10-10-2006 22:17
t.A.T.u. "The Best" (vel. Stała się rzecz straszna)
W działach: Muzyka | Odsłony: 1
Polityka wydawnicza Evanescence zawsze mnie nurtowała. O ile dobrze się orientuję, do tej pory wydali trzy albumy z czego każdy był wariacją bez powtórzeń z puli tych samych utworów. Fakt faktem w różnych aranżacjach, but still... Nie mniej jednak dnia 3 października 2006 roku miała miejsce premiera kolejnej ich płyty - The Open Door. Obrazek obok przedstawia album, który przebił najnowsze Ev.
Tak się nieszczęśliwie złożyło, że obie płyty wylądowały u mnie mniej więcej jednocześnie, a rezultat takiego zbiegu okoliczności widać powyżej. Czuję się jakby moja osobowość została poważnie uszkodzona. Ja wiem, że to jak porównywanie pralki z lodówką, ale... No słowem w pale mi się to nie mieści.
Jest to tym bardziej dziwne, jeśli wziąć pod uwagę moje nastawienie do rosyjskiego duetu. Pamiętam bardzo dobrze, kiedy po raz pierwszy usłyszałem w radiu piosenkę t.A.T.u., gdyż na nie wiele innych utworów zareagowałem podobnie jak na ten. Było to "Nas Ne Dagoniat" i mówiąc obrazowo zostało zwrócone zaraz po przetrawieniu. Generalnie nie przepadam za muzyką elektroniczną (no, może Moby, ale też na sztuki).
Oczywiście zdarzały się zwyżki tolerancji dla tegoż zespołu, ale nigdy aż tak drastyczne. The Best jednak jest stanowczo... niezłe. Oczywiście na krążku są oklepane do bólu kawałki takie jak "Nas Ne Dagoniat" czy "Ya Shosla S Uma" w obu wersjach językowych (choć "All the Things She Said" wciąż brzmi całkiem nieźle). W końcu tytuł płyty to The Best, right?
Za co trzeba pochwalić: po pierwsze za krzyżówkę elektroniki z rockiem w "Loves Me Not", za enigmatyczny nastrój "Perfect Enemy", za balladę "Gomenasai". Generalnie cały album jest dobry. Może pod koniec jest pare zbędnych kiepskich mixów i doprawdy nie wiem co "30 Minutes" ma wspólnego z frazą The Best. I to w dwóch wersjach o różnych tytułach... Ale ogólnie bardzo pozytywnie. O dziwo.
Nie pozostaje mi nic innego jak zasiąść spowrotem do The Open Door i wybadać cóż tak plugawego jest w tym albumie, że wypadł gorzej od t.A.T.u.. Bo to nie jest normalne. Ev jest w piątce w statach na Last.fm, zawsze uwielbiałem ich słuchać, więc coś jest nie tak. Hm...
Tak z innych rzeczy, to wiedzieliscie, że na studiach trzeba się uczyć? I że to sporo czasu zajmuje? Bo ja jestem szczerze zdumiony...
Tak się nieszczęśliwie złożyło, że obie płyty wylądowały u mnie mniej więcej jednocześnie, a rezultat takiego zbiegu okoliczności widać powyżej. Czuję się jakby moja osobowość została poważnie uszkodzona. Ja wiem, że to jak porównywanie pralki z lodówką, ale... No słowem w pale mi się to nie mieści.
Jest to tym bardziej dziwne, jeśli wziąć pod uwagę moje nastawienie do rosyjskiego duetu. Pamiętam bardzo dobrze, kiedy po raz pierwszy usłyszałem w radiu piosenkę t.A.T.u., gdyż na nie wiele innych utworów zareagowałem podobnie jak na ten. Było to "Nas Ne Dagoniat" i mówiąc obrazowo zostało zwrócone zaraz po przetrawieniu. Generalnie nie przepadam za muzyką elektroniczną (no, może Moby, ale też na sztuki).
Oczywiście zdarzały się zwyżki tolerancji dla tegoż zespołu, ale nigdy aż tak drastyczne. The Best jednak jest stanowczo... niezłe. Oczywiście na krążku są oklepane do bólu kawałki takie jak "Nas Ne Dagoniat" czy "Ya Shosla S Uma" w obu wersjach językowych (choć "All the Things She Said" wciąż brzmi całkiem nieźle). W końcu tytuł płyty to The Best, right?
Za co trzeba pochwalić: po pierwsze za krzyżówkę elektroniki z rockiem w "Loves Me Not", za enigmatyczny nastrój "Perfect Enemy", za balladę "Gomenasai". Generalnie cały album jest dobry. Może pod koniec jest pare zbędnych kiepskich mixów i doprawdy nie wiem co "30 Minutes" ma wspólnego z frazą The Best. I to w dwóch wersjach o różnych tytułach... Ale ogólnie bardzo pozytywnie. O dziwo.
Nie pozostaje mi nic innego jak zasiąść spowrotem do The Open Door i wybadać cóż tak plugawego jest w tym albumie, że wypadł gorzej od t.A.T.u.. Bo to nie jest normalne. Ev jest w piątce w statach na Last.fm, zawsze uwielbiałem ich słuchać, więc coś jest nie tak. Hm...
Tak z innych rzeczy, to wiedzieliscie, że na studiach trzeba się uczyć? I że to sporo czasu zajmuje? Bo ja jestem szczerze zdumiony...