» Teksty » Felietony » Polak potrafi

Polak potrafi


wersja do druku

Czyli krótki poradnik dla tych, którzy nie chcą zarobić na d20


D20 System to w chwili obecnej najpopularniejsza RPG-owa mechanika w Polsce. Dzięki niej grami RPG zainteresowało się multum nowych osób, które do tej pory z tą formą rozrywki miały do czynienia tylko dzięki cRPG-om i innym tego typu namiastkom. W związku z tym faktem, nie-zarabianie na d20 w naszym kraju jest nie lada sztuką. Dla tych, którzy chcieliby jednak spróbować, czy uda im się takie karkołomne przedsięwzięcie, postanowiłem spisać krótki poradnik, z przykładami pochodzącymi od mistrzów w tej dziedzinie.

Co robić?

1. Kusić zapowiedziami bez pokrycia. Otóż to! Zanim jeszcze cokolwiek wydamy, należy trąbić wszem i wobec, że mamy ochotę wydać, przykładowo "wspaniały setting na d20, bazujący na niestandardowych rozwiązaniach i wprowadzający świeży powiew do polskiego RPG". Kiedy już się wystarczająco natrąbimy, a do tego założymy - zupełnie dla hecy – stronę internetową pod płatną, ale łatwą do zapamiętania domeną, możemy odpuścić sobie wszystko inne. No, może od czasu do czasu uchylimy rąbka tajemnicy na naszej witrynie, ale poza tym nie musimy już robić kompletnie nic. Należy jednak pamiętać o tym, by w strategicznym momencie zaprzestać aktualizacji – najlepiej w chwili, w której nasz produkt jest już rzekomo niemal ukończony i czeka tylko na drobne poprawki. Dzięki temu szybko stracimy sympatię rzeszy fanów systemu d20, co zagwarantuje nam, że każdy z nich następnym razem zastanowi się kilka razy, zanim uwierzy zapowiedziom innego producenta gier. Czyż to nie cudowne?! Nie dość, że sami nie zarabiamy, to pomagamy jeszcze nie-zarabiać innym!
Innym wariantem może być wydanie kilku, najlepiej niespecjalnie wysokiej jakości, produktów i jednoczesne zapowiadanie, że wyda się jeszcze coś, co swoim blaskiem (lub mrokiem, bo raczej taki kierunek obiera ostatnio polskie RPG) przyćmi wszystkie zachodnie wydawnictwa. Następnie wystarczy wycofać się z owego "wielkiego" projektu i włączyć go w obręb produktu zgoła innego, najlepiej takiego, który z d20 ma wspólny tylko fakt użycia kostki dwudziestościennej do wykonywania niektórych testów.

2. Wydawać buble. Jeśli chcemy koniecznie nie tylko nie-zarobić, ale nawet nieco stracić, to możemy wydać jakąś kompletną kichę, która na zawsze odrzuci od nas hojnych fanów D&D. Może to być na przykład: seria przygód, przy czym koniecznie bez ostatniej części, zawierającej konkluzje i rozwiązania wszystkich wątków; zbiór rysunków, które równie dobrze mogą zostać wydane pod d20, jak i pod Tri-Stat czy wreszcie kawałek kartonu zapełniony żarcikami na poziomie przedszkolaka i całkiem niepraktycznymi głupstwami. To wszystko oczywiście musi być dopracowane najwyżej w 80%, zawierać masę błędów (zarówno edytorskich jak i merytorycznych) no i być ogólną kiszką. Zaprzestanie dalszego wydawania naszego śmiecia tłumaczymy, rzecz jasna, znikomą ilością sprzedanych egzemplarzy. Udajemy przy tym zdziwienie, że tak "świetne" produkty nie znalazły nabywców i narzekamy, że to rynek do nas nie dorósł, a nie odwrotnie.

3. Wydawać systemy na podwójnej mechanice. Po co robić setting na d20, skoro możemy podnieść koszty oraz nakłady pracy i napisać coś, co wydamy później na dwóch mechanikach? Takie działanie jest szczególnie zalecane przy projektach innowacyjnych, wprowadzających sporo nowych kwestii. Dzięki niemu nie dość, że będziemy musieli się męczyć z naszym własnym systemem, to później jeszcze trzeba będzie wziąć na tapetę konwersję na d20. Objętość tejże obowiązkowo musi przekroczyć wielokrotnie planowany rozmiar – najlepiej w takim stopniu, by zajęła ona więcej miejsca, niż mechanika "macierzysta". Nawet, jeśli owa "broszurka" z konwersją zostanie wydana w formie PDF-a, zyskujemy pewność, że po nasz produkt sięgnie mniej osób, niż gdyby został on w całości oparty o d20.

Czego nie robić?

1. Nie promować mechaniki. Skoro nie chcemy zarobić na d20, to przecież nie możemy jej promować! Z naszych pism (o ile takie mamy) winniśmy jak najszybciej usunąć (najlepiej równolegle z obniżaniem poziomu artykułów) wszystkie wzmianki o tejże mechanice, przez co każdy przeglądający rzeczony magazyn fan D&D natychmiast straci nim zainteresowanie. Takie działanie przyczynia się ponadto do spadku sprzedaży naszego pisma, a więc po raz kolejny prócz nie-zarabiania możemy również zanotować straty! Czy to nie piękne?

2. Nie promować naszego produktu. Ogólnie - w Internecie, w powszechnie znanych sieciach dystrybucyjnych itp. - a już szczególnie na konwentach, na przykład poprzez LARP-y. W wyniku organizowania podobnych akcji promocyjnych nasze "dziecko" mogłoby stać się zbyt sławne, a tego przecież nie chcemy, bo wpłynęłoby to negatywnie na wyniki sprzedaży (w sensie – sprzedalibyśmy więcej niż chcemy).

3. Nie wydawać zagranicznych produktów. Precz z kapitalizmem i komercją! Dobre, bo polskie, a co niepolskie, to be! Wiadomo przecież, że zachodnie wydawnictwa trzaskają produktów d20 na potęgę, a większość z nich sprzedałaby się świetnie. A tego, ponownie, przecież nie chcemy – szczególnie, jeśli pieniądze miałyby trafić do naszej kieszeni. Ostatecznie możemy skopiować czyjś pomysł, wydać go na naszej własnej, mocno skopanej mechanice, i zarobić na nim znacznie mniej, niż gdybyśmy postarali się o licencję na oryginał.

Powyższe punkty to tylko podstawy, które winien poznać każdy, kto w naszym kraju nie chce zarabiać na d20. Jestem jednak niemal pewien, że w tym zestawieniu nie zawarłem wszystkich możliwych sposobów na stracenie jak największej ilości pieniędzy zainwestowanych w tą, jakże popularną, mechanikę. Po dalszą poradę radzę udać się bezpośrednio do ekspertów na tym polu – tych u nas na szczęście nie brakuje...


Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Komentarze


~Maciej The Forge

Użytkownik niezarejestrowany
    problem darmowych PDFów oraz zarabiania na RPG
Ocena:
0
Polskie PDFy

To był jeden z powodów, dla których na tym etapie zrezygnowaliśmy z wydawania PDFów po polsku. W ciągu 2 miesięcy od założenia The Forge z Emula i Kazaa można było ściągnąć nasze DARMOWE dodatki.
Teraz jednak jesteśmy ciekawi w jakim stopniu polski rynek się zmienił ( i czy w ogóle się zmienił) – stąd pomysł wydania jednego PDFa po polsku. Szczerze mówiąc, nie sądzimy aby ten interes przyniósł sukces komercyjny, traktujemy go bardziej jako eksperyment.

Sprzedaż na RPGnow

Sprzedaż na RPGnow nie rzuca na kolana, proszę jednak pamiętać, że na zachodnim rynku jesteśmy wydawnictwem noname, bez renomy, marki oraz krzykliwej reklamy. Dość powiedzieć, że od naszego debiutu 1,5 miesiąca temu sprzedaż rośnie nam o 100%.
Nasz ostatni dodatek „ Sanktuarium Srebrnego Blasku" znajduje się obecnie na 7 miejscu najlepiej sprzedających się PDfów we wrześniu -zobaczymy jak bedzie pod koniec miesiąca.

Zróżnicowanie oferty

Z drugiej strony dzięki debiutowi na RPGnow udało nam się nawiązać współpracę z kilkoma wydawnictwami, dla których pracujemy jako graficy.

Pozwolę sobie wymienić tylko niektóre:
- Malhavoc Press
- Goodman Games
- Expeditious Retreat Press
- Moongoose Publishing
- Steve Jakson Games
- Pinnacle

Reasumując na D20 i na RPG da się zarabiać, kwestią otwartą pozostaje czy jest to możliwe w Polsce.

Pozdrawiam
M
06-09-2005 08:48
~Deckard

Użytkownik niezarejestrowany
    Ehh...
Ocena:
0
"Plagiat" - Twoje słowa, nie moje. Zajrzyj na sword&sorcery, poszukaj z boczku Gamma World. Potem szafuj ocenami, kto bawi się w wielkiego wydawcę, a kto w rozczarowanego gracza. A problem leży w tym, że jak zwykle przy okazji tworzenia systemu o kilka osób za wiele chce obłazić w królweskie szaty.
Co do preferowania nielegalnie ściągnietych pdf-ów - sekcja odbędzie się na moich zwłokach. Od 96 czekałem na polską edycję Gwiezdnych Wojen. Czekałem, WEG sprzedał prawa Wizardowi, czekałem dalej. Minął 99, potem 2000 i 2001. W połowie 2002 wkrowiłem się i kupiłem wreszcie corebook`a, potem jeszcze jeden dodatek ("Alien Anthology"). Mamy już AD 2005 a ja nadal nie widzę nawet linijki informacji o spolszczeniu. Dodatki zza oceanu (albo z Belgii, anyway) troszkę kosztują i ciężko jest mi wydać wszystkie zdobyte pieniążki na najbardziej potrzebne (np. Hero`s Guide, Coruscant & Core worlds, Geonosis & Outer Rim, Dark Side Sourcebook, Power of the Jedi, Arms & Equipment i kilka jeszcze). Nie jestem jedynym w takiej sytuacji, tego można być pewnym. Jest jeszcze jeden malutki argumencik dot. przydatności pdfów. Właśnie czytam Eberron`a. Na razie jeszcze nie w formie papierowej. Ale JUŻ wiem, że za kilkanaście dni zamawiam podręcznik, gdyż miałem szansę zapoznać się z jego treścią. Niestety, nie wszyscy mogą sobie pozwolić na kupowanie KAŻDEGO systemu, który wyszedł, aby wypełnić półeczkę. Pdfy ratują takie osoby, jak ja. O polskich pdfach nic nie wiem. Misiek NS nie wykrywa, a zresztą ja już porzuciłem ten system.

PYTANIE (znów zadane, gdyż choć Sony i kilka innych osób zapewniają, że Eberron już niedługo będzie w Polsce - tak jak Dragonlance :) - to daty nie uświadczyłem): KIEDY POJAWI SIĘ SPOLSZCZONY EBERRON CAMPAIGN SETTING? (przepraszam za duże literki, ale było małymi i nie zauważono)>
06-09-2005 19:09
neishin
    hm
Ocena:
0
a czy Ebberon nie jest czasem na 3,5? Jest? To pewnie po wydaniu D&D 3,5.
06-09-2005 19:53
~ShadEnc

Użytkownik niezarejestrowany
    Deckard...
Ocena:
0
"Dodatki zza oceanu (albo z Belgii, anyway) troszkę kosztują i ciężko jest mi wydać wszystkie zdobyte pieniążki na najbardziej potrzebne"

Skoro są najbardziej potrzebne - wydawaj na nie pieniądze, zamiast na inne rzeczy, widocznie uznane przez Ciebie za mniej przydatne. Potrzeba nikogo jeszcze nie usprawiedliwiła ze złodziejstwa.

"Pdfy ratują takie osoby, jak ja."

Ratują tak, ułatwiając kradzież własności intelektualnej, jaką są podręczniki. Bez nich trzeba by było kserować, a już nie do końca za darmo, no i trzeba kogoś, kto kupił znaleźć.
06-09-2005 23:37
Yarghuzzz
    Pdfy
Ocena:
0
Bardzo miło, że włączyli się panowie z The Forge oraz Maciek :) . Widać, że nasza dyskusja może przynieść coś dobrego, a to zawsze jest cenne.

Moje podejście do PDFów będzie zależało od ich ceny. Jeśli ściągnięcie PDFu będzie się równało z wydatkiem 20-25 złotych, podczas gdy dodatek tradycyjnie wydany miałby kosztować 40, to wolałbym jednak książeczkę, jednak powiedzmy sobie, że mnie na to stać. Drukowanie PDFa to jednak nie to samo co wydany dodatek, nadto nie wyobrażam sobie sesji z laptopem u boku, by w każdej chwili móc sprawdzić co dzieje się w następnej części przygody.
Jednak znając nasz kraj główna wada PDFów - ułatwienie kradzieży intelektualnej - właściwie je dyskredytuje z masowego użycia.

Jak pisałem wcześniej, jestem w takiej sytuacji, że stać mnie na wydanie 40 dych na dobrze wydany dodatek. Zdaję sobie jednak sprawę, że szczególnie ludzie młodzi, uczący się jeszcze, nie mogą sobie pozwolić na takie wydatki. Uważam, że jest to też jeden z powodów dla których RPG w Polsce nie jest wysoce zarobkowym biznesem.

Natomiast ze swojego doświadczenia wiem, że powodem dla którego gracze nie kupują kolejnych systemów jest ... brak czasu.
Sam wielokrotnie zastanawiałem się nad zakupem nowego systemu i często właśnie wygrywał rozsądek. I tak nie mam czasu grać reguralnie w jeden system, po co mi drugi?
Dlatego w tej chwili nowe systemy pojawiają się u mnie właściwie tylko wtedy, gdy są one w promocji - jak ostatnio Arkona w Empiku (obniżka o 50%) czy Zew Cthulhu na MAGu.

Jednak przyczyn niskich obrotów w kręgu RPGów w Polsce dopatrywałbym się w jeszcze jednym zagadnieniu. Któś wspomniał wyżej, że na 6 osób podręcznik kupi jedna osoba - MG. Jak wiadomo nie od dziś - łatwiej grać niż porwadzić, bo frajda ta sama (prawie) a roboty z pięć razy mniej. Dlatego też mistrzów gry jest mniej niż graczy. Myśląc trzeźwo - de facto graczowi podręcznik potrzebny nie jest. Musi wiedzieć mniej więcej jak działa mechanika (ale nie jest to wymagane - miś załatwi za niego testy, ne?) i zrobić sobie postać. Natomiast MG powinien mieć podręcznik cały czas dla siebie - to chyba oczywiste.

I może tutaj leży główny problem? Konieczność zmiany proporcji między materiałami dla graczy a materiałami dla MG.
Patrżąc po naszym rynku - DD oferuje masę dodatków robionych z myślą o graczu niż o MG - od podstawki zaczynając (podręcznik gracza), bo wszelakie Księga i Krew itp. Poradniki jak grać postaciami, klasy prestiżowe itd. Skoro na 6 osób jedna to MG, to chyba lepiej wydawać dla tych pozostałych pięciu - większy zysk.
Widać to też po wydawnictwach Portalu.
Do Neuroshimy pierwszymi dodatkami był wyścig i gladiator - nastawione dla graczy. Dopiero potem pojawiały się dodatki skierowane dla MG, a i te nie były takimi w 100% (ot choćby Detroit czy Piraci).
Natomiast do Monastyru zaczęły wychodzić przygody... i odnoszę wrażenie, że system ten mniej się sprzedaje niż NS.

Jak uważacie?
07-09-2005 01:20
~Maciek The Forge

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Ciekawe spostrzeżenie, zastanawia mnie tylko jedno, czego gracze oczekują? Sam stawałem nieraz po obu stronach barykady, jako DM i gracz i muszę przyznać, że najlepsze sesje w DnD udało mi się rozegrać korzystając tylko z Corebooków. Nie jestem pewien czy natłok nowych klas prestiżowych i featów (na razie tylko to jednoznacznie kojarzy mi się z produktem dla gracza) byłby atrakcyjny.
Z drugiej strony mam wrażenie, że ludzie grający razem (np. grono znajomych/przyjaciół) raczej kupią jeden podręcznik adresowany do graczy i „podzielą” się nim – np. robiąc kserówki wybranych potrzebnych rozdziałów, niż kupią po jednym egzemplarzu dla każdego członka drużyny.
Jednak sam idea jest ciekawa i godna rozważenia. :D

Mam jeszcze jedno przemyślenie dot. dlaczego D20 w Polsce „leży”. Moim zdaniem biorą się za ten bussines ludzie, nie do końca znający się na rzeczy . Zanim na moją głowę spadną gromy, spróbuję szybko wytłumaczyć co mam na myśli pisząc takie przewrotne zdanie.
Ludzie którzy próbują swoich sił na rynku RPG, pomimo znajomości systemu (np. D20), optymizmu, dobrych chęci, nie znają zasad marketingu, procesu tworzenia produktu, reklamy itp. itd.
Żywym przykładem było ( i jest The Forge !! – o innych wydawcach się nie wypowiadam bo nie znam ich problemów ani procesu produkcji) – tworząc to wydawnictwo wydawało nam się (mnie i Pawłowi), że wszystko wiemy – mamy patent i umiejętności dzieli którym podbijemy świat.
Niestety świat nie chciał zostać podbity.
W trakcie przygotowywania pierwszych materiałów pojawiło się 10 000 problemów, o których nie mieliśmy pojęcia na początku naszej przygody z rynkiem RPG. Potem okazało się, że jest jeszcze gorzej bo na każde miejsce rozwiązanego problemu pojawiały się dwa nowe, bardziej skomplikowane.
Reasumując według naszych szacunków The Forge jako wydawnictwo komercyjne miało wystartować pół roku od powstania strony www.theforge.pl . Życie jednak zweryfikowało nasze plany i start komercyjny odbył się z półtorarocznym opóźnieniem. Szczerze mówiąc
dziękuję opatrzności za to, że nie zdecydowaliśmy się wydawać czegokolwiek w wersji papierowej bo The Forge podzieliłoby los wydawnictw „nie wydających”.
Przez te półtora roku zawieszenia udało nam się (chyba) osiągnąć poziom wiedzy, który umożliwił nam wydanie dobrych komercyjnych pdfów, natomiast nie udało nam się rozwiązać wszystkich problemów (choć nadal się pilnie uczymy i walczymy z nimi).

Sądzę, że z podobnymi problemami zmagają się firmy wydające produkty RPG w Polsce – dobre chęci, brak doświadczenia, hurra optymizm i „jakośtobędzie” raczej nie sprawdzają się w interesach, natomiast ciężka praca, detreminacja i kopiowanie niektórych zagrywek konkurencji owszem.

07-09-2005 10:05
Seji
    PDF
Ocena:
0
Nie bede sie wdawal w dyskusje, czemu PDF zly, bo Ence juz dobrze podsumowal. Zastanawia mnie inna kwestia: dlaczego w USA PDFy sie przyjely? Mimo, ze w zasadzie wszytstko trafia potem na p2p? Nie wydaje mi sie bowiem, zeby DriveThruRPG dokladalo do interesu - nawet po przejsciu z zabezpieczen DRM (ponoc do zdjecia w 5 minut) na znak wodny (ponoc do zdjecia jeszcze szybciej). A oni sprzedaja rzeczy, ktore na p2p leza. Wiecej, spzedaja rzeczy wielkich firm, jak Wizardzi czy White Wolf, ktorym to firmom najwyrazniej sie oplaca.

Z drugiej strony - to juz tylko moje domysly, bo nie sprawdzalem - mniejsze rzeczy sprzedawane na np. PPGnow nie ciesza sie az takim zainteresowaniem, zeby wyplywaly obficie na p2p - to sa male rzeczy i o wiele latwiej jest je kupic, niz sciagnac. Poza tym 5$ to niewiele.

I teraz Polska: primo, Neuroshima jest juz na p2p, popytalem i mi wskazano gdzie. Secundo: mysle, ze wniki sprzedazy ISA, nabite dzieki komputerowcom, pokazuja, ze przynajmniej srodowisko DnD/d20 woli kupowac niz sciagac (gracze komputerowi nie naleza do bezgrzesznych jesli chodzi o piractwo - tu rpzepraszam wszytskich legalnych ;) - a papier jask widac chlona masowo). Co do reszty graczy, to mysle, ze oni dalej zyja w rpzekonaniu, ze jak sciagam, to nie kradne, a pzoa tym wole piwo, niz podrecznik, bo pdf sobie w pracy u mamy wydrukuje. Tych olewamy.

Wydaje mi sie, ze male i srednie projekty - zabezpieczone np. znakiem wodnym, jak w DTRPG - moglyby sie sprzedac. Problemem jest ustalenie poziomu cen i sposobu platnosci. Jesli podrecnzik dostepny bylby za niskie pieniadze, ktore moznaby placic np. smsem (bo jednak konta bankowe nie sa u nas powszechne, o kartach nie mowiac) to mogloby to miec sens. Jak by bylo w przypadku duzych, kompletnych systemow - nie mam pojecia, to by trzeba bylo jzu sprawdzac empirycznie. Jasne, trafilyby na p2p, ale pytanie, czy sprzedawalyby sie mimo to.

Tyle spekulacji. Chlopaki z The Forge, jesli gadam glupoty, to sprowadzcie mnie na ziemie :).

Aha, co do drukowania PDFow - czesc wydawnictw stosuje model podwojny, tzn. dostaje sie full-color-graphic-etc-wypas pdf i drugi w wersji lite, z odchudzoan/obcieta grafika do wydrukowania miejszym kosztem tuszu/tonera i uzywania na co dzien.
07-09-2005 10:50
Fungus
    PDF
Ocena:
0
Sporo osob woli jednak miec na papierze niz w PDFie, bo z ekranu monitoro czyta sie niewygodnie i meczaco. Natomiast jesli sie szuka jakiejs jednej, konkretnej zasady to taki PDF z bookmarkami jest niezastapiony ;-)
Co do drukowania - tak szczerze, to koszty samego druku kilkuset stron nie sa takie male,a otrzymuje sie niezbyt wygodny w uzyciu plik kartek, czesto niezbyt czytelnych. Osobisice wolalbym juz zaplacic te pare zlotych wiecej za porzadnie wydany orginal ;-)
Natomiast co do oplacalnosci sprzedarzy PDFow na zachodzie. Moja opinia jest taka ze WotC czy WW koszty zrobienia takiego PDFa sa raczej znikome, a ktos i tak go kupi. Albo dlatego ze taniej niz papier, albo zeby miec na komputerze podreczna kopie, gdzie mozna szybko znalezc szukany fragmet czy zasade. A sieci p2p? Przeciez w miesiac po wydaniu, i tak znajda sie na nich skany, wiec wydanie takiego PDFa tak naparwde nic nie zmienia. Kto bedzie chcial sciagnac, to i tak sciagnie, roznica tylko czy to bedzie skan, czy przygotowany PDF.
07-09-2005 13:15
~ShadEnc

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
"wniki sprzedazy ISA, nabite dzieki komputerowcom, pokazuja, ze przynajmniej srodowisko DnD/d20 woli kupowac niz sciagac"

I tutaj właśnie się Seji niestety mylisz, bo z rozmów z ludźmi wynika właśnie, że o ile miłośników WFRP, CP2020, ZC, NS czy Monastyra stać na kupno podręcznika, o tyle gracze WoD i przede wszystkim d20 mają wydawcę daleko gdzieś.
Fani d20 zasysają jak szaleni, nie dlatego, że potrzebują tych dodatków do gry, ale dlatego, że chcą mieć te kilka dodatkowych zasad i prestiżówek. Jak słusznie napisał Far-Mazon, z ekranu ciężko się czyta, ale w momencie, kiedy trzeba przeczytać kilka stron featów lub spojrzeć na prestiżówkę, nie bolą już tak bardzo.

Swoją drogą, nie będę powtarzał się po kilka razy - swoje zdanie na temat pdfów zaprezentowałem tam: http://dnd.pl/viewtopic.php?t=11463
07-09-2005 16:09
~PrzeSzkoda

Użytkownik niezarejestrowany
    PDFy i drukowanie
Ocena:
0
Obecnie coraz popularniejsze staje się drukowanie na żądanie (print on demand, POD) - dawniej stosowane było przez mniejsze wydawnictwa do drukowania pozycji o niskim nakładzie, lecz obecnie system ten został ulepszony tak bardzo, iż istnieje możliwość drukowania pojedynczych egzemplarzy na zamówienie klienta (zajrzyjcie na np. www.lulu.com - RPGNow także ma POD w swej ofercie). Cena podręcznika jest deczko wyższa, a i z jakością czasem różnie, ale dzięki temu klient może dostać w ręce całkiem niezły produkt.

Duże firmy, jak WotC czy mistrzowie pozwu sądowego WW, zaczęły sprzedawać podręczniki w formacie PDF głównie po to, by gracze i MG mieli dostęp do tych produktów, których nakład się wyczerpał, a dodruku raczej nie będzie. A sprzedają się dlatego, że większość ludzi uważa, iż twórcom należy się wynagrodzenie za trud włożony w wydanie tego czy innego podręcznika. U nas powoli także rodzi się poczucie szacunku do czyjejś własności intelektualnej, ale stare przyzwyczajenia wykrzewić nie jest łatwo (w szczególności w połączeniu z niskimi zarobkami i skąpstwem).
07-09-2005 16:18
Seji
    Ence
Ocena:
0
No dobra, kto wiec w takim razie kupuje od ISA?
07-09-2005 16:47
~sl

Użytkownik niezarejestrowany
    pdf
Ocena:
0
PDF'a mozna sprytnie zrobic - na pierwszej stronie walnac imie i nazwisko osoby, ktora go kupila. Jak bedzie na p2p to chciaz bedzie wiadomo kogo kopia tam poszla. Majac takiego pdfa uwazalbym gdzie go trzymam. :)

Poza tym, nie wszystkim chce sie szukac na p2p skoro moze zaplacic grosze.

Z tym, ze smsa bym wykluczyl - sprzedawca z smsa premium 9 zl netto dostanie moze 3-4. Tak to mozna przygody sprzedawac, nie pelnowartosciowe dodatki.
07-09-2005 20:06
~

Użytkownik niezarejestrowany
    sl...
Ocena:
0
Ale tak robi i robił drivethrurpg.com. DRM (mówiono, że nie do złamania) daje się złamać w 5 minut... watermark to samo...
07-09-2005 21:15
~ShadEnc

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
"No dobra, kto wiec w takim razie kupuje od ISA?"

Ludzie, którzy:
1) Nie znają angielskiego.
2) Nie mający dostępu do Sieci.
3) Uczciwi.

Zauważ, że poza Core Rulebookami jedynie Forgotteny przekroczyły próg sprzedaży 3 tysięcy egz. Po liczbie osób wypowiadających się na temat podręczników z edycji 3.5 wątpię, czy choć 10% ma je na papierze...
07-09-2005 21:35
Seji
    Hmmm
Ocena:
0
W punkt 2) ciezko im uwierzyc. Ale cos mi sie wydaje, ze masz racje. Niestety,
07-09-2005 22:40
Yarghuzzz
    Po kolei :)
Ocena:
0
1) Maciek The Forge - odnośnie dzielenia się podręcznikiem. Na pewno nie wszyscy gracze kupią dodatek, ale jeśli kupi 2 to już lepiej niż 1 :)

2) Seji - $5. Niewiele. Dla Ciebie, dla mnie, dla każdego zdrowo myślącego człowieka. Jednak to circa 20 zeta. Za PDF, jak sam pisałeś - mały. Cena Niezbędnika Gracza do WFRP2ed. wynosiła 25 zeta i zobacz jak sobie ludzie w komentarzach jeżdżą po Normanie za jego pozytywną reckę. Wśród sporej ilości graczy widzę tendecję - niezależnie jak jest tanio i tak jest za drogo. I za to cenię Furiatha, że takich delikwentów tępi bez litości.

3) Far-Mazon +1. Skany i tak są na sieci, więc może ten problem kradzieży PDFów jes tprzerośnięty?

4) PrzeSzkoda - druk na zamówienie. Podejrzewam, że właśnie w ten sposób działa Copernicus Corporation, lecz nie jawnie. Tzn. nie ma w tym nic dziwnego - chodzi mi o to, że cena podręcznika podstawowego do WFRP2ed w najwcześniejszej przedsprzedaży była 50 złotych tańsza niż w sprzedaży detalicznej. Jasne jest, że robiono to po to, by mieć pewny zysk - wtedy można obniżyć cenę. Po raz kolejny wychodzi sprawa, którą poruszył Maciek - brak fachowego podejścia. Badanie rynku musi zostać zrobione, a po wielu polskich wydawnictwach nie wydających (Arkona i Poza Czasem) widać, że albo tego badania nie było, albo zostało zrobione źle. Nie uwierzę w to, że było tak wielu chętnych na granie w słowiańskie RPG, iż warto było wydawać podręcznik w twardej oprawie i ze sporym nakładem.

5) ShadENC - 3 tysiące egzemplarzy to chyba na nasz rynek i tak bardzo duży sukces. Z tego co mówił Seji Portal chwalił sobie sprzedaż 1000-1500. A odnośnie zasysania przez fanów WoD i DD - dowód niedojrzałości? Trochę zaczepnie to brzmi, wiem, ale fakt jest faktem, że w popularne systemy gra sporo osób mocno młodych ;), których
a) mało obchodzi prawo
b) mają mało kasy :/
07-09-2005 22:55
Seji
    Yar
Ocena:
0
pisalem o cenach tam, nie tu. Nie mysle, ze tutaj analogiczny PDF powinien chodzic za te sama cene.

I Yar, ja mam malo kasy, jako modelowy bezrobotny student ;), ale nie wywalam jej na piwo i ciastka. A znam ludzi ssacych z sieci, co sie da, ale lazacych co raz na impreze. Wiec albo rybki, albo akwarium.
07-09-2005 23:19
~PeBlatki

Użytkownik niezarejestrowany
    Kto kupuje
Ocena:
0
ShadEnc uważa, że kupują
>Ludzie, którzy:
>1) Nie znają angielskiego.
Nieprawda, znam w miarę, preferuję jednak polskie wydania bo
- wygodniejsze,
- nie wszyscy gracze znają angielski , i jak się wtedy podepszeć podręcznikiem w kwestiach spornych jeżeli jest po angielsku;
- wadą są błędy w tłumaczeniu od prostych typu "-" zamiast "+"; zgubione zero; po bardziej wredne wynikłe ze sporej grupki tłumaczy (w przypadku DDeków) którzy nie przyswoili sobie terminologi specyficznej dla tego systemu. A że DD jest systemem formalistycznym o mocno zdefiniowanej terminologii w której użycie w tłumaczeniu błednego terminu wypacza sens zdania, choc z lingwistycznego punktu widzenia jest ono poprawnie przetłumaczone. Wówczas przydaje się PDF w orginale aby sprawdzić o co autorowi chodzi.

>2) Nie mający dostępu do Sieci.
wierz mi że mający dostęp i do sieci, i do innych złodziejskich udogodnień typu nagrywarki, czyste płytki po 0,55 zł i pamieci USB dużej pojemności. dlatego walka z piractwem jest skazana na niepowodzenie. A swoją drogą ciekawe jak wydawcy filmów/muzyki/ książek sobie z tym tematem poradzą bo wszelkie dotychczasowe rozwiązania to półśrodki.

>3) Uczciwi.
Czy aby na pewno? Pokusa jest zbyt wielka, a narzędzia powszechnie dostępne. Ja w każdym bądz razie nie rzucę pierwszy kamieniem w posiadacza nielegalnych PDFów, z drugiej strony pułki mam zapchane legalnymi RPGami . Świat nie jest czarno-biały.
Niska sprzedaż niektórych pozyci nie świadczy o tym że wszyscy pobrali PDFy i wypieli się na legalne podręczniki.
Podepszyjmy sie przykładem choć z pamięci:
- forgoteny ok 4 K egzemplarzy
- greyhowk - około 2k
- księga wschodu czy jak ją nazwali poniżej 1k
i dziwi mnie tylko wysoka pozycja greyhowka. Za forgotenami stoi cała linia produktów która ciągnie sprzedaż podstawki, Ok jastrząbek był pierwszy i może to mu nabiło egzemplarzy.
-a krainy wschodu - prawde mówiąc byłem zdziwiony że tyle tego opchneli. podręcznik bez żadnych polskich dodatków w lini d20 które by promowały ten swiat, fani L5K nie lubią d20 więc go raczej nie kupią . według mnie sprzedało się tego całkiem sporo. Ciekawi mnie co innego. Jak się opchnie DragonLance. Jeżeli wydadzą tylko podstawkę , to widze ciemność. Ale jeżeli za podstawką pojawią się z dodatki Sovereign Presu to może być sukces większy niż FR (obiecuję wówczas nie skąpić grosza) a i wydawca młotka może to bolesnie odczuć, Na ile światów fantazy jest miejsce na skromnym polskim rynku? Jak sądzicie? Ja stawiam na jeden masowy (FR, WFRPG lub DL) i może 2 dla elit ;) (na razie Monastyr).
A na razie dobranoc
08-09-2005 00:14
Yarghuzzz
    Seji
Ocena:
0
Toteż mówię, że wspieram całym sercem Furiatha, który za każdym miauczeniem o cenę pisze, że życie jest sztuką wyboru. Z drugiej strony nie widzę możliwości, żeby, przez analogię, można było wyżyć z PDFów za 5 zeta...
08-09-2005 00:48
~ShadEnc

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
"3 tysiące egzemplarzy to chyba na nasz rynek i tak bardzo duży sukces"

Niby tak, ale około 2 tys. classbooka przy jednoczesnej sprzedaży 16 tys. Podręcznika Gracza jest dziwnie podejrzane. IMHO, gdyby nie PDFy, ISA byłaby w stanie sprzedać co najmniej 1-2 dodatkowe tysiące.

"Pokusa jest zbyt wielka, a narzędzia powszechnie dostępne."

PeBlatki - nie rozumiem Twojej wypowiedzi. Najpierw piszesz, że wolisz polskie wydania a potem, że świat nie jest czarno-biały. Swoją drogą nie twierdzę, że ludzie jednomyślnie przerzucili się na PDFy - twierdzę jedynie tyle, że jest ich sporo.
08-09-2005 11:55

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.