» Nagroda im. Żuławskiego » Artykuły » Propozycja ustanowienia nagrody profesjonalistów im. Jerzego Żuławskiego

Propozycja ustanowienia nagrody profesjonalistów im. Jerzego Żuławskiego

Propozycja ustanowienia nagrody profesjonalistów im. Jerzego Żuławskiego
Od razu na wstępie odsłaniam przyłbicę: jestem zwolennikiem ustanowienia literackiej nagrody profesjonalistów w dziedzinie fantastyki dla utworów polskojęzycznych i dlatego piszę ten artykuł. Moim celem jest wywołanie dyskusji, która - w wariancie optymistycznym - zainicjowałaby proces konstytuowania się grupy inicjatywnej, a potem jury złożonego z autorytetów uznawanych w środowisku.

Magia się ich nie ima

Nie od dziś zastanawiam się nad sprawą tego rodzaju nagrody. Pisałem już na ten temat i zainteresowanych poszerzeniem perspektywy odsyłam do artykułu
"Nagrody i plebiscyty" (Nowa Fantastyka nr 2/2008, s. 75). Kilka lat temu przekonywałem do przyznawania takiego wyróżnienia literaturoznawców, potem jeden z klubów fantastycznych, a następnie instytucję zajmującą się literaturą popularną. Efekt był mniej więcej taki jak wybuch prochu w lodowym ogrodzie Grzędowicza - zaskwierczało, zaśmierdziało i zgasło. Tam działała magia zbiorowej świadomości, a tutaj? Może mechanizm jest podobny, czyli obserwujemy efekt zbiorowej niechęci do projektu?

Przyznaję bijąc się w pierś, że nie rozumiem przyczyn tego fenomenu. Można próbować go tłumaczyć modą na prawdy ustalane drogą głosowania. Dziś jak stu internautów stwierdzi, że sok z pora wcierany w członek jest lepszy od viagry, powinno się ów naturalny specyfik bezzwłocznie wprowadzić do aptek, i to z pominięciem wszelkich procedur rejestracyjnych. Codziennie faszeruje się nas danymi procentowymi pokazującymi stan świadomości politycznej i aż dziw bierze, że ta świadomość zmienia się co kilka dni. Ponadto dowiadujemy się na przykład, jaki odsetek palących Polek lubi rabarbar, jaki go nie znosi, i jaki wciąż nie ma wyrobionego zdania na tę istotną kwestię. Może więc mądrość zbiorowa powinna wyłącznie definiować skale wartościowania, także w literaturze?

Kwestia nauki czy gustu?

W tym miejscu rodzą się wątpliwości. W nauce prawd przez głosowanie się nie ustala i kolej rzeczy jest taka, że częstokroć jeden jedyny prekursor ma rację, a armia oponentów kornie składa broń po przedstawieniu dowodu. Zastanówmy się, czy dywagacje nad odbiorem utworu literackiego można zaliczyć do nauki?

Nie - zaoponuje zapewne większość z Was i zasadniczo będziecie mieli rację. Podział na to, co się komu podoba, a co nie, nie należy wszak do zadań nauki - choć kiedyś może będzie, w domenie biochemii, gdy dokładnie zbadamy procesy zachodzące w tym czasie w mózgu. Obecnie zjawisko przynależy raczej do statystycznych fenomenów społecznych, rządzonych osobowością odbiorcy, modą, gustem, wyrobieniem itd.

Jednakże druga, również poprawna odpowiedź na powyższe pytanie brzmi: tak, analiza odbioru dzieła literackiego w jakiejś części należy także do nauki. Przecież mamy literaturoznawców z ich bogatym instrumentarium naukowym, którzy badają literaturę porównując utwory w wielu aspektach i rozległym kontinuum czasowym, a jeśli już analizują gusta jakiejś epoki, to niejako z zewnątrz, w żadnym przypadku nie uznając ich za czynnik wpływający na własną ocenę. A więc i tak, i nie - zupełnie jak z fotonem, który jest i cząstką, i falą, co niektórzy jeszcze pamiętają ze szkoły.

Złoty środek

W takiej sytuacji warto zastosować również dwa alternatywne podejścia do nagród. Mamy już plebiscytową nagrodę im. J. Zajdla, która nieźle wypełnia swoją rolę (choć może nie do końca spełnia klasyczne kryteria sondażu dokonanego na reprezentatywnej grupie dorosłych obywateli), brak natomiast werdyktu specjalistów, ludzi z autorytetem, którym bylibyśmy skłonni zawierzyć trochę "w ciemno". Popularny "Zajdel" wskazuje nie tylko na wartości literackie, lecz - jako się rzekło - jest także odbiciem gustów, trendów i atmosfery Polconu, podczas którego odbywa się finalne głosowanie. Na tym tle nagroda areopagu profesjonałów byłaby, dla odmiany, odzwierciedleniem szerszej i głębszej wiedzy porównawczej i analitycznej.

Już słyszę śmiech tych, co to nie wierzą w autorytety. Niektórzy z tej grupy negują większą wiedzę "tetryków" niż reszty społeczeństwa, inni znają życie i wiedzą, jak istotny wpływ na opinie nieraz mają czynniki pozamerytoryczne, i to w każdym środowisku. A naukowcy pod względem etycznym są takimi samymi ludźmi jak my wszyscy, tyle że uzdolnionymi w jakimś kierunku i wykazującymi siłę przebicia i konsekwencję (w wielu przypadkach kolejność tej wyliczanki powinno się odwrócić). Więc po co siać zamęt, skoro wszystko jest świetnie, bo wolni ludzie wypowiadają się w wolnym głosowaniu?

Hola, a co to, "Zajdel" nie ma wad? Nie będę tu wyliczał zarzutów, bo nie mam nic przeciw tej nagrodzie, ale wystarczy zajrzeć do Wikipedii czy innych źródeł. Ideały istnieją w wyobraźni, systemach religijnych i konstrukcjach filozoficznych, ale ich materializacji na tym padole nie uświadczysz. A więc moja opinia jest taka: dopuśćmy oba sposoby oceniania, oba z ich zaletami i wadami, niech będzie różnorodność. Amerykanie mają plebiscytową nagrodę Hugo i profesjonalistyczną Nebula. W Polsce istnieje ok. 50 nagród przyznawanych dziełom głównonurtowym, gdzie wszystkie werdykty ferują jurorzy - co znów jest przechyłem na drugą burtę. Mamy więc szansę, aby na terenie fantastyki znaleźć złoty środek.

Są jeszcze inne powody, skłaniające do ustanowienia nagrody profesjonalistów. W naszym kraju powstaje dużo dobrych utworów fantastycznych, więc starczy ich na obdzielenie dwóch konkursów, wtedy mniej będzie bolesnych wyborów. No i nie zapominajmy o kwestii promocji - nagroda profesjonalistów zostanie dostrzeżona w całym środowisku literackim i dużej części czytelniczego, także poza naszą enklawą, i być może da choć w części skuteczny odpór obiegowym, negatywnym czy wręcz nieraz infantylnym opiniom o fantastyce.

Konkrety

Teraz garść konkretnych propozycji. Oczywiście wszystko w tym artykule jest to dyskusji, także końcowe konkrety - dopiero z merytorycznej wymiany poglądów może wyłonić się realny projekt końcowy. Co do nazwy, proponowałbym Nagrodę im. Jerzego Żuławskiego. Dlaczego? Nazwa powinna być poważna, sięgająca tradycji, kojarząca się nie tylko z fantastyką (sprawa promocji), równająca do poziomu wysokiej literatury, a jednocześnie wystarczająco fantastyczna, choć niekoniecznie wyłącznie naukowa. Kolejność działań widzę taką: najpierw musi powstać grupa inicjatywna, zapewne bazująca na prężnym klubie lub redakcji portalu (te środowiska wydają mi się najaktywniejsze). To ona zaproponuje regulamin i zwróci się do autorytetów, aby skompletować jury. Jak sądzę, dobrymi kandydatami do jury będą literaturoznawcy zajmujący się fantastyką i branżowi krytycy sami nie uprawiający twórczości literackiej. Jeśli chodzi o nagrodę, powinno się poszerzyć typową formułę podziału na powieść i opowiadanie wprowadzając dodatkowe kategorie, np. dla debiutów czy za całokształt twórczości. Nie omawiam tutaj zagadnienia sponsorowania nagrody, co nie znaczy, że nie jest to rzecz godna uwagi, a być może nawet priorytetowa. Wydaje mi się, że założenie fundacji umożliwiłoby starania o środki z UE.

Jestem przekonany, że prędzej czy później nagroda profesjonalistów w dziedzinie fantastyki zostanie ustanowiona - jej brak jest luką, którą postrzegam jako dysonans w krajobrazie. Dlaczego więc zwlekać?

Warszawa, 26 maja 2008


(Śródtytuły od redakcji)
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę



Czytaj również

Komentarze


~Szaman

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Orbitoski: Piszesz: niestety, właśnie kasa buduje prestiż. A co innego? Nobel to milion dolców. Uważam również, że lepiej dać jednemu pisarzowi 50000 niż 2000luda po 25 pln. Ja nie mam powodów do narzekań, ale artycha też człowiek, ma swoje potrzeby. Jego bliscy również. Zarzucono mi już, że śmieję się ze statuetek, a to nieprawda. Statuetką jednak nie zapłacisz w spożywczaku ani monopolowym.

1. Uważam, że mylisz skutki z przyczynami. Nagrody, które mają prestiż zdobywają sponsorów. A prestiż Nobla nie bierze się z kasy (większość publikacji o laureatach nie porusza tematu pieniędzy, jestem tez pewien, że znaczna część społeczeństwa znająca i ceniąca Nobla nie będzie wiedziała, że wiąże się on z kasą). Oscar ma też prestiż, a wiąże się z kasą? Nie beszposrednio. I, o czym wspominało już kilka osób, jeśli nominacja do nagrody i otrzymanie tego wyróżnienia będzie wiązało się ze wzrostem sprzedaży (tak jak to jest z Oscarem) to jest to również finansowy wymiar nagrody (statuetka płaci za Ciebie w spożywczaku).

2. Jeśli są autorzy, którzy mają kłopot z wiązaniem końca z końcem to często będą to młodzi twórcy, a nie zdobywcy Zajdli, Żuławskich, Sfiknsów czy Nautiliusów. Jeśli istniałoby działające stowarzyszenie, o którym wspomina Tomek Kołodziejczak to może powinno ono takie 50 000 wydac raczej na stypendia dla obiecujących twórców w trudnej sytuacji finansowej, a nie na nagrodę dla świetnego autora, który akurat sobie dobrze radzi.

3. Bijemy pianę. Ponawiam propozycję spotkania roboczego. Andrzeju, najbliższy czwartek, Paradox Cafe 19.00?
06-06-2008 10:57
~zimniak

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Przypomnial mi się dowcip z klientem, który w czasach socrealizmu poprosił w sklepie o papier toaletowy. Sprzedawca uśmiechnął się i pokręcił głową, ale zaraz dodał: za to mamy papier ścrierny, kredowy, no i konfetti!

Podobnie jest w tej dyskusji z nagrodą autorów Srebrny Glob. Mówimy od początku o sprawie ustanowienia nagrody profesjonalistów, takich jak literaturoznawcy i znani krytycy niepiszący literatury (nie pisarze, oni nie są profesjonalistami w tym rozumieniu, chyba że mają kilka fachów w ręku), a tu ciągle jak bumerang wraca nagroda Gienia. Uważam że był to pomysł chybiony, nie sprawdził się w naszym rodzimym środowisku, umarł, został pochowany, amen. Jak ktoś chce go reanimować i zrobić zombie, niech to robi, ale nasza dyskusja jest o czym innym, wszak chcemy wprowadzić coś nowego, wypełnić istniejącą lukę.

Podobnie jest z pomysłem o powołaniu Stowarzyszenia Pisarzy F. To już zupełnie inny problem, nie z tej bajki. Jak zaczniemy jeszcze rozmawiać o uprawianiu ogórków na Marsie, temat przewodni ulegnie całkowitemu rozwodnieniu.
06-06-2008 11:13
~Szaman

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Zimniak: Nie zgadzam się z Tobą. Srebrny Glob był bliższy Nebuli niż pomysł na wyróżnienie krytyków i literaturoznawców (trochę się obawiam wybierania do nominacji eksperymentów formą pozbawionych za to treści). Srebrny Glob miał sens, wymagał tylko drobnych poprawek (jak zakaz głosowania na siebie) i tego by kilka osób wsparło Gienia w jego działaniach.
Bo jeśli był chybiony to tylko w tym, że profesjonalistom się nie chciało. Dlaczego ma im się chcieć przy innej nagrodzie profesjonalistów?

Bo jak już mówiłem - fani mogą pomóc przy nagrodzie profesjonalistów, ale oczekiwanie, że zrobią ją za nich jest lekko nieuprzejme.(tak czytając tę dyskusję utwierdzam się w swojej ocenie, że nasi autorzy nie doceniają tego co mają - pokażcie mi inny typ literatury, w którym fani dają tyle działań i promocji za "free" autorom. A mimo to sa autorzy, którzy traktują to jako coś co im się należy).
06-06-2008 11:28
~Szaman

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
I jeszcze o tym czy autorzy sa profesjonalistami...

Gdyby to miała być nagroda dla szewca za najlepiej uszyte buty to chyba dobrze by oceniali buty inni szewcy - którzy potrafią docenić dobrze przyklejoną podeszwę i dopracowany kształt buta (jeśli mamy oceniać profesjonalizm szycia butów), a nie modyści.
Chyba, że nagroda ma oceniać "modność".
06-06-2008 11:31
~Miroe

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
>Gdyby to miała być nagroda dla szewca za najlepiej uszyte buty to chyba dobrze by oceniali buty inni szewcy - którzy potrafią docenić dobrze przyklejoną podeszwę i dopracowany kształt buta (jeśli mamy oceniać profesjonalizm szycia butów), a nie modyści.
Chyba, że nagroda ma oceniać "modność".

U nas jednak nie brak czeladników szyjących modne choć kiepskie buty, którzy za majstrów się podają, choć takich ledwie podglądali, sami niejednokrotnie "wiedząc lepiej". Oddziel teraz jednych od drugich bez wywoływania burzy.
06-06-2008 11:54
~Szaman

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Miroe: Od tego jest cech (stowarzyszenie) by takie procedury wdrożyć.
06-06-2008 12:19
Majkosz
    Potwory i krytycy
Ocena:
0
Witajcie.

Zacznę od odwołania:

Być może część z Was czytała kiedyś "Opowieści z Narni". W części zamykającej, "Ostatniej bitwie", jest taka scena: oto Narnia została zniszczona i odrodzona, lepsza, piękniejsza i prawdziwsza. Wszyscy stają przed Aslanem, który ich sądzi. A właściwie prawie wszyscy, jest tam bowiem grupa karłów, przekonana, że wciąż znajdują się w szopie - i żadne dowody nie są w stanie ich przekonać, że tak nie jest. Nie da się ich z tej szopy wyciągnąć, zbyt są przywiązani do swojej wizji świata.

Gdyby Wam się chciało sprawdzić, ile doktoratów literaturoznawczych o fantastyce broni się rocznie w Polsce (na przykład na portalu nauka-polska), ile publikuje książek naukowych, nie opowiadalibyście bzdur. Oczywiście, badania nad modernizmem, na przykład, są wciąż popularniejsze - ale zajmuje się tym naprawdę sporo osób (i faktycznie, najwięcej na Wrocławskim, gdzie największą uwagę poświęca się literaturze popularnej). I, powiadam Wam, to nie jest żadna donkiszoteria, uczeni badający fantastykę nie są środowiskowym dziwowiskiem.

Ostatnio zajmuję się głównie fantasy - i bez wysiłku potrafię wymienić kilkanaście osób, w tym profesorów, którzy również fantasy się zajmują. Więc, jeśli idzie o "siłę fachową", pewnie łatwiej byłoby ją zgromadzić, niż krytyków gazetowych, którzy faktycznie bywają uprzedzeni. Oczywiście, czy ktoś się zgodzi - to już inna sprawa.

No i, żeby kogoś takiego znaleźć, trzeba by wyjść z szopy, moi mili.

pozdrawiam serdecznie!

PS. Przepraszam, że odnoszę się tylko do tego wątku i że pewnie nie podejmę jakiś siarczystych polemik. Ale ci akademicy, o których chwalę, pilnują też moich bieżących zobowiązań. :)
06-06-2008 12:36
~nosiwoda

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Kwestie INNYCH nagród niż będąca przedmiotem propozycji AZ mogą być przedmiotem działań INNEJ grupy inicjatywnej i tematem INNEGO wątku. Zapraszam choćby na forum Creatio Fantastica, gdzie temat brzmi ogólnie: "O nagrodach fantastycznych" :P

A tutaj IMO nie ma co rozmawiać o nagrodach kompletnie odmiennych charakterem. Za to krytyka i ew. propozycje powinny się skupiać na przedstawionej koncepcji.

(mail w stopce notki)
06-06-2008 12:53
~Szaman

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Nosiwoda: cóż, a co jeśli uważam, iż propozycja AZ powinna pójść kierunku reaktywowania (i poprawienia) INNEJ nagrody (Srebrnego Globu). Czy wtedy to jest TEN wątek?
06-06-2008 12:57
~zimniak

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Nosiwoda, Twój mail się nie pokazał, tylko napis "mail w stopce notki". Wklej go w tekst.
06-06-2008 13:01
~nosiwoda

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Szamanie - IMO nie :) Ale ja tu nie moderuję, tylko staram się zachować jakiś wątek przewodni.

Mail: [email protected]
06-06-2008 13:07
~PWC

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Kilka spraw naraz:
@Zimniak: Jestem jednak dobrej myśli - spośród krytyków i akademików chyba uda się pozyskać kilka(naście) osób. Takich WIELKICH, do których trzeba iść na klęczkach przez miesiąc, bez szkody skreślimy.

Otoż właśnie ze szkodą. Pomijam, czy Stoff ma jeszcze coś wspólnego z fantastyką (teraz). Smuszkiewicz ma na pewno. Czy będzie mu się chciało? Ale o ile łatwo jest znaleźć kilkanaście osób z literaturoznawstwa, polonistyki i tp. (nawet kilkadziesiąt), które zajmują się fantastyką (sam znam sporo, piszących prace np. o Ziemkiewiczu czy o Pratchetcie, sporo bywa na naszych seminariach), to jednak nie tworzą oni prestiżu, bo są młodzi i nieznani. Starzy i znani mają zwykle co innego do roboty.

A przy okazji: kto im zapłaci za hotel i jedzenie, kiedy jury będzie miało się spotkać?


@Ausir:
Nie wydaje mi się, żeby Forum Fandomu miało zgłaszać kandydata do nagrody. Nie jest dostatecznie profesjonalne.
Poza tym tekst kandyduje do nagrody w sposób naturalny - samym faktem swojego istnienia.

@Szaman: Bijemy pianę. Ponawiam propozycję spotkania roboczego. Andrzeju, najbliższy czwartek, Paradox Cafe 19.00?

Oczywiście, że bijemy pianę. A spotkanie robocze wydaje mi się bez sensu. Czy na dworze króla Szwecji robi się spotkania robocze kucharek i pokojówek, które dyskutują o tym, jak ma wyglądać nagroda Nobla?


W sprawie pieniędzy, poruszanej przez kilka osób: Duże pieniądze daje Nike. Zawsze można ją zgarnąć. Fundatorzy dają, komu chcą - takie jest święte prawo fundatora. I nie ma powodu, żeby nie dali za fantastykę (Dukaj!)

Przy okazji: Nebula przyznawana jest w głosowaniu członków SFWA - wszystkich, nie ma mowy o żadnym jury. Sorry.


Przepraszam, Andrzeju, jestem trochę złośliwy. Ale prezentujesz typową postawę: mam świetny pomysł, więc ruszcie się i realizujcie. Tylko starać się, bo będę niezadowolony.
Widzisz, kiedy powoływaliśmy poprzednie nagrody, mieliśmy pomysł, żeby wyróżnić tekst, który nam się podoba (mniej więcej o to chodzi). Dębski miał pomysł: wyróżnijmy najlepszego spośród nas. A Ty masz pomysł: Niech ktoś zbierzcie prestiżowe grono i forsę, żeby ono NAS nagradzało. Widzisz różnicę?

PWC
06-06-2008 13:13
JoAnna
   
Ocena:
0
Amen, powiedziałam ja, która otwiera właśnie przewód dr o Ursuli Le Guin i jestem w stanie również wymienić kilka nazwisk światłych antropologów kultury i kulturoznawców, którzy się fantastyką zajmują. Wyjdźmy może też z szopy literaturoznawstwa jako jedynej dziedziny mogącej oceniać jakość dzieł fantastycznych - chyba, że ma to być nagroda za styl i piękno języka polskiego. Wtedy odpadnie nam jednak 90% potencjalnych nominowanych, chyba, że Fabryka Słów zainwestuje w redaktorów.

Nagroda profesjonalistów to piękna inicjatywa. Ale zgadzam się z Szamanem, nie środowisko fanowskie powinno wywierać oddolną presję na jej powstanie, tylko owi profesjonaliści powinni odczuwać potrzebę uhonorowania dzieł fantastycznych swoją nagrodą. Oczuli w tym roku nominując "Lód" do Nike. I mnie to, szczerze mówiąc, zadowala jako uznanie głównego nurtu dla fantastyki.

Natomiast jestem zdania, że przydałaby się nagroda równoległa do Zajdla. Zajdel nie jest - moim osobistym zdaniem - nagrodą miarodajną, ponieważ w ostatecznym głosowaniu przyznawany jest naprawdę niewielką ilością głosów, a do tego osób obecnych na Polconie. Może zacznijmy od stworzenia silnej nagrody środowiska, a nie nagrody osób jeżdżących na Polcon?

I może niech to będzie nie nagroda profesjonalistów, a nagroda DLA profesjonalistów?
06-06-2008 13:16
~Trolliszcze

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
I jeszcze o tym czy autorzy sa profesjonalistami...

Gdyby to miała być nagroda dla szewca za najlepiej uszyte buty to chyba dobrze by oceniali buty inni szewcy - którzy potrafią docenić dobrze przyklejoną podeszwę i dopracowany kształt buta...


Szamanie, to nie jest dobre porównanie. Zdaje się, że nie doceniasz roli redaktora w procesie przygotowawczym tekstu do publikacji. Nikt nie zaszywa po szewcu dziur w butach. Redaktor - tak, redaktor jest, a przynajmniej powinien być w stanie ocenić robotę z rzemieślniczego punktu widzenia. Publikowanie tekstów ani nie implikuje znajomości literatury, ani umiejętności jej oceniania.

Dlatego Andrzej ma rację w tym, że chce powołać niezależne grono ekspertów. Autorzy w wielu przypadkach ekspertami nie są i nie będą.
06-06-2008 13:21
~PWC

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
@JoAnna

środowisko en bloc głosuje portfelem i do oceny tegoż mamy np. nagrodę ASa EMPiKu (w kategorii fantastyki)

PWC
06-06-2008 13:23
Majkosz
   
Ocena:
0
JoAnno, pytanie brzmi raczej: czy to ma być nagroda literacka, czy nie. :) Ja tam jestem zwolennikiem umiarkowanej autonomii badań literackich, trochę wbrew modzie.

Ale pisałem o literaturoznawcach, bo środowiska kulturoznawców, religioznawców czy filmoznawców po prostu nie znam tak dobrze.

I to tyle ode mnie.

pozdrowienia!
06-06-2008 13:26
malakh
   
Ocena:
0
Dlatego Andrzej ma rację w tym, że chce powołać niezależne grono ekspertów. Autorzy w wielu przypadkach ekspertami nie są i nie będą.

Polać mu, dobrze gada! Glob już był, wskrzeszanie go to jednak temat na osobną dyskusję (absolutną rację na nosiwoda). Mi też nie podobna się zombie-nagroda, skłaniam się ku świeżości.

Oczywiście, że bijemy pianę. A spotkanie robocze wydaje mi się bez sensu. Czy na dworze króla Szwecji robi się spotkania robocze kucharek i pokojówek, które dyskutują o tym, jak ma wyglądać nagroda Nobla?


To już przesada. A co jest złego w tym, że jest grupa osób, które mają jakąś inicjatywę? Takie spotkanie robocznie nie powinno mieć na celu ustanowienia prawd jedynych i stworzenia szczegółowego, zalaminowanego już regulaminu, ale przygotowanie podwalin pod projekt. Trzeba pomyśleć jak to zrobić, skąd pozyskać sponsorów, wybrać najlepsze pomysły i z nimi iść do kandydatów na jurorów.
Już pisałem, nie ma co nachodzić ewentualnych jurorów, jeżeli jedyne co mamy to baaardzo ogólny pomysł. Dajmy im konkrety, dajmy materiał do dalszych prac - wtedy mogą się skusić. A jeżeli ktoś do nich przyjdzie i powie: "Mamy pomysł, ale wy jesteście mózgi, to wy się wszystkim zajmijcie", to machną ręką i tyle.

Zadanie Komitetu to stworzenie "biznes palnu", który mógłby skusić profesjonalistów do dalszych prac, tak żeby potem powstał już szczegółowy projekt.
06-06-2008 14:20
~Szaman

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Malakh: z pokojówkami chodzi o tyle, że jeśli to nagroda profesjonalistów to my fani jesteśmy jak te kucharki i pokojówki. I tu się zgadzam z PWC - to nie po naszej stronie jest piłka (i po naszej przy takiej nagrodzie nigdy się znaleźć nie powinna). Uważam natomiast, że fajnie by było gdyby kucharki mogły doradzić od siebie by planując bankiet po rozdaniu Nobli uwzględnić liczbę sztućców.
06-06-2008 15:06
malakh
   
Ocena:
0
Ja już tak z metafor strzelamy: My powinniśmy być kamykami, które poruszą lawinę.

Też uważam, że pałeczka powinna trafić do rąk profesjonalistów, ale dlaczego my nie możemy im jej podać? Pokażmy im, że komuś się chce, to i może sami wezmą sie do roboty.

Ustalmy coś, zaprezentujmy im. Nawet jeżeli żaden z naszych pomysłów nie przejdzie, ich lista spełni swoją rolę - wywoła lawinę. Nikt nie każe nam tworzyć ostatecznego regulaminu, ale tez chyba nie zaszkodzi, byśmy dali fachowcom "kopa na zapęd".

Bez tego mogą w ogóle nie wstać. Młody jestem, ale obawiam się, że jak będziemy jak "pokojówki" wpatrywac się w "Króla Szwecji", to zdążę posiwieć, zanim się czegokolwiek doczekamy.
06-06-2008 15:32
~Szaman

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Malakh: toz to właśnie napisałem "Uważam natomiast, że fajnie by było gdyby kucharki mogły doradzić od siebie by planując bankiet po rozdaniu Nobli uwzględnić liczbę sztućców"
06-06-2008 15:38

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.