» Recenzje » Polskie » Zgrozy: Zew Głębin

Zgrozy: Zew Głębin


wersja do druku

Cthulhu jako koncept psychologiczny

Redakcja: Daga 'Tiszka' Brzozowska, AdamWaskiewicz

Zgrozy: Zew Głębin
Wielki Cthulhu to zdecydowanie najbardziej popularny z Wiecznych Przedwiecznych. Ośmiornicowo-nietoperzowato-humanoidalne bóstwo na stale zapisało się na kartach historii literatury i pozostaje najbardziej rozpoznawalnym tworem Lovecrafta. W Zewie Głębin, najnowszej przygodzie spod znaku Zgróz, Wielki Cthulhu będzie w centrum wszelkich wydarzeń. A czy sama Zgroza powinna przykuć naszą uwagę?

Profesor Konstanty Rybławski to znany i ceniony polski psychoanalityk. W czasie swoich podróży wokół globu natknął się w wielu miejscach na doniesienia o niejakim "Cthulhu" bądź też "K’tulu", który ma być uśpionym, zatopionym na dnie oceanu bóstwem. Jako że jego przedstawienie wydaje się być uniwersalne, naukowiec doszedł do wniosku, że Cthulhu to w istocie sekretna część ludzkiej zbiorowej nieświadomości, oferująca wyzwolenie poprzez przemoc i agresję.

Po stworzeniu tej teorii, profesor postanowił ją przebadać, jest wszak człowiekiem nauki. Gdy w jednym z więzień zbuntowali się więźniowie, nadarzyła się ku temu doskonała okazja. Pod pretekstem resocjalizacji osadzonych, Konstanty postanowił prowadzić swoje mniej niż etyczne eksperymenty, których uwieńczeniem było odprawienie stworzonego przez niego rytuału – Podniesienia R’lyeh. Niestety, eksperyment nie poszedł po jego myśli, więźniowie i strażnicy zaczęli walczyć między sobą, a sam profesor stał się Istotą Mitów.

Badacze Tajemnic zostają wplątani w intrygę, gdy lokalna dziennikarka opisuje w swojej gazecie masakrę w więzieniu. Artykuł okazuje się bardzo popularny i wkrótce przedrukowują go gazety w całej międzywojennej Polsce. Bohaterowie jadą na miejsce i zaczynają zbierać poszlaki, pomagające im w dowiedzeniu się, co właściwie miało miejsce w zakładzie karnym i jak sprawić, by owa sytuacja drugi raz się nie powtórzyła.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Nie znam wszystkich Zgróz, ale to już druga przygoda, którą do nich czytam i ponownie ma ona otwartą strukturę, za co należy pochwalić twórców. Gracze zaczynają z paroma tekstami z gazety mówiącymi o więzieniu i profesorze, a następnie, w zależności od tego, co uznają za stosowne, mogą się udać w różne miejsca. Wśród opcji jest porozmawianie z dziennikarką, Danutą Rutsztajn, która zna sprawę najlepiej, odwiedziny w domu profesora Rybławskiego, lub udanie się bezpośrednio się do więzienia. Do każdej z możliwości twórcy zapewnili jednego lub dwóch BN-ów oraz odpowiednie posunięcie fabuły do przodu. Różne lokacje dadzą bohaterem różne tropy, informacje i przedmioty oraz obfitują w unikalne wydarzenia, a ostateczny efekt działań zależy w bardzo dużym stopniu od graczy i tego, jakie możliwości działania uznają za najwłaściwsze.

Ostatnia opcja doskonale nadaje się na moment kulminacyjny przygody, gdy Badacze, wiedząc już, co, jak i gdzie, idą raz na zawsze rozprawić się z tym, co zostało z profesora. Nawet ona jest jednak fabularnie otwarta i nic nie szkodzi na przeszkodzie, by gracze najpierw szturmem wzięli więzienie, zabili potwora, którym stał się Konstanty, a dopiero potem postarali się zrozumieć, co zaszło w tym przeklętym miejscu.

Należy także wspomnieć o oprawie graficznej dodatku. Wykorzystano te same, brązowo-żółte tła imitujące stare księgi co zawsze, ale niestety, dwa obrazki umieszczone jako ozdoby nie przypadły mi do gustu. Głównie chodzi o kolorystykę: w tekście wzorowanym na antyczną księgę jaskrawą zieleń wprost bije po oczach. Lepiej już, by publikacja nie zawierała żadnej ilustracji. Te wytrącają z rytmu i są w zbyt dużym kontraście ze stonowanymi kolorami reszty przygody.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Moim drugim zastrzeżeniem do publikacji są handouty. Część z nich należy wydrukować w formacie A5 (czyli A4 i pociąć na pół), część na kartce A4 pionowo, a jeszcze część – poziomo. Wymaga to pewnych zdolności technicznych w zakresie obsługiwania komputera i drukarki i istnieje duża szansa, że osoby, które tego nigdy nie robiły, mogą się poczuć zagubione. Aby pokazać, że wydrukowanie owych pomocy dla Prowadzącego nie jest taką prostą i oczywistą kwestią, poniżej cytat z publikacji:

Możesz wydrukować każdy [handout] na osobnej kartce A4, drukując mniejsze w większej rozdzielczości, ale małe gazetowe wycinki na całych stronach A4 będą wyglądać nieco nienaturalnie. Jeśli nie przeszkadza Ci wycinanie, najbardziej ekonomiczną opcją jest wydrukowanie s. 27 i 28 na kartkach A4, stron 22 i 29 na jednej kartce w ustawieniu pejzażowym i stron 23- 26 na jednej kartce w ustawieniu pejzażowym w układzie 2x2, a następnie wycięcie z tych kartek osobnych rekwizytów.

Warto zaznaczyć jeszcze jedną kwestię – materiały, które zgodnie z powyższą instrukcją powinny znaleźć się na jednej stronie, są osobnymi stronami PDF-a, co dodatkowo może utrudniać ich wydruk w sposób zasugerowany powyżej. Dla sporej części użytkowników podane instrukcje mogą być niezbyt jasne ("ustawienie pejzażowe", "w układzie 2x2" – dla niektórych takie zwroty mogą być zupełnie niezrozumiałe) i ta część przygotowań do prowadzenia przygody mogłaby i powinna zostać uproszczona. Być może dobrym pomysłem ze strony twórców byłoby umieszczenie dwóch rodzajów pomocy – jednego do czytania w wersji elektronicznej i drugiego do wydrukowania i pocięcia, gdzie należałoby tylko kliknąć "drukuj" zamiast dokonywać jakiś zmian za pomocą oprogramowania drukarki/czytnika?

Pragnę jednak zaznaczyć, że powyższe zarzuty mają wagę kompletnie drugo-, jeśli nie trzeciorzędną i nie wpływają w znaczący sposób na odbiór dodatku. To bardziej uwagi na marginesie niż prawdziwe problemy, które w znaczący sposób nam przeszkodzą.

Podsumowując, uważam Zew Głębin za bardzo, naprawdę bardzo dobrą publikację. Mamy tu wszystko to, co powinno być w prawdziwej, klasycznej przygodzie do Zewu Cthulhu – psychoanalizę, tytułowego Wielkiego Przedwiecznego, naukowca, który prowadzi nieetyczne eksperymenty, ciekawską dziennikarkę i mroczny rytuał. To bardzo archetypowy dodatek i uważam, że szczególnie dobrze mógłby się sprawdzić jako pierwsza sesja Zewu Cthulhu dla nowych graczy. Chylę czoła przed twórcami, udało im się stworzyć coś naprawdę dobrego i ponadczasowego. Ze wszystkich Zgróz, które do tej pory przeczytałem, ta jest z pewnością moją ulubioną.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
8.0
Ocena recenzenta
8
Ocena użytkowników
Średnia z 1 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
Tytuł: Zgrozy: Zew Głębin
Linia wydawnicza: Zgrozy, Zew Cthulhu
Autor: Marek Golonka
Ilustracje: Piotr Kozioł, Michał Gralak
Data wydania polskiego: 10 października 2019
Liczba stron: 28
Format: pdf
Cena: 2,00 USD



Czytaj również

Zgrozy: ZaGŁOWstka pod Królami
Jednostrzał z warszawskimi Mitami
- recenzja
Zgrozy: Dłonie Nyarlathotepa
Marionetki Mrocznych Bóstw
- recenzja
Zgrozy: Drakula, Wielki Przedwieczny
Klasyk horroru opowiedziany na nowo
- recenzja
Carmilla: Studium we krwi
Nieoczywisty scenariusz do Zewu Cthulhu
- recenzja
Zgrozy gotyckie
Poradnik Zewu Cthulhu inny niż wszystkie - z bibliografią!
- recenzja
Zgrozy: Kucyki kontra Koszmary
Pomiędzy wgotykwstąpieniem a kosmicyzacją
- recenzja

Komentarze


Exar
   
Ocena:
+1
Kolejna dobrze napisana przygoda z cyklu Zgróz. Fajnie.
11-11-2019 07:30
Kaworu92
   
Ocena:
+1

Hm, Zgróżki fajniusie są :3 Lubię bardzo :3

11-11-2019 11:22
Planetourist
   
Ocena:
+1

Dziękuję Ci bardzo serdecznie za recenzję! W Zew Głębin włożyłem zdecydowanie najwięcej serca ze wszystkiego, co wydałem w Zgrozach, i bardzo się cieszę, że tak Ci się spodobał. Chyba masz rację, że dobrze się nadaje na czyjś pierwszy raz z Zewie - Janek Sielicki donosi zresztą na swoim FB, że tą przygodą wrócił do ZC po kilkunastu latach i sprawdziła się bardzo dobrze :)

Co do druku - tu być może zwiodła mnie moja chęć zawsze zostawiania odbiorcom moich scenariuszy wyboru. Miałem pomysł, by zrobić to tak, jak sugerujesz - od razu ustawiając pod druk - ale potem pomyślałem, że co, jak ktoś będzie jednak chciał każdy wycinek na osobnej A4? Albo na dwóch, a nie jednej? I w końcu uznałem, że zrobię to na osobnych stronach do ustawienia wydruku jak kto chce. Żyję w bańce, w której chyba wszyscy wiedzą, jak ustawić drukarkę pod różne dziwne konfiguracje stron, nie sądziłem, że to będzie problem.

Jeszcze nie jestem pewien, jak te rekwizyty będą złożone w drukowanej kompilacji, ale zaręczam, że tam będzie to bardziej intuicyjne :)

12-11-2019 18:17

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.