» Nagroda im. Żuławskiego » Artykuły » Propozycja ustanowienia nagrody profesjonalistów im. Jerzego Żuławskiego

Propozycja ustanowienia nagrody profesjonalistów im. Jerzego Żuławskiego

Propozycja ustanowienia nagrody profesjonalistów im. Jerzego Żuławskiego
Od razu na wstępie odsłaniam przyłbicę: jestem zwolennikiem ustanowienia literackiej nagrody profesjonalistów w dziedzinie fantastyki dla utworów polskojęzycznych i dlatego piszę ten artykuł. Moim celem jest wywołanie dyskusji, która - w wariancie optymistycznym - zainicjowałaby proces konstytuowania się grupy inicjatywnej, a potem jury złożonego z autorytetów uznawanych w środowisku.

Magia się ich nie ima

Nie od dziś zastanawiam się nad sprawą tego rodzaju nagrody. Pisałem już na ten temat i zainteresowanych poszerzeniem perspektywy odsyłam do artykułu
"Nagrody i plebiscyty" (Nowa Fantastyka nr 2/2008, s. 75). Kilka lat temu przekonywałem do przyznawania takiego wyróżnienia literaturoznawców, potem jeden z klubów fantastycznych, a następnie instytucję zajmującą się literaturą popularną. Efekt był mniej więcej taki jak wybuch prochu w lodowym ogrodzie Grzędowicza - zaskwierczało, zaśmierdziało i zgasło. Tam działała magia zbiorowej świadomości, a tutaj? Może mechanizm jest podobny, czyli obserwujemy efekt zbiorowej niechęci do projektu?

Przyznaję bijąc się w pierś, że nie rozumiem przyczyn tego fenomenu. Można próbować go tłumaczyć modą na prawdy ustalane drogą głosowania. Dziś jak stu internautów stwierdzi, że sok z pora wcierany w członek jest lepszy od viagry, powinno się ów naturalny specyfik bezzwłocznie wprowadzić do aptek, i to z pominięciem wszelkich procedur rejestracyjnych. Codziennie faszeruje się nas danymi procentowymi pokazującymi stan świadomości politycznej i aż dziw bierze, że ta świadomość zmienia się co kilka dni. Ponadto dowiadujemy się na przykład, jaki odsetek palących Polek lubi rabarbar, jaki go nie znosi, i jaki wciąż nie ma wyrobionego zdania na tę istotną kwestię. Może więc mądrość zbiorowa powinna wyłącznie definiować skale wartościowania, także w literaturze?

Kwestia nauki czy gustu?

W tym miejscu rodzą się wątpliwości. W nauce prawd przez głosowanie się nie ustala i kolej rzeczy jest taka, że częstokroć jeden jedyny prekursor ma rację, a armia oponentów kornie składa broń po przedstawieniu dowodu. Zastanówmy się, czy dywagacje nad odbiorem utworu literackiego można zaliczyć do nauki?

Nie - zaoponuje zapewne większość z Was i zasadniczo będziecie mieli rację. Podział na to, co się komu podoba, a co nie, nie należy wszak do zadań nauki - choć kiedyś może będzie, w domenie biochemii, gdy dokładnie zbadamy procesy zachodzące w tym czasie w mózgu. Obecnie zjawisko przynależy raczej do statystycznych fenomenów społecznych, rządzonych osobowością odbiorcy, modą, gustem, wyrobieniem itd.

Jednakże druga, również poprawna odpowiedź na powyższe pytanie brzmi: tak, analiza odbioru dzieła literackiego w jakiejś części należy także do nauki. Przecież mamy literaturoznawców z ich bogatym instrumentarium naukowym, którzy badają literaturę porównując utwory w wielu aspektach i rozległym kontinuum czasowym, a jeśli już analizują gusta jakiejś epoki, to niejako z zewnątrz, w żadnym przypadku nie uznając ich za czynnik wpływający na własną ocenę. A więc i tak, i nie - zupełnie jak z fotonem, który jest i cząstką, i falą, co niektórzy jeszcze pamiętają ze szkoły.

Złoty środek

W takiej sytuacji warto zastosować również dwa alternatywne podejścia do nagród. Mamy już plebiscytową nagrodę im. J. Zajdla, która nieźle wypełnia swoją rolę (choć może nie do końca spełnia klasyczne kryteria sondażu dokonanego na reprezentatywnej grupie dorosłych obywateli), brak natomiast werdyktu specjalistów, ludzi z autorytetem, którym bylibyśmy skłonni zawierzyć trochę "w ciemno". Popularny "Zajdel" wskazuje nie tylko na wartości literackie, lecz - jako się rzekło - jest także odbiciem gustów, trendów i atmosfery Polconu, podczas którego odbywa się finalne głosowanie. Na tym tle nagroda areopagu profesjonałów byłaby, dla odmiany, odzwierciedleniem szerszej i głębszej wiedzy porównawczej i analitycznej.

Już słyszę śmiech tych, co to nie wierzą w autorytety. Niektórzy z tej grupy negują większą wiedzę "tetryków" niż reszty społeczeństwa, inni znają życie i wiedzą, jak istotny wpływ na opinie nieraz mają czynniki pozamerytoryczne, i to w każdym środowisku. A naukowcy pod względem etycznym są takimi samymi ludźmi jak my wszyscy, tyle że uzdolnionymi w jakimś kierunku i wykazującymi siłę przebicia i konsekwencję (w wielu przypadkach kolejność tej wyliczanki powinno się odwrócić). Więc po co siać zamęt, skoro wszystko jest świetnie, bo wolni ludzie wypowiadają się w wolnym głosowaniu?

Hola, a co to, "Zajdel" nie ma wad? Nie będę tu wyliczał zarzutów, bo nie mam nic przeciw tej nagrodzie, ale wystarczy zajrzeć do Wikipedii czy innych źródeł. Ideały istnieją w wyobraźni, systemach religijnych i konstrukcjach filozoficznych, ale ich materializacji na tym padole nie uświadczysz. A więc moja opinia jest taka: dopuśćmy oba sposoby oceniania, oba z ich zaletami i wadami, niech będzie różnorodność. Amerykanie mają plebiscytową nagrodę Hugo i profesjonalistyczną Nebula. W Polsce istnieje ok. 50 nagród przyznawanych dziełom głównonurtowym, gdzie wszystkie werdykty ferują jurorzy - co znów jest przechyłem na drugą burtę. Mamy więc szansę, aby na terenie fantastyki znaleźć złoty środek.

Są jeszcze inne powody, skłaniające do ustanowienia nagrody profesjonalistów. W naszym kraju powstaje dużo dobrych utworów fantastycznych, więc starczy ich na obdzielenie dwóch konkursów, wtedy mniej będzie bolesnych wyborów. No i nie zapominajmy o kwestii promocji - nagroda profesjonalistów zostanie dostrzeżona w całym środowisku literackim i dużej części czytelniczego, także poza naszą enklawą, i być może da choć w części skuteczny odpór obiegowym, negatywnym czy wręcz nieraz infantylnym opiniom o fantastyce.

Konkrety

Teraz garść konkretnych propozycji. Oczywiście wszystko w tym artykule jest to dyskusji, także końcowe konkrety - dopiero z merytorycznej wymiany poglądów może wyłonić się realny projekt końcowy. Co do nazwy, proponowałbym Nagrodę im. Jerzego Żuławskiego. Dlaczego? Nazwa powinna być poważna, sięgająca tradycji, kojarząca się nie tylko z fantastyką (sprawa promocji), równająca do poziomu wysokiej literatury, a jednocześnie wystarczająco fantastyczna, choć niekoniecznie wyłącznie naukowa. Kolejność działań widzę taką: najpierw musi powstać grupa inicjatywna, zapewne bazująca na prężnym klubie lub redakcji portalu (te środowiska wydają mi się najaktywniejsze). To ona zaproponuje regulamin i zwróci się do autorytetów, aby skompletować jury. Jak sądzę, dobrymi kandydatami do jury będą literaturoznawcy zajmujący się fantastyką i branżowi krytycy sami nie uprawiający twórczości literackiej. Jeśli chodzi o nagrodę, powinno się poszerzyć typową formułę podziału na powieść i opowiadanie wprowadzając dodatkowe kategorie, np. dla debiutów czy za całokształt twórczości. Nie omawiam tutaj zagadnienia sponsorowania nagrody, co nie znaczy, że nie jest to rzecz godna uwagi, a być może nawet priorytetowa. Wydaje mi się, że założenie fundacji umożliwiłoby starania o środki z UE.

Jestem przekonany, że prędzej czy później nagroda profesjonalistów w dziedzinie fantastyki zostanie ustanowiona - jej brak jest luką, którą postrzegam jako dysonans w krajobrazie. Dlaczego więc zwlekać?

Warszawa, 26 maja 2008


(Śródtytuły od redakcji)
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę



Czytaj również

Komentarze


~orbitoski

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
nie jestem przekonany. wielu pisarzy nie znajdzie czasu, sam nie wiem czy bym znalazł. Do tego ktoś musiałby tę antologię wydać, a wielu pisarzy ma umowę na wyłączoność.
właściwie możnaby się przyglądnąć nagrodom typu Nike i dowiedzieć się, kto fnansuje, jak wyłoniono kapitłuę i tak dalej.
Piszę tak tutaj sobie i nagle zrozumialem, że tak naprawdę jestem przeciwny nagrodom branżowym. Literatura jest jedna. ale tego też nie przeskoczymy.
05-06-2008 22:27
malakh
   
Ocena:
0
Ja popieram inicjatywę tej nagrody, ponieważ najbardziej przemawia do mnie argument różnorodności. Mamy nagrode fanów, dlaczego nie przyznawać nagrody "fachowców"? Tu nie chodzi o to, aby "protezować Zajdla", jak to napisal Lewandowski, ale żeby można było wypromować ciekawych autorów (w końcu takie nagrody to promocja). Jest Zajdel, i dobrze, ale Żuławski by mu nie zaszkodził.
Każda nagroda to okazja do dyskusji na temat książek, a każda dyskusja (rzeczowa) to zjawsiko pozytywne. Bez takiej dyskusji przy okazji ostatniego Zajdla zapewne nie sięgnąłbym po "Vertical"...

----edit----

Co do antologii, to jeszcze raz powiem, że nie podoba mi się inicjatywa: niech autorzy sami zarobią na nagrodę dla siebie.
Równie dobrze twórcy mogli by się zbierać, robić zrzutkę do kapelusza, a potem wszystkie datki oddawać temu, kogo gremium wybierze w danym roku.

----edit---
Co do sponsorów, sądze że jakby już powstały założenia (regulamin) nagrody i rozpoczeto by wstępne rozmowy z ewentualnymi członkami jury, to ktoś by się znalazł. Mało jest firm zainteresowanych promocją? Sklepy internetowe, empik, nawet sami wydawcy, może któraś z gazet - przecież każdy może dać "co łaska" i z tego uzbiera się na nagrodę. Wiadomo, że na początku by to kokosy nie były, ale zawsze coś... Kurde, nigdy nie miałem okazji próbować pozyskiwac sponsora, więc mogę co najwyżej pogdybać, ale może ktoś "z doświadczeniem" powie, jak instytcje odnoszą się do tego typu spraw?

----edit (znowu)---
Tak się zastanawiałem nad sponsoringiem sms'owym. Nie tyle, ze głos to sms, ale po prostu akcja wspomagania funduszu nagrody. Przez jakiś czas aktywnie udzielałem się na serwisie Fantasy World i sam byłem zaskoczony, ile smsów ludziska wysyłają. Takie smsowanie w skali roku mogłoby zebrać pewną sumkę (jeden smsik za 2 zł to nie tak dużo, hę?).
Inna sprawa, że właściciel serwisu narzekał, że tak naprawdę z każdego smsma za 2,44 zł dla niego idzie może z 50 groszy;/ To jest ogrmona wada smsów. Dlatego tez próbował wprowadzić przelewy - takie po 5 zł. Okazało się, że ludziska wolą słać eski...
Może to jest jakieś rozwiązanie? Wiadomo, że nikt nie będzie rok w rok słał po kilkaset złotych (to nie radio;]), ale mi osobiście kilka esemesików po 2zł różnicy by nie zrobiło (chociaż osobiście wolałbym przelew). Kilka razy sobie batonika odmówię i już 10zł się uzbiera - a i moja linia na tym zyska.
Sądze, że ten system zbierania cześci środków (części, bo wątpię, aby wszystko dało radę z tego sponsornąc) nie powinien być lekceważony.

Fantastów nie jest mało, a jakby zaangażować w taką akcję poświęcone fantastyce seriwsy, to na bank zebrałaby się konkretna sumka. A jak jeszcze dołożyć do tego coś w rodzaju losowania nagród (oddać coś z polterowego sklepiku), to takie przedsięwzięcie mogłoby wypalić.
Wiem, że to funkcjonuje na FantasyWorld, więc chyba nie zaszkodziłoby spróbować. Sądzę, że jak pogadałbym ze Squallem (właściciel serwisu), to można by zamieścić jakiś bannerek. Taki sam system smsowy funkcjonuje na Piszmy.pl, który prowadzi Andrzej Urbański - tam jest spora społecznośc młodzieży, która na bank włączyła by się do zbiórki kasy, gdyby nagroda był np egzemplarz ksiązki z podpisem Orbitowskiego;]
Koszt książeczki na bank by się zwrócił z nawiązką;]
05-06-2008 22:42
~zimniak

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Ja bym jednak nie zapraszał do jury przedstawicieli wydawców - powtórzę, że oni myślą zanadto biznesowo, a nam chodzi o wartości literackie. Podobnie jest z ekspertami firm farmaceutycznych (wiem coś o tym!): prawdę znają, ale głośno mówią o tylko o swoich specyfikach.

Poza tym to nie całkiem tak, że oni WSZYSTKO czytają, senmaro! Też tak myślałem, aż kiedyś jeden prominentny wydawca z rozbrajającą szczerością wyznał, że on czyta z polskiej prozy tylko to, co mu przysyłają - i tak ma tego za dużo!

Przejdźmy do konkretów. Chyba na tym etapie nie warto wdawać się w szczegóły, np. mechanizmu sponsoringu - na to przyjdzie czas. Teraz trzeba powołać komitet założycielski, czyli grupę która załatwi kilka spraw, a więc:
- zaproponuje regulamin
- zaproponuje skład jury
- uzyska zgodę członków jury na udział.

Po zastanowieniu i konsultacjach zestawiłem następującą listę członków jury, oczywiście jest to wstępna i niepełna propozycja, wiele jeszcze się zmieni. Żadnej z tych osób jeszcze nie pytałem o zgodę. Pamiętajcie, że w tym przypadku nie jest ważne, kto SKĄD jest, lecz KIM jest, czyli co sobą reprezentuje.

1. Antoni Smuszkiewicz
2. Andrzej Stoff
3. Jakub Lichański
4. Rafał Kochanowicz
5. Jerzy Szeja
6. Stanisław Bereś
7. Wojciech Kajtoch
8. Paweł Dunin-Wąsowicz
9. Paweł Matuszek
10. Maciej Parowski
11. Adam Mazurkiewicz
12. Lech Jęczmyk
13. Kamil Śmiałkowski
14. Wojciech Gołąbowski

Oczekuję na uwagi i ew. dalsze zgłaszanie członków jury.
06-06-2008 00:26
~Ausir

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Ja mimo tych pisanych raz na parę lat opowiadanek zaprosiłbym jednak Wojtka Orlińskiego (oczywiście zaproszenie do jury wiązałoby się z wyłączeniem z konkursu tychże opowiadań).

Swoją drogą to może wypadałoby spytać spadkobierców Żuławskiego/ich potomków o zgodę na wykorzystanie jego nazwiska?
06-06-2008 01:00
~Trolliszcze

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
A dlaczego nie nagroda na kształt Nebuli?

Scenariusz wyglądałby mniej więcej tak: wybrać stosunkowo szerokie grono osób uprawnionych do nominowania określonej liczby utworów w danym roku (i naprawdę nie wyolbrzymiałbym wpływu osób powiązanych z wydawnictwami na ostateczny werdykt, wystarczy zadbać o to, by osoby skupione w takim gronie reprezentowały różnorodne środowiska; w ostateczności wprowadzić drobne zastrzeżenie: osoba związana zawodowo z wydawnictwem X nie może nominować utworu wydanego przez X). Po zakończeniu procesu nominacji określona ilość utworów, które zdobyły najwięcej głosów w danej kategorii (powiedzmy, że 5 takich utworów), bierze udział w konkursie głównym.

Wąskie grono specjalistów nieuprawnionych do nominowania czyta wszystko, co przeszło dalej i wybiera zwycięzców.

Nie sądzę, żeby to było jakieś wielkie obciążenie - dla kogokolwiek. Po pierwsze, osoby uprawnione do nominowania nie mają obowiązku wykorzystywać wszystkich przysługujących mandatów. Po drugie, te 5 powieści plus 5 opowiadań to nie jest jakaś olbrzymia ilość tekstu do przerobienia. Dwuetapowość konkursu minimalizuje możliwość wpływania na wynik konkursu.

Czy to zły pomysł?
06-06-2008 01:17
~Zimniak

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
- Ausir -> można spytać Orlińskiego, co on na to. Facet coś znaczy, jasne, akceptuję - Orbit też był tego zdania. Co do wykorzystania nazwiska Żuławskiego , to chyba ukłon w ich stronę, ale warto spytać prawnika - załatwię to.
W ogóle to byś się ujawnił, Ausir, podaj jakiś adres, albo napisz do mnie na '[email protected]' (ale wtedy odpowiem Ci dopiero w poniedziałek).

- Trolliszcze -> O nominacjach jeszcze nie było mowy, to ustali Komitet Założycielski. Ale to co piszesz jest sensowne. Tyle że nominowanie musi też przysługiwać członkom jury, poza tym chyba trzeba dać tę możliwość klubom, a także wszystkim czytelnikom. Liczby ustali Komitet. Może i Ty się ujawnisz - sposób jak dla Asira.
06-06-2008 01:42
~Trolliszcze

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Nie jestem pewien co do możliwości nominowania przez czytelników. W grę wchodzi wariant pospolitego ruszenia fanów, co mogłoby wpłynąć na obiektywność werdyktu (czy też listy utworów, które przejdą do finałowej części konkursu). I mielibyśmy sytuację podobną do sytuacji Zajdla - decydowałaby raczej popularność niż wartość samego dzieła; to, co wartościowe, mogłoby odpaść już na poziomie nominacji. Oczami wyobraźni widzę raczej nieco szersze grono osób wyrobionych czytelniczo, których wbrew pozorom trochę w środowisku jest - wystarczy poczytać jedno czy drugie forum poświęcone fantastyce. Oczywiście takie grono zostałoby wybrane przez Komitet Założycielski - również spośród osób "powiązanych", o czym już wspominałem. Szczegóły rekrutacji to osobny temat.

Jeśli zaś chodzi o jury - tutaj nie mam jednoznacznego zdania, widzę pewne plusy, jak i minusy sytuacji, w której członkom jury przysługuje prawo do nominowania. Sam skład jury nie musi być liczny, o ile założymy, że proces nominacji umożliwi wyłonienie najbardziej wartościowych utworów. Wydaje mi się natomiast, że tak zwany "prestiż" nagrody można by podnieść poprzez zaproszenie do jury osób znanych w środowisku literackim, ale niekoniecznie powiązanych w jakikolwiek sposób z fantastyką. Pytanie, czy coś takiego jest możliwe :)

Adres mailowy podaję.

PS:

Andrzej Stoffa z UMK? :) Nie wiedziałem, że on ma / miał cokolwiek wspólnego z fantastyką, a wydane pod jego redakcją eseje z ingardenowskiej teorii literatury czytałem :)
06-06-2008 02:07
~Trolliszcze

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
06-06-2008 02:09
~Trolliszcze

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
I Andrzej Stoff oczywiście, przepraszam za brzydką literówkę :)
06-06-2008 02:16
~Ausir

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
"W ogóle to byś się ujawnił, Ausir, podaj jakiś adres, albo napisz do mnie na '[email protected]' (ale wtedy odpowiem Ci dopiero w poniedziałek)."

Mój adres to [email protected]
06-06-2008 02:58
~

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
"Tyle że nominowanie musi też przysługiwać członkom jury, poza tym chyba trzeba dać tę możliwość klubom, a także wszystkim czytelnikom."

Może zamiast osobnej procedury zgłaszania nominacji przez kluby i innych czytelników uznać za zgłoszone jako nominacje utwory, które zostały w danym roku nominowane do Zajdla (albo tylko te, które go zdobyły)?
06-06-2008 03:03
~nosiwoda

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
"a nosiwoda się na jurora nie nadaje? Chyba nie ma forum, na którym się nie udziela (aż strach do lodówki zajrzeć), czyta dużo, recki dla Esensji niezłe pisze. Zawsze ma dużo do powiedzenia, więc by się w składzie jury przydał..."
Jeśli to ma być nagroda profesjonalistów, to się nie nadaje. Tzn. oczywiście zależy, jak zdefiniujemy profesjonalizm, to lista wymieniona przez Andrzeja Zimniaka skurczy się lub spuchnie, ale tak czy inaczej mnie na niej nie powinno być. Moim jedynym atutem jest to, że nie piszę i nigdy nie napisałem niczego literackiego :D
(I jednak takie forum istnieje, sam zgadnij, które :P)

Miroe - IMO rzucając nazwiskami, określamy jednocześnie krąg, z którego "powinno się" wyłaniać jury. Delegowanie przez podmioty, niezależnie od tego, czy byłyby to redakcje fanzinów, czy przedstawiciele wydawców, nie odpowiada, moim zdaniem, propozycji nagrody profesjonalistów. Oczywiście, może powstać nagroda wydawców. Może powstać nagroda fanowskich portali. Już istnieje nagroda fanów. Istnieje też (chociaż nie wiem, czy nadal działa) nagroda czytelników konkretnego pisma. Ale to wszystko są zupełnie inne nagrody od tej zaproponowanej. Ta ma mieć (jak rozumiem) charakter nie środowiskowy, lecz fachowy, literacki, oceniać na podstawie spełniania zasad "literackości", a nie "miodności". Ma mieć charakter fachowego konsensu, a nie plebiscytu. I tym ma się WYRÓŻNIAĆ. Tak to rozumiem.

BTW orbit ma rację, i to samo stwierdził tetrix na forum Creatio - jeśli będzie to nagroda branżowa, czysto fantastyczna w sensie także jurorów - to nie marudźmy, że jesteśmy w getcie i że główny nurt nas olewa. Bądźmy sobie w tym getcie albo nie bądźmy, ale nie marudźmy, skoro generalnie promujemy "naszość".
06-06-2008 08:07
Miroe
   
Ocena:
0
>Może zamiast osobnej procedury zgłaszania nominacji przez kluby i innych czytelników uznać za zgłoszone jako nominacje utwory, które zostały w danym roku nominowane do Zajdla (albo tylko te, które go zdobyły)?

Chyba lepiej nie mieszać obu nagród. Wyszłaby nam dogrywka do Zajdla (taki Puchar UEFA), a nie to o chodzi.

Co do nominowania.
Nominowanie przez czytelników nie stanowi zagrożenia, o ile odpowiednio ograniczymy liczbę pozycji, które mogą w ten sposób wejść do konkursu, tj. tak by stanowiły jedynie uzupełnienie do propozycji bardziej profesjonalnego gremium.
Natomiast, czy nominacja przez jury nie będzie prowadzić do sytuacji, że pozostałe nominacje stracą całkowicie znaczenie. Wszak juror zgłosi książkę, którą uzna w danym roku za najlepszą. Dlaczego z czasem miałby zmienić zdanie?

@nosiwoda
OK, zaczynam dostrzegać wady delegacji. Chwilowo tyle w tej kwestii. Przemyślę to sobie jeszcze.
06-06-2008 08:10
teaver
   
Ocena:
0
Miroe(?): Zastanawiamy się cały czas, kto powinien zasiadać jury, co moim zdaniem jest podejściem ze złej strony. Pytanie bowiem brzmi: jakie powinny być zasady wyłaniania jury. Jeśli nagroda ma być prestiżowa i utrzymać się dłuższy czas konieczne są w tej kwestii jasne procedury, stworzone zanim zaczniemy szukać uznanych autorytetów po redakcjach i kampusach.

Otóż to. Zaczynamy, delikatnie mówiąc, od zadniej strony. Jeżeli chcecie to ORGANIZOWAĆ, to niestety będizemy mieć następnego Zajdla. My możemy jedynie zarazić ideą kogo się da. Pchnąć i zostawić mądrzejszym od nas. Jeżeli ma to być profesjonalna nagroda, to nie mozemy wściubiać nosa nawet w nominacje. Możemy tylko przekonać potencjalnych organizatorów, że jest rzeczywiste zapotrzebowanie na taki plebiscyt i dać im na tym zarobić, żeby było zainteresowanie w przemyśle wydawniczym.

Wzorowanie się na Nebuli nie jest ideą złą, ale u nas nie ma przemysłu literackiego. Z całym szacunkiem dla szanownych autorów, ale nei wpadli na to, że realia za wielką wodą są zupelnie inne. Tam, jak człowiek chce się wydać, to przegląda opasłe tomisko z nazwiskami agentów i zawsze znajdzie się ktoś kto go wyda. U nas literatura jest sztuką, więc termin "literatura fantastyczna" to w gruncie rzeczy oksymoron. Będziemy potrzebowali dużej siły przebicia, żeby literaturoznawcy raczyli zwrócić na nas wzrok. Może już zacznijcie pisać listy do dziekanów Wydziałów Filologicznych (wiem, że literaturoznawstwo jest dość dobrze rozwinięte na wrocławskim), bo IMHO ustanowienie takiej nagrody to co najmniej kilka lat jałowego zabiegania o chwilę rozmowy z osobami, które mogłyby, ale już im się nie chce...
06-06-2008 08:12
senmara
   
Ocena:
0
Może zamiast osobnej procedury zgłaszania nominacji przez kluby i innych czytelników uznać za zgłoszone jako nominacje utwory, które zostały w danym roku nominowane do Zajdla (albo tylko te, które go zdobyły)?

Kwestia powiązania z Zajdlem to też źródło podejrzeń. Po cholerę dawać drugą nagrodę, skoro miałaby ona być "podpórką" Zajdla? Druga nagroda powinna być całkowicie oderwana od Zajdla, oparta na innych zasadach. Dlatego proces wybierania, nominacji i nagradzania powinien być niezależny.
Dyskusyjny byłby także udział aktywnych zajdlowców w jury Żuławskiego, bo padłoby podejrzenie, ze po prostu potwierdzają wyniki "swojej" nagrody.

Nie chcemy drugiego Zajdla, czy Żuławskiego-będącego-kalką-Zajdla. Bo jeśli by tak było, to po kiego czorta druga nagroda? Dla lansu? Dania zajęcia nudzącym się fandomiarzom? Rzecz jasne dobrze napisana książka pojawi sie i tu i tu, ale niech to będzie proces "naturalny" a nie oparty na podobieństwie konkursów.
06-06-2008 08:23
~TK

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Poproszony przez Szamana pozwolę sobie dodać kilka moich uwag i refleksji w sprawie i na temat.

1. NIE zdołamy wyselekcjonować grupy tak zwanych fachowców. A. Pracujemy w środowisku, w który wiele osób pełni różne funkcje (fan, autor, komentator) i nie widzą powodu, zeby taki Orbitowski, Dukaj czy Grzędowicz mieli być skresleni jako krytycy, bo piszą świetne książki. Kryteria "fachowości" są niejasne, dla jednego pan X to wybitny krytyk, dla innego bełkotliwy komentator itp. itd.

2. Finanse - oczywiscie ważne, ale nie kluczowe. Jeśli nagorda wejdzie do świadmości czytelników i mediów (Zajdel już wszedł) może mieć wpływ na komercyjny sukces autora. Ale, oczywiście, jakby była kasa - to czemu nie.

3. Moim zdaniem - i tu Andzreju mam inne zdanie - sensopwny jest powrót do formuły, którą kiedyś organizował Gieno Dębski. Nagroda profesjonalistów - autorów i krytyków zawodowo zajmujacych się gatunkiem.
Tylko kto jest profesjonalistą? Odpowiedz jest jedna: człowiek z listy profesjonalistów. Czyli z organizacji.

Program maksowy brzmi tak: należałoby założyć formalnie stowarzyszenie pisarzy fantastycznych w Polsce. Kryteria wejścia: 3 opowiadania (albo teksty publicystyczne) lub powieść opublikwana za pieniądze + 2-3 członków wprowadzajacych (szczególy do ustalenia, oczywiście, to tylko jeden z modeli).
Prawo głosu mają członkowie tego stowarzyszenia. Najpierw nominują, potem wybierają. Tak to, zdaje się, robią w USA i chyba nieźle im wychodzi.
Oczywiście, widzę problem podstawowy: kto się zajmie organizacją takiego stowarzyszenia, kto zechce płacić składki itp. itd. Jasne, że powinno się ono zajmować nie tylko wręczaniem nagród, ale także innymi sprawami zawodowymi - pomocą dla młodych i starych członków, może wydawaniem czegoś, organizowaniem fajnych kolacyjek itp. (i - rzecz jasna - pozyskiwaniem funduszy unijnych na to wszystko :-)).

4. Nazwa. Rzecz może nie najważniejsza. Ale jestem zwolennikiem tradycji i uważam, że jak nagroda ma dłuższy staż (choćby i z przerwą), to lepiej dla jej prestiżu. Więc, zwróciłbym się do Giena, żeby zgodził się "odnowić" Srebrny Glob. Ostatecznie, moze to być przecież nagroda Srebrny Glob im. Żuławskiego.

To tyle od autora w s tanie hiberancji. I tak najważneisjze jest to, czy potyrzebę takiej struktury/nagrody widzą pisarze czynni zawodowo.

Pozdarwiam
Tomasz Kołodziejczak
06-06-2008 09:31
~Ausir

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
"Kwestia powiązania z Zajdlem to też źródło podejrzeń. Po cholerę dawać drugą nagrodę, skoro miałaby ona być "podpórką" Zajdla? Druga nagroda powinna być całkowicie oderwana od Zajdla, oparta na innych zasadach. Dlatego proces wybierania, nominacji i nagradzania powinien być niezależny."

Może inaczej - nie tyle automatycznie zgłaszany jest laureat Zajdla, co jedną z instytucji uprawnionych do zgłaszania nominacji byłby Związek Stowarzyszeń Fandom Polski, który mógłby zwyczajowo zgłaszać właśnie lauteratów Zajdla (co byłoby już ustalone przez Forum Fandomu, nie przez organizatorów Żuławskiego).
06-06-2008 10:14
malakh
   
Ocena:
0
Pracujemy w środowisku, w który wiele osób pełni różne funkcje (fan, autor, komentator) i nie widzą powodu, zeby taki Orbitowski, Dukaj czy Grzędowicz mieli być skresleni jako krytycy, bo piszą świetne książki.

Też uważa, że ci pisarze to zarazem bardzo dobrzy krytycy, ale oni byli "skreśleni", ponieważ wszyscy myśleli o jury maksymalnie 20 osobowym. W takim wypadku należałoby wyeliminowac osoby, które byłyby bezpośrednio zaintersowane nagrodą.
Co innego, gdyby stworzyć wspomniane stowarzyszenie pisarzy. Wtedy jest to już tłum, więc prywata byłaby zagłuszana. To nie jest zły pomysł, z tym autorskim gremium, ale z założenia Żuławski miałbyc nagrodą fachowców, w sensie krytyków wyksztalconych w tym kierunku, bądź też takich, którzy swoimi tekstami zasłużyły na powszechny szacunek. I mi osobiście bardziej podoba się ta druga koncepcja.

Odnowić Srebrny Glob? Hmm... czy ja wiem, czy taka reanimacja to dobra rzecz. Wolałbym, zeby powstało coś świeżego...
06-06-2008 10:17
~zimniak

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
- Miroe -> Co do nominacji, nie możemy pozostawić jurorów bez takiej możliwości, bo zepchniemy ich do roli trochę podrzędnego narzędzia. Z drugiej strony warto uwzględnić głos czytelników i klubów, jasne że w jakichś limitach. Co do wydawców wciąż jestem ostrożny, ale może... gdyby wykluczyć pozycje własnej oficyny. Wtedy oczywiście wydawnictwa mogą się umawiać na przysługi wzajemne, ale to już jest teoria spiskowa, której chcemy unikać. No, a jeśli nawet jurorzy zechcą forsować własne nominacje, co w tym złego? Przecież to nagroda jurorów. Lecz mądrzy ludzie zastanowią się nad wszystkimi nominacjami (a może dopiero je przeczytają).

- Trolliszcze -> Stoff napisał jedno z haseł (fantastyka lub science fiction) do Wielkiej Encyklopedii, jego zespół prowadził badania w tym kierunku, nie wiem jak jest teraz.

- teaver -> problemem jest dojście do Uczonych, kilka lat temu już próbowałem ich przekonać do ustanowienia nagrody, bo najlepiej by było, żeby inicjatywa wyszła właśnie z tego środowiska. Wtedy uzyskałem odpowiedź, że "jak ktoś nas zapyta, odpowiemy". Więc właśnie to chcemy zrobić. Jestem jednak dobrej myśli - spośród krytyków i akademików chyba uda się pozyskać kilka(naście) osób. Takich WIELKICH, do których trzeba iść na klęczkach przez miesiąc, bez szkody skreślimy.

- senmara, nosiwoda -> tak, zgadzam się, należy oddzielić nagrody Zajdla i Żuławskiego, organizatorzy też powinni być inni. To są dwie zupełnie inne inicjatywy, nie wartościujmy która lepsza czy ważniejsza, bo obie ważne, ale nie powinno się ich mieszać. Zajdlowcy niech robią swoją robotę, my zrobimy swoją.

- nosiwoda -> ujawnij się, proszę, chciałbym mieć Twój mail. Ew. napisz do mnie na '[email protected]', ale wtedy odpowiem w poniedziałek.
06-06-2008 10:23
malakh
   
Ocena:
0
Co do wypowiedzi teaver, to sądzę, że jeżeli będziemy chcieli zrzucić inicjatywę na Uczonych, to powtórzy się scenariusz, o którym pisał Andrzej Zimniak.
Do ewentualnych jurorów wypadałoby się zgłosić z czymś konkretnym. Ustalmy ogólne zasady, stwórzymy regulamin - i z tym idźmy do potencjalnych jurorów.
Bo jest różnica między podejściem: "Witam. Czy mógłby Pan stworzyć nagrodę? My mamy już nazwę (chcoiaż nie do końca), a resztą już się ktoś inny zajmie", a zupełnie inny scenariusz się rozegra, gdy dane osoby odwiedzisz z garścią konkretów, tak żeby widzieli, że to coś poważnego, a nie tylko kolejna ambitna inicjatywa, nad którą nikomu nie chce się pracować.
Moje zdanie: Chcemy być traktowani poważnie - sami stwórzmy podwaliny i dopiero wtedy przekażmy to w ręce osób "mądrzejszych od nas", żeby doszlifowali szczegóły.
To właśnie, według mnie główne zadanie Komitetu - postawić fundamenty, tak żeby osobom zainteresowanym mieć do pokazania coś innego, niż tylko łyse pole;]
06-06-2008 10:38

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.