Widmo nad Innsmouth: Gra Paragrafowa

Powrót nad Diabelską Rafę

Autor: AdamWaskiewicz

Widmo nad Innsmouth: Gra Paragrafowa
Gry paragrafowe nawiązujące do literackiego dorobku Samotnika z Providence nie mogą w naszym kraju narzekać na brak towarzystwa. Od oficjalnych przygód do Zewu Cthulhu przeznaczonych do jednoosobowej rozgrywki, po bardziej tradycyjne pozycje, nie korzystające z erpegowych zasad; od małych, kieszonkowych tomików, po obszerne woluminy napakowane rozbudowaną fabułą – jest z czego wybierać.

Wśród szerokiego wyboru cthulhowatych paragrafówek znajdziemy też takie, które zostały bezpośrednio oparte na na konkretnych utworach Howarda Phillipsa Lovecrafta – na uwagę zasługuje seria Choose Cthulhu, oryginalnie opublikowana przez hiszpańską firmę Celaeno Books, a w polskiej wersji językowej wydawana nakładem Black Monk Games. Do tej pory na łamach Poltergeista przybliżyliśmy dwie pozycje z tego cyklu (Zew Cthulhu i W Górach Szaleństwa), niedawno do sprzedaży trafiła kolejna, będąca przedmiotem niniejszej recenzji, a w zapowiedziach są już następne.

Wydawniczo trzeci tom (a właściwie tomik, biorąc pod uwagę jego rozmiary), zatytułowany Widmo nad Innsmouth, przypomina dwa poprzednie. Książeczka rozmiaru B5 liczy 136 stron w twardej oprawie stylizowanej na sfatygowany dziennik. W środku znajdziemy gruby, miękki papier o przyjemnej fakturze, kilkanaście całostronicowych ilustracji, a oprócz około setki paragrafów, stanowiących sedno tej pozycji, także krótki bestiariusz przybliżający dramatis personae występujące w historii opowiadanej na jego kartach. Obok obszernych, rozbudowanych paragrafów znajdziemy też dużo krótsze, niekiedy zaledwie kilkuzdaniowe, jednak ich zwięzłość pomagają zamaskować graficzne ozdobniki przedstawiające marynistyczne motywy – ryby, muszle, harpuny czy rybackie kutry. Podobne elementy nie tylko zajmują puste miejsce, ale także utrzymują czytelnika w klimacie odpowiednim do poznawanej historii. Oprawę graficzną Widma nad Innsmouth wypada ocenić jednoznacznie pozytywnie – zwłaszcza ciemne, klaustrofobiczne pejzaże przedstawiające tytułowe miasteczko, znakomicie podkreślają specyficzny nastrój odpychającej, podupadłej osady zazdrośnie strzegącej przed obcymi swych plugawych tajemnic.

Fabuła, z jaką mamy do czynienia w Widmie nad Innsmouth, nie zaskakuje – przynajmniej, jeśli ktoś miał okazję zapoznać się z literackim pierwowzorem. Śledzimy w niej losy anonimowego młodzieńca, który pragnie uczcić wejście w dorosłość wyprawą do Arkham, gdzie mieszka rodzina jego matki. Jak jednak nietrudno się domyślić, droga zabierze go do innego miasta w Nowej Anglii, a my, kierując jego poczynaniami, będziemy wpływać na przebieg wydarzeń. Inaczej niż w wcześniejszych pozycjach z cyklu Choose Cthulhu, nie mamy jednoznacznie określone, kim jest nasz protagonista – czyniąc go postacią niedookreśloną, autorka ułatwia czytelnikowi identyfikowanie się z nim, a wszelkie informacje na jego temat, jakie będą potrzebne do rozwoju intrygi, poznamy już w trakcie lektury.

Przebiegu wydarzeń, nawet w najogólniejszym zarysie, nie ma specjalnie sensu ani potrzeby przybliżać – Widmo nad Innsmouth to de facto powtórzenie za pomocą innego medium klasycznego opowiadania Lovecrafta. Pewne nawiązania do niego mieliśmy już w pierwszym tomie cyklu Choose Cthulhu, ale tu dostajemy je zaadaptowane na język gier paragrafowych z zaskakującą wręcz dokładnością. Z jednej strony można to poczytać za zaletę, mając w pamięci, jak choćby we W Górach Szaleństwa odniesienia do innych lovecraftowskich utworów były momentami sztuczne i wymuszone, dobrze zauważyć, że tutaj udało się tego uniknąć, ale z drugiej – spodziewałem się jednak jakiegoś wkładu własnego, urozmaicenia doskonale znanej klasycznej historii dodatkowymi elementami.

Ich brak z pewnością nie jest obiektywną wadą, podobnie inne kwestie, które mi mogły negatywnie wpływać na odbiór, innym czytelnikom mogą nie przeszkadzać w najmniejszym stopniu. Po lekturze Zewu Cthulhu i W Górach Szaleństwa język, jakim pisany jest recenzowany tom, wydał mi się nieco zbyt suchy i sterylny; to oczywiście kwestia gustu i możemy cieszyć się, że nie dostaliśmy na przykład topornej, nieudolnej stylizacji, ale nie ukrywam, że wolałbym jednak styl nieco bardziej wzorowany na literackim pierwowzorze, bogatszy i bardziej kwiecisty. Inną kwestią jest fakt, że w nazbyt wielu miejscach jesteśmy odsyłani bez możliwości wyboru opcji do następujących po sobie stron – rozumiem, że miało to służyć ograniczeniu rozmiaru pojedynczych paragrafów do jednej strony, ale w efekcie mamy sytuację, w której czytelnik i tak po prostu przerzuca kolejne kartki, jak przy lekturze standardowej książki. Nawet lekkie pozamienianie miejscami poszczególnych fragmentów pozwoliłoby mocniej uwypuklić specyfikę medium, jakim są gry paragrafowe.

Niezależnie od tego, grywalność Widma... trzeba ocenić bardzo wysoko. Czytelnik dostaje realny wpływ na rozwój fabuły (nawet jeśli dla osób znających literacki pierwowzór nie będzie ona szczególnym zaskoczeniem), autorka nie serwuje nam arbitralnych efektów, których czytelnik nie jest w stanie przewidzieć, a choć śmierć i szaleństwo naszego bohatera cały czas są realnym zagrożeniem, to będąc zmuszonym do rozpoczęcia rozgrywki od początku, ani razu nie miałem wrażenia, by tragiczny koniec mojego alter ego był nieuzasadniony. Pod tym względem to jak na razie najlepsza pozycja z serii, tym bardziej, że na przestrzeni stosunkowo niewielkiej liczby paragrafów dostajemy też kilka ciekawych i zróżnicowanych zakończeń.

Widmo nad Innsmouth to z pewnością gra, po którą powinni sięgnąć fani gier paragrafowych i twórczości Lovecrafta. Wypada cieszyć się, że linia wydawnicza Choose Cthulhu w polskiej wersji językowej rozwija się, na kwiecień zapowiadany jest kolejny tom, Bezimienne Miasto (choć reklama w recenzowanym tomie mówi jeszcze o I kwartale 2022 roku). Następna w kolejności ma być Zgroza w Dunwich, a jako że strona internetowa oryginalnej edycji cyklu wskazuje obecnie siedem części, rychłe dogonienie hiszpańskiej wersji wydaje się realne, czego można tylko życzyć, zarówno wydawnictwu Black Monk Games, jak i – przede wszystkim – czytelnikom.

Widmo nad Innsmouth okiem erpegowcaHistorie opowiadane w grach paragrafowych z reguły przybliżają fabułę z perspektywy pojedynczego bohatera, i przełożenie ich na erpegowy scenariusz przeznaczony dla całej grupy postaci może być w związku z tym utrudnione. Nic jednak nie stoi na przeszkodzie, by Widmo... potraktować jako kanwę przygody prowadzonej właśnie pojedynczemu graczowi, na przykład jako wprowadzenie w realia Zewu Cthulhu – o ile, rzecz jasna, nie zna on opowiadania, na którym oparta jest jego fabuła.

 

Dziękujemy wydawnictwu Black Monk Games za udostępnienie gry do recenzji.