» Dla Mistrzów Podziemi » Inspiracje » D&D Ablem gier fabularnych?

D&D Ablem gier fabularnych?


wersja do druku
System Dungeons & Dragons stał się jednym z najpopularniejszych i najczęściej aktualizowanych systemów na polskim rynku. Wszystko to za sprawą Wydawnictwa ISA, które w miarę regularnie spolszcza i wydaje nowe dodatki (splatbooki, opisy światów, jak na przykład Zapomniane Krainy). Oczekiwaną reakcją tzw. "fandomu" powinna być niczym nie skrępowana radość, że w końcu na naszym, tak długo olewanym rynku, pojawia się seria naprawdę profesjonalnych podręczników. Ku mojemu zdziwieniu, wcale tak się nie stało! Przeglądając fora internetowe poświęcone grom fabularnym, przysłuchując się wypowiedziom ludzi obecnych na konwentach i czytując listy dyskusyjne, doszedłem do wniosku, że większość ludzi tworzących społeczność graczy, bluzga i nadaje na Dungeons & Dragons. Co takiego "Dedeki" mają w sobie, że wywołują tak skrajne reakcje?

Długo zastanawiałem się nad odpowiedzią na to pytane i ostatecznie doszedłem do kilku możliwych przyczyn takiego stanu rzeczy. Pierwszą, i moim zdaniem najważniejszą, jest zazdrość. Tak, zazdrość. Większość "erpegowców" z zawiścią spogląda na nowiutkie, błyszczące i wydawane na świetnym kredowym papierze podręczniki. Częstotliwość wydawania nowych rozszerzeń, w porównaniu do innych systemów obecnych na polskim rynku, jest niemalże oszałamiająca. Każda klasa postaci doczekała się niezliczonych rozwinięć i prestiżówek, które znacząco zwiększają grywalność każdej z nich. Czeluście sieci pełne są gotowych przygód i magicznych skarbów, które każdy z Mistrzów Gry może umieścić w swojej kampanii. Słowem – Dedeki to jeden z najbardziej "żywych" systemów. Dlatego też "WODziarze" czy "warmłotkowcy" uważają D&D za system "podrzędny" - właśnie z powodu tak częstych uaktualnień. Ich własne systemy nie mają tak wielkiego wsparcia w wydawnictwach i wśród fanów.

Kolejnym powodem antypatii może również być sama specyfika, czy też "konwencja" Lochów i Smoków. Jak wiadomo, jest to system nastawiony na tzw. "hack & slash" czyli konsekwentne powielanie schematu: otwieranie drzwi – eliminacja ewentualnych potworów – przeszukanie ciał – przeszukiwanie pomieszczenia – rozbrojenie pułapek – otwarcie kolejnych drzwi i tak dalej. Po prawdzie, większość przygód do tego systemu jest tworzonych właśnie wedle powyższego algorytmu, co właśnie stało się pożywką dla wszelakich krytyków. Chciałbym zwrócić uwagę na jedną prawidłowość – nie można krytykować systemu tylko za to, że został stworzony do dostarczania swoistego typu rozrywki. To tak, jakby narzekać na to, że wampiry w Maskaradzie muszą pić krew i chować się przed światłem słonecznym, a magowie z Wstąpienia mają problem z Paradoksem. Całkowicie bez sensu.

Kolejnym uzasadnieniem dyskryminacji systemu D&D na licznych forach jest powszechność tego systemu. Kilku "wyjadaczy" miało i prawdopodobnie nadal ma za złe, że Dungeons & Dragons niejako "trafiło pod strzechy" odzierając szeroko pojęte gry RPG ze swojej elitarności. Nie rozumiem jak owa "elitarność" może wpływać pozytywnie na rozwój systemu. W moim pojęciu ten przymiotnik określa rzecz dostępną tylko dla wybranego, hermetycznego grona ludzi, zaś dołączenie do tego grona jest niemożliwe lub bardzo trudne. Wiadomym jest, że każdy, nawet najbardziej płodny twórca w końcu musi się wypalić. Dlatego też postrzegam zjawisko niezwykłej popularności Dedeków jako pozytywne. Zasada jest prosta: więcej ludzi równa się większej ilości potencjalnych twórców wnoszących w system nowości, a to z kolei wiąże się z większą ilością rozszerzeń i dodatków, co w konkluzji skutkuje większą grywalnością i żywotnością settingu. I gdzie tutaj sens?

Na koniec zostawiłem sobie najbardziej bezsensowny i, moim zdaniem, najgłupszy zarzut. Mianowicie chodzi o średni wiek gracza w Lochy i Smoki. Jacyś "eksperci" doszli do wniosku, że jest to 13-14 lat. Tyle według nich ma przeciętny miłośnik dungeon crawla. Właściwie co to ma do rzeczy? Człowiek ma to zakodowane w swej naturze, że dorasta i jego poglądy oraz upodobania zmieniają się. Jeżeli po kilku latach stwierdzi że D&D nie odpowiadają mu i zmieni je na np. takiego Warhammera czy 7th Sea, albo też gdy pozostanie przy starych przyzwyczajeniach – czy to uprawnia kogokolwiek o decydowaniu o poziomie jego inteligencji?

W podsumowaniu chciałbym zaznaczyć, że nie było moim celem podburzanie nienawiści między zwolennikami różnych systemów. Po prostu chciałem zwrócić uwagę na niepokojące zjawisko, którego częścią stają się nawet najpoważniejsi redaktorzy popularnych serwisów.


Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Komentarze


~Deckard

Użytkownik niezarejestrowany
    Tym razem z jajem...
Ocena:
0
Do napisania niniejszego postu zmotywował mnie fragment postu autorstwa Yarghuzzz`a: "W Księdze Potworów jest masa potworków a obok nich ile PDków za nie się dostaje. Czy jest taki odpowiednik dla intryg i alternatywych rozwiązań?". Otóż jest, a na dodatek nie za bardzo odbiega od rzeczywistego podejścia do tych problemów. Spiski rozwiązujcie mordobiciem, zaś z potworami (lub stworkami - swoją drogą opisy w stylu "Przed wami na górze złota siedzi uskrzydlony stworek", albo "A wiecie co to rankor? A taki stworek" mogą nieźle namieszać) intrygujcie. Zaskoczycie waszych MG (PDki za inwencję!!!), być może wprowadzi to trochę świeżości do waszych sesji.
22-08-2005 19:45
Seji
    #The nGlow
Ocena:
0
"A szanownego autora prosze o pisanie artow ktore do czegos naprawde zmierzaja. Niniejszy byl proba zmuszenia innych by patrzyli na cos, co widza i bez cudzej pomocy."

Felieton mial za zadanie poruszyc pewien problem, taka jego rola. Tekst nie mial nic moim zdaniem wnosic, ale pokazac pewna rzecz. I jak sie okazalo, wetknal spzile tam, gdzie boli najbardziej. I za to Autorowi niech beda dzieki. Swoja droga, to moglby cos tu napisac ;).

EDIT
Yar:
"Czy wszyscy zgodzą się z taką definicją systemu RPG: jest to mechanika umożliwiająca prowadzenie rozgrywki + opis świata w którym gra toczyć się będzie? Musimy przyjąć pewne założenia a priori, inaczej nic z tej dyskusji poza czczą gadaniną nie będzie."

W zasadzie tak. Ale jest rpoblem w wypadku, gdy mamy mechanike plus osobne settingi,. jak np nowy WoD. To nie jest osobna, egzystujaca w oderwnaiu od czegokolwiek mechanika, jak np. Fudge. To jest mechanika pod konkretne swiaty. Ergo ciezko tu mowic o tym, ze podstawka do WoDu to nie kompletny system.

Jak widac RPG ewoluuje i stara definicja dotyczaca jednopodrecnizkowych erpegow zaczyna byc przestarzala.
22-08-2005 21:00
Erpegis
    Opakowanie zbioorcze - bo luzne.
Ocena:
0
Jednoklasowy mag może zostać skrytobójcą od 10 poziomu, lub nawet powiedzmy od 5-6 jeśli weżmie poziom łotrzyka.

Pojęcia synonimiczne to są system, mechanika, gra.

ja bym zdefinował mechanikę jako coś core - czyli d20+umiejętność+cecha vs PT. System to wszystko mechaniczne co narasta wokół - klasy, rasy itp. Gra to kompletny, grywalny produkt, nadający się do użycia. Z drugiej strony w jakiś świat, dajmy na to wolsunga da się grać nie kupując systemu a jedynie opis świata.

Systemy jednopodręcznikowe? Kiedy tak było? Ja naprawdę nie znam zbyt wielu podręczników standalone. To są imo wyjątki, większość gier wydaje różnego typu księgi wiedzy. Choćby ED, gdzie potrzebne są 3 podręczniki - PG, KW i Barsawia. Stary Warhammer był kompletny, za co go lubiłem, ale IMO z wielu rzeczy się rezygnuje przy upychaniu wszystkiego do jednej książki. Najczęściej obcina się mechanikę, bo who cares.

Klasy D&D nie są równe we wszystkim. Np czary barda w walce są ogólnie mało przydatne. Dlatego ma czary leczące, żeby to zrównoważyć.

Kiedyś mówiłem, że odgrywanie postaci jest w sumie zbyteczne w RPG, wyłazi ze mnie gamista, ale - i tu wetknę szpilę w tyłek mrowiska - to może nie być realistyczne, ze potrafię rzucać nowe czary dlatego, że uratowałem kotka z płonącego budynku :> Oczywiście naginam.
22-08-2005 22:48
~Deckard (który sam nie wie, czego

Użytkownik niezarejestrowany
    Okiem heretyka...
Ocena:
0
A ja teraz doleję oliwy do ognia, a przynajmniej dorzucę zapałkę do ogniska. Nie dotyczy to D&D, lecz d20. Dorwałem niedawno podręcznik do Moderna (podstawkę) i szlag mnie trafił (a łagodnie mówiąc - zdziwiłem się niezmiernie). Pomijam założenie twórców dotyczące uwikłania graczy w świat z ramienia Departamentu 7, gdyż po latach CP zmiana takich detali to 10 sekund pracy. Bardzo, ale to bardzo nie przypadła mi do gustu lista klas startowych (prestiżówek się nie czepiam). Sorry, ale jeżeli można bawić się w porównania, to wyśmiewane "hack&slashowe" D&Dki ze swoim barbarzyńcą, bardem, kapłanem i złodziejem biją na głowę modernowe (mówię o Core Booku) klasy oparte o jeden konkretny współczynnik (smart hero, tough hero, etc.). Oczywiście pewnie po zastanowieniu można znaleźć plusy takiego rozwiązania, ale mówię tu o pierwszym wrażeniu. Aby się troszke zaasekurować - tworząc postać w D3D nie opieram jej na jednym współczynniku (czyli Int, hehe), lecz na kilku, zaś dla fanów porad od autorów (z cyklu "wskazane są cechy") polecam "Star Wars" d20 i klasę Jedi Guardian`a i Consulara, gdzie poleconych jest 5 cech jako najważniejszych. Aby jeszcze bardziej podkreślić, że nie wiem, czego chcę, muszę powiedzieć, że o settingach do Moderna - zwłaszcza o "Future" i "Past" złego zdania nie powiem (muszę jeszcze przeczytać "Apocalypse", gdyż "Cyberscape" sobie daruję - mam CP którego na d20 obiecałem sobie nie zmieniać - choć konwerter już mam ściągnięty, ma zaledwie ok. 200 stron).
22-08-2005 23:11
Erpegis
    Hm.
Ocena:
0
Deckard - dlatego właśnie klasy oparte są na kilku współczynnikach. Abyś mógł je łączyć. Jeśli chcesz mieć profesora bierzesz Smart hero. Jeśli wykładowcę - łączysz go z Dedicated. modern nie ma kar za wieloklasowość. (a d20 past ssie :>)
22-08-2005 23:22
~PeBlatki

Użytkownik niezarejestrowany
    Mam dowód !!!
Ocena:
0
oczywiście wyższości DD, i to wyższości nad czym chcecie.
Na młotkowych forach czasem toczą się ożywione dyskusje jak zrobić np sterowiec. Na forum DDekowym też się pojawiła takowa, a oto link:
http://forum.polter.pl/jak-zrobic-sterowiec-wersja-dnd-vp282342.html#282342

PS
obiecałem sobie się już nie odzywac ale to mnie zastrzelio śmiechem.
22-08-2005 23:39
Seji
    Kraken?
Ocena:
0
Heh, dostalem to kiedys po angielsku. Kopia :P.
22-08-2005 23:59
~Deckard (wdzięczny)

Użytkownik niezarejestrowany
    Erpegisie...
Ocena:
0
OK, przyjąłem do wiadomości. Po prostu lata cyberowania przyzwyczaiły mnie do jasno określonych klas, które można było rozbudowywać (specjalizować?) w oparciu o dodatki (vide: Dzika Strefa dla fixera, czy Neoklany dla nomada). Cóż, specjalizacja dośięgnęła także mnie :) Pozostało mi więc wyginąć...bohaterska śmierć, nie ma co...
23-08-2005 00:19
~5u1d4rr

Użytkownik niezarejestrowany
    kiepściutko
Ocena:
0
Kiepski artykuł. Autor skupił się na jednej stronie problemu niezauważając np. fanów dedeków, którzy także narzekają na ten system. I nie jest ich wcale tak mało.
W sumie trudno dopatrzeć się czegoś pozytywnego.... chwilka, znalazłem: jest krótki
23-08-2005 10:22
Wojteq
   
Ocena:
0
~5u1d4rr i reszta uczestników dyskusji:

Zapraszam do polemiki na łamach Poltera. Jeśli tekst będzie dobry to zostanie zamieszczony. Prawda? :-)
23-08-2005 15:08
Seji
    Fani dedekow
Ocena:
0
Skoro fani narzekaja na obiekt uwielbienia znaczy to, ze sa zdrowi. Dostrzegaja bowiem wady produktu i maja don normalne podejscie. O tym w sumie nie ma co pisac, choc z drugiej strony moze by sie przydalo...
23-08-2005 16:28
eon
   
Ocena:
0
Nie chcę się wtrącać do tej bodajże najdłuższej dyskusji pod tekstem w historii Poltergeista, to wymagałoby przeczytania tych wszystkich komentarzy...

Tekst jest słaby. Słaby językowo i merytorycznie, jest zbiorem swobodnych, niezbyt poukładanych przemyśleń autora. D&D nigdy mnie nie urzekło, od pewnego czasu mam ciut mniejszy kontakt z RPG, ale argument o "elitarności" wydawał mi się zdezaktualizowany już jakiś czas temu... Skróty myślowe typu "ktoś gra w D&D i ma 13-14 lat => oceniamy jego inteligencę" nie wiem do czego mają służyć. Szczerze mówiąc mam wrażenie, że autor sam tak robi... To dotyczy całego tekstu, to wcale nie jest przedstawienie problemu czy zjawiska... I sorry, ale widzę różnicę w poziomie którym trzeba się wykazać żeby grać w hack & slash a np. prowadzić skomplikowaną narrację. Tyle, że to NIE MA ZWIĄZKU Z SYSTEMEM, ale z ludźmi którzy grają w RPG - tym samym to kolejny "argument" bez podstaw, tak naprawdę zupełnie nie związany z tematem.
23-08-2005 23:31
~ShadEnc

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
"I sorry, ale widzę różnicę w poziomie którym trzeba się wykazać żeby grać w hack & slash a np. prowadzić skomplikowaną narrację."

Eonie... przecie to, co ludzie lubią w RPG nie odzwierciedla tego, kim są. Dla mnie Twoja wypowiedź oznacza jasno: gracze h&s są gorsi. Mam jednak nadzieję, że mylnie odebrałem Twoje słowa.
23-08-2005 23:40
eon
   
Ocena:
0
Nie, nie są gorsi, H&S jest wg mnie po prostu prostsze, mniej wymagające rzekłbym, co nie oznacza że ludzie w to grający są zawsze prostsi. Niektórych to po prostu kręci... Ważniejsze uważam jest to, że to w ogóle nie ma związku z D&D.
24-08-2005 08:28
Seji
    H&S mniej wymagajacy?
Ocena:
0
Eon, poprowadz Zamek Drachenfels do WFRP od poczatku do konca. Nawet ne wiesz, jak sie trzeba nameczyc. O wiele latwiej jest zarzucic opisem mrocznej intrygi i poczekac, az gracze ja beda rozwiazywac - zero wysilku ze strony MG. A przedstawic roznorodnie 100 pomieszczen, zrobic to dynamicznie i interesujaco to kawal ciezkiej pracy. Na Drachenfelsie wymieklem.
24-08-2005 10:16
~zegarmistrz

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Niestety faktem jest, że dobry i spójny scenariusz w rodzaju Lochów wymaga od Mistrza Gry przynajmniej takiego samego kunsztu od strony narracji i opisu jak Intrygi, a dodatkowo ogromnej ilości pracy przed sesją, wynikłej z konieczności opracowania każdego szczegółu.

W porównaniu do nich to właśnie Intrygi są łatwiutkie i proste.

Paradoksalnie Lochy tworzą też - z racji swej linearności - większe szanse na przekazanie czegoś Graczom, bowiem w Intrydze zachodzi możliwość, że Gracze opuszczą któryś z wątków.

Pośrednie pod względem szansy przekazania czegoś graczom i włożonej weń pracy są tzw. Scenariusze Filmowe, które nie są tak rozlane jak intrygi i nie wymagają dopracowania tylu szczegółów, co Lochy.

Różnica polega na tym, że w lochach najbardziej liczy się albo strategi, taktyka i współdziałanie drużyny, albo badanie kolejnych pomieszczeń, opis i klimat tworzony przez Mistrza Gry.

W intrygach natomiast relacje międzyludzkie, integracja ze światem, powiązania między BN-ami i umiejętność improwizacji Mistrza Gry.

W scenariuszach filmowych liczą się te wszystkie rzeczy, co w poprzednich dwuch (choć w mniejszym stopniu) plus jeszcze akcja, wybuchy, eksplozje, fajerwerki i dynamika przechodzenia od sceny do sceny.
24-08-2005 11:08
~

Użytkownik niezarejestrowany
    H&S to betka? (może dla innych, dla mnie nie)
Ocena:
0
Taa, ostatnio znów prowadziłem Liczmistrza tym razem na D20. I zgadzam się z Seji'em (a swoją drogą możesz napisać coś z czym się mógłbym nie zgodzić?) Po ostatniej sesji na której było oblężenie klastoru przez kosciastych przyjaciół, byłem wypluty emocjonalnie i zmeczony. A był to czysty H&S. O wiele łatwiej poprowadzić sesję narracyjnie. Ja poopowiadam swoje gracze swoje potem ja znowu swoje oni swoje i tak przez parę godzin miło łatwo i przyjemnie.
24-08-2005 12:04
~

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Wyzej nie podpisany
PeBlatki
24-08-2005 12:06
Yarghuzzz
    ...
Ocena:
0
A na forum DD właśnie wałkowany jest temat "Jak zabić boga...". Co się zaś tyczy h&s vs Intryga - oba są tak samo trudne. Problem chyba na tym polega, że granie h&s na odwal się jest banalniejsze niż granie intrygi jakkolwiek. Jeśli jest się w stanie poprowadzić h&s na wysokim poziomie, z dynamiczną narracją to znaczy, że jest się rewelacyjnym mistrzem ;) Kolejny level :) Xpy lecą.

http://forum.polter.pl/d-ampd-a-hacknslash-vp283278.html#283278

cycuś... zamknięci we własnych czterech ścianach psioczycie na tych, co ośmielili się wyrazić własne zdanie? Ale, używając tak lubianego przez Sony'ego określenia, to nie jest buractwo, prawda?

Zresztą - tak wszyscy się bronicie przed generalizowaniem, przed mówieniem, że DnD to polter i nic więcej... Ale:
1) Polter jest OFICJALNĄ stroną DDków, co Ree wielokrotnie podkreślał, między innymi dlatego dają tam linki do innych stron w ramach promocji systemu.
2) Do tej pory w naszej batali słownej wzięło udział po stronie obrońców DDków circa 5 osób (takich, które aktywnie się wypowiadają). Zali tylko taka garstka broni tego systemu??? Na najbardziej popularnym RPGowym forum poltera nie znajdzie się nikt więcej??? A może po prostu cała reszta stwierdza "F*ck, faktycznie. Gramy syfnie, ale co tam - olać sprawę"...

A teraz mnie zabijcie.
24-08-2005 13:19
Fungus
    Tak wlasciwie
Ocena:
0
zdecydowana wiekszosc stwierdza ze nie bedzie walic glowa w mur i na sile argumentowac o tym ze DeDeki nie sa be ludziom ktorzy z gory tego systemu nie lubia. Po prostu opinie fandomowej elity maja gleboko i nie widza sensu marnowania czasu na rownie jalowe dyskusje. Wyjasnilem? :>
24-08-2005 14:25

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.