» Recenzje » Nikt - Magdalena Kozak

Nikt - Magdalena Kozak


wersja do druku
Nikt - Magdalena Kozak
Siłą Nocarza był oryginalny pomysł. Wampiry w służbie Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego – to dopiero coś! Wystarczyło dodać do tego wartką, pełną zaskakujących zwrotów akcję oraz łatkę męskiej prozy i sukces gwarantowany. Renegat z kolei był bardzo sprytnym posunięciem, pozwalającym autorce na maksymalne wyeksploatowanie swojego konceptu, poprzez pokazanie drugiej strony konfliktu, czyli tych złych. Niestety, w przypadku Nikta paliwo w postaci ciekawego pomysłu już się wyczerpało (w końcu to już trzeci tom) i akcja, zamiast pędzić przed siebie, powoli toczyła się na oparach.

W wieńczącym cykl nocarski tomie główny bohater, Vesper, ma już nowego wroga – watykańskich. Wobec tego zagrożenia, czyli wyposażonego w antysymbionta (środek zamieniający wampiry z powrotem w ludzi) przeciwnika, nocarzom i renegatom nie pozostaje nic innego, jak połączyć siły. Problem w tym, że żadna ze stron zbytnio się do tego nie kwapi, nie potrafiąc zapomnieć o pełnej krwi i trupów historii wzajemnych stosunków. Gdzieś pomiędzy nimi stoi Vesper, podwójny zdrajca, po części nocarz, po części renegat, z jednej strony pragnący rehabilitacji w oczach byłych kolegów, z drugiej zaś nie chcący rozstawać się z Mangustami – renegacką elitarną jednostką, którą sam wyszkolił. Chcąc nie chcąc, musi stać się mediatorem pomiędzy zwaśnionymi grupami wampirów, bo zdaje sobie sprawę, że tylko razem uda im się przetrwać. Problem w tym, że Ciemna strona Nocy nie rozmawia z Jasną! Nie ma o czym.

Cóż, jak widać nasz Vesper ma nie lada orzech do zgryzienia. Sam nie wie, komu ufać – kto jest wrogiem, a kto przyjacielem. Targają nim sprzeczne emocje, pragnienie powrotu do nocarzy walczy w nim z duszą drapieżnika, a my, czytelnicy musimy się temu przyglądać. Tak, musimy jest odpowiednim słowem, bo dla mnie nie było w tym niczego przyjemnego. Czytając Nikta, nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że powieść jest rozdmuchana. Mnóstwo nużących, na siłę rozciąganych scen, wśród których prym wiodły rozterki głównego bohatera, często gęsto przeplatane fragmentami-wspomnieniami z dwóch poprzednich tomów. Szczególnie męczy to w pierwszej części książki, kiedy to niewiele się dzieje, a za to dużo się gada. Vesper raz płacze, ledwo trzymając się na nogach i pragnąc ukojenia w śmierci, by po chwili zamienić się w żądnego krwi potwora, przez cały czas nie przestając biadolić, jak to mu źle, jak to by chciał, żeby mu wybaczono. Po pewnym czasie miałem już tego po prostu dość; mógłby się gość wreszcie zdecydować – chce być nocarzem, czy renegatem?!

Fabuły na pewno nie urozmaicały także ciągłe przepychanki rodem z piaskownicy pomiędzy dwoma frakcjami wampirów. Dobrze, rozumiem, że niemożliwym jest wybaczenie sobie wszystkiego, kiedy jednych od drugich odgradza morze trupów, nie zmienia to jednak faktu, iż kłótnie renegatów i nocarzy przypominały szczeniackie pyskówki, które – podobnie jak biadolenie Vespera – bardzo szybko stawały się denerwujące.

W ten sposób dotarliśmy do zagadnienia tak zwanej męskiej prozy, do której częstokroć zaliczany jest cykl nocarski. Przyznać trzeba, Nikt akcją stoi, w szczególności w drugiej części powieści, która jest już o niebo lepsza od pełnego vesperowego marudzenia wstępu. Owszem, pod tym względem tom trzeci na tle swoich poprzedników wypada nieco blado, niemniej fani strzelanin i opisów taktyki działania służb specjalnych się nie zawiodą, gdyż braki pierwszych rozdziałów z nawiązką rekompensuje rozbudowana ostateczna rozgrywka (szczególna pochwała za fragment opisujący przeczesywanie podziemi kościoła).

Niemniej, owa łatka męskiej prozy ma także ciemną stronę. Oprócz bardzo fachowego podejścia do działania służb specjalnych (widać było, że autorka się na tym zna), wiąże się ona także z kreacją postaci oraz w ogromnej mierze z językiem powieści. Co do bohaterów, większość z nich to takie macho-cwaniaki, z których każdy (no, może oprócz Tiro) zachowuje się jakby był dzieckiem Rambo lub Terminatora. Drażni to przede wszystkim we wspomnianych wyżej pyskówkach, wypadających bardzo sztucznie, aż przesadnie męsko.

Właśnie za język powieści zmuszony jestem najbardziej skrytykować Magdalenę Kozak. Jestem w stanie wytrzymać z marudzącym Vesperem i bandą jego kumpli z przerostem ego, mogę także zrozumieć, dlaczego mówią tak, a nie inaczej i dlaczego długość opisów autorka wydziela z iście aptekarską precyzją – w końcu konwencja prozy dla twardzieli zobowiązuje. Niemniej, ręce mi opadają, gdy wampirzy protoplasta, sławetny Ukryty zwraca się do głównego bohatera z tekstem: "Cóż, taki lajf". Tym bardziej, iż uważam, że w końcówce, właśnie w kreacji Ukrytego, talent pisarki po prostu rozbłysnął – poza wspomnianą wpadką był to bezsprzecznie najlepszy fragment całej powieści.

Nikt był dla mnie zawodem. Podsumowując cykl: im dalej, tym gorzej. Nocarz miał braki (bardzo ubogi w opisy język, miejscami przesadnie wulgarny i prostacki), niemniej gwarantował rozrywkę. Kolejne tomy nie trzymały już jednak poziomu. Na dłuższą metę Vesper po prostu zaczął mnie drażnić, a w trzeciej części był już tylko męczący. Przeczytałem z obowiązku, tylko dlatego, żeby zobaczyć, jak się skończy. I jakkolwiek sam finał nie był zawodem, droga do niego okazała się wyboista.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
3.5
Ocena recenzenta
6.39
Ocena użytkowników
Średnia z 35 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 11
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Nikt
Cykl: Nocarz
Tom: 3
Autor: Magdalena Kozak
Autor okładki: Piotr Cieśliński
Wydawca: Fabryka Słów
Miejsce wydania: Lublin
Data wydania: 31 października 2008
Liczba stron: 344
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Format: 125 x 195 mm
ISBN-13: 978-83-7574-002-8
Cena: 29,99 zł



Czytaj również

Nikt
Zaskakujący finał
- recenzja
Łzy Diabła
Świetna historia w niedopracowanym świecie
- recenzja
Młody
Wielki powrót serii o Nocarzu
- recenzja
Renegat
Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia
- recenzja
Nocarz
Wampir z ABW
- recenzja
Łzy Diabła
Kosmiczny Afganistan
- recenzja

Komentarze


~Dexter

Użytkownik niezarejestrowany
    malakh - podsumowanie
Ocena:
0
*Recenzja* > w przypadku Nikta paliwo w postaci ciekawego pomysłu już się wyczerpało "W wieńczącym cykl nocarski tomie główny bohater, Vesper, ma już nowego wroga – watykańskich." – a czy to nie jest dobry temat? > Fabuły na pewno nie urozmaicały także ciągłe przepychanki rodem z piaskownicy pomiędzy dwoma frakcjami wampirów. "Dobrze, rozumiem, że niemożliwym jest wybaczenie sobie wszystkiego, kiedy jednych od drugich odgradza morze trupów, nie zmienia to jednak faktu, iż kłótnie renegatów i nocarzy przypominały szczeniackie pyskówki" – i znowu sam sobie odpowiadasz. Wyobrażasz sobie to jakoś inaczej? > zagadnienia tak zwanej męskiej prozy Ja bym się chętnie dowiedział, gdzie to się tak trąbi o tej męskiej prozie i co to właściwie znaczy. Nie lubię posługiwać się pojęciami, których znaczenia nie znam. > Przyznać trzeba, Nikt akcją stoi A wcześniej pisałeś, że pół książki to rozległe dialogi, monologi i reminiscencje. > większość z nich to takie macho-cwaniaki, z których każdy zachowuje się jakby był dzieckiem Rambo lub Terminatora Szczególnie poważny Strix, zagubiony Ultor czy przybity Echis… > Ukryty zwraca się do głównego bohatera z tekstem: "Cóż, taki lajf" A czy zauważyłeś, że Ukryty zwraca się w różny sposób zależnie od postaci, jaką przyjmuje? I że rozmawia w sposób, jaki jest najbardziej odpowiedni dla odbiorcy? > Nikt był dla mnie zawodem. Na każdą uwagę sam sobie podstawiałeś kontrprzykład. Czy nie jest tak, że siadłeś do czytania/pisania z założeniem, że książka Ci się nie podoba, niezależnie od faktycznego Twojego wrażenia? Na co szczególnie może wskazywać zdanie Przeczytałem z obowiązku, tylko dlatego, żeby zobaczyć, jak się skończy. > Na dłuższą metę Vesper po prostu zaczął mnie drażnić, a w trzeciej części był już tylko męczący. Mnie też wnerwia ten szczeniak z przerostem ambicji do ratowania świata w pojedynkę. Ale skoro wywołuje silne emocje, znaczy to, że jest dobrze skonstruowany. Tak samo jest ze Strixem, Nexem czy którymkolwiek z innych wampirów. *malakh* > Rownie dobrze mozna by wydawać sam plan, takie wypunktowanie najważniejszych wydarzen Więc dlaczego tego nie robisz? Książki Madzik sprzedają się rewelacyjnie, więc i Ty zarobiłbyś krocie. Może jednak po prostu to nie zadziała? Może właśnie oszczędność języka jest zaletą? Czytałeś „Dżumę” Camusa? Tam jeden z bohaterów komponuje wciąż jedno zdanie, rozbudowuje je, by na koniec wywalić wszystkie ozdobniki i stwierdzić, że takie jest właśnie najlepsze. > Co do akcji, w pierwszej części było jej mało, bo w końcu "Nikt" to książka akcji Wewnętrzna sprzeczność jako sposób na maskowanie błędów w rozumowaniu? > A kto zamawia krytyczne recenzje? Konkurencja, wrogowie, znudzeni i zblazowani… dużo ich jest. > Wcześniej wszystko kręciło się wokół relacji Nocarze – Renegaci. No tak. W „Nocarzu” od strony Nocarzy, w „Renegacie” od strony Renegatów, a dopiero w „Nikcie” pojawiły się wszystkie strony jednocześnie ze swoimi punktami widzenia. Niesamowicie to było odkrywcze, nie uważasz? > Po prostu baaardzo zdziwła mnie opinia, iż "Nikt" to jednak z najlepszych książek fantastycznych ostatnich lat. Porozmawiajmy przy najbliższym Zajdlu, zgoda? > Samemu nie chciało mi się wertować ksiązki Rozumiem, że recenzję napisałeś „na odwal”? Gdybym był redaktorem portalu, podziękowałbym za współpracę. > twierdzili, że w cyklu nocarskim język jest luks Jaki jest? Luks to jednostka natężenia oświetlenia, nie jakości języka. > Prosiłem o konkretne zarzuty względem mojego tekstu, wciąż ich nie ma. Jest ich całe mnóstwo. > Jeżeli nie umiesz w zaden inny sposób poprzeć swoich argumentów, poza ich uporczywym powtarzaniem i obrażaniem innych, to lepiej już nie pisz. Jeśli będę chciał zastosować to zdanie do którejkolwiek Twojej wypowiedzi użyję tego znaku:
  • Później zaoszczędzę dzięki temu kilka bajtów.
  • > Dla twojej informacji, recenzja opiera się na opinii recenzenta. Którą powinien uzasadnić, podać argumenty. Rzeczowe, a nie „siadłem do czytania, bo mnie zmusili, to teraz wyżyję się na książce”. > Jeżeli według ciebie jest ono odpowiednie dla starożytnego wampira Proszę zatem o przykłady, jak powinien wyrażać się starożytny wampir, który (jak sam mówi) dostosowuje treść do odbiorcy. > umyślnie budzić podejrzenia - nie no, w ogole Jeśli nie widzisz różnicy między „oskarżać”, a „wzbudzać podejrzenia”, to jakim prawem piszesz o kimś, że ma słaby warsztat językowy? Między pistoletem i karabinem też nie widzisz różnicy? > Ja skończyłem. Już? Nie wypada… Tyle dyskusji zostało przed Tobą. > A takie wprowadzenie w fabułę jest złe? Z tego co wiedzę, czytając inne recki, jest to praktyka powszechna. Jakiekolwiek spoilery bez uprzedzenia są złe. I powszechność praktyki nie usprawiedliwia złego zachowania. Hasło „wszyscy ściągają piraty” nie usprawiedliwia ściągania piratów. > Noralne chyba, że najpierw coś sie pisze o książce, zanim zacznie się ją oceniać. Normalnym jest, że ocena jest opisaniem książki. Nie trzeba podawać szczegółów fabuły. > Przeczytałem książkę, niespodobała mi sie, to tak własnie napisałem - nic bardziej obiektywnego. Subiektywnego. Obiektywne to to nie jest w żaden sposób. > Wampiry u Kozak (…) to po prostu "komandosi" z supermocami, którzy od czasu do czasu popijają krew z foliowych torebek. Bohaterowie „Na zachodzie bez zmian” to po prostu niemieccy żołnierze, którzy od czasu do czasu cieszą się, że zawinęli komuś coś do jedzenia. > Hehe... za krótka? Przekażę "górze redakcyjnej";] Mi zawsze chcą ciąć teksty - ten też jest nieco ponad limit... Tak, za mało w niej sensu, a za dużo żalów. Gdybyś skupił się na merytoryce na pewno nic by Ci nie ucięli. Mnie na ten przykład nigdy nic redakcja nie ucięła. > Nie, to by była skrajnośc. Spójrz chociażby na ASa - tez są wulgaryzmy, ale pojawiaja sie "naturalnie". A tutaj nie? > Nigdy nie należałem do służb specjalnych, dlatego nie wypowiem się na temat mimikry i asymilacji w nowym środowisku Widzę, że pojęcie projekcji i analogii również jest Ci obce? Nigdy nie trafiłeś do nowego środowiska? Co jest, tylko w sieci siedzisz, czy jak? > Że potrafi lepiej pokazała w "Air Marshalls", ale nie w cyklu nocarskim. Zauważyłeś może, że konwencja „Air Marshalls” znacząco różni się od konwencji cyklu nocarskiego? > Jeżeli, Sigridzie, dalej chcesz dyskutować, mój meil jest w moim profilu Rozumiem, że wszystkie rzeczowe dyskusje sprowadzasz do e-maila, gdzie możesz z łatwością zignorować dyskutanta, jak również ukryć przed szerszą publicznością zarzuty wobec swojej miernej pracy? > tutaj wraca ten anonimowy troll i dalej krzyczy Przyganiał kocioł garnkowi. To, że podajesz nazwisko w profilu nie czyni Cię wiele mniej anonimowym, niż jego. > Ja uważam, ze prawo ma każdy, kto książkę przeczytał - książka, jak każdy inny produkt podlega ocenie odbiorcy. Zgoda. Ale jeśli zamierza się czynić coś profesjonalnie (a Ty tak uczyniłeś zamieszczając recenzję na portalu jakim jest Polter), to należy działać profesjonalnie. Jak już wykazali Ci moi przedmówcy (i ja kilkakrotnie jeszcze wykażę), Twojej recenzji brak profesjonalizmu. > przykłady to przykłady, z nimi nie ma co się kłócić. Ja się nie zamierzam kłócić, tylko polemizować. I nie z samymi przykładami, a z ich interpretacją. Czy zauważasz różnicę, czy będzie tak samo jak z oskarżaniem i insynuacją? > Owszem, można powiedzieć, że to wszystko miało służyć przyśpieszeniu akcji, zwiększeniu tempa, ok, ale czy odrobinę bardziej rozwinięte opisy w czymś przeszkadzają? Nie. Wręcz przeciwnie, mogą tylko pomóc. Pytanie numer 1: ile tekstów literackich napisałeś w swoim życiu. Pytanie numer 2: czy widzisz różnicę między „Wycelował, strzelił, mózg zbryzgał ścianę.”, a „Przyłożył zimną kolbę broni do policzka. Cierpliwie poczekał, aż szczerbinka zgra się z muszką na obrysie znienawidzonego celu. Krew szumiała mu w uszach, dudniła w skroniach. Choć drżały mu ręce, ściągnął język spustu i uwolnił drzemiącą w strzelbie moc. Huk wystrzału zlał się w jedno z ohydnym mlaśnięciem, kiedy ołowiana kula przebiła czaszkę ciągnąc za sobą fragmenty mózgu.” Może teraz widzisz, że wiele zależy od stylu? Czy też mam dalej tłumaczyć różnice i że wydłużenie zdań niekoniecznie musi korzystnie wpłynąć na odbiór dynamicznej akcji? > rozchodzi się więc tylko o zasadnośc ich użycia. Rozumiesz pojęcie „język koszarowy”, czy je również należy Ci wytłumaczyć? > czy "prawdziwy twardziel" musi klnąć jak szewc? Jakoś tak się składa, że wielu z tych, którzy się za nich uważają, tak właśnie robi. > dialogi bohaterów przypominają szczeniackie pyskówki, w których każda strona próbuje dowartościować się za pomocą klnięcia Nie wiem jak wiele awantur między różnymi grupami widziałeś. Być może to nie ma znaczenia, kiedy nie zauważasz wielu niuansów językowych i po prostu nie rozumiesz, że kiedy wkraczają emocje, wszelkie przepychanki zaczynają przypominać szczeniackie pyskówki. > Owszem, w ABW nie służyłem, ale naprawdę trudno uwierzyć mi, że ci ludzie tak do siebie mówią. To spotkaj paru, pogadaj z nimi i dopiero wtedy sobie wyrób zdanie. Może wtedy zauważysz, jak bardzo myliłeś się w swojej opinii. > Ta odzywka pasowała mi do tej postaci jak pięść do twarzy. Ale pasowała do Vespera, a o to tutaj chodzi. > Gdybym chciał szeroko odnosić się do każdego sądu, pisał bym kilkustronnicowe elaboraty, a nie teksty użytkowe, z których czytelnik ma się dowiedzieć, jakie były słabe, a jakie - w moim mniemaniu - strony danego tekstu. Tekstem użytkowym jest instrukcja odkurzacza, a nie recenzja. Póki co stajesz na pozycji „ja tak robię, więc tak jest najlepiej”. Nie sądzisz, że skuteczniej byłoby podać kilka tylko ocen i poprzeć je argumentami, a nie sypać ogólnikami, które mogą dotyczyć niemal każdej pozycji? > Juz nie wspominając o fakcie, że czasami trudno coś wytłumaczyć, nie odwołując się do treści ksiązki, czyli nie spoilerując Jak nie umiesz zrobić dobrze, to pozwól zrobić to innym i nie kompromituj się. > Owszem, mogło by byc lepiej, pełniej, ale wtedy recenzje byłby po prostu za długie No patrz, a innym jakoś się udaje… > Żałosny jesteś, szczekasz dla samego faktu szczekania. Może ty zmieniasz zdanie co wypowiedź, ja trzymam się swoich racji, dlatego powtarzam to samo.
  • > Kończ waść, wstydu sobie oszczędź.
  • > Jeżeli chcesz dalej dyskutować, meil jest podany. Tutaj nie ma co, bo ciągle szczekają. A mi się znudziło tego szczekania słuchanie.
  • Dodatkowo tłumaczę: Jak chcesz mnie krytykować, pisz prywatnie na publiczne tematy, bo wtedy mi łatwiej Cię zignorować. Tutaj nie ma co, bo wciąż krytykują moją marną pracę. A ja już nie mogę znieść tego, że popełniłem takiego gniota i wszyscy to bezustannie krytykują. > EOT Nie Ty dyktujesz, kiedy w Internecie zostanie przerwana dyskusja. Mamy tu wolność słowa, którą tak chętnie się posiłkowałeś jakiś czas temu. Na koniec kilka uwag ogólnych. Primo, popraw styl wypowiedzi. Nie jest wiele lepszy niż w wypracowaniach Twoich pyskujących sobie kolegów z gimnazjum. Secundo, skorzystaj z modułu sprawdzania pisowni, nim umieścisz swoje wypociny w sieci. Mozilla Firefox na pewno ma taki moduł, Opera chyba już też. A jak korzystasz IE, to pisz uprzednio w MS Wordzie, a nie brudzisz sieć. Tertio, mieszanie języków, kiedy istnieje możliwość wykorzystania zwrotów polskich, wcale nie dodaje Ci inteligencji. Inaczej jak się do Ciebie Ukryty odezwie, też powie Ci „Taki lajf”, żebyś go zrozumiał. A żeby użyć jaskrawszego przykładu – będziesz jak Salwator z „Imienia róży”. Quattro, radzę kupić Słownik języka polskiego; może wtedy dotrze do Ciebie znaczenie pewnych niuansów.
    01-12-2008 14:51
    senmara
        ` Dexter
    Ocena:
    +1
    > A kto zamawia krytyczne recenzje?

    Konkurencja, wrogowie, znudzeni i zblazowani… dużo ich jest.


    Twoje wypowiedzi sugerują, że recenzent celowo i "na zamówienie" pisze teksty mające na celu oczernić daną książkę.
    Takie pomówienie jest poważne i może bardzo zaszkodzić recenzentowi, dlatego uprzedzam, żeby rzucać pochopnie takich oskarżeń na forum publicznym bez dowodów.
    02-12-2008 11:02
    teaver
       
    Ocena:
    0
    @~Dexter - w Menu, na przedostatnim miejscu, znajdziesz taki odnośnik: Zostań recenzentem. Zacznij od tego, żeby napisać składną recenzję "Nikt". Obiecuję, że osobiście poprowadzę Twój tekst.
    02-12-2008 13:11
    ~Dexter

    Użytkownik niezarejestrowany
       
    Ocena:
    -1
    senmara, nie widzę tutaj żadnego pomówienia, oskarżenia czy insynuacji. Udzieliłem jedynie odpowiedzi na pytanie "kto zamawia krytyczne recenzje" i zaznaczyłem zarazem, że pomysł taki nie jest do końca bzdurny. Co nie znaczy, że uważam go za sensowny. Może zauważyłaś, że nieprzychylność recenzji ceduję raczej na uprzedzenia recenzenta i brak właściwego warsztatu recenzenckiego, a nie spiski i tajemne koła?

    teaver, obecnie sporadycznie współpracuję z Paradoksem i zachęcany jestem do współpracy z Esensją. Dołączanie do ekipy Poltera uważam w tej sytuacji za dość karkołomny pomysł - głównie z uwagi na ograniczenia czasowe.
    02-12-2008 20:59
    senmara
       
    Ocena:
    0
    Wszystkie posty obrażające rozmówców i/lub nie dotyczące tematu od tej chwili są usuwane bez ostrzeżenia.
    03-12-2008 14:46
    Galahad
       
    Ocena:
    0
    Mnie Nikt przypadł do gustu. Uważam, że recenzent z jakiegoś powodu jest do książki uprzedzony.
    A przy okazji - dlaczego usuwane są również posty dotyczące tematu, a nie obrażające rozmówców?
    03-12-2008 19:05
    malakh
       
    Ocena:
    0
    Uważam, że recenzent z jakiegoś powodu jest do książki uprzedzony.

    No dobra, przyznaję się. Do napisania krytycznej recki (bo osobiście książkę wielbię, w domu mam nawet mały ołtarzyk) zmusiła mnie Grupa Trzymająca Władzę i Grzechotkę.

    Oni stoją za większością moich ocen, ba! maczali również palce w światowym kryzysie finansowym. Zresztą, cała redakcja działu książkowego to mafia, a Sen do każdej wysłanej nam książki dorzuca głowę konia, co byśmy o swoim miejscu w szeregu nie zapomnieli.

    Prościej mówiąc, książka mi się nie podobała i nie stoi za tym żadne ze światowtych mocarstw, skończcie więc z tego typu insynuacjami.

    BTW Z tego co widzę, żaden post usunięty nie był.


    03-12-2008 21:52
    Galahad
       
    Ocena:
    -1
    Obawiam się, że nie odróżniasz przypuszczenia od insynuacji. To błąd. Wyraziłem przypuszczenie, a do tego chyba mam prawo. Nie sugeruję, że ktoś ci zpałacił, że istnieje jakaś sitwa. Wydaje mi się po prostu, że niejako z założenia podszedłeś do książki tak a nie inaczej. Twoje recenzenckie prawo, ale mnie nie musi się to podobać. Mniej nerwowo, drogi kolego, podchodź do krytyki własnej osoby. Dystans się czasem przydaje. Ty dowalasz autorom, bądź więc przygotowany na to, że możesz także zostać oceniony.

    "BTW Z tego co widzę, żaden post usunięty nie był"
    Zostały usunięte dwa moje posty, które niekogo nie obrażały. Senmara stosuje po prostu sztukę uników i wykorzystuje swoje możliwości ponad przyjęte zasady społeczności netowej. Ale to nie mój problem. Tak zniechęca się użytkowników do prowadzenia dyskusji.


    senmara: Twoje komentarze nie były na temat
    04-12-2008 09:28
    ~Głos z sali

    Użytkownik niezarejestrowany
       
    Ocena:
    +1
    Galahad: Obawiam się, że nie odróżniasz przypuszczenia od insynuacji.

    Wydawałoby się, że przypuszczenia różni od insynuacji posiadanie wiedzy lub konkretnych przesłanek w danym temacie. Jaką zatem wiedzą dysponujesz na temat kolegi Malakha, żeby tak sobie publicznie chlapnąć: Uważam, że recenzent z jakiegoś powodu jest do książki uprzedzony ?

    Notabene - co za czasy nadeszły.
    Książka już nie może się po prostu *nie podobać*. Ona musi się *nie podobać* z konkretnych powodów, do których każde przypadkowe gremium musi się łatwo przekonać.

    W przeciwnym razie sprawa jest jasna - recenzent się sprzeniewierzył i poniewierał za kasę, barter albo po prostu ze złej woli (niepotrzebne skreślić).
    04-12-2008 11:07
    ~Dexter

    Użytkownik niezarejestrowany
        Uprzedzenia
    Ocena:
    -1
    malakhu, a czy raczyłbyś ustosunkować się do wysuniętego przeze mnie argumentu uprzedzenia, które (mam nadzieję) raczyłeś zauważyć nie ma związku z tak chętnie wywlekanym tu spiskiem? I tuszę, że rozróżniasz uprzedzenie od zlecenia w przeciwieństwie do oskarżenia i insynuacji.

    Głosie z sali, recenzent wyrażając swoją krytyczną opinię ma obowiązek określić z jakiego powodu książka mu się podobała lub nie (a zapłatą za pracę jest egzemplarz recenzencki, więc niech praca będzie wykonana dobrze). Dlatego też tylko i wyłącznie z malakhem zamierzam rozważyć jakie czynniki wpływają na książkę (do opinii postronnych nie mam zastrzeżeń) - co nie oznacza, że jeśli ktoś zechce rozwinąć swoją myśl i podać argumenty stojące za opinią, to ja nie zamierzam się do nich ustosunkować, jeśli będę miał coś do powiedzenia.

    Galahadzie, spiski i sprzysiężenia niczego nie tłumaczą. Nie ma sensu sie do nich odwoływać, bo to wygląda śmiesznie. A jeśli zamierzasz trollować ten pomysł, zamilknij proszę. Zgodzę się z mniej nerwowym podchodzeniem do krytyki własnej osoby, ale co do opinii recenzenta - on ma zakichany obowiązek opinię swoją uzasadnić w sposób wyczerpujący. I tego oczekuję.

    BTW: Gdyby ktoś miał pretensje do pisania jego nicku z małej litery - korzystam z oryginalnej pisowni i nic nie zamierzam w niej zmieniać.
    04-12-2008 13:34
    malakh
       
    Ocena:
    0
    Odsyłam do wcześniejszych komentarzy. Powtarzać się nie będę.
    04-12-2008 14:04
    ~Głos z sali

    Użytkownik niezarejestrowany
       
    Ocena:
    +1
    Głosie z sali, recenzent wyrażając swoją krytyczną opinię ma obowiązek określić z jakiego powodu książka mu się podobała lub nie (...)niech praca będzie wykonana dobrze).
    Pozostaje tylko ustalić jaką metodą skrytykujemy metodę krytykowania.

    Mnie recenzja Malakha przekonuje. Nie, nie jest dziełem sztuki na miarę Ważyka czy Tuwima, ale przekaz daje czytelny i zrozumiały. Ani mniej, ani bardziej niż w tuzinach i kopach innych portalowych recenzji napisanych z rozmaitej literatury.

    Problem jakości w większej zresztą mierze dotyczy recenzji *pozytywnych* (bo jest ich najwięcej). Nie zauważyłem jednak, aby dochodziło do jakiegokolwiek wytykania niedoróbek w takich recenzjach. Krytykowane są jedynie te negatywne (Malakh jest zresztą na tym polu recydywistą).

    Wniosek IMO jest oczywisty - istotnym katalizatorem nie jest jakość recenzji, ale wymowa. Popularna Książka+Negatywna Recenzja == OPD.

    04-12-2008 15:17
    Galahad
       
    Ocena:
    -1
    "Wydawałoby się, że przypuszczenia różni od insynuacji posiadanie wiedzy lub konkretnych przesłanek w danym temacie."

    Głosie z sali. W tej argumentacji tkwi zasadniczy błąd logiczny. Z pewnością zauwazysz go, jeśli tylko pomyślisz.
    04-12-2008 15:43
    ~Sigrid

    Użytkownik niezarejestrowany
       
    Ocena:
    +2
    Doprawdy nie ma sensu przechodzić na ogień ciągły, panowie, istnieją słowniki:
    - insynuacja «niezgodne z prawdą przypisywanie lub wmawianie komuś pewnych postępków, myśli bądź intencji»
    - podejrzenie
    1. «posądzenie o coś»
    2. «przypuszczenie istnienia czegoś»
    (za SJP)

    Natomiast nie umiem zgadnąć, co znaczy zarzut, że recenzent jest uprzedzony. Słownikowo znaczy to tyle, że ma nieuzasadniony, negatywny stosunek do kogoś lub czegoś. Ale znów - czy wystarczy, że nie potrafi swego sądu uzasadnić (bo ma np. braki warsztatowe), czy też chodzi o to, że jego negatywne emocje są bezpodstawne, w żaden sposób nieumocowane w ocenianym tekście (to z kolei trudno mi przyjąć, bo niektóre własne oczekiwania i skojarzenia trudno kontrolować - każdy odczytany tekst jest jakoś tam sumą poprzednich przeżyć i lektur, a ta teoria, że tekst nie istnieje bez czytelnika nie jest zupełnie bez sensu)? I czy ocena recenzji nie sprowadza się często do tego, czy się z nią zgadzamy (wtedy nas przekonuje, drogi Głosie z sali), lub nie zgadzamy (wtedy recenzent jest uprzedzony)?

    IMO recenzja Malakha ma braki, łatwo to wykazać. Niemniej on ma prawo do swojego zdania. To, co się teraz dzieje, przypomniało mi cudną wypowiedź nadszyszkownika Kikujadka: "Ja wiem, polokoktowcy nas nie kochają. Ale my ich będziemy tak długo kochać, aż oni nas wreszcie pokochają.".

    Niedobry Malakh. Brzydki. Rozkaz - kochać! :)
    04-12-2008 16:24

    Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.