czasy rozumiem dni, noce, tygodnie i miesiące, których lwiej części nie będzie mi pożerało namiętne uganianie się za panienkami. Wówczas, gdy obudzę się o świcie i zacznę czytać jakiegoś klasyka, będę czytał do samego południa, a może nawet – jak zechcę – do zmierzchu. Coś mi mówi, że tej epoki świętego spokoju nie dożyję, ale to nie znaczy, że nie należy gromadzić książek.
Jerzy Pilch, Moje pierwsze samobójstwo