» Almanach » Teoria RPG » Granie kanoniczne

Granie kanoniczne


wersja do druku

Prawdziwe granie, a nie jakieś tam…

Redakcja: Maciej 'Repek' Reputakowski
Ilustracje: Jakub 'Doktor Gurgul' Oleksów

Granie kanoniczne
Do napisania tego tekstu zainspirowała mnie sytuacja powtarzająca się w cyklach od czasów moich pierwszych kontaktów z fandomem RPG, czyli działania na liście dyskusyjnej Legendy Pięciu Kręgów około 10 lat temu. A były to rzucane co jakiś czas w kierunku współdyskutantów słowa, że ""nie grają w prawdziwe L5K, tylko autorską wariację, nadużywając dla niej tytułu gry". Mnie zawsze denerwowały takie komentarze, bo:
  • co komu do tego, w co osoba X gra i jak to sobie nazywa;
  • to okropna forma kontroli i normalizacji poprzez wmawianie innym, że tylko im się wydaje, że grają np. w L5K, podczas gdy jest to coś innego;
  • milczącym założeniem jest to, że "ucierający nosy" WIE, jaka jest prawdziwa forma gry.
Na poziomie międzyludzkim takie podejście uważam za naganne, bo bardzo nie lubię przemocy symbolicznej (w postaci: wiem lepiej od ciebie, jakie jest twoje życie), niemniej jest to problem wart poddania refleksji. Szczególnie, że nie chodzi konkretnie o L5K, ale w ogóle zarzucanie (właśnie, nie stwierdzanie, tylko zarzucanie) komuś niekanonicznego grania w RPG. A istotą jest tu postawienie pytania: co to znaczy grać w system RPG? Niewykluczone, że tym artykułem wchodzę w polemikę z samym sobą, ale może ktoś będzie chciał się do tego odnieść lub nałoży się to na doświadczenia innych użytkowników Poltera. Z uczciwości muszę ujawnić swoją perspektywę. Jestem zwolennikiem wszystkiego, co można by nazwać "graniem niekanonicznym", gdyż wysoko cenię twórcze podejście i eksperymenty z grą. Nie postawię tutaj wartościującego znaku wobec grania by the book, niemniej od razu zasugeruję szereg znaków zapytania wokół tego terminu. Jednocześnie zarzut ten chyba nigdy nie był skierowany bezpośrednio do mnie, więc nie jest też tak, że koniecznie chcę bronić swojego odszczepieńczego stylu grania. Hello Kitty's Dogmatic Rokugan Zatem wracam do zarzutu: "nie grasz w X, tylko w coś lekko opartego na X" vel "nie grasz zgodnie z kanonem". Od razu przychodzą mi na myśl dwa ogólne pytania: jaki jest sens tego zarzutu, ale także jakie są powody, aby go w ogóle postawić. W zasadzie odpowiedź na drugie z nich rozwiązuje praktycznie problem. Według mnie chodzi właśnie o namiastkę władzy, kontroli poprzez uzurpację prawa do nazywania cudzych praktyk życiowych. A do tego jest elementem dzielenia świata na ja/moje/moi i inne/obce [1] poprzez zaaranżowanie sytuacji: ""jeśli chcesz grać w tró X, musisz grać jak JA". Szczytem pasywnej agresji jest zaś paternalistyczne sugerowanie komuś zmiany systemu na inny. Pozostaje zatem pytanie o sens zarzutu, co jest sprawą bardziej złożoną. Po pierwsze: czym jest granie kanoniczne/by the book? Niby to takie oczywiste, ale… Czy jest to granie w opisanym w podręczniku głównym świecie, wykorzystanie 100% zaproponowanej tam mechaniki, wprowadzanie oficjalnie opisanych BN-ów czy może stosowanie materiałów ze wszystkich dostępnych dodatków? A może wszystko to razem? Gdzie można zrobić wyjątek? Co zrobić z erratami, zasadami wykluczającymi się bądź alternatywnymi? Opcji i ich połączeń zrobiło się tak strasznie dużo, że nie sposób odpowiedzieć jednoznacznie na żadne z pytań. Czyli każdy, mówiąc o "kanonicznym" graniu, ma na myśli co innego, a zatem kanoniczności jako takiej nie ma, są tylko różne gusta i wynikające z nich wyobrażenia o danej grze. Ktoś przywiązany do świata Rokuganu za odszczepieńczy uzna silny patriarchalizm szogunatu, trzymanie się timeline'u bądź jego ignorowanie lub połączenie cesarstwa z Theą z 7th Sea (bo jeszcze Wick mówił, że to różne światy). Z drugiej strony dla fana mechaniki odstępstwem będzie zasada parowania mieczem albo rzuty na celowanie łukiem. Jaki ulubiony rozdział, taki dogmat. "Drzyjcie im karty, Bóg pozna swoich" Po drugie: gdzie przebiega granica odstępstwa? Można sobie wyobrazić ekstremum: gracze wcielają się w okrzemki, MG mówi do nich po aramejsku, którego sam nie rozumie, a co jakiś czas rzuca łodygami krwawnika – i nazywają to Legendą Pięciu Kręgów (na marginesie: dla mnie spoko, chciałbym posłuchać aramejskiego). Ale gdzie jest granica? Czy "przestaje się grać" w L5K, kiedy dodaje się nowy wynalazek technologiczny, którego nie ma w podręczniku? A kilkanaście, nieco bardziej zaawansowanych? A jak przenosi się setting w cyberpunkową przyszłość (wszak timeline się rozwija, więc dlaczego nie popchnąć wydarzeń zdecydowanie do przodu, nie uciekając od samego systemu)? Analogiczne wątpliwości można mieć też do mechaniki i innych elementów: kiedy jest się jeszcze blisko wytycznych z podręcznika, a kiedy przekroczyło się granicę? Wygląda zatem na to, że każdy ma swoje wyobrażenie o tym, jaki dany system jest, a potem występują bardzo stopniowalne, rozmyte przybliżenia i oddalenia od tego ideału. Ale w zasadzie co z tym ideałem? Jaka jest ta "prawdziwa" gra? Pomińmy dodatki i załóżmy, że potrzebujemy obrazu choćby podstawowego podręcznika. Niby wszystko podane czarno na białym, ale ilu graczy w Warhammera, tyle Starych Światów. Problem tkwi w tym, że nawet prosty tekst poddaje się interpretacji. Interpretacja zaś nie trzyma się tekstu, tylko wciąga w proces całą wiedzę czytelnika, jego uprzedzenia, oczekiwania, zainteresowania, umiejętności i tak dalej. Przeczytanie suchej informacji, że Cesarza opętał demon, dla jednego będzie znakiem, że bohater ten od początku jest zły, dla innego – że jest ofiarą swoich słabości. Każda wiadomość zostaje przefiltrowana i ustawiona w pewnym bardziej ogólnym wyobrażeniu. Można wręcz powiedzieć, że często oczekiwania przyćmiewają sam tekst: jeżeli ktoś siada do lektury Warhammera, oczekując po nim darkowej jesiennej gawędy, to ją znajdzie – identycznie jak ktoś, kto liczy na system heroiczny. Z tego więc można wyprowadzić dość prowokującą konkluzję, że Rokuganu ani Starego Świata nie ma… W sensie: jako zobiektywizowanego obrazu wykreowanego świata. Ale skoro go nie ma, to gdzie się rozgrywają przygody? Wszak każda sesja w Rokuganie jest jakby pisaniem nowego rozdziału fanfica do tego, co napisano w podręcznikach. Powiedziałbym, że granie jest uzupełnianiem materiałów źródłowych o wszystko, czego tam nie ma – praktykę, żywe słowo, emocje, kreowane na żywo obrazy i akcje. "Ale RTNJ!" (Rokugan To Nie Japonia) Jaki z tego wniosek? Że w istocie nie ma czegoś takiego jak "kanoniczne granie". Określenie to oznacza mniej więcej tyle, co grę zgodną z własnym, subiektywnym wyobrażeniem o systemie. Według mnie najuczciwiej czy też najbardziej precyzyjnie należałoby powiedzieć, że rozgrywa się przygody jedynie oparte na systemie, przy czym związki między praktyką a podręcznikowymi źródłami inspiracji są stopniowalne i wielopoziomowe (komplikujące się przy modnych co pewien czas cross-overach czy mash-upach). Dla wielu osób nie będzie to zawrotne odkrycie (ryzykuję wręcz wyważanie otwartych drzwi). Niemniej podejmowanie tematu zdaje się ważne w obliczu powracających wciąż dyskusji (krucjat?) na temat tego, jaki dany świat powinien być, jak należy w niego grać albo czy Warhammer jest jesiennym dark fantasy czy może jednak heroic. [1] Temat na osobny artykuł, bo jest to problem w dużej mierze dotyczący erpegowców. A jest to zjawisko dość niefajne, w skrajnej postaci złe, generujące zachowania wykluczające, ksenofobiczne i prowadzące do agresji.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę



Czytaj również

Historia gier RPG, część 2
Początek złotej ery
Historia gier RPG, część 1
Prapoczątki naszego hobby
Daj Mistrzowi skrzynię ze skarbami
Czy płacić za sesje?
Rzecz o ptakach w grach fabularnych
Skrzydlaci pomagierzy
Bohater do Wynajęcia
Złap ich wszystkich!
- recenzja

Komentarze


AdamWaskiewicz
   
Ocena:
+1
Przykład z poduszką oczywiście chybiony, bo to żadna broń, ale nie da się zaprzeczyć, że pierwszoedycyjny Warhammer miał mnóstwo baboli - choćby fakt, że zgodnie z zasadami postać potrafiąca walczyć zarówno gołymi pięściami (bójka) jak i kastetem (broń uliczna) po założeniu kastetu zadawała mniejsze obrażenia niż bez niego. To, na ile zmiana tak ewidentnie skopanego kawałka mechaniki sprawiałaby, że gra byłaby już "niekoszerna", to już oczywiście kwestia dyskusyjna.
07-10-2011 23:21
GRAmel
   
Ocena:
+2
Ad 2, drogi Staszku.

Malo wiesz o rpgowcach na calym swiecie. Bardzo malo.
07-10-2011 23:36
XLs
   
Ocena:
0
1) RTNJ
2) kanon to mechanika i setting kanonem mogą być też elementy systemu!

"kanon
1. «ogólnie przyjęta w danej epoce norma, np. etyczna lub estetyczna»
2. «zbiór zasad, ustaw, tekstów o podstawowym znaczeniu»"

Kanoniczne to coś podstawowe i niezmienne. W rpg na wielu sesjach są używane elementy stałe podstawowe i nie zmienne!
Dokładnie jak mity w zewie, czy rzut na k100 w tym systemie.

Po za tym jest coś co nazywane jest nurtem kanonicznym czy kanonem literatury danej epoki. Czyli coś co posiada podstawowe niezmienne elementy i pewne cechy... co nie znaczy że kanon to coś 1 do 1.

i wciąż nie przekonacie mnie do artykyłu, Dla mnie filozoficzne odwołania do dążenia idealu który jest kanonem którego nie ma (no widze jest podrecznik...)
to śmieszne.

Autor artykuły nie odnosi się tylko do styly ale używa RTJN czyli rokugan to nie japonia i sam wskazuje że chodzi mu też o świat!

ps RTJN

z pwn:
kanoniczny
1. «ogólnie przyjęty jako norma»
2. «należący do kanonu zasad, ustaw prawnych, tekstów»
3. «dotyczący przepisów prawa kościelnego»
4. «dotyczący kanonika»
5. mat. «najprostszy lub najkorzystniejszy pod jakimś względem»

Więc mam prawo twierdzić że punkty przeznaczenia są kanonem! Tyle
07-10-2011 23:42
Cooperator Veritatis
   
Ocena:
0
@Wiron
"Wiem że są dobre mechaniki wspierające system ;) (właściwie to wszystkie powinny takie być) Ae to nie znaczy że są częścią kanonu. Gdyby chciał napisać książkę na podstawie RPGa trzymającą się kanonu to musiałbym uwzględniać mechanikę?"

Zaryzykowałbym stwierdzenie, że aby trzymać się kanonu, musiałbyś uwzględnić możliwości bohaterów, jakie w tym RPGu daje mechanika. :) Zatem i tak, i nie. :)

@Scobin

Staszku, byłoby fajnie, gdybyś jakoś bardziej odznaczał swoje poglądy od interpretacji autora :] Bo ciężko się odwoływać do Twoich wypowiedzi. :)
07-10-2011 23:52
Bleddyn
   
Ocena:
0
@Adam
To chyba zostało naprawione w Księdze Wiedzy Tajemnej.
07-10-2011 23:52
Wiron
   
Ocena:
+2
Spojrzałem na sprawę pod złym kątem i palnąłem głupotę. Mechanika jest częścią kanonu systemu ale już nie częścią kanonu świata gry.
07-10-2011 23:53
Cooperator Veritatis
   
Ocena:
0
@Wiron

Spojrzałem na sprawę pod złym kątem i palnąłem głupotę. Mechanika jest częścią kanonu systemu ale już nie częścią kanonu świata gry.
A co do tego, pełna zgoda. :)
07-10-2011 23:55
Seji
   
Ocena:
+4
@Scobin

Daj prosze znac, kiedy przestaniesz wartosciowac rzeczy, o ktorych nie masz pojecia. Mnie nie bawi okreslanie przez Ciebie czegos, czego w zyciu nie widziales, pogardliwym stwierdzeniem "zabawne". Ty sie wycofasz, ja rowniez. Dobrej nocy zycze.


@Adam

Nieprawda.

Potepieniec, str. 88. Dla walki bez broni z umiejetnoscia bijatyka mod obrazen -1, bez tej umiejetnosci -3. Dodatkowo obrazenia zadane w walce bez broni wylacznie ogluszaja.

Dla porownania, tamze i w podstawce WFRP, str 120: walka bronia uliczna (np kastet): mod obrazen -1, obrazenia normalne.

Bardzo prosze, sprawdzcie najpierw, jak to wygladalo, bo pamiec wam nie sluzy. :)
08-10-2011 00:15
Bleddyn
   
Ocena:
+1
Tytuły poplątałem, ale jak widać Seji ma dobrą pamięć, albo podręczniki pod ręką.:D
08-10-2011 00:27
AdamWaskiewicz
   
Ocena:
0
@ Seji - w podstawce postać z bijatyką zadawała obrażenia normalnie (Siła +k6), postać z bronią uliczną zadawała obrażenia zmniejszona o jeden (Siła -1 +k6), a ogłuszanie wymagało osobnej umiejętności i działało tak beznadziejnie, że praktycznie kompletnie nie opłacało się go używać.

Jak słusznie zauważasz, zostało to zmienione w dodatkach. I teraz powiedz mi, kto prowadzi bardziej kanonicznie - osoba opierająca się na zasadach podstawowych, czy ta wykorzystująca reguły z dodatków? A jeśli różne dodatki podają różne reguły (Ty powołujesz się na Potępieńca, Bleddyn pisze o Księdze Wiedzy Tajemnej), które z nich stają się kanonem, i dlaczego właśnie one?
08-10-2011 00:32
Wiron
   
Ocena:
+1
@AdamWaskiewicz

Najnowsze zasady są najbardziej kanoniczne. Z jakiegoś powodu trzeba było te stare zmienić.
08-10-2011 00:37
Seji
   
Ocena:
+1
@Adam

Dodatki wchodza w sklad kanonu. Bleddyn pomylil tytuly - w KWT nie ma nowych zasad walki.

Kto prowadzi bardziej - jesli musze, to powiem, ze nowe zasady zastepuja stare. Oczywiscie jest to pewien detal, w codziennej komunikacji zbedny ("WFRP sklada sie z podstawki i dodatkow, w ktorych Karl Franz nie jezdzi na gryfie ewentualnie juz nie zyje, wiec rozmawiamy o 1. edycji"). Jak dochodzi do rozmow o mechanice walki, zasady z Potepienca maja prymat nad zasadami z podstawki. Tak to widze.

Koszernosc WFRP to byl temat przez wiele lat powracajacy na wfrp-l. Piekne czasy. ;)
08-10-2011 00:40
38850

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+1
Po mojemu artykuł w tej formie bez sensu. Jeszcze jako wpis blogowy bym zrozumial.
Treść i przekaz też nijak się mają do tego, co kazdy sobie raczy uważać, co widac po rownie bezcelowej dyskusji, jaką artykuł wywołał. Chyba ze celem mialo być jej wywołanie. A to wtedy kudos Julianowi i antykudos wszystkim, ktorzy rzucili się komentować i bić się o pietruszkę.
Ale dolączę do tej bitwy z dziką radością, bo podobnie jak wy wszyscy, strasznie się dziś nudzę. :)

Obserwacja tych wszystkich wyglupów (w których sam miewam, czasem niemały, udział) dotyczących takich terminów jak "kanon" , "gry fabularne a RPG", "turlactwo" daja wgląd w chyba najbardziej pokręconą społeczność jaką znam :) Obserwuję ją sobie jednak od jakiegoś czasu, sprawdzam, badam, testuję i zaczynam łapać o co w niej chodzi! I tu dopiero zaczyna sie zabawa.
Bo nawet w Polsce grupka ludzi klócacych sie tak żarliwie o tak malo istotne pierdoły, z taką naukową pasją i chęcią dzielenia się swoją, czesto byle jaką wiedzą akademicką, erudycją i zacięciem, jest ewenementem na tle innych grup.
Mam niewielką styczność z grupami interesującymi się np motoryzacją. I na ich przykladzie chcialbym wam pokazac, jak durny bywa tok myślenia, jaki uruchomił ten artykuł, jak śmieszny i zaściankowy się toczy spór.

Zapewne wielu z was kojarzy taki samochod, bardzo popularny wsrod masy szarych polaków - volkswagen golf. Podstawmy go sobie na chwilę pod haslo kanon. Bo mozna uznac ten samochod za pewien kanon wsrod amatorow taniej motoryzacji. Jest to auto, ktore ma wiele wersji, ileś tam serii, roczniki, elementy wyposażenia. Jednakze kazdy kto slyszy "Golf" wie o co chodzi i ma wyrobione zdanie - lubie, fajne niezawodne autko, nie lubie, samochod dla fanow dyskotek w remizach itd itp. Ale o kanon, czyli o to kiedy samochod przestaje byc golfem, nikt sie jakoś nie klóci. W Polsce, tak przy RPGach, jak przy Golfach, pokutuje jednak podobne przekonanie - co bede wywalał szmalec na dodatki, zrobie sobie tanio w garażu/wymyślę. A jednak jeden golfiarz do drugiego nie powie - nie jestes tru, a twoj samochod to nie golf, bo nie masz najnowszych spojlerkow VW. Wsadzisz silnik z Toyoty czy z Hondy? No problem, wciaz jest to Golf. Obnizysz zawieszenie, dasz terenowe kola, wydluzysz ramę, zrobisz kabrioleta - wciąż jest to Golf. Pomalujesz go na "niekanoniczne" kolory, przyciemnisz szyby czy wstawisz super stereo inne niz Blaupunkta - wciąż masz Golfa. Jak dlugo bedziesz go nazywał Golfem i Golfa będzie przypominał, nikt ci nie powie żeś nietrue, co najwyżej pochwali, że bardziej przypomina Porshe (lub Syrenę), osiągami czy czymkolwiek.
To zaś co tutaj widzę, to jakieś sejmiki małopanków, obrady nad każdą jedną pierdołą, wyciąganie wikipedii i kłótnie o semantykę. Co kogo obchodzi, że ktoś sobie modyfikuje świat, setting, mechanikę zasady? Bo musi byc wspolna platforma porozumienia? Jest - gracie w rpgi, to jest ta platforma. A do grania w rpgi nie trzeba pseudonaukowego pitolenia i błyszczenia erudycją.
Reszta tutaj http://zigzak.polter.pl/Golfy-i-RPG-b12625
08-10-2011 00:54
Scobin
   
Ocena:
+6
Hm, chyba lepiej odpisać od razu, zanim nawarstwią się nieporozumienia. Najwyżej przerwę zrobię sobie potem. ;)

@Seji (i inni zainteresowani)

Nie zainteresuję Cię zatem ani to, że grałem w I edycję WFRP na oryginalnych zasadach, ani to, że krasnoludy moich graczy nosiły zbroje i używały tarcz, ani to, co miałem na myśli, wspominając o zabawności sesji kanonicznych w sensie pełnej zgodności z tekstem podręcznika (czyli takich, w których krasnoludzka skóra jest twardsza od kolczugi, o czym napisałem wprost w komentarzu, czarno na białym). Nie sądzę, żeby ktoś tak grał, nie widzę więc nikogo, kto mógłby się poczuć obrażony. Alternatywą dla "skóry twardszej od kolczugi" może być przyjęcie, że rzeczywistość – gry, nie nasza – zmienia swoje prawa fizyki w zależności od tego, czy grający zdecydowali się akurat użyć mechaniki. Też nie sądzę, żeby ktoś tak grał, ale jeśli znajdzie się taka osoba, to oczywiście mogę ją przeprosić.

Oczywiście, mógłbyś stwierdzić, że nie mam racji, nazywając takie sesje kanonicznymi, ponieważ XYZ. Ale to zupełnie inna bajka i wtedy pozostajemy z bilansem obrażania "Seji 1, Scobin 0". Dlatego w tej chwili nadal zakładam, że dalsza dyskusja (wyjąwszy powyższe wyjaśnienia) nie ma sensu. Ale może powyższy fragment przyda się do czegoś osobom postronnym, a inną jeszcze kwestię wyjaśnię w odpowiedzi na komentarz Piotra. Pozdrawiam!

@Adam

Po porządkach w pokoju nie mogę się dokopać do mojego podręcznika do I edycji – pozostaje mi przyjąć, że masz rację z poduszkami. Wrócę zatem do tego, co napisałem w jednym z komentarzy: Nawet jeśli po dokładnej lekturze tekstu uda się jakoś wykluczyć poduszki, to i tak pozostanie wiele innych kompromitujących broni dystansowych, którymi można w Pierwszej Edycji burzyć ściany. Czy dobrze pamiętam, że jedną z takich broni była lotka (zdaje się, że ma ona stały modyfikator obrażeń)? :)

@Cooperator Veritatis

Słuszna uwaga o charakterze moich wypowiedzi – staram się cały czas trzymać w miarę blisko tekstu. Uważam, że warto najpierw się zastanowić, czy dobrze go rozumiemy, a dopiero potem ewentualnie krytykować. Oczywiście jeżeli w którymś momencie zostanę przekonany, że nie mam racji, to będzie to znaczyło, że mój sposób czytania tekstu jest błędny.

Ogólnie: nie zauważyłem, aby Mayhnavea negował to, że autorzy coś zapisali w podręcznikach i że różne osoby, które je czytają, mogą mieć pod pewnymi względami zbliżone wizje (ale nie tożsame – zob. mój poprzedni przykład o sesji konwentowej). Tym, co mu się nie podoba, jest określanie zawartości podręczników mianem kanonu i przyjmowanie, że wspólnie tworzą one całościowy, spójny i oczywisty dla każdego myślącego człowieka obraz świata gry, wystarczający do rozgrywania zbliżonych do siebie sesji (pojecie kanonu często jest używane w sposób, który właśnie coś takiego sugeruje). Argumentów za tym stanowiskiem padło już tutaj sporo i troszkę nie chce mi się ich powtarzać. :)

@Piotr

Napisałem: Taka definicja kanonu łatwo może nas doprowadzić do wniosku, większość graczy RPG na całym świecie nie gra kanonicznie, bo mało kto kolekcjonuje wszystkie oficjalne materiały i dokładnie je czyta (a bez tego trudno uniknąć popadnięcia w sprzeczność z którymś z dodatków). Nie jestem pewien, czy rozumiemy to zdanie w taki sam sposób. :-) Moją intencją było pokazanie, że stuprocentowe wykorzystywanie na sesji kanonu (w znaczeniu wszystkich oficjalnych materiałów, które kiedykolwiek opublikowano) z taką dokładnością, aby nie popaść w sprzeczność z żadnym z nich, jest najprawdopodobniej rzadkie. To, że np. amerykańscy gracze mogą kolekcjonować podręczniki częściej niż polscy, niewiele pod tym względem zmienia, aye?
08-10-2011 09:31
XLs
   
Ocena:
0
Więc wychodzi na to że artykuł jest słaby. Trzeba zastanawiać się co autor miał na myśli.

Po za tym:
Można w grać według kanonu zawartego w podręczniku lub kanonu z dodatków. Wystarczy się zastanowić, a można dość do wniosku że kanon to stała grupa elementów i tyle, Więc kanon to elementy z podręcznika RPG i często są stałe i niezmienne na różnych sesjach jak np test k% w zewie.

Autor natomiast stwierdza że nie ma takich elementów, bo niby każdy może grać inaczej. Może chodziło mu o coś innego, ale uznał że nie ma czegoś takiego jak Kononiczne granie!
Otóż jest i nawet w tej ekstremalnej formie. Wystarczy wziąść podręczniki do DnD przygode Bezsłoneczna Cytadeta. A potem zagrac 1 do 1, by the book przygode. Można to nazwać czyto kanonicznym graniem!

Można powiedzieć że często nie mamy wszystkich elementów, lub gramy nie kanonicznie. Ale mówienie że kanonu, a także pewnej nici, wspolnego elementu na sesjach nie ma jest wielką przesadą.
08-10-2011 10:01
Seji
   
Ocena:
+3
@Scobin

"Nie sądzę, żeby ktoś tak grał, nie widzę więc nikogo, kto mógłby się poczuć obrażony. Alternatywą dla "skóry twardszej od kolczugi" może być przyjęcie, że rzeczywistość – gry, nie nasza – zmienia swoje prawa fizyki w zależności od tego, czy grający zdecydowali się akurat użyć mechaniki. Też nie sądzę, żeby ktoś tak grał, ale jeśli znajdzie się taka osoba, to oczywiście mogę ją przeprosić."

Wiec nie sadz, bo ludzie grali (w tym paru moich znajomych). I pewnie wciaz graja. To, ze czegos nie widziales, nie oznacza, ze to cos nie istnieje. Jak napisalem, prowadzilem WFRP 1ed. na pelnej, niezmodyfikowanej mechanice. Jak jeszcze kiedys do niego wroce, bedzie tak samo.

Nie twierdze, ze mechanika WFRP jest idealna, ale a) dziala, b) wiekszosc problemow wyciaganych od lat jest przereklamowana, c) uzywam gier z calym dobrodziejstwem inwentarza (Mechawojownika tez prowadzilem na podrecznikowych zasadach, choc te momentami ssa niemozebnie). Tak, bawie sie wedle by the book i system does matter.
08-10-2011 10:07
Scobin
   
Ocena:
0
@Seji

Wiec nie sadz, bo ludzie grali (w tym paru moich znajomych). I pewnie wciaz graja.

Naprawdę grają, świadomie przyjmując założenie, że skóra krasnoluda jest trudniejsza do przebicia od kolczugi, ale tylko czasami? :) Bo dopiero to byłoby dla mnie kanoniczne granie w WFRP I ("kanoniczne" w znaczeniu "w stu procentach zgodne z literą podręcznika"). Jeżeli grają inaczej, to nie o nich się wypowiadałem.

To, ze czegos nie widziales, nie oznacza, ze to cos nie istnieje.

2:0 dla Sejiego. :)
08-10-2011 10:36
Seji
   
Ocena:
+1
@Scobin

"Naprawdę grają, świadomie przyjmując założenie, że skóra krasnoluda jest trudniejsza do przebicia od kolczugi, ale tylko czasami? :) Bo dopiero to byłoby dla mnie kanoniczne granie w WFRP I ("kanoniczne" w znaczeniu "w stu procentach zgodne z literą podręcznika")."

Podrecznik nigdzie nie stwierdza, ze wzrost Wt zmniejsza przebijalnosc skory.

Mechanika WFRP zaklada wzrost odpornosci postaci na rany wraz ze wzrostem doswiadczenia. Nikt nie twierdzi, ze skory nie da sie przebic. Wieksza Wt pokazuje, ze trudniej jest postaci zadac obrazenia, ktore odczuje i ktore beda mialy znaczenie mechaniczne. To jest podatnosc na obrazenia, cytujac podstawke, a nie pancerz.

Nigdy nie zdarzylo mi sie, by gracz olal takie sprawy jak pancerz czy oslona, bo mial wysoka Wt. Tym bardziej, ze w WFRP mozna zginac od jednego ciosu, niezaleznie od tego, ile ma sie Zyw czy Wt (maksymalne, jakie zdarzylo mi sie widziec na sesji, to 6+6+6+5+Sila - jeden cios mieczem czy toporem).

Moze odswiez sobie zasady? :)
08-10-2011 10:48
Scobin
   
Ocena:
0
[Przeedytowałem i skróciłem trochę odpowiedź, żeby było bardziej klarownie].

Podrecznik nigdzie nie stwierdza, ze wzrost Wt zmniejsza przebijalnosc skory.

Wcale się temu nie dziwię, bo to byłby jawny absurd zamiast ukrytego! Natomiast pozostaje faktem mechanicznym, że nawet u dopiero co stworzonej krasnoludzkiej postaci kolczuga redukuje znacznie mniej obrażeń niż wytrzymałość. Jakoś trzeba to zinterpretować – przebijalność skóry wydaje się najprostszym sposobem. :)

Niezależnie od powyższego – nadal nie widzę, jak mógłbyś zinterpretować moje dotychczasowe słowa jako obrażanie jakiejś grupy graczy. Czyli cały czas prowadzisz, i to już dwiema bramkami. ;)
08-10-2011 11:03
Seji
   
Ocena:
+4
"Jeżeli wskażesz inny przekonujący sposób, to przyznam Ci rację "

Nie wiem, na ile bedzie to przekonujace, ale: idz przywal 15-latkowi decha w glowe, potem idz do miesjcowej mordowni, wybierz najbardziej przypakowanego i zaprawionego w bojach dresa i powtorz manewr z decha. Zdaj relacje. :)

I niczego nie trzeba tlumaczyc przebijalnoscia skory, podrecznik daje jasna wykladnie.

Nie, pancerz nie dziala najlepiej w WFRP. Ale proby mieszania przy zasadach (podwojenie wartosci, zmniejszenie Wt o polowe w walce itd - przerabialem te i kilka innych) niewiele zmieniaja - jak ktos chce, to najlatwiej przyjac, ze od obrazen odejmuje sie tylko polowe Wt, co jednak szybko moze sie skonczycz total party kill ;), podwajanie daje z kolei za duza odpornosc. Ja odpuscilem zmiany po testach i okazalo sie, ze wszystko dziala bez kombinowania.

Strzalki, noze do rzucania zadaja obrazenia z sila rzucajacego + k6. Gigant ma sile 7, ale muru strzalka nie rozbije. Powod? s. 76 i 77 podstawki - przebijanie sie przez sciany: cegla, kamien itp wymagaja mlotow, kilofow, sprzetu oblezniczego. To raz. Dwa, zasady stanowia o rozstrzyganiu, ale nalezy je czytac ze zrozumieniem - strzalka ma za mala powierzchnie zeby rozwalic mur. Choc w fantasy (WFRP to fantasy) nie zdziwilbym sie, gdyby gigant miotnal odpowiednio twardym pociskiem i wybil dziure albo przywalil piescia. Giganci od tego sa.

Serio, przeczytaj podrecznik, zamiast opierac sie na falszywych memach. :)
08-10-2011 11:25

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.