Star Wars Komiks #28 (12/2010)

Autor: Grzesiek 'SethBahl' Adach

Star Wars Komiks #28 (12/2010)
Urok Gwiezdnych wojen, który kusi fanów tego uniwersum, ma wiele twarzy, a w ostatnich miesiącach na łamach Star Wars Komiks z trudem szukało się jego co jaskrawszych przykładów. Grudniowy numer to jednak przekrój przez to, co w sadze Star Wars nienachalne, a jednak do niej przyciąga.

Pierwszy komiks jest kolejnym przykładem opowieści o Bobie Fettcie autorstwa Johna Wagnera, z których już kilka mieliśmy przyjemność zobaczyć na stronach polskiego czasopisma. Historie Wagnera mają zazwyczaj specyficzny, tajemniczy, bardzo "bobafettowy" klimat. Odpowiednie poprowadzenie akcji zaś, zgodnie z kanonami krótkiego opowiadania "grozy", przykuwa czytelnika na dobre.

Za każdym razem scenarzysta jest też w stanie zaprosić do współpracy rysownika, który klarownie odda atmosferę Wagnerowskich opowieści. Tak jak reszta, Boba Fett. Z odzysku graficznie zdaje się krążyć wokół wzoru, jakim była kreska Cama Kenndy'ego, dobrze spajając pozostałe elementy komiksu we wciągającą całość.

Wagner posiadł też cenną umiejętność przedstawiania kompletnej i spójnej historii mimo niewielkiej ilości miejsca, czego niestety nie da się powiedzieć o twórcach Końca nie widać. Komiks pochodzi z 50. zeszytu serii Republic, którego dwie trzecie mieliśmy okazję przeczytać w poprzednim numerze Star Wars Komiks.

Niestety, mimo iż historia dotyczy tej samej bitwy, nie komponuje się z resztą opowieści bez dużych zgrzytów. Choć motyw przewodni, szczegóły czy estetyka warstwy graficznej prezentują się spójnie, struktura opowieści sprawia, iż przestaję się dziwić redaktorom Egmontu, że postanowili komiks wyizolować.

Mimo wszystko czyta się go dobrze, szczególnie że ekipa odpowiedzialna za rysunki, czyli Tomás Giorello i Joe Wayne, stanęła na wysokości zadania. Ciężko jednak uniknąć wrażenia, iż niektóre motywy są nadto wyświechtane i pretensjonalne.

Wieńcząca 28. numer czasopisma Wolna pamięć to w zasadzie zbitka migawek z co bardziej ckliwych momentów starej trylogii. Cień fabuły, jaki zafundował czytelnikom Brett Metthews jest sympatycznym komentarzem dwójki zrobotyzowanych przewodników po sadze, C-3PO i R2-D2, na temat wymazywania pamięci tego drugiego.

Głównym przesłaniem jest tu jednak pokazanie tej bardziej romantycznej strony sagi, mającej we wspomnianej starwarsowej magii udział niebagatelny i z pewnością nie mniejszy niż postaci w rodzaju Boby Fetta.

Tak więc w grudniowej edycji Star Wars Komiks każdy fan znajdzie coś dla siebie. Nie ma różnicy, czy preferujecie mroczne, detektywistyczne opowieści z udziałem najsłynniejszego łowcy nagród w galaktyce, dynamikę i barwność akcji w nowej trylogii czy też klimat i nostalgię starej – pod choinkę Egmont zaoferował czytelnikom przegląd tego, co w Gwiezdnych wojnach ciekawe i warte uwagi.