Republic #65-66. Show of Force

Moc jest w nim silna

Autor: Grzesiek 'SethBahl' Adach

Republic #65-66. Show of Force
Początkowo komiksów z serii Jedi miało być sześć, jednak ostatni z nich (tudzież piąty), który zatytułowany miał być Barriss Offee, został zarzucony i nigdy się nie ukazał. Szkoda jednak marnować czas, jaki się poświęciło na komiks, więc państwo z Dark Horse stwierdzili, że dołączą wyżej wymieniony zeszyt do Republic, a jego fabułę wcielą w rodzący się właśnie w umyśle Johna Ostrandera Show of Force.

A, jak się okazuje, Moc jest komu pokazywać. Podczas akcji militarnej na planecie Null Jedi dowiadują się, iż za ich głowy (lub raczej miecze) gildia łowców nagród wypłaca grube sumy. Barrissa Offee i Mace Windu szybko dochodzą do wniosku, że mając na uwadze niewielką i wciąż malejącą liczbę Jedi w galaktyce, taka sytuacja utrzymywać się nie może i niezbędnym jest, by ktoś pojechał i przemówił do rozumu łowcom.

Gdy Obi-Wan Kenobi zasiada w kantynie, zazwyczaj ktoś traci rękę. Łatwo sobie wyobrazić jakie rzeczy będą się działy, gdy w kantynie w jednej z siedzib łowców nagród zasiądzie Mace Windu… Show of Force ma właśnie takie, lekko humorystyczne zabarwienie, a całość sprawia nieco old-schoolowe wrażenie. Na czytelników czeka bijatyka w starym gwiezdnowojennym stylu, dialogi w starym gwiezdonowjennym stylu i kilku znajomych Jedi – Kita Fisto, Agena Kolara, Saesee Tiina i wspomnianego już Windu. Główna postać antagonistyczna również jest raczej tradycyjna, choć nie jest to raczej dobra wiadomość – Mika, przywódczyni łowców, to bohaterka raczej jednowymiarowa; może udałoby się ją pogłębić, gdyby miniseria składała się nie z dwóch, a z trzech zeszytów. Oczywiście Ostrander i Duursema nie omieszkali wcisnąć do komiksu swojego ukochanego Quinlana Vosa, tym razem jednak nieco na siłę.

Poza akcją i nawiązaniami do innych zeszytów serii Republic scenarzysta zaplanował kilka nieco spokojniejszych scen. Przez niemal cały czas opowieści towarzyszy atmosfera niepewności i zwątpienia, a kilka postaci (Secura, Tholme czy Mace Windu) przeżywa mniejsze lub większe kryzysy wiary w słuszność swojego dotychczasowego postępowania. Zostawia to przestrzeń dla Ostrandera na nawiązania do innych części Expanded Universe, jak choćby powieści Matthew Stovera Punkt przełomu.

Warstwa graficzna Show of Force sprawia wrażenie stworzonej pod hasłem "po pierwsze – klimat". Akcja Jedi na stacji The Rig przepełniona jest mrokiem i świetnie oddaną atmosferą starwarsowego przestępczego podziemia. Na uwagę zasługuje także gra kontrastów pomiędzy stonowanymi, ciemnymi tłami i jaskrawością mieczy, które wyglądają tu bardzo efektownie. Zastosowana konwencja również dość wyraźnie oddziela wstęp i rozwiązanie akcji od głównego wątku, jako że sceny w tych pierwszych zlokalizowane są w pełnym słońcu. Ogólnie rzecz biorąc Jan Duursema po raz kolejny nie zawiodła oczekiwań.

Republic wciąż trzyma poziom. Mimo, iż seria próbuje "odpocząć" nieco od wątku Quinlana Vosa, wciąż widać, że jest to spójna całość. Co więcej, konstrukcja komiksu i wydarzenia w nim zawarte (oraz to, co widzieliśmy w zeszycie poprzednim, Bloodlines) dają wrażenie przynależności i spójności z całym uniwersum.