» Literatura » Książki » Mroczne widmo – Terry Brooks

Mroczne widmo – Terry Brooks

Mroczne widmo – Terry Brooks
Na nową część gwiezdnej sagi fani czekali przez wiele, wiele lat. W końcu jednak film pojawił się na ekranach kin, a wraz z nim wielbiciele Lorda Vadera i spółki otrzymali także nowelizację Mrocznego widma. Autorami różnych książek z uniwersum Gwiezdnych wojen byli zwykle mniej lub bardziej popularni pisarze fantasy i science fiction. Przeniesienie na papier fabuły Epizodu I powierzono Terry'emu Brooksowi, znanemu głównie z trylogii Miecz Shannary (przez niektórych uważanej wręcz za plagiat Władcy Pierścieni. Sam film większość fanów uznaje za najsłabszą część Star Wars; efekty specjalne, muzyka i szermierka tylko w części rekompensują słaby scenariusz. Czy książka napisana na jego podstawie ma szansę być lepsza?

Fabuła nie będzie zaskoczeniem dla nikogo, kto oglądał Mroczne widmo. Złowroga Federacja Handlowa, w proteście przeciw opodatkowaniu dalekich szlaków handlowych, rozpoczyna blokadę pokojowej planety Naboo. W tym samym czasie Wielki Kanclerz Republiki wysyła jako swoich ambasadorów dwóch Jedi: mistrza Qui-Gona Jinna i jego padawana Obi-Wana Kenobiego. Jednak do zaplanowanych negocjacji z Federacją nie dochodzi i obaj rycerze, wraz z królową Amidalą - władczynią Naboo - muszą uciekać. Uszkodzenia statku zmuszają ich jednak do lądowania na pustynnej planecie Tatooine, gdzie Qui-Gon spotyka dziewięcioletniego Anakina Skywalkera, w którym odkrywa ogromny potencjał Mocy. W tym samym czasie Sithowie, najwięksi wrogowie Jedi, zaczynają wcielać w życie plan, który ma pozwolić im zniszczyć Zakon i przejąć władzę w Galaktyce...

Jedną z głównych cech dobrej nowelizacji jest zamieszczenie scen, których zabrakło w filmie. Pod tym względem Mroczne widmo nie zawodzi - już na samym początku Brooks opisuje zawody ścigaczy, w których brał udział Anakin tuż przed spotkaniem z Qui-Gonem. Dzięki temu czytelnik ma możliwość zapoznania się z zasadami wyścigów, biorącymi w nich udział zawodnikami i stosowanymi przez nich sposobami wygrywania – w zdecydowanej większości nienależącymi do fair play. Z opisu wyścigu można sporo się dowiedzieć o samym Anakinie i jego niesamowitych zdolnościach. Inny aspekt tej postaci przedstawia kolejne zdarzenie, jakiego nie było w filmie - scena, w której Skywalker ratuje życie rannemu Tuskenowi. Książkowy Anakin jest postacią znacznie ciekawszą niż ten znany ze srebrnego ekranu, pisarz opowiada o środowisku, w którym dorasta przyszły Lord Vader, jego relacjach z matką, rówieśnikami i Watto oraz codzienności Tatooine. W późniejszych rozdziałach podaje również trochę informacji o pozostałych bohaterach (m.in. Lordzie Maulu czy mistrzu Qui-Gonie) oraz streszcza historię Sithów.

Wielki plus należy się autorowi za oddanie złożonych relacji między Qui-Gonem Jinnem i Obi-Wanem Kenobim. W książce wyraźnie widać kontrast pomiędzy ich charakterami i wynikające z tego problemy oraz konflikty. Także postać Anakina Skywalkera zyskała trochę kolorytu - okazuje się, że główny bohater na szczęście nie zawsze jest takim wcielonym aniołem, na jakiego kreuje go film. Nawet opisy pojedynków mogą się podobać, bo autor nie zasypuje czytelnika mnóstwem fachowej terminologii, co jest grzechem popełnianym przez wielu pisarzy fantasy.

Niestety, wydaje się, że Brooksowi podczas pracy nad książką zabrakło pisarskich umiejętności. Nie ma tu opisów tak zgrabnych, jak w Ataku klonów Salvatore'a, brakuje żywych dialogów - obecne w książce są po prostu nudne. Charakterystyki postaci są płytkie, autor nie potrafi przekonująco oddać osobowości bohaterów. Kolejny minus to brak komizmu - w tej książce humoru po prostu nie ma (poza przepisanymi ze scenariusza żenującymi wyskokami Jar Jara, aczkolwiek mam wątpliwości, czy w ogóle zasługują one na miano elementu komicznego). Niezbyt dobrym pomysłem było też opisywanie wszystkich scen w takiej kolejności, w jakiej miały miejsce w filmie. W końcowych rozdziałach czytelnik jest na przemian przenoszony między stacją Federacji na orbicie, polami Naboo i hangarem w Theed. Owszem, w filmie tak właśnie było, ale to, co dobrze wygląda na ekranie, niekoniecznie musi sprawdzać się w książce. Lepszym wyjściem byłoby przedstawienie po kolei każdej z walk od początku do końca, tak jak w Zemście Sithów Stovera.

Terry Brooks nie jest pisarzem tej klasy co Timothy Zahn czy R.A. Salvatore. Jeśli chce się krótko podsumować jego dzieło, na myśl przychodzi jedno słowo: przeciętne. Przyznać trzeba, że zadanie miał dość karkołomne, bo zrobienie z infantylnego scenariusza dobrej adaptacji graniczyło z cudem. Książkowe Mroczne widmo jest o niebo lepsze niż Imperium kontratakuje Gluta (do tej pory zastanawiam się, jak świetny film mógł mieć aż tak słabą nowelizację), ale już do Ataku klonów Salvatore'a dużo mu brakuje. Zdecydowanie nie jest to pozycja, którą koniecznie trzeba mieć. To po prostu robota rzemieślnicza, rzecz adresowana głównie dla zagorzałych fanów Gwiezdnych wojen: dla tych, którzy wydania VHS i DVD dawno już kupili, a na półce ustawiają równy rządek książkowych i komiksowych adaptacji.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
6.5
Ocena recenzenta
5.75
Ocena użytkowników
Średnia z 2 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 3
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Mroczne widmo (The Phantom Menace)
Autor: Terry Brooks
Tłumaczenie: Wojciech Szypuła
Autor okładki: Drew Strutzan
Wydawca: Amber
Miejsce wydania: Warszawa
Data wydania: 1999
Liczba stron: 256
Oprawa: miękka
Format: 123 x 190 mm
Seria wydawnicza: Star Wars
ISBN-10: 83-7245-084-6
Cena: 19,80 zł



Czytaj również

Komentarze


azef
   
Ocena:
0
I książka i film mogły być lepsze. Niestety nie są, a szkoda.
24-04-2008 18:48

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.