» Sesja » Motywy » Hej, czy to Matrix?

Hej, czy to Matrix?


wersja do druku

czyli gra w zepsutą grę

Redakcja: Karolina 'Viriel' Bujnowska-Brzezińska

Hej, czy to Matrix?
To dosyć radykalny pomysł. Może stanowić przerwę w dłuższej kampanii, przygodę - odskocznię, której następstwa nie będą brane pod uwagę w kolejnych scenariuszach, albo wręcz przeciwnie – może być początkiem wielkiej, epickiej i heroicznej kampanii z drużyną w roli głównej.

Przygoda zaczyna się dziwnie, a wszystko wygląda, jakby Mistrz Gry powielał scenariusz prowadzony ostatnio. Gracze zgłaszają wątpliwości, a MG przyznaje, że to nie błąd, a na dodatek takie same dziwne odczucia mają… ich Bohaterowie. Jakby to wszystko już się ostatnio wydarzyło… Potem robi się jeszcze dziwniej. Zabici przeciwnicy wracają do życia (i nie można tego wytłumaczyć efektami nekromancji), niektórzy BNi w nieskończoność powtarzają swe kwestie, jakby wpadli w jakąś pętlę czasową, noc nie nadchodzi, a słońce wciąż wisi w tym samym punkcie. Przedmioty trochę za wolno spadają w dół, jakby grawitacja szwankowała. Wino w kubku nie kończy się, mimo picia z niego przez wiele godzin.

Za to wszystko chyba odpowiada Archaon, o którego ponownym nadejściu zaczynają nagle wszyscy trąbić… Na niebie pojawiają się smoki, a jeden z BG zmienia niespodziewanie… rasę. Długa broda albo spiczaste uszy mogą być denerwujące… Mistrz Gry szaleje z wyobraźnią, robi wszystko, co przyjdzie mu do głowy: przerzuca drużynę z miejsca na miejsce, zmienia położenie lokacji, Gracze zaczynają się irytować. Ciekawe, co robią ich Bohaterowie?

W momencie, kiedy wszyscy zaczynają mieć dość, na scenę wkracza człowiek, który zaczyna tłumaczyć drużynie (a przy tym Graczom) całą sytuację. Zaraz po tym, jak trafi każdego Bohatera z dziwnej, małej samopowtarzalnej kuszy. Trafienia nie bolą, bełty musiały być umoczone w jakimś narkotyku, -cały świat robi się czarno – biały, ale po chwili wraca do „porządku”. Człowiek zaczyna mówić; używa niezwykłych słów, które, o dziwo, Bohaterowie rozumieją. Mówi zarówno do BG, jak do Graczy.

Twierdzi, że podobnie jak postacie, jest wybrańcem walczącym z Chaosem, który już niedługo, za kilkanaście dni (!), nieodwracalnie unicestwi cały świat i wszystkich jego mieszkańców. Chaos nie powinien się zaistnieć, mutanci i zwierzoludzie nie powinni powstać, to błąd programu, choroba, która niszczy rzeczywistość. Na dodatek przez tę usterkę wszyscy uczestnicy „zatracili się w swoich postaciach”, zapomnieli o prawdziwej tożsamości – tak jak Bohaterowie. Ich wspomnienia z dzieciństwa są fragmentaryczne i sztuczne, zaszczepione. Można tego dowieść, wypytując Bohaterów o przeszłość, indagując ich. Nie odpowiedzą bez namysłu na wszystkie, zdawało by się banalne pytania. To właśnie dowód na sztuczność wspomnień.

Dziwny człowiek przekonuje BG, że tak naprawdę są oni kimś innym niż im się wydaje - ludźmi mogącymi wszystko naprawić, ostatnią nadzieją tysięcy uwięzionych w programie, nieświadomych swego położenia „uczestników”. Mają specjalne moce, są kimś wyjątkowym. Dzięki czemuś, co nazywa się Punktami Przeznaczenia, Bohaterowie mogą uniknąć śmierci (jeśli kiedyś były wykorzystane przez któregoś BG, MG może przypomnieć w tym momencie tamte wydarzenia i zaszczepić wątpliwość: „sądzisz, że to była kwestia szczęścia?”), a odblokowane wspomnienia na pewno pomogą im wykonać zadanie. Na czym ono polega? To zależy od Mistrza Gry. Wyzwanie powinno być epickie i heroiczne. Może trzeba dotrzeć do Bramy Chaosu na północy, a może trzeba dostać się na Morrslieba podniebną łodzią Przedwiecznych, którą trzeba najpierw znaleźć gdzieś w nieprzebytych dżunglach Lustrii? Człowiek wyznaczający drużynie zadanie może wręczyć BG jakiś przedmiot magiczny – wizualizację panaceum na wirusa. Przedmiot trzeba będzie gdzieś bardzo daleko i bardzo szybko dostarczyć, po drodze pokonując mnóstwo niebezpieczeństw.

Fragment sesji, kiedy wszystko się wyjaśnia, bardziej będzie przypominał rozmowę Mistrza Gry z Graczami, niż dialog BNa z Bohaterami. Pojawi się dodatkowy metapoziom, w którym, jak się okaże, Gracze mają jeszcze jedną rolę - pracowników w wirtualnym megaprogramie, w bliżej nieokreślonej przyszłości naszej rzeczywistości (albo, jeśli ktoś chciałby bardziej powiązać realia – w rzeczywistości Warhammera 40.000, co wymagałoby drobnej modyfikacji niniejszego pomysłu na scenariusz).

Zastępując coraz bardziej wiedzę Bohaterów swoją własną, Gracze w końcu zorientują się, że Stary Świat jest w tej przygodzie jakąś wersją rzeczywistości wirtualnej, zepsutej futurystycznej gry fantasy, której uczestnicy, na skutek wirusa działającego w programie, zapomnieli o swojej prawdziwej tożsamości, zatracili się w fikcyjnych, przyjętych kiedyś rolach. Cała gra ulega degeneracji, groźnej dysfunkcji, która w pierwszym etapie przejawia się w postaci Chaosu i jego tworów. Kolejna faza charakteryzuje się zjawiskami, których Bohaterowie doświadczyli ostatnio. Postępujący błąd w programie jest nader niebezpieczny dla uwięzionych świadomości uczestników – może spowodować ich śmierć, w najlepszym razie katatonię. Z "zewnątrz" nie ma możliwości bezpiecznego odłączenia uczestników, wyciągnięcia ich ze świata gry. Trzeba to zrobić "od środka". Zadanie to wzięli na siebie odpowiednio przeszkoleni ludzie (wcieleni w specjalne role), podzieleni na zespoły operacyjne, jednak większość z nich zawiodła albo na skutek wirusa zapomniała o misji.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę



Czytaj również

Komentarze


Asmodeo
   
Ocena:
0
Co do tego co napisałem. Po powrocie rzeczywistości nie ma więcej super mocy. Może WH się do tego nie nadaje, ale jak mówiłem nie jestem jego fanem. A takie rozwiązanie jest fajne, gdy gracze są już zbyt długo poniewierani chcemy im pokazać, że coś znaczą.
09-05-2010 15:07
Bysior
    @Slaan
Ocena:
0
To, ze wpływali na kontynenty i ewolucję elfów, krasnoludów i niziołków to fakt, ale dzięki temu to jest SŚ, a nie XVI-wieczna Europa :P
Poza tym nigdzie nie ma jest napisane jak powstali np. ludzie. Więc można zakładać działanie ewolucji
To, że jest to eksperyment Slaanów to jest tylko i wyłącznie Twoje zdanie.

"Masz świadomośc, ze to niemożliwe?"
Dlaczego? Zauważ, że nic nie mówię tu o historii. Czerpanie z prawdziwych nazw, zdarzeń jest wg. mie jak najbardziej na miejscu i ułatwia wyszukiwanie dodatkowych informacji o świecie w źródłach.
Świat Warhammera jest na tyle bogato opisany, że nie potrzeba czerpać fabuły z klasyków kina i pióra. Poza tym to w pewien sposób pójście na łatwiznę. Wolę świeże pomysły.
09-05-2010 16:38
8536

Użytkownik niezarejestrowany
    @Bysior
Ocena:
0
Nie chce sie klocic, wyrazilem tylko swoje zdanie na Twoje oburzenie, ze fakt przeczytania tekstu Maestra zepsuje Ci wczuwanie sie w swiat Warhammera. Czy korzystanie z internetu nie przeszkadza? Jezeli tak - to jak przeczytales ten tekst bez psucia sobie przedtem klimatu, jezeli nie - to dlaczego krytykujesz Maestra za popsucie Ci zabawy z gry w WHFRP?

Ja tylko wyrazam zdziwienie. Tak samo, a moze mniej oceniajace niz "ale wtopa! Negacja bóstw, negacja wartości wyznawanych rzez graczy...to nie jest przygoda, to zmiana settingu.
Oficjalnie wnoszę o usunięcie tego badziewa, myślałem że polter będzie profesjonalnym portalem, gdzie pomysł na przygodę musi być przemyślany dłużej niż 3 minuty.
I ten tytuł "Hej, czy to Matrix?
czyli gra w zepsutą grę" no po prosu rotfl.
Fakt, że będzie mi ten tekst siedział w głowie i psuł wczucie w świat młotka, powoduje że żałuję iż go przeczytałem."
09-05-2010 16:52
27532

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+1
"Dzisiaj akurat prowadzę i tak, wczuwam się do sesji słuchając od rana Arcany czy inszych klimatycznych muzów, czytam komiksy z wh, przeglądam wydane książki z Black Library i staram się zacząć myśleć jak moja postać(jeśli gram), lub też czuć wokół siebie klimat Starego Świata. Nie krytykuj proszę innego podejścia do erpegowania niż Twoje."

A jednak RPG ma coś z sekciarstwa.
09-05-2010 17:09
~

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+2
Powiedzial Aureus, student.
09-05-2010 17:12
Bysior
    @Hajdamaka
Ocena:
+1
Bo naprawdę trudno mi było wyrzucić z głowy wizję opowiadania Maestra, dlatego.
A skoro można komentować ten artykuł, to raczej zawarcie oceny w komentarzu nie jest niczym nadzwyczajnym. Ocenianie oceny, a tym bardziej czyjegoś sposobu gry, no cóż..

@Aureus
Z tego co mnie nauczali o sektach na uczelni, to chciałbym, aby sekty wyglądały jak sesje w młotka :)
Poza tym Twój komentarz można sparafrazować: "Pfff. Dziwak". Cóż, taki mam sposób gry.
09-05-2010 18:10
8536

Użytkownik niezarejestrowany
    @Bysior
Ocena:
+2
Luz, ja np. przebieram sie do sesji ;) Nie ma nic zlego w tym co robisz. Nie spodobal mi sie tylko ton w jakim piszesz o tekscie Maestra. Wszystko mozna wyrazic inaczej, nie popadajac w skrajnosci - a wg. mnie to zrobiles: wysmiales czyjs tekst po czym walnales kfiatek rodem z psychiatryka (zeby nie bylo - uwielbiam psychiatryki).
09-05-2010 18:23
Scobin
   
Ocena:
+8
Nie wchodząc w dokładną ocenę tekstu – nie chciałbym, aby mój MG poprowadził mi coś takiego bez wcześniejszego uzgodnienia. Myślę, że podobnie będzie w większości drużyn: zmiana konwencji jest tak drastyczna, iż ryzyko kompletnie nieudanej sesji skacze pod sufit.

Wydaje mi się, że poprowadzenie przygody w takim tonie wymagałoby albo wcześniejszego uzgodnienia z graczami (trzeba wtedy rozstrzygnąć problem "co z efektem zaskoczenia?"), albo takiej drużyny, która bardzo lubi być zaskakiwana i nie ma nic przeciwko odwracaniu konwencji o 180 stopni. Natomiast nie jestem pewien, czy znam taką drużynę. :)
09-05-2010 19:37
Kroshgar
    hm
Ocena:
+2
Niniejszy artykuł nie powinien moim skromnym zdaniem lądować w dziale WFRP - po pierwsze, jego jakość (chaotyczna narracja, przeskakiwanie od jednego pomysłu do następnego, niedbalstwo w opisywaniu koncepcji, wszystko to sugeruje że autorowi zwyczajnie nie chciało się w tekst włożyć pracy) pozostawia wiele do życzenia. Po drugie, sam pomysł nie jest zakorzeniony w uniwersum SŚ, nie wzbogaca go w żaden sposób ( chyba że na to miano miałoby zasługiwać wpychanie do przygody konwencji, która nijak się ma do settingu), po trzecie - wieje tu sztampą (tajemniczy nieznajomi, nie do końca uzasadnione czyny których konsekwencje mają skalę globalną ).

Po czwarte, jest to nieudolne wykorzystanie pomysłu, który w innym sosie smakował bardzo dobrze. A tutaj - odgrzewany kotlet.

09-05-2010 19:38
Cubuk
   
Ocena:
0
Scobin - dokładnie. Ja akurat mam ten komfort, że moi gracze są bardzo liberalni, więc nie sprawialiby większych problemów.

Poza tym, warto poinformować wcześniej graczy - będą się działy dziwne rzeczy, przygotujcie się na coś awangardowego.
09-05-2010 19:43
Scobin
    Cubuk
Ocena:
+2
warto poinformować

A nawet zapytać. :)
09-05-2010 21:02
Savarian
   
Ocena:
0
Grałem kiedyś w podobny patent właśnie w WFRP. Mieliśmy dość wykoksane postacie i powoli zaczynały nudzić zarówno nas jak i MG. Ponadto MG miał pomysł na zupełnie inną kampanię (swoją drogą bardzo fajną) i wpadł na taki właśnie pomysł zakończenia egzystencji naszych postaci.
Koniec końców, po sytuacjach podobnych do opisanych w tekście, trafiliśmy na statek Slanów gdzie wyjaśniło się, iż życie graczy to tylko projekcja podłączonych do "rzeczywistości wirtualnej" ludzi, którzy w tym statku są podłączeni do kabelków.
Mieliśmy wybór, albo żyć w tym "matrixie" i grać dalej postaciami, albo "wyciągnąć wtyczkę" i zakończyć żywot, a zarazem kłamstwo, w który trwały BG.
Oczywiście wybraliśmy opcję nr 2, a od kolejnej przygody zaczęliśmy wesołe kompletowanie pierwszych profesek.

Dlatego dziwie się temu śmiesznemu oburzeniu. Pomysł jest jak każdy inny. Radykalny jak najbardziej, ale o tym informuje pierwsze zdanie tekstu.
10-05-2010 08:07
Scobin
    @Savarian
Ocena:
+1
Widocznie jesteście jedną z tych drużyn, których ja nie znam. :)
10-05-2010 10:46
~

Użytkownik niezarejestrowany
    A może D&D?
Ocena:
0
Tam ten motyw pasuje znakomicie. Kto chce, zastosuje - nawet w Młocie. Kto nie chce, nie zastosuje.

Ktoś wyciągnie wnioski, ktoś skorzysta z części pomysłów, ktoś sobie coś rpzypomni,albo co tam jeszcze.
Ot, i cała filozofia...?

Coś wam przeszkadza w istnieniu tego tekstu?

A bysiora, to ja bym hospitalizował...
10-05-2010 12:01
Scobin
   
Ocena:
+1
Coś wam przeszkadza w istnieniu tego tekstu?

Nie chodzi o samo istnienie (przynajmniej mnie), tylko o względnie duże ryzyko, że tekst zostanie wykorzystany w taki sposób, który zepsuje ludziom zabawę.

Wskazanie takiego niebezpieczeństwa w komentarzach pomaga – moim zdaniem – w zauważeniu różnych słabych i mocnych stron tego pomysłu.
10-05-2010 12:09
Khil
   
Ocena:
0
Boziu, nie wiem skąd tyle kontrowersji. Pomysł bardzo dziwny i do poprowadzenia chyba tylko po uzgodnieniu, że wywrócenie świata do góry nogami nie przeszkadza teraz graczom i MG, ale dlaczego zaraz zły?

Sam czegoś takiego bym nie zrobił, bo to nie w klimat Warhamca. Ale doceniam wyobraźnię autora ;)
10-05-2010 12:55
Maestro
   
Ocena:
+1
Scobin, może błędnie zakładam (zawsze), że teksty prezentowane w motywach dla MG to propozycje a nie jakiś dyktat, zaś czytają je ludzie nie będący matołkami, tylko Mistrzami Gry współodpowiadającymi za dobrą zabawę swoich graczy. To oni decydują.

Motyw może być wyświechtany, mało oryginalny, źle lub zbyt pobierznie przedstawiony, niezrozumiały, mało atrakcyjny. Takie zarzuty rozumiem.

W żaden sposób nie mogę jednak pojąć jakie "zagrożenie" dla graczy może stwarzać przedstawiony pomysł. Purystycznych podejść do systemu Warhammer podobnie nie rozumiem. Hmm, chyba zbyt lekko traktuję tą rozrywkę. Trzeba bardziej uważać co się pisze, a lapidarne wzmianki o "radkaliźmie" powtarzać kilkakrotnie wersalikami.

Żeby było jasne, jestem bardzo zdziwiony, a nie urażony. Jak się coś pisze, to trzeba się liczyć z krytyką, o odzew przecież takze chodzi. Niestety, części krytyki nie mogę pojąć, wybaczcie.

Mnie osobiście właśnie Warhammer ze swoim Chaosem wyjątkowo pasuje do pomysłu wirtualnego świata rozrywki zaatakowanego przez specyficzny rodzaj wirusa. Przygoda z tym motywem była "testowana" na dwóch różnych drużynach. Nie pytałem ich o zgodę na niespodziankę. Nigdy tego nie robię. W obu przypadkach albo sesja się bardzo podobała, albo gracze wyśmienicie kłamali... To oczywiście żaden argument, drużyny są różne. Dopiero przy takich okazajch widzę, jak bardzo.

Dzięki za wszystki komentarze, do następnej publikacji!
10-05-2010 13:16
Savarian
   
Ocena:
0
@Scobin
"Wskazanie takiego niebezpieczeństwa w komentarzach pomaga – moim zdaniem – w zauważeniu różnych słabych i mocnych stron tego pomysłu."

Jak najbardziej się z Tobą zgadzam.

Lecz "postulowanie" o usunięcie tekstu, pisanie, że publikacja go czyni Poltera nieprofesjonalnym oraz sugerowanie, że jego treść niszczy komuś obraz świata to żal.pl.

Popieram w tej kwestii hospitalizacyjny pomysł tyldy...
10-05-2010 13:19
Scobin
   
Ocena:
+1
@Maestro

(...) chyba zbyt lekko traktuję tą rozrywkę. Trzeba bardziej uważać co się pisze.

Zgadzam się w stu procentach – nigdy nie wiesz, kto przeczyta Twój tekst, więc przy co bardziej ryzykownych pomysłach lepiej zachować dodatkową ostrożność. Być może jesteśmy już tak przyzwyczajeni do rozpatrywania każdego pomysłu pod kątem "Na ile spodoba się to moim graczom?", że czasem zapominamy, że nie wszyscy tak mają? Niekoniecznie z powodu matołectwa, ale też np. braku doświadczenia, zbyt silnego zafascynowania pomysłem etc.

Może to jest również przyczyna, dla której np. trzewik nie zawarł takich uwag w "Jesiennej Gawędzie"? Nie podejrzewam go o ciągoty do gnębienia graczy na sesjach, natomiast myślę, że części czytelników (z rozmaitych powodów) tego typu ostrzeżenia by się przydały. To chyba podobna sytuacja co teraz.

Przy okazji fajnie, że znowu wyszło w praktyce, jak bardzo różnią się erpegowcy: jedni takie pomysły przyjmują, inni nie. [Zresztą nawet jedna osoba też pewnie może czasami różnie reagować na to samo].

Aha, generalnie podoba mi się Twoja reakcja na komentarze – spokojna i wyważona. :-)


@Savarian (końcówka komentarza)

Ja nie popieram pomysłów hospitalizacyjnych – wolę pisać o komentarzach niż o komentujących, to pierwsze bardziej sprzyja dyskusji. :)
10-05-2010 13:49
Maestro
   
Ocena:
0
Scobin, z tym "uważaniem, co się pisze" to był delikatny sarkazm. Uważam, że w tej kategorii tekstu (czyli pomysł do wykorzystania; nie piszę tu wszak o personalnym horrorze) pierwsze zdanie publikacji (o radykaliźmie) załatwia wszystko. Nie należy przesadzać w żadną stronę, nie sądzisz? No, ale to sąd subiektywny...

A co do mojej reakcji, to właśnie, że się uniosłem ;-). Jak bym się nie zirytował, to wcale nie komentował bym komentarzy. Nie odnoszę się nigdy do merytorycznych uwag. Czytam, pamiętam, biorę (zwykle) pod uwagę podczas kolejnych tekstów, ale nie komentuję. Juz tak mam...
10-05-2010 14:39

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.