» Blog » What a lovely day!
26-05-2015 11:06

What a lovely day!

Odsłony: 305

What a lovely day!
Aż wierzyć mi się nie chce, że trzeci "Mad Max: Pod Kopułą Gromu" swa premierę miał trzy tygodnie po moich narodzinach. Jeszcze bardziej wierzyć się nie chce, że po tych 30 latach George Miller wraca z czwartą częścią cyklu. Wraca, i to z siłą pędzącego niepowstrzymanego War-Riga taranującego wszystko na swej drodze. Panie i panowie, przed państwem FILM AKCJI co się zowie!

 

"Fury Road" to tytuł idealnie oddający istotę filmu. Od samego początku do niemalże końca pędzimy na łeb na szyję wraz z nie-aż-tak-skomplikowaną fabułą, która dzielnie dźwiga na swych barkach ciężar intensywności i bombastyczności scen akcji. No, ale po kolei. Mamy pustynię suchszą niż żarty Karola Strasburgera a na owej pustyni mamy Cytadelę. Rządy sprawuje tam Immortan Joe, charyzmatyczny (a raczej potrafiący umiejętnie wykorzystać własną legendę) przyjemniaczek mający na swe usługi armię fanatycznych zbirów. Przy okazji ma dostęp do naprawdę sporej ilości wody i monopol na dysponowanie nią - co czyni go niemal bogiem :) W całym idealnie mu podporządkowanym świecie pojawia się rysa zwana Furiosą. "Porywa" ona jego nałożnice i ucieka z nimi mając nadzieję, na wyrwanie się spod jarzma tyrana. Ten w pościg wysyła całą armadę najróżniejszych wozów... I w tym całym bałaganie odnajduje się Max. Odnajduje się dosłownie. Przytroczony najszybszego ze ścigaczy podążających za Furiosą...

 

My name is Max. My world is reduced to a single instinct: Survive. As the world fell it was hard to know who was more crazy. Me... Or everyone else.

 

Wszystkich mających obawy co do tego czy Tom Hardy sprosta zadaniu, można uspokoić - dał radę, ale... sorry Max, Charlize Theron jako Furiosa kradnie ci show :) Twarda, silna, zdeterminowana a zarazem czuła i wrażliwa sprawczyni całego zamieszania jest wybijającą się postacią całego widowiska. Jej postać i szkliste oczy przykuwają od pierwszego pojawienia się na ekranie i nie zostawiają obojętnym. W duecie z Hardym uzupełnia się doskonale, relacja dwóch z początku odległych charakterów ewoluuje w specyficzny rodzaj związku. W zasadzie w kwestii obsady nie widać pudeł. Świetnie wypada Hugh Keays-Byrne (pamiętany przecież z pierwszego Maxa) jako przerysowany Immortan czy Nicholas Hoult w roli Nuxa a rozwój jego postaci i jej finał... brawa. Miller pokazuje tu niewątpliwy talent do prezentowania swoich bohaterów w taki sposób, że nawet krótki i oszczędny epizod mocno zapisuje się w naszej pamięci.

 

 

Tym jednak co decyduje o sile filmu są sceny akcji a tych nie brakuje. JEDEN WIELKI POŚCIG podczas którego, pokonujemy wszelkie granice wyobraźni to epicki przykład na efektowne (nie efekciarskie) i wyczerpujące zarazem kino akcji. Jeśli pamiętacie ostatnie sceny "Wojownika Szos" to teraz wyobraźcie je sobie raz jeszcze tyle, że na solidnych sterydach... a potem kolejnych! Nie ma granic. Przebogata armada najwymyślniejszych pojazdów pląsa w oszałamiającym tańcu destrukcji. I choć Miller korzysta z najnowszych osiągnięć techniki to jednak duży nacisk kładzie na oldskulowe podejście do rzeczy - większość o ile nie wszystkie pojazdy, które tak pięknie wybuchały na ekranie robiły to w rzeczywistości a nie były tylko wygenerowanymi sztuczkami CGI. Co się zaś tyczy demolki to prawdziwe pole do popisu dostali kaskaderzy, dla których reżyser przygotował najbardziej karkołomne ewolucje. Wszystko to zostaje jeszcze polane przytłaczającą muzyką, nieustannie atakującą ciężkimi tonami przeplatanymi energetycznymi acz absurdalnymi scenami z szalonym gitarzystą i bębniarzami nadającymi rytm szaleńczej jeździe - w całym tym walcu znajduje się jednak miejsce na złapanie oddechu czy też... zresztą, sprawdźcie sami scenę burzy piaskowej, tak ciarogennej pięknej destrukcji dawno nie widziałem/słyszałem.

 

 

Tak więc jeśli jeszcze nie byliście w kinie to warto, bardzo bardzo a nawet BARDZO. Mad max powrócił i to w wielkim stylu! Jak to podsumował kumpel:

Najbardziej chore gówno jakie widziałem w kinie od dawna. Nie wiem, 60sek wstępu, but na pysk i nieustająca akcja do samego końca.

Nuff said!

Komentarze


   
Ocena:
0

Złe złe złe i nowe takie

26-05-2015 12:23
Anioł Gniewu
   
Ocena:
+1

Ten film otrzymał Warhammerowa Gwiazdę Jakości Anioła Gniewu. MEGAWYPAS! Obowiazkowa pozycja dla miłosnikow Gorkamorki! WAaaaagh! Witness me brothers! 

26-05-2015 13:30
amnezjusz
   
Ocena:
+2

Ha, racja! Gorkamorka as hell!

26-05-2015 16:53
ThimGrim
   
Ocena:
0

Trochę w tym Warhammerze zabrakło miejsca na Jesienną Gawędę.

26-05-2015 17:07
Anioł Gniewu
   
Ocena:
0

Mylisz sie! Furiosa i Max robia temu swirowi prawdziwa jesien sredniowiecza z ... A gaweda miala miejsce na bagnach z krukami i kalekimi ludzmi na szczudlach... ;)

26-05-2015 17:43
Venomus
   
Ocena:
0

Kiedy będę juz Złym Lordem: "Załatwić kolesia który będzie jeździł za mną na aucie ze ściana głośników i grał metalowe riffy strzelając płomieniami z gitary. W trybie natychmiastowym"

27-05-2015 04:16
Kuba Jankowski
   
Ocena:
0

Byłem zaskoczony jakie to dobre. Nawet 3D (tylko taką opcję miałem akurat) mi nie zepsuło tego filmu. Mega, czas przypomnieć sobie klasyki :)

27-05-2015 23:41

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.