» Recenzje » Polskie » Dyabelarium: Dary Ormuddah

Dyabelarium: Dary Ormuddah


wersja do druku

Co się dzieje, gdy człowiek zgrzybieje

Redakcja: AdamWaskiewicz

Dyabelarium: Dary Ormuddah
Zew Cthulhu to prawdziwie klasyczna gra grozy i horroru. Oparta na wspaniałych opowiadaniach Lovecrafta, dotyczy utraty poczytalności poprzez kontakt z nieznanym i obcym. Jednocześnie trudno jednak uznać, że jest to realistyczny typ horroru – w prawdziwym świecie Cthulhu nie odbierałby ludziom poczytalności, nie miałby także swoich kultystów.

Nieco bardziej realistyczną wizję Mitów przedstawiła gra RPG Delta Green – tu postaci spotykały prawdziwie przerażające potworności i utratę poczytalności dało się łatwo usprawiedliwić, a także poczuć na skórze grającego. Nie zmienia to jednak faktu, że zarówno Delta Green, jak i Zew Cthulhu dotyczyły przede wszystkim utraty zdrowia psychicznego.

Lukę na rynku body horror w systemach związanych z prozą Lovecrafta postanowili wreszcie wypełnić twórcy polskich, fanowskich dodatków z serii Zgrozy. Najnowsza publikacja z cyklu, o tytule Dyabelarium: Dary Ormuddah, traktuje o fizycznych mutacjach Badaczy i związanych z tym konsekwencjach.

Ta Zgroza ma 23 strony i podobnie jak poprzedniczki jest oszczędna graficznie, ale ładna. Okładka prezentuje Kokon bądź Ziarno Ormuddah, w zależności od interpretacji i niektórym czytelnikom może się kojarzyć z filmowym Obcym, notabene innym przykładem horroru cielesnego. W środku znajdziemy troszkę czarnych sylwetek potworów dotkniętych mutacjami. Oceniam je jako udane, ale to ledwie detal i nie ma większego wpływu na moją ocenę dodatku.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Cała publikacja kręci się wokół Ormuddah, istoty spoza Układu Słonecznego, która wysłała na Ziemię swoje zarodnie. Ormuddah to stworzenie o ciekawej biologii, zakwalifikowane przez ludzkich badaczy jako grzyb przypominający swoją formą roślinę. Jego komórki infekują istoty żywe, dając im tytułowe Dary. Samych Darów jest dużo – jeśli się nie pomyliłem podczas liczenia tabeli (nie były ponumerowane) to jest ich 54 - i są dosyć różnorodne. Mogą to być prawdziwe błogosławieństwa, takie jak zwiększona Siła bądź Kondycja, dziwne, groteskowe mutacje (wężowidło na torsie!) lub nawet najprawdziwsze przekleństwa, takie jak szpetota. Muszę przyznać, że twórcy byli bardzo kreatywni, wymyślając je i należy im się za to pochwała.

Po zaprezentowaniu tabelki mutacji i ich opisów, co stanowi trzon publikacji, następują fragmenty mniej mechaniczne, a bardziej fabularne. Autorzy radzą na przykład, jak wykorzystać mutacje w grze. I tak, przykładowo, wypadające włosy mogą zacząć wić się na ziemi i próbować zainfekować innych ludzi, by rozsiewać Dary Ormuddah dalej i dalej. Twórcy radzą także spojrzeć ku mitologii i zinterpretować różne Dary w tym kontekście. Kolejnym przykładem może być upierzony mutant będący w mistyczny sposób powiązany z Pazuzu. Fragment o wykorzystaniu mutacji jest dosyć krótki, ale cieszę się, że się pojawił – zachęta, by interpretować mutacje zgodnie z ukazaną tu wizją to coś, co odróżnia tą publikację od różnych Tabel Losowych Potworów w D&D.

Następnym elementem dodatku są księgi wiedzy tajemnej, tak ważne w Zewie Cthulhu. Jak zwykle, widać tu skupienie się twórców na Polsce, gdyż większość bluźnierczej literatury jest dostępna w naszym rodzimym języku. Tomy okultystyczne zawierają zaklęcia przydatne w paktowaniu z Ormuddah, ale także sposoby na to, by wyzwolić się od jego zbrukania. Opisane w nich rytuały także doczekały się swojej rozpiski.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Dodatek wieńczy opis Pobłogosławionego Darem, potworności, która powstaje, gdy zbyt wiele Darów skumuluje się w jednej istocie. Omówiono tu strategie i cele potwora, a także jego umiejętności – najciekawszą jest zdolność wchłaniania cech zabitych przez siebie istot i powolne stawianie się chimerą.

Jak oceniam tę publikację Zgróz? W większości pozytywnie, ale mam wrażenie, że autorzy bardziej skupili się na mechanice niż warstwie fabularnej. Oczywiście, istnieją erpegowcy, dla których właśnie mechanika jest najciekawsza i się w niej rozkoszują, ale dla mnie zawsze była ona na drugim miejscu. Nie jest źle, ale troszkę mi żal, że twórcy nie zaprezentowali choćby szkicu przygody z wykorzystaniem mutagennych grzybów w roli głównej. Z drugiej strony jestem świadom, że recenzuję treść na poziomie, nawet jeśli nie wpisuje się ona szczególnie w moje osobiste gusta.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
6.5
Ocena recenzenta
6.5
Ocena użytkowników
Średnia z 1 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
Tytuł: Zgrozy: Dyabelarium: Dary Ormuddah
Linia wydawnicza: Zgrozy
Autorzy: Michał Gralak, Sylwester Gdela
Ilustracje: Michał Gralak, Piotr Kozioł
Wydawca polski: Zgrozy
Data wydania polskiego: 20 lutego 2020
Liczba stron: 23
Format: pdf
Cena: 1,50 USD



Czytaj również

Zgrozy: ZaGŁOWstka pod Królami
Jednostrzał z warszawskimi Mitami
- recenzja
Zgrozy: Dłonie Nyarlathotepa
Marionetki Mrocznych Bóstw
- recenzja
Zgrozy: Drakula, Wielki Przedwieczny
Klasyk horroru opowiedziany na nowo
- recenzja
Carmilla: Studium we krwi
Nieoczywisty scenariusz do Zewu Cthulhu
- recenzja
Zgrozy gotyckie
Poradnik Zewu Cthulhu inny niż wszystkie - z bibliografią!
- recenzja
Zgrozy: Kucyki kontra Koszmary
Pomiędzy wgotykwstąpieniem a kosmicyzacją
- recenzja

Komentarze


Kaworu92
   
Ocena:
0

Hm... nie wiem co na to odpowiedzieć, jeśli mam być szczery. W mojej szkole była filozofia, ale tylko dla klasy humanistycznej, a ja byłem w bio-chemie xD Więc wiesz... ;-)

13-04-2020 20:42
Adeptus
   
Ocena:
0

No właśnie rzecz w bio-chemie. Skoro nasze myśli to po prostu reakcje biochemiczne w mózgu, to znaczy, że są takimi samymi procesami naturalnymi, jak wszystko inne. Akcja i reakcja i tyle.

13-04-2020 21:15
Kaworu92
   
Ocena:
0

Wiesz, nie znam się w ogóle na neurobiologii, ale wydaje mi się, że nasz mózg ma pewien sposób wpływania na samego siebie. W sensie, dla przykładu, masz jakąś, nie wiem , "gorącą kłótnię". Możesz albo ( z pewnym trudem) starać się nie dać sprowokować i uspokoić, albo dać ponieść gniewowi. W zależności od tego, jaką decyzję podejmiesz - w sensie, na poziomie mentalnym - będziesz w różnym stanie emocjonalnym i wykonasz inne czynności (np: wydrzesz się na kogoś albo nie). Więc wydaje mi się, że tak, mamy wolną wolę.

Ale to tylko moja osobista perspektywa, nie znam się na nauce, która by za tym stała. Zawsze chciałem być genetykiem ,a nie jakimś kognitywistą czy kimś pokrewnym :-P :-)

13-04-2020 21:36
AdamWaskiewicz
   
Ocena:
0

I jeszcze dwa powody, dla których ktoś może zostać kultystą Wielkich Przedwiecznych, zupełnie abstrahując od ewentualnego obłędu, który mógłby to powodować. Po pierwsze - to się może zwyczajnie opłacać i być wyborem jak najbardziej logicznym i uzasadnionym. W Widmie nad Innsmouth kult Dagona sprawił, że połowy były obfite jak nigdy, do tego przychodziło złoto niewiadomego pochodzenia, miasteczko przechodziło okres prosperity. A krzyżowanie się z Istotami z Głębin i wszystko, co się z tym wiązało, pojawiło się po jakimś czasie.

I drugi powód, który częściowo się z tym wiąże - bycie kultystą może być częścią tradycji. Czy to dotyczącej jakiejś zamkniętej / półzamkniętej społeczności, czy to konkretnej rodziny - wiara w takich a nie innych bogów może być przekazywana z pokolenia na pokolenie i jako taka nie wymagając specjalnego dodatkowego uzasadnienia.

Zresztą - tak samo można się zastanawiać, skąd biorą się różne odłamy religijne, sekty, kulty czy jak by je nazywać. Skoro ludzie wierzą samozwańczym prorokom głoszącym nadchodzący koniec świata, infiltrację rządu przez jaszczury z Saturna albo podobne rewelacje, to zostanie kultystą Cthulhu jest równie sensowne i wiarygodne.

13-04-2020 22:11
Johny
   
Ocena:
0

Nie wiem czy jeszcze istnieją. Ale kiedyś czytałem, że był w naszych czasach odłam okultystyczny tak zwanych magów chaosu.

Uważali oni, że wiara jest narzędziem do zmieniania rzeczywistości. To ludzkie wierzenia tworzą bogów i prawa rzadzące otaczającym nas światem. Do swoich zaklęć dostostowywali różne systemy wierzeń. Na przykład jak mag chciał kogoś uwieść, zaczynał wierzyć w Afrodytę i modlić się do niej o błogosławieństwo. Jak chciał zdać test z matematyki to przestawał wierzyć w bogów greckich i zaczynał modlić się do ducha Einsteina. Takie połączenie Pomniejszych Bóstw Pratcheta i paradygmatów z Maga Wstąpienie.

I teraz jeśli mag chciał zaszkodzić swojemu wrogowi, zaczynał wierzyć w bardziej agresywne bóstwa. I autentycznie czytałem w internecie modlitwy do istot z mitologii Cthulhu które miały na celu komuś zaszkodzić. Oczywiście, taki mag uważał, że bóstwo jest mu potrzebne tylko po to, żeby niejako wzmocnić jego wiarę by ta miała odpowiednią siłę, by wpłynąć na rzeczywistość. I tak naprawdę Cthulhu nie istnieje. Ale gdyby taka postać była w grze, Cthulhu mógłby wyskoczyć z pudełka i powiedzieć "Suprise! Postanowiłem jednak istnieć!"

14-04-2020 00:13
Adeptus
   
Ocena:
+1

@ Kaworu92

Ale rzecz w tym, że to czy się uspokoisz, czy poddasz gniewowi to też nie jest Twoja świadoma decyzja, tylko reakcja mózgu na bodźce. Którą ewentualnie post factum możesz sobie racjonalizować.

@ AdamWaskiewicz

Co do przyczyn zostania kultystą, to jest jeszcze przymus. Kojarzy mi się taka istota (nie pomnę imienia, w każdym razie nie pochodziła z oryginalnej twórczości Lovecrafta, tylko została wymyślona na użytek rpg), która składała swoje larwy w ciałach złapanych ludzi, które wykluwając się, zabijały ich, ale niektórym dawała wybór - w zamian za opóźnienia wyklucia, niech napędzają istocie kolejne ofiary.

@ Johny

Chaoci istnieją, może nie jako jakaś organizacja, ale jako nurt tak, nawet w Internecie można znaleźć porady odnośnie magii chaosu (oraz rzecz jasna, gromy rzucane przez katolików na ten odłam). Internet sprawia, że żaden nurt nie ginie, bo zawsze znajdzie się ktoś zainteresowany, gotów go podtrzymać. A wręcz przeciwnie - jesteśmy świadkami odradzania się zapomnianych tradycji. Np. neopogaństwo - pojawiają się wyznawcy nie tylko bogów słowiańskich, nordyckich, czy helleńskich, ale nawet tak egzotycznych panteonów jak sumeryjski czy kanaanejski (i to nie przez ludzi zamieszkujących odpowiednie rejony, tylko Amerykanów). 

14-04-2020 09:31
Kaworu92
   
Ocena:
0

Heh, magia z Maga:Wstąpienie była wzorowana na magii chaosu z tego co się orientuję :-P

14-04-2020 11:54
AdamWaskiewicz
   
Ocena:
+1

@ Adeptus - prawdopodobnie masz na myśli Eihorta, ale to akurat nie wymysł na potrzeby erpega, tylko bóstwo z literatury, bodaj Ramseya Campbella.

@ Kaworu - z tego, co kojarzę, była inspirowana systemem magii z systemu Darkurthe Legends, ale jedno nie wyklucza drugiego.

14-04-2020 18:07
Kaworu92
   
Ocena:
0

Adamie: Nie znam systemu w ogóle, więc się nie wypowiem ;-) Możliwe, że w aspekcie filozoficznym (myśl i wiara kształtują rzeczywistość) była wzorowana na magii chaosu, a w bardziej mechanicznym na tym systemie o którym mówisz? ;-)

14-04-2020 18:26
Adeptus
   
Ocena:
0

Słuszna racja, Eihort.

A odnośnie magii - "myśl i wiara kształtują rzeczywistość" to dość popularna koncepcja i w fantastyce i w "realnej" ezoteryce, więc ciężko na 100% określić inspirację.

14-04-2020 19:20
Kaworu92
   
Ocena:
0

No właśnie ta koncepcja się wywodzi z magii chaosu :-) A także z fizyki kwantowej interpretowanej po ezoterycznemu xD

14-04-2020 20:24
Adeptus
   
Ocena:
0

Powiedziałbym, że ta koncepcja wywodzi się z marzycielstwa. Prawie każdy jako dziecko chciał, żeby jego marzenia stawały się prawdą, nie słysząc o magii chaosu ani fizyce kwantowej. Jest też solipsyzm, gdzie człowiek na poważnie wierzy w to, że cały świat oprócz jego własnej osoby jest wytworem jego wyobraźni.

14-04-2020 20:28
Kaworu92
   
Ocena:
0

Znaczy wiesz, akurat ten pogląd ezoteryczny serio można wyśledzić do fizyki kwantowej :-P :-)

Widzisz, akt obserwacji zaburza stany kwantowe. Co więcej, zgodnie z teorią strun wszystko jest dwuwymiarowymi strunami, które sobie wibrują i w ten sposób tworzą rzeczywistość atomową. Te obydwa fakty naukowe sprawiły, że współcześni ezoterycy wierzą w "wibracje" (np: "przesyłam pozytywne wibracje" albo "kosmici mają wyższe wibracje od Ziemian") i w to, że każda myśl to swego rodzaju fala, która wpływa na rzeczywistość.

Osobiście podejrzewam, że gdyby nie fizyka kwantowa, to obydwa poglądy by w ezoteryce nie istniały :-) W każdym razie nie w sposób, w który istnieją w niej obecnie :-P

14-04-2020 21:24
Adeptus
   
Ocena:
0

No cóż, gdyby ta magia na serio była zakorzeniona w fizyce, to by działała. Generalnie fizyka kwantowana jest chyba takim trochę wytrychem "Jak nie masz pojęcia o nauce, ale chcesz, żeby Twoja teoria brzmiała naukowo, powiedz, że chodzi o kwanty".

Poza tym egzorcyści i inni współcześni "łowcy czarownic" strasznie się zżymają, że ci wszyscy "okultyści" próbują udawać, że wierzą w jakieś wibracje, energie, podświadomość, ciała astralne czy inne (pseudo)naukowe terminy, zamiast sobie uświadomić, że są satanistami.

14-04-2020 21:53
Kaworu92
   
Ocena:
0

Nie twierdzę, że magia naprawdę istnieje, ale tak, część osób próbuje ją uzasadnić fizyką kwantową :-P

14-04-2020 22:14
Adeptus
   
Ocena:
0

Nie chciałem powiedzieć, że Ty twierdzisz, tylko wypowiedzieć odnośnie ichniego uzasadnienia. Po prostu wydaje mi się, że to wszystko to jest dziecinno-marzycielskie "chcę, żeby moje życzenia się spełniały" znane od zarania dziejów, a "kwantowe" uzasadnienie jest doczepione na siłę.

 

Swoją drogą, jeśli ci magowie chaosu wyobrażają sobie, że ich myśli mają wpływ na rzeczywistość, bo od nich wibrują jakieś kosmiczne struny, to co mnożyć byty ponad miarę i wyobrażać sobie boga, który coś dla nich zrobi, jak można od razu sobie wyobrazić, że to się robi?

15-04-2020 16:10
Kaworu92
   
Ocena:
0

Ym... bo w Boga wierzy więcej ludzi, więc struny lepiej wibrują? xxxxxD

15-04-2020 22:27
Johny
   
Ocena:
+1

Swoją drogą, jeśli ci magowie chaosu wyobrażają sobie, że ich myśli mają wpływ na rzeczywistość, bo od nich wibrują jakieś kosmiczne struny, to co mnożyć byty ponad miarę i wyobrażać sobie boga, który coś dla nich zrobi, jak można od razu sobie wyobrazić, że to się robi?​

Nie wiem, czym to tłumaczą. Może uważają, że taka procedura jest skuteczniejsza. W każdym razie są też ludzie, którzy, tak jak ty, poszli o krok dalej i uważają, że samo wyobrażanie sobie kreuje rzeczywistość. Takie bestselery jak "Psychocybernetyka", "Potęga podświadomości" czy "Sekret" pojawiają się w świadku samorozwojowym co kilka lat, produkując ludzi, którzy wierzą, że leżąc na kanapie i wyobrażając sobie, że są bogaci, zmaterializują pieniądze.

Tym, którzy napisali tego typu książki, z pewnością się to udało. Ale to bardziej dlatego że taka wizja świata jest niezwykle atrakcyjna i wielu ludzi uwielbia o niej czytać.

18-04-2020 11:55
Adeptus
   
Ocena:
0

Swoją drogą, to w pewnym sensie jest możliwe, żeby myśl wpływała na rzeczywistość i istnieje prawdziwa "psychocybernetyka". Są już pierwsze maszyny sterowane myślami, tylko trzeba je najpierw odpowiednio zaprogramować, żeby "wiedziały" jakie fale mózgowe odpowiadają za jaki rozkaz (na zasadzie "Kiedy myślę o ruszaniu się w prawo, moje fale mózgowe przybierają formę X, więc zaprogramuję maszynę, by za każdym razem jak moje fale przybiorą formę X, ruszała się w prawo). Zakłada się operatorowi hełm EEG (lub wszczepia elektrody wprost do mózgu), a one przekazują sygnały do urządzenia. Na razie używa się tego głównie do sterowania protezami. Jest też możliwe coś w rodzaju syntetycznej telepatii - naukowiec miał "nadajnik", żona "odbiornik" i dzięki temu mógł na odległość ruszać jej ręką. Jak widać, po latach zapomnienia, cyberpunk powraca nie tylko w grze komputerowej. https://en.wikipedia.org/wiki/Brain%E2%80%93computer_interface

18-04-2020 16:07

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.