» Sesja » Poradnik MG » Czas na gawędę

Czas na gawędę


wersja do druku

Czas na gawędę

Scena tylko odbija publiczności glos
Prawa sztuki widzowie sztukom nadali
Ponieważ żyjemy by zadowalać, musimy zadowalać, aby żyć.
- Samuel Clemens

Zaraz miała zacząć się sesja. Wszyscy siedzieliśmy już gotowi, albo prawie gotowi wyciągając karty postaci, inne potrzebne notatki dotyczące bohaterów, z plecaków powoli wyłaniały się rekwizyty, szczęśliwe kości (oczywiście każdy miał swoje…), ewentualne figurki bohaterów dopieszczone na super wysoki połysk, owinięte w dwadzieścia warstw waty na czas transportu, tak żeby uniknąć nawet najmniejszego odprysku. Mistrz postarał się i przygotował pokój,w którym oprócz naszych siedzisk, na których każdy rozmieścił się na tyle wygodnie na ile mógł i stołu w pokoju nie było tak właściwie nic, a to co było zostało odpowiednio zamaskowane… Na karniszach wisiały ciężkie zasłony, które miały nas odseparować od świata za oknem, a razem ze świecami, które stały na stole w dwóch ciężkich kutych świecznikach miały nam pomóc się przenieść myślami tam… Do Starego Świata.

Mistrz siedział z nami przy stole, ale nie brał udziału w naszych tradycyjnych przekomarzankach, dowcipach i wspominaniu najlepszych momentów ostatnich sesji. Od kiedy usiadł z nami przy stole nie powiedział ani słowa, wpatrywał się jedynie w drgający lekko płomień świecy. Wydawał się być gdzieś daleko… Nasze rozmowy zaczęły powoli cichnąć, zaczęliśmy oczekiwać słów, które miały i nas przenieść do Starego Świata, kiedy Mistrz wstał i po prosty wyszedł z pokoju. Muszę przyznać, że zapanowała wśród nas niemała konsternacja, ktoś zażartował, ktoś inny chciał iść sprawdzić, czy wszystko w porządku. Ale Mistrz stając w drzwiach pokazał nam gestem żebyśmy zostali i czekali na niego, po czym zamknął za sobą dokładnie drzwi. Nie rozumieliśmy wtedy, o co mu chodziło. Ta sesja miała być dla nas bardzo przełomowa…

Wrócił po chwili odmieniony. Zamiast młodego chłopaka, którego wszyscy znaliśmy od lat do pokoju wszedł ubrany obszerny habit stary człowiek, podpierający się laską, zmierzający ku nim z trudem. Jeden z graczy, który zrozumiał zamysł Starca, pomógł mu podejść do stołu i zająć miejsce. Inny, który zaczął chichotał został natychmiast uciszony przez gromiące spojrzenia (i równie cichy kopniak pod stołem) innych. Starzec zmęczony, niskim głosem zaczął mówić patrząc nam kolejno w oczy i migotliwy płomień świecy…

Widziałem wielu takich jak wy. Młodych, pełnych życia i energii. Gotowych ratować i podbijać świat. Niepomnych na niebezpieczeństwa i przeciwności losu. Dążących do celu za wszelką cenę… Żaden z nich nie dożył mojego wieku. O każdym z nich mógłbym wam opowiedzieć wspaniałą historię. Dzisiaj to ja poprowadzę was po bezdrożach Middenlandu za panowania Cesarza Karla – Franza, roku imperialnego 2513. Witajcie… Bohaterowie…

Wtedy zrozumieliśmy. To ten starzec miał być naszym przewodnikiem po Starym Świecie! Muszę przyznać, że dzięki temu jednemu zdaniu zostaliśmy świetnie wprowadzeni zamysł Mistrza i nastrój, który miał panować na całej sesji. Widać było, że nasz Mistrz poświęcił dużo czasu przygotowaniu się do tej roli. Jego strój robił duże wrażenie, habit był doskonale na nim leżał i był jakby lekko zniszczony, a on sam podpierał się na lasce, jakby naprawdę jej potrzebował, głos brzmiał jak głos prawdziwego starca! Nasz Mistrz musiał poświęcić dużo czasu ćwiczeniom przed lustrem! Mimika jego twarzy była bezbłędna. Mówił spokojnym głosem starca, zachowując cały czas wyraz jego twarzy, a w jego spojrzeniu było widać zmęczenie. Po chwili, kiedy przyglądał się nam dokładnie, swoim lekko chropowatym, zmęczonym głosem rozpoczął opowieść…

Pamiętacie tamtą potyczkę z bandą zwierzoludzi, która miała miejsce tej srogiej zimy, kilka lat temu? Helmut wykazał się wtedy ogromną siła i rozwagą atakując bykogłowego przywódcę bandy i rozplątując go na pół swoim ukochanym toporem, z którym nigdy się nie rozstawał i nadał mu nawet imię Dieter… Także Adrianna, która nigdy nie chyba ze swego mocnego, cisowego łuku swoimi wspaniałymi strzałami ogromnie przyczyniła się do zwycięstwa, nie mówiąc już o Henryku, który swoim jak zwykle niezawodnym i świetnie dobranym czarem wzniósł mgłę, która totalnie zdezorientowała waszych przeciwników… Kiedy tuż po potyczce, przeszukiwaliście miejsce zasadzki na waszą grupę, usłyszeliście turkotanie wozu na trakcie, za nieodległym od was bardzo zakrętem, pamiętacie?

Zaczął właśnie w ten sposób. W czasie przeszłym. Opowiadał nam starą historię, siedząc w karczmie nad piwem, uświadamiając, że nasze postacie nie są w tym momencie w centrum wydarzeń, ale słuchają pewnego starca, który przypomina im ich stare dzieje. Pamiętał też o tym, żeby lekko pochwalić nas na początku swojej opowieści, co świetnie podziałało na nas wszystkim. To miłe usłyszeć o sobie, swoim bohaterze w ten sposób… Nie mogliśmy doczekać się tego, jak opowieść, która rozpoczął Starzec w ten sposób zawiedzie nas dalej!

Jak trzeba przygotować się do prowadzenia w ten sposób? Jest to wbrew pozorom banalnie proste, a przynosi świetne efekty, jak to widać w tym krótkim sprawozdaniu z sesji… Po pierwsze Mistrzu Gry dokładnie przemyśl swoją rolę. Kim będzie osoba, która będzie wiodła Twoich graczy tym razem? Przy takim wyborze postępuj jak w czasie tworzenia bohatera. Bardzo ciekawego bohatera… Stwórz go, a następnie się w niego wciel. Tworzenie nowego wcielenia dla Mistrza Gry jest trudniejsze jedynie pod kilkoma względami, to znaczy: aktorstwa.

Prowadzący na każdym spotkaniu musi odegrać rolę swojego życia, a to oznacza, że postać musi być naprawdę świetnie przygotowana i charakterystyczna. Weźmy na warsztat naszego maga. Co ciekawego możemy mu dorzucić? Powiedzmy, że nie słyszy na jedno ucho od czasów pewnego incydentu w czasie eksperymenty chemicznego. Do tego dołączmy jakieś stałe powiedzonko, które będzie się cały czas powtarzało. Może to będzie ciągle wtrącane, czasami bez sensu „aczkolwiek”. Oprócz tego coś czysto aktorskiego do odegrania… Może nerwowe zaciernie rąk? Pasuje to do niego, prawda? Takich manieryzmów aktorskich można przecież wymyślać na kopy: jąkanie się, szybkie urywane zdania, inna artykulacja… Niech to nie będzie kolejny szablonowy wojownik/mag/łuczniczka. Jeśli to wojownik niech go coś wyróżnia z tego ogromnego stada Conanów maszerujących przez nieprzetarte szlaki światów fantasy! Może przed każdą walką maluje sobie twarz, tak jak William Wallace w Bravehearcie? A może nadał swemu toporowi imię i rozmawia z nim? Może łuczniczka używa jedynie własnoręcznie zrobionych strzał i ma obsesję na punkcie swoich włosów i wiecznie je poprawia, a mag jest zasuszonym alkoholikiem? Musisz też pamiętać żeby Twoje nowe wcielenie było tak różne od poprzedniego jak to tylko możliwe. Jeśli Starzec był spokojny i zdystansowany do wydarzeń, niech mag będzie pełen wigoru i życia. Niech śmieje się ze wszystkiego, reaguje na wszystko głośno i spontanicznie i poklepuje graczy po plecach w czasie rozmowy rozlewając przy tym piwo.

Kiedy już stworzyłeś sobie wcielenie na sesję, przygotowałeś je, przemyślałeś, przećwiczyłeś przed lustrem manieryzmy aktorskie, poćwiczyłeś składnię odpowiednią dla wcielenia czas na tak zwaną wisienkę… Zwieńczenie naszego deseru lodowego, który przygotowujemy, czyli stosunek naszego nowego wcielenia do graczy. Wyobraźmy sobie sytuację że nasze wcielenie, hmm, nie przepada za graczami, wtedy normą będzie odpowiedni komentarz w rodzaju: „ten patałach próbował wskoczyć na konia, ale do jeźdźca mu dalej niż do świniopasa, nic dziwnego, że spadł, hehehe”. A z kolei wcielenie nastawione pozytywnie do graczy będzie umniejszało delikatnie ich klęski i niepowodzenia, okraszając je jakąś pochwałą…

Kolejnym bardzo ważnym, a często zaniedbywanym elementem są rekwizyty. Zaniedbywanym, bo wszyscy tłumaczą się łatwo ich brakiem i brakiem możliwości zdobycia. Pozwolicie, że odniosę się do tego nader sceptycznie? Przygotowanie stroju dla Starca to jedynie kupno odpowiedniej ilości materiału, a następnie przebłaganie kochanej rodzicielki, by pomogła nam coś takiego uszyć… Z Wojownikiem jest już trochę więcej problemu, ale to też spokojnie da się zrobić. Polecam Bractwa Rycerskie i zaprzyjaźnienie się bliższe z nimi, a także wypożyczalnie kostiumowe, które funkcjonują przy każdym teatrze. Dysponują one zwykle wszystkim, czego możemy potrzebować, od mieczy po pancerze… To do systemów Dark Fantasy. Fantasty, co z systemami pokroju Cyberpunk, czy Neuroshima. Tutaj zadanie jest jeszcze prostsze! Wystarcza mała wizyta w sklepie z zabawkami i wybór odpowiednio nie-plastikowo-wyglądającej broni! Ubiór można skombinować pożyczając płaszcz od taty i wojskowe spodnie od brata, lub kolegi. Zachodu z tym naprawdę nie jest tak dużo, a od razu robi się tak jakoś klimatyczniej?

Pamiętaj Mistrzu Gry, że zawsze początki są najtrudniejsze i pierwsza sesja, w czasie, której pojawisz się w swojej nowej roli, może być bardzo trudna tak samo dla Ciebie, jak i dla Twoich graczy. Dlatego nie przejmuj się, jeśli coś nie wyjdzie! Na drugiej sesji będzie lepiej, a na trzeciej będziesz już świetnie czuł swoje nowe wcielenie.

Pamiętaj też o tym, żeby nie przejmować się głupimi komentarzami swoich graczy, którzy mogą dziwnie zareagować na nowego Prowadzącego. Pamiętaj, że dla nich to też jest nowość. Wkrótce przyzwyczają się i polubią ten styl prowadzenia, a kiedy po pewnym czasie wrócisz do którejś ze starych ról, bądź pewny, że się ucieszą, witając tę postać jak starego przyjaciela. Przecież tyle z nimi wspólnie przeszedł… Możesz także na nich liczyć w czasie samego prowadzenia. Jeśli szybko złapią nowy styl, sami zaczną dopowiadać fragmenty historii, zachęcaj ich do tego jak najczęściej. Sami będą pomagali Ci prowadzić i jeszcze to tego podsuwać pomysły, co do kolejnych przygód! A jeśli czyjeś wtrącenia nie będą ci się Mistrzu Gry podobać, przecież Starzec może otwarcie powiedzieć komuś przy piwie w karczmie „Pod Hobgoblinem”, że się myli i coś mu się pozajączkowało w głowie!

To także świetny styl wprowadzenia, jeśli chcesz Mistrzu poprowadzić drużynę nowych graczy (bo nikt nie powiedział, że nowi to koniecznie młodzi...)! Kiedy zobaczą jak dużo czasu musiałeś poświęcić na przygotowanie swojego wcielenia, zapewniam cię, że przyjrzą się krytycznie swoim postaciom i zaczną je koloryzować! To działa na podstawie prostego dawania przykładu prostu!

Co jest bardzo ważne musisz pamiętać żeby dostosować swoją rolę Mistrzu Gry do systemu, a następnie do przygody. Nie da się na siłę połączyć niektórych elementów. Nasz Wojownik nie pasuje za bardzo do prowadzenia sesji utrzymanej w konwencji horroru, prawda? A Starzec nie pasuje za bardzo do sesji utrzymanej w charakterze komediowym, gdzie głównym zajęciem graczy będzie gra w Snotball (prymitywna wersja piłki nożnej, połączonej z rugby, gdzie rolę piłki stanowi przygotowany odpowiednio Snotling, czyli mniejsza odmiana goblina…)! Jedne postacie pasują do niektórych opowieści, inne nie. Po prostu.

Cóż mogę powiedzieć więcej? Powodzenia i do zobaczenia na trakcie!



Powiązane z tym tekstem: Egzamin wiadomości - motyw egzaminacji bohaterów, który ubarwni sesję
Chciwość - wyróżnione konkursowe opowiadanie
Opowieść o Mistrzu Ciał - krótki, zimowy scenariusz w konwencji grozy
Opisy miejsc, pomieszczeń, ludzi - dyskusja na forum

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę



Czytaj również

Jak skrzywdzić bez krytyka?
Alternatywny sposób przyznawania obrażeń
Ranny i Ranni
Sposób opisu walki i jej następstw dla różnych postaci.

Komentarze


Denethor
   
Ocena:
0
Po prostu arcydzieło! Przede mną właśnie pierwsza sesja w której będę MG, a więc taki artykuł to skarbnica wiedzy dla mnie.
17-01-2006 17:05
Aramil Liadon
   
Ocena:
0
Atrykol jest bardzo dobry... Ale jako gracz mosze przyznac ze odgrywanie postaci w 3 osobie bylo by utrudnieniem dala mnie.. np Lepiej jest mowic: "Podchodze do karczmarza. Karczmarz! podaj mi i moim kompanom piwo! dzis jest moj szczesliwy dzien i to ja stawiam!" niz: "Podchodzi do karczmarza i mowi: Karczmarz! podaj mi i moim kompanom piwo! dzis jest...". Mowiac w 3 osobie nie uosobiamy sie ze swoja postacia i wtedy nie mozemy jej odgrywac tak jak bysmy byli tymi postaciami a chyba o to w tym chodzi...
A co do przebierania sie na sesje moim zganiem jest to zbedne... Wystarczy odpowiednie klimat ktory mozna osiagnac dzieki ciemnemu ponieszczeniu ktore czesciowo oswietla jedynie sieca, nastrojowej muzyce, kadzidelkom... Duzo daja rownierz drobiazgowe opisy MG (zapach, smak, odglosy w oddali, podmuch wiatru, kolysanie sie drzew na wietrze, spadanie lisci, poranny spiew ptakow, np zamiast "budzisz sie" "ze snu wyrywaja cie promienie sloneczne ktore przedarly sie przez zasmolone okno itp.) Im wiecej takich drobiazgowych opisow tym bardziej slowa MG dzialaja nam na wyobraznie...
11-03-2006 17:38
~Draganor

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Artykuł dobry, jednak zdecydowanie nie podoba mi się ta 3 osoba... To co juz coponiektórzy mówili - z postacia treba sie utozsamiać, mówić, zachowywać sie jak ona. A do tego nadaje sie jedynie mówienie w 1 osobie. Dobrze by było, gdyby MG zwracał sie do bohaterów tylko imieniem ich postaci.

Co do strojów - urozmaicaja grę. Nie chodzi mi tu o wystepowanie w całych zbroicach czy magicznych szatach. Ale ja np. grając minstrelem, lubię wdziac biała koszulinę, zarzucić na szyję zdobny wisior, a na głowę wcisnąc fantazyjny kapelusik z piórkiem. Jednoczesnie chwycic gitarę i nawet czasem cos kompanom zagrać. To pozwala wczuc się jeszcze lepiej w postać i wcale nie psuje nastroju. Wrecz przeciwnie.

Oczywiście, licza się drobiazgi. Świece, przyciemniona kolorową bibuła lampka, kadzidełka, dopasowana muzyka, w końcu - wspaniałe opisy. Jednak skoro mistrz gry się na nie sili, to czemu BG maja sie w nie nie bawić?

Wymieniony w artykule styl narracji znacznie dynamizuje akcję. Bo co jest szybkiego i nagłego w turlaniu kostkami? Moi gracze nudza się z reguły po pierwszych kilku rzutach... Sami proszą o opisy walk. Jednak to tez trzeba umiec robić. W czasie pojedynku nie silmy sie na nie waidomo co. Bo czy w czasie pojedynku na smierć i zycie jest czas na szczegóły? W takich chwilach MG powinien jednym tchem wyrzucać z siebie słowa, szybko akcentować poszczegolne frazy, nie dawać garczom za dużo czasu na namysł. to jest dynamika. A nie rollowanie...

Na zakonczenie - uważam, że sposob opisany powyżej jest dużo, duzo lepszy od ciągłych rzutów. W końcu, ileż mozna liczyć i liczyć? Kazdy powinien tego spróbować, bo dopiero po czyms takim zna sie wartość RPG.
24-03-2006 09:26
~Zachar

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
probowalem kiedys zrobic cos podobnego ale jako przerywnik w sesji
zagralem pachołka ktory był slugusem "złego charakteru" i mial z BG ustalicwysokosc okupu.
ledwie skończylem "witam panów" jak juz mialem alozonego nelsona i grozbe ze mi skreca kark ;)

"mozesz wiedziec zeczy ktore nie snily sie filozofa ale zachowania graczy nie przewidzisz :D "
24-08-2006 13:36

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.