Wojny duszków - Herbie Brennan
Czyli horror młodzieżowy
Autor: Michał Sołtysiak
Wziąłem się za czytanie literatury młodzieżowej. Po przeczytaniu Wojny duszków Herbiego Brendana zacząłem się bać. Nie chodzi tu bynajmniej o słabość literacką tej książki, chodzi o treść, która zawiera wiele elementów, które jakoś nie kojarzą mi się z książką dla nastolatków, choć po obejrzeniu dowolnych filmów animowanych, popularnych wśród dzieci, chyba już "piernicze".
Zacznijmy jednak od początku. Wojny duszków jest książką nawiązującą do jakże popularnego i komercyjnego gatunku "młodzieżowej" fantasy w stylu Harry Pottera". Oczywiście mamy więcej niż jednego bohatera głównego, dokładnie troje, a ich skład jest standardowy: dwóch chłopców i dziewczyna. Autor stworzył wizję równoległych światów, pomiędzy którymi przenoszą się różne istoty, magia działa wszędzie, a wiara czyni cuda. Z naszej rzeczywistości, mamy więc młodego chłopca lat "nastu", który spędza wakacje w rodzinnym domu i stara się sobie poradzić z trudnym procesem dojrzewania. Opiekuje się on ogrodem tajemniczego staruszka - pana Fogarty, a w międzyczasie konstruuje modele. Kolejna para to Pyrgus Malvae i Holly Blue - rodzeństwo ze świata duszków, dzieci samego Cesarza panującego nad Duszkami Dnia i Nocy. Gdy Pyrgus na skutek spisku zostaje przeniesiony do naszego świata, spotyka Henrego i wciąga go w walkę o wolność wszelkich dobrych istot, gdyż ich świat jest zagrożony przez niejakiego Beletha - Księcia Demonów, który również rządzi własnym światem. Narracja jest prowadzona naprzemiennie, więc gdy Henry i Pyrgus starają się dostać do świata duszków, Holly prowadzi śledztwo i wykrywa spisek Beletha, który, jak łatwo można się domyśleć, sięga głębiej niż ktokolwiek by przypuszczał. Oczywiście, jak przystało na książkę dla młodszego odbiorcy, zło uda się pokonać, a Henry po raz pierwszy w życiu się zakocha.
Wszystko powyższe wygląda na typową książkę o magii wkraczającej w życie nastolatka. Jednak nie jest to aż takie proste, autor bowiem nie żałował czytelnikowi opisu spraw kontrowersyjnych i prawdziwego okrucieństwa. Na początku książki dowiadujemy się, że rodzice głównego bohatera się rozwodzą. Nie było by w tym nic niezwykłego, gdyby powodem rozwody nie był romans matki Henrego z sekretarką jego ojca. W świecie duszków zaś mamy złego demonologa, który wzywa demona używając w pentagramie liter JHS, a przyzywa go w fabryce kleju, gdzie dla polepszenia konsystencji do kadzi z wrzącą masą wrzuca się żywe kocięta. Z "ciekawszych" rzeczy są jeszcze: opis tortur przez powolne zanurzanie w siarce, obrazowe planowanie poderżnięcia gardła, rozwalenie głowy ojcu Pyrgusa ze śrutówki z bliskiej odległości oraz magiczny odpowiednik bomby atomowej, która ma zabić miliony. Jest także sfrustrowany fizyk jądrowy, który zostaje rabusiem banków. Książka ta jest pełna takich motywów. Zmartwychwstanie Voldemorta w czwartym Potterze się do tego nie umywa, choć było lepiej stylistycznie opisane.
Mam wrażenie, że siłą tej książki ma być właśnie taki brak nonszalancji, tu nie ma humoru ani radości. Nie ma żartów, nie ma śmiechu, nawet sam świat duszków nie jest jakoś bajecznie opisany. Przypomina on ten z Vlada Taltosa i Przygód detektywa Garretta - książek bynajmniej nie młodzieżowych.
Dodajmy do tego mało plastyczne opisanie bohaterów, tak naprawdę tylko o Henrym wiemy coś więcej, reszta jest dość jednowymiarowa. Autor dodatkowo nie rozpieszcza nas wspaniałym opisami, nie ma dobrej batalistyki, nie ma obrazowych porównań. Ogólnie mówiąc: stylistyczna przeciętność.
Dodać coś jeszcze trzeba o tłumaczeniu. Słowo "Faerie" jest bardzo trudne do przetłumaczenia na polski. Były już wróżki, więc duszki nie jest słowem najgorszym. Ja jednak wolałbym słowo elfy, gdyż w pierwszych wydaniach Piotrusia Pana i innych bajek anglosaskich tak właśnie tłumaczono "faerie". Dopiero wraz z Tolkienem i resztą literatury fantasy zaczęto elfy utożsamiać jedynie z wysokimi i szlachetnymi Dziećmi Światła, lub Mroku. Tu jednak rozumiem tłumacza, "Wojny wróżek" brzmiałaby gorzej. Zmartwiło mnie jednak, że wiele imion nie zostało przetłumaczonych. Oznaczają one bowiem nazwy kwiatów i przetłumaczenie ich mogłoby dodać narracji bajkowości.
Sumując: mamy smutną książkę, pełną okrucieństwa i śmierci. Moim zdaniem autor mocno przesadzil. W Harrym Potterze cała groza jest równoważona przez żarty i jest tam trochę ciepła, tu nie ma go za grosz. Brak mi też plastyczności i nastroju. Gdyby była to normalna książka fantasy, a nie pozycja przeznaczona dla młodzieży, nie dziwiłbym się temu. Jednak w dzisiejszych bajkach nie ma aż tyle widocznej krwi, a tu jest. Można to przeczytać, ot kolejna pozycja o wojnie światów, ale rewelacją niestety ta książka nie jest. Zdecydowanie również nie polecam jej czytać dzieciom. Jednak być może warto ją znać, by zobaczyć w jakim kierunku podąża współczesna literatura młodzieżowa. Zastanawiam się także, co nastoletni czytelnicy Wojen duszków będą czytać jak dorosną. Takich horrorów jeszcze nie ma, ani Barker ani Masterton temu nie podołają. Może czas zacząć je pisać.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
Zacznijmy jednak od początku. Wojny duszków jest książką nawiązującą do jakże popularnego i komercyjnego gatunku "młodzieżowej" fantasy w stylu Harry Pottera". Oczywiście mamy więcej niż jednego bohatera głównego, dokładnie troje, a ich skład jest standardowy: dwóch chłopców i dziewczyna. Autor stworzył wizję równoległych światów, pomiędzy którymi przenoszą się różne istoty, magia działa wszędzie, a wiara czyni cuda. Z naszej rzeczywistości, mamy więc młodego chłopca lat "nastu", który spędza wakacje w rodzinnym domu i stara się sobie poradzić z trudnym procesem dojrzewania. Opiekuje się on ogrodem tajemniczego staruszka - pana Fogarty, a w międzyczasie konstruuje modele. Kolejna para to Pyrgus Malvae i Holly Blue - rodzeństwo ze świata duszków, dzieci samego Cesarza panującego nad Duszkami Dnia i Nocy. Gdy Pyrgus na skutek spisku zostaje przeniesiony do naszego świata, spotyka Henrego i wciąga go w walkę o wolność wszelkich dobrych istot, gdyż ich świat jest zagrożony przez niejakiego Beletha - Księcia Demonów, który również rządzi własnym światem. Narracja jest prowadzona naprzemiennie, więc gdy Henry i Pyrgus starają się dostać do świata duszków, Holly prowadzi śledztwo i wykrywa spisek Beletha, który, jak łatwo można się domyśleć, sięga głębiej niż ktokolwiek by przypuszczał. Oczywiście, jak przystało na książkę dla młodszego odbiorcy, zło uda się pokonać, a Henry po raz pierwszy w życiu się zakocha.
Wszystko powyższe wygląda na typową książkę o magii wkraczającej w życie nastolatka. Jednak nie jest to aż takie proste, autor bowiem nie żałował czytelnikowi opisu spraw kontrowersyjnych i prawdziwego okrucieństwa. Na początku książki dowiadujemy się, że rodzice głównego bohatera się rozwodzą. Nie było by w tym nic niezwykłego, gdyby powodem rozwody nie był romans matki Henrego z sekretarką jego ojca. W świecie duszków zaś mamy złego demonologa, który wzywa demona używając w pentagramie liter JHS, a przyzywa go w fabryce kleju, gdzie dla polepszenia konsystencji do kadzi z wrzącą masą wrzuca się żywe kocięta. Z "ciekawszych" rzeczy są jeszcze: opis tortur przez powolne zanurzanie w siarce, obrazowe planowanie poderżnięcia gardła, rozwalenie głowy ojcu Pyrgusa ze śrutówki z bliskiej odległości oraz magiczny odpowiednik bomby atomowej, która ma zabić miliony. Jest także sfrustrowany fizyk jądrowy, który zostaje rabusiem banków. Książka ta jest pełna takich motywów. Zmartwychwstanie Voldemorta w czwartym Potterze się do tego nie umywa, choć było lepiej stylistycznie opisane.
Mam wrażenie, że siłą tej książki ma być właśnie taki brak nonszalancji, tu nie ma humoru ani radości. Nie ma żartów, nie ma śmiechu, nawet sam świat duszków nie jest jakoś bajecznie opisany. Przypomina on ten z Vlada Taltosa i Przygód detektywa Garretta - książek bynajmniej nie młodzieżowych.
Dodajmy do tego mało plastyczne opisanie bohaterów, tak naprawdę tylko o Henrym wiemy coś więcej, reszta jest dość jednowymiarowa. Autor dodatkowo nie rozpieszcza nas wspaniałym opisami, nie ma dobrej batalistyki, nie ma obrazowych porównań. Ogólnie mówiąc: stylistyczna przeciętność.
Dodać coś jeszcze trzeba o tłumaczeniu. Słowo "Faerie" jest bardzo trudne do przetłumaczenia na polski. Były już wróżki, więc duszki nie jest słowem najgorszym. Ja jednak wolałbym słowo elfy, gdyż w pierwszych wydaniach Piotrusia Pana i innych bajek anglosaskich tak właśnie tłumaczono "faerie". Dopiero wraz z Tolkienem i resztą literatury fantasy zaczęto elfy utożsamiać jedynie z wysokimi i szlachetnymi Dziećmi Światła, lub Mroku. Tu jednak rozumiem tłumacza, "Wojny wróżek" brzmiałaby gorzej. Zmartwiło mnie jednak, że wiele imion nie zostało przetłumaczonych. Oznaczają one bowiem nazwy kwiatów i przetłumaczenie ich mogłoby dodać narracji bajkowości.
Sumując: mamy smutną książkę, pełną okrucieństwa i śmierci. Moim zdaniem autor mocno przesadzil. W Harrym Potterze cała groza jest równoważona przez żarty i jest tam trochę ciepła, tu nie ma go za grosz. Brak mi też plastyczności i nastroju. Gdyby była to normalna książka fantasy, a nie pozycja przeznaczona dla młodzieży, nie dziwiłbym się temu. Jednak w dzisiejszych bajkach nie ma aż tyle widocznej krwi, a tu jest. Można to przeczytać, ot kolejna pozycja o wojnie światów, ale rewelacją niestety ta książka nie jest. Zdecydowanie również nie polecam jej czytać dzieciom. Jednak być może warto ją znać, by zobaczyć w jakim kierunku podąża współczesna literatura młodzieżowa. Zastanawiam się także, co nastoletni czytelnicy Wojen duszków będą czytać jak dorosną. Takich horrorów jeszcze nie ma, ani Barker ani Masterton temu nie podołają. Może czas zacząć je pisać.
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 1
Obecnie czytają: 0
Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Mają w kolekcji: 1
Obecnie czytają: 0
Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: W blasku księżyca (Brilliance of the Moon)
Cykl: Opowieści rodu Otori
Tom: 3
Autor: Lian Hearn
Tłumaczenie: Barbara Kopeć-Umiastowska
Wydawca: W.A.B.
Data wydania: 10 sierpnia 2006
Oprawa: miękka
Format: 115 x 175 mm
Seria wydawnicza: W.A.B. w kieszeni
ISBN-10: 83-7414-241-3
Cena: 14,99 zł
Cykl: Opowieści rodu Otori
Tom: 3
Autor: Lian Hearn
Tłumaczenie: Barbara Kopeć-Umiastowska
Wydawca: W.A.B.
Data wydania: 10 sierpnia 2006
Oprawa: miękka
Format: 115 x 175 mm
Seria wydawnicza: W.A.B. w kieszeni
ISBN-10: 83-7414-241-3
Cena: 14,99 zł
Tagi:
Wojny duszków | Herbie Brennan