» Recenzje » Anioły muszą odejść - Konrad T. Lewandowski

Anioły muszą odejść - Konrad T. Lewandowski

Anioły muszą odejść - Konrad T. Lewandowski
Londyn dostał od bożka fantastyki zdecydowanie za dużo dobrych książek (najpierw doskonałe Nigdziebądź Gaimana, potem chociażby LonNiedyn Mieville’a), Warszawa – za mało. Czy otrzyma je w powieści Anioły muszą odejść, zapowiadanej jako polska odpowiedź na dzieło ze zdecydowanie najwyższej półki: Mistrza i Małgorzatę Michaiła Bułhakowa?

Zbliża się kolejny przerażający moment w dziejach Warszawy. Klątwa, która wisi nad miastem od prawie pięciuset lat, sprawia, że na jego ulicach pojawiają się demony. Jedyną nadzieją jest połączenie wyjątkowej pary mającej kontynuować tradycję Warsa i Sawy, obrońców stolicy. Ich spotkanie umożliwić mają anioły. Absurdalny humor Naczelnego, jak mówi o Bogu narrator, sprawia, że posłańcy niebiescy są wyjątkowo dalecy od obrazu, który utrwalił się w ludzkiej kulturze; Warszawę ocalić próbują szesnastowieczny husarz, współczesny ateista, pracownik szczebla wojewódzkiego z czasów Gomułki i młoda męczennica o niewyparzonym języku.

Anioły muszą odejść to powieść, którą czyta się błyskawicznie. Szybko rozwijająca się fabuła, mnóstwo nagłych zwrotów akcji i częste zmiany narratorów sprawiają, że tekst ma ogromną siłę przyciągania i po prostu nie sposób się przy nim nudzić. Olbrzymi wpływ na to ma doskonały prolog: zagubienie czytelnika, rzuconego przez autora w środek husarskiej szarży, w połączeniu z mroczną, poruszającą atmosferą powodują wybuch głodu dobrej literatury. Potem jest jeszcze lepiej: najpierw na chwilę uspokaja odbiorcę wyjątkowo powolne wprowadzenie leniwego narratora, ale pisarz przygotowuje kolejne uderzenie w postaci przerażającej interpretacji objawień na Siekierkach. Kiedy zaś zahaczająca o religijny horror opowieść o demonach łączy się z absurdalnie lekkim obrazem życia po śmierci (anioł ateista, który reedukuje dzieci nieświadome własnego zgonu? Tylko w Anioły muszą odejść) czyni z pierwszych rozdziałów powieści Lewandowskiego zapowiedź prawdziwej literackiej uczty i każe wierzyć, że czytelnik będzie miał do czynienia z tekstem naprawdę nietuzinkowym.

Niestety, ten czar pryska wraz z rozwojem fabuły. Najpierw znika gdzieś ekscytująca obrazoburczość – kiedy demony związane z fałszywymi maryjnymi objawieniami przybierają one "fizyczną" formę, stają się zwyczajnymi potworami, z którymi ścierają się anioły. To bodaj największa różnica między początkiem powieści a jej rozwinięciem – nagle ledwo poznane zło zmienia się w groźne, ale nie mające nic wspólnego ze strachem niebezpieczeństwo. To wpływa właściwie na całą historię: zakon szalonych redemptorystów, który przerażał, zostaje zastąpiony przez natchnionych kiboli i nadgorliwe słuchaczki Radia Maryja, a głównym zajęciem narratora staje się piętnowanie fałszywej wiary, dewocji, hipokryzji. Śmiech, wcześniej wywoływany chociażby przez Anioła Dobrej Rady znanego jako Leniwiec czy towarzysza Zaleszczuka Sławomira, w drugiej części powieści ma być powodowany prymitywnym humorem spod znaku bohaterki-idiotki czy zagrożenia życia przez odpryski nieczystości w oku. Fragmenty, w których narrator wyśmiewa współczesne polskie stereotypy, mogłyby stanowić mocną stronę powieści, gdyby nagle nie stawały się motorem napędowym fabuły. Podobnie sprawa ma się z teologicznymi dygresjami – byłyby interesujące, ale w pewnym momencie zaczynają dominować nad fabułą. Wszystko to wygląda tak, jakby Lewandowski w środku powieści przestał wierzyć, że wizja walki dobra ze złem z pogranicza horroru i groteski ma sens.

Nie znaczy to oczywiście, że w rozwinięciu Anioły muszą odejść nie ma niczego, co warte byłoby uwagi. Choć próba budowania groteski na fundamentach religijnego horroru i jednoczesnego wyszydzenia współczesnej dewocji wydaje się nietrafioną ideą, to trzeba przyznać, że fragmenty poświęcone przeszłym dziejom stolicy są wyjątkowo nastrojowe. Sceny palenia przyszłych demonów, publicznej egzekucji czy walk powstania warszawskiego naprawdę poruszają i budują klimat, który mógłby uczynić z tekstu Lewandowskiego utwór najwyższej klasy.

Niestety, książka Anioły muszą odejść nie stanie się zapowiadaną polską odpowiedzią na Mistrza i Małgorzatę. Trudno oczekiwać nawet, że powieść ta mogłaby stanąć obok innych ważnych tekstów oddających hołd wielkim miastom, jak chociażby Nigdziebądź Neila Gaimana. Zbyt dużo tutaj wyśmiewania i szyderstwa, za mało konsekwencji i zdrowej parodii. Tylko dla największych fanów polskiej fantastyki miejskiej.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
6.0
Ocena recenzenta
5
Ocena użytkowników
Średnia z 1 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 1
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Anioły muszą odejść
Autor: Konrad T. Lewandowski
Wydawca: G+J
Miejsce wydania: Warszawa
Data wydania: 20 kwietnia 2011
Liczba stron: 480



Czytaj również

Ksin na Bagnach Czasu
Potwór u władzy
- recenzja
Ksin koczownik
W stepie szerokim...
- recenzja
Różanooka
W zastępstwie Ksina
- recenzja
Różanooka
Strzyga in love...
- recenzja
Ksin sobowtór
Kot po raz trzeci
- recenzja
Czas Egzorcystów
Ciężka Próba Wiary
- recenzja

Komentarze


Scobin
   
Ocena:
0
"Zdanie lub równoważnik zdania" to wypowiedź. "Wypowiedzenie" to termin prawny. W tym słowniku internetowym musi być błąd redakcyjny - nie ta definicja przy danym haśle.

Nie. "Wypowiedzenie" to wyraz, który ma wykorzystane przeze mnie znaczenie zarówno w polszczyźnie ogólnej, jak i w gramatyce opisowej języka polskiego. Można to łatwo sprawdzić w wielu źródłach (w słownikach, w podręcznikach, u znajomego filologa).

To wszystko, jeśli chodzi o moją aktywność w komentarzach w tym miejscu (przestałem już czytać ostatnie wypowiedzi i wyłączyłem śledzenie komentarzy, w razie czego można się ze mną oczywiście skontaktować prywatnie). Żałuję, że nie było okazji, aby w innej atmosferze porozmawiać z Autorem o recenzji – miałem okazję czytać jeden z jego tekstów filozoficznych (w ostatnim "Czasie Fantastyki") i była to ciekawa, przyjemna oraz pouczająca lektura.

Życzę wszystkim dobrej nocy!
05-12-2011 21:18
~Autor

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Obiektywizm zobowiązuje, ale własnym oczom nie wierzę!
http://pl.wikipedia.org/wiki/Wypow iedzenie
Być może jest to termin językoznawczy, wymyślony przez jakiegoś profesora, ale zbyt mnie on razi sztucznością abym użył go jako pisarz w innym znaczeniu niż "wypowiedzenie zaklęcia".
Jeżeli takie koszmarki językowe nie są już błędami, to pora umierać!
Przepraszać nie będę, bo psucia polszczyzny nie popieram, a inne wskazane wyżej wpadki redaktorskie jeszcze za kompromitację obstoją.
05-12-2011 21:53
M.S.
   
Ocena:
0
Repek, a nie niby dlaczego? Niech się ludzie uczą. To jedyny sens istnienia funkcji komentowania na tym serwisie.
05-12-2011 22:48
Repek
   
Ocena:
0
@MS
Istnieją również inne "sensy istnienia komentowania w tym serwisie". Obrażanie się wzajemne userów nie jest na szczycie listy.
06-12-2011 00:14
M.S.
   
Ocena:
0
Dorośli ludzie mają prawo się nawzajem obrażać.
06-12-2011 00:22
~Autor

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+1
Jedni udają że piszą, drudzy udają że czytają. Epidemię analfabetyzmu funkcjonalnego, czynnego i biernego należało wreszcie napiętnować. Nie może być całkiem miło, kiedy o coś ważnego chodzi, czyli o to że słowa mają znaczenie! Mają przekazywać myśli i treść, a nie mętne pseudoznaczenia.

Jedyne czego mi szkoda, to że nie potraficie dyskutować o książce, tylko obgadywać autora. Tymczasem ta powieść jest dużo fajniejsza ode mnie.
06-12-2011 07:21
Repek
   
Ocena:
+1
@MS
Nie tutaj. Zakończmy OT.

06-12-2011 14:35
~Autor

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Mniejsza, że to o Aniołach, tak wygląda recenzja napisana zwięźle i z sensem, do której nie mógłbym się przyczepić:
http://robertostaszewski.bloog.pl/ id,330462627,title,Konrad-T-Lewandowski-Anioly-musza-odejsc,index.html#komentarze

A tak recenzja pozytywna i głupia, której autorkę potraktowałem tak samo jak Szczyżańskiego, aż przyszła na skargę do wydawnictwa... (uwaga, masywne SPOJLERY!):
http://today1.blog.onet.pl/146-Konrad-T-Lewandowski-Aniol,2,ID430735148,n

To natomiast jest recenzja pozytywna, która ucieszyła mnie najbardziej ze względu na szczerość i lapidarność:
http://lubimyczytac.pl/ksiazka/943 86/anioly-musza-odejsc/opinia/3569387#opinia3569387

Krótko mówiąc, drodzy Polterowcy, pisanie recenzji nie jest sztuką łatwą ani małą.
06-12-2011 18:01
~Autor

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+1
"wyjątkowo powolne wprowadzenie leniwego narratora"
- zgłaszam wniosek formalny aby to był tytuł tego flejma. A magistranci polonistyki o specjalności dowcip zeszytów szkolnych niech ten cytat wydrukują i powieszą sobie nad łóżkiem...
06-12-2011 21:18
Scobin
   
Ocena:
+3
Po namyśle zdecydowałem się jednak przeczytać wszystkie pozostałe komentarze, aby skorzystać z okazji do poprawy warsztatu. Cieszę się, że wypowiedzi te są – zasadniczo – merytoryczne, choć zgodnie z zapowiedzią nie będę zabierał już głosu w dyskusji.

Tę część uwag, do której mogę się odnieść jako redaktor, podsumuję krótko, przyznając, że popełniłem dość istotne błędy podczas redagowania tej recenzji. Niezależnie od tego, jak postrzegam formę niektórych wypowiedzi Autora, dziękuję za cenne wskazanie pomyłek i niedopatrzeń. Wyciąg z komentarzy przekazałem autorowi recenzji.

I to chyba będzie z mojej strony kropka nad "i".

Ponownie łączę pozdrowienia!
Stanisław Krawczyk
08-12-2011 01:34
M.S.
   
Ocena:
0
Było ciężko, ale chyba dobrnęliśmy do brzegu.
08-12-2011 13:51
~Andrzej Pilipiuk

Użytkownik niezarejestrowany
    hmm...
Ocena:
0
autor powielił zalety, wady i niekiedy wątki poprzednich swoich utworów.

Protestanckie obsesje sypane hojnie jak łopatą zniechęcą prostych moherów a tych którzy liznęli coś więcej zdrowo uhecują.

Należy pochwalić też wysoce jajcarskie zestawienie utworu z "Mistrzem i Małgorzatą" - sam przez chwilę sądziłem że to na poważnie.
23-12-2011 23:45
~Autor

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Mohery, które "liznęły coś więcej" automatycznie przestają być moherami.
Niektórych zaś "zdrowo uhecować" potrafi kawałek sera....
28-12-2011 17:11
~Autor

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Zresztą prędzej doceni moher niż konkurencja:
http://www.warszawskagazeta.pl/kul tura/39-kultura/726-lubomir-baker-poleca
30-12-2011 14:57
~Autor

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
"Anioły muszą odejść" zajęły trzecie miejsce w rankingu na najlepszą powieść roku 2011 miesięcznika "Gentlemen".
Czy teraz doczekam się poważnego potraktowania i recenzji z prawdziwego zdarzenia na Poltergeiście?
14-02-2012 15:57
Senthe
   
Ocena:
0
Niech to, nawet nie da się wyłączyć śledzenia komentarzy.

EDIT (komć poniżej):
Autor chyba naprawdę lubi pogadać z samym sobą...
14-02-2012 16:41
~Autor

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Po co zabierasz głos, jak nie masz nic do powiedzenia?
20-02-2012 19:49
~Autor

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
@ "działanie klątwy wydaje się już nie tylko zgrabnym pomysłem fabularnym, ale po prostu faktem"
http://www.empik.com/anioly-musza-odejsc-lewandowski-konrad-t,prod60753692,ksiazka-p#s5
22-03-2012 08:25
~Autor

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Pojawiły się zarzuty, że zamieściłem manipulację na tylnej okładce Aniołów, stwierdzając że zdaniem ks. Bartnika upadek powstania warszawskiego był osobistą zemstą Matki Boskiej za niedostatek czci.

Oto kluczowe cytaty (źródło "Nasz Dziennik" 14-15 sierpnia 2008, wywiad z ks. Bartnikiem) :

"Maryja ostrzegała, że jeśli warszawianie nie zaczną respektować Praw Bożych, tj. Dekalogu, jeśli się nie nawrócą, to ich miasto spotka los Niniwy"
(KTL: Czy dostrzegasz absurd żądania nawracania się w roku 1943? To ostrzeżenie to groźba, na dodatek związana z nierealnym do spełnienia warunkiem, ze względu na niewolę wynikającą z okupacji.)

"Stolica Polski była przed wojną siedliskiem rozpusty i dopuszczała się największej liczby aborcji w Europie."
(KTL: A Paryż?)

"Wybuch Powstania Warszawskiego w 1944 roku nastąpił po 15 miesiącach od pierwszego Objawienia się Bogurodzicy w warszawskiej osadzie Siekierki. Powstańcy ruszyli naprzeciw potędze militarnej Niemców z gorącym sercem i z butelkami wypełnionymi benzyną, ale... Patronki Warszawy nie zaproszono do współpracy!"

"Maryja na Siekierkach powiedziała: Jeśli wy jesteście ze mną, to i Ja jestem z wami i nic się Wam nie stanie!"

"Gdyby orędzia Maryi przekazywane na Siekierkach zostały przyjęte i zainicjowano by powszechne, ogólnonarodowe modlitwy w intencji pokoju (jak to było w 1920 roku), a warszawianie zreflektowali się i zmienili swoje życie, sądzę, że powstanie zakończyłoby się zwycięstwem nad Niemcami i Warszawa by ocalała! Tak by się z pewnością stało, bo celem misji Maryi było uratowanie Warszawy!"
(KTL: jak mieli zmienić swoje życie zniewoleni mieszkańcy okupowanej stolicy w roku zagady getta i odkrycia grobów katyńskich?)

"Oczywiście, powstańcy indywidualnie zawierzali się Maryi, modlili na różańcu, przyjmowali sakramenty (...) lecz oficjalnego, podobnego jak za Marszałka Piłsudskiego zawierzenia działań zbrojnych Bogu i Jego Matce nie było! Dlatego trudno się dziwić, że w sierpniu 1944 roku, w dniu święta Wniebowzięcia Najświętszej Maryi, nie pokonano i nie przepędzono Niemców ze stolicy! Powstanie poniosło druzgoczącą klęskę, a Warszawa została w odwecie spalona i totalnie zrujnowana, wręcz starta z powierzchni ziemi. Pół miliona warszawian straciło życie, tylu, ile przed wojną zostało pomordowanych dzieci poczętych."
(KTL: a aborcje sprzed pierwszej wojny światowej się nie liczą? A "fabrykantki aniołków", czyli masowa aborcja postnatalna w XIX wieku i wcześniej?)

"Obietnica Maryi nie jest czczą obietnicą: jeśli wy jesteście ze mną, to Ja jestem z wami i nic się wam nie stanie!"
(KTL: to jest groźba!)

Analiza Przewodasa:
Zacznę od ostatniego cytatu. Skoro: "jeśli wy jesteście ze mną, to Ja jestem z wami ", to logiczne jest moje wnioskowanie, że skoro stało się nieszczęście to "wy nie byliście ze mną, więc ja nie byłam z wami" - dlatego Warszawa została zburzona.

Bartnik mówi wyraźnie: "celem misji Maryi było uratowanie Warszawy!", ale "Patronki Warszawy nie zaproszono do współpracy!" - zatem logiczne jest moje wnioskowanie, że zdaniem ks. Bartnika: Maryja zamierzała pomóc, ale zmieniła zdanie i zgodziła się z tym aby kara spadła na miasto.

Zatem stwierdzenie z tylnej okładki, że powstanie upadło przez niedostatek czci dla Maryi, jest faktem. Teraz pytanie czy była to "osobista zemsta" Maryi?

Kluczowa kwestia: Maryja jest osobą! Nie bierną maszyną ani komputerem, do którego trzeba wprowadzić odpowiedni kod (litanię, nowennę itp.) aby procedura bezpieczeństwa została uruchomiona. Zatem logicznie wnioskując z wypowiedzi ks. Barnika: Maryja, była osobą, która chciała i mogła zapobiec nieszczęściu, ale zmieniła zdanie. I to z bardzo niskich pobudek, bo "oficjalnego zawierzenia nie było" i to spowodowało tak wielką tragedię! Jako bóstwo Maryja znała przyszłość i podjęła decyzję o realizacji tej przyszłości (odmówiła miłosierdzia), ewidentnie kierując osobistą urazą, a więc uprawnione jest nazwanie tego osobistym odwetem lub osobistą zemstą. I to jest zachowanie godne demona!
Przypominam, że KK nie potwierdził oficjalnie objawienia siekierkowskiego. (Z kolei pozytywnie wspominane w wywiadzie Medjugorie jest oficjalnie kwestionowane jako objawienie demoniczne.) Moje stanowisko jest więc generalnie zgodne ze stanowiskiem KK. Ks. Bartnik jest co najmniej sekciarzem.

Zatem ja na tylnej okładce sposób logiczny i zwięzły zrelacjonowałem faktyczny pogląd ks. Bartnika. Natomiast uczciwie nie użyłem cudzysłowu, ponieważ nie był to cytat expresis verbis. I mam uzasadniony powód uważać, że ten człowiek bredzi pod wpływem opętania i objawień demonicznych!

Jeżeli ktoś chce się sądzić to proszę!
Pozdrawiam
Konrad T. Lewandowski
07-04-2012 08:51
~Autor

Użytkownik niezarejestrowany

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.