The Mutant Epoch: One Day Dig 6

Podziemny konwent

Autor: AdamWaskiewicz

The Mutant Epoch: One Day Dig 6
Użytkownicy postapokaliptycznego systemu The Mutant Epoch, wydawanego przez kanadyjską firmę Outland Arts cieszą się wsparciem, jakiego fani innych postapokaliptycznych gier fabularnych mogą jedynie pozazdrościć. Obok suplementów dostępnych w druku, regularnie ukazują się do niego także mini-dodatki dostępne w wersji elektronicznej za dowolną kwotę.

Wśród tych ostatnich na uwagę zasługują publikowane w ramach serii One Day Digs krótkie przygody, jednostrzały przeznaczone do wprowadzenia nowych graczy w realia systemu – czy to na konwencie, czy w domowym zaciszu, ewentualnie do wykorzystania przez Mistrzów Gry, którym chwilowo zabrakło weny. Jak dotąd ukazało się ich siedem, przy czym pierwsze cztery udostępnione były w zbiorczych dwupakach.

Szósty scenariusz wchodzący w skład cyklu, przygoda Hunt in the Dark, autorstwa Guillo Iannarelli, to piętnastostronicowy pdf, przynoszący – oprócz samej przygody, także mapę lokacji, w której jest ona osadzona, opisy i charakterystyki istot (potworów  i Bohaterów Niezależnych, choć z postapokaliptycznym świecie Epoki Mutantów granica między tymi dwiema kategoriami często jest nieostra), informacje o nowych reliktach i kilka pomysłów na zwiększenie poziomu trudności scenariusza, gdyby gracze zbyt łatwo radzili sobie ze stawianymi przez niego wyzwaniami. Po odjęciu miejsca poświęconego na wszystkie te elementy, na sam scenariusz pozostaje okrągłe dziesięć stron, co jest objętością jak najbardziej wystarczającą na przedstawienie niezbyt rozbudowanej przygody.

Fabuła historii opowiadanej w Hunt in the Dark nie jest specjalnie skomplikowana. Postacie odpoczywające po ostatniej wyprawie do ruin, znajdują się w niewielkiej osadzie o malowniczej nazwie Rust Haven, która została zaatakowana przez zmutowane bestie. Podczas gdy praktycznie wszyscy etatowi obrońcy mieściny wyruszyli do walki z wycofującymi się monstrami, z miejscowego aresztu zbiegła trójka przetrzymywanych tam bandytów. Najprawdopodobniej wykorzystując chwilową nieobecność strażników, więźniowie zdołali wykonać podkop i wydostać się nim na wolność – za ujęcie zbiegów na bohaterów czeka sowita nagroda.

Już pobieżne zbadanie celi ujawni jednak, że podkop prowadzi do antycznego, betonowego tunelu, ciągnącego się pod osadą – postacie będą musiały zagłębić się w tajemnicze podziemia, by pojmać uciekinierów. Zgodnie z najlepszymi tradycjami staroszkolnych erpegów, na graczy czeka więc dungeon crawl, z całym dobrodziejstwem inwentarza, jakiego można spodziewać się po tego rodzaju scenariuszach.

Jednak podziemia podziemiom nierówne, a to, jaką funkcję pełniło dane miejsce przed Kataklizmem, może w znaczącym stopniu wpływać nie tylko na jego wygląd, ale także zagrożenia, jakie czekają w nim na śmiałków i skarby, które można zdobyć. We wcześniej wydanych przygodach postacie mogły już zwiedzać dawne centrum handlowe (The Mall of Doom), bunkier (Beyond Red Crater) i luksusowy hotel (Lilac Towers), zaś w recenzowanym scenariuszu czeka na nich... antyczne centrum konwentowe. Wśród zakopanych skarbów postacie będą więc mogły znaleźć figurki do bitewniaków, erpegowe podręczniki i filmowe plakaty, a humanoidy zamieszkujące ruiny nosić będą ozdoby wykonane z wielościennych kostek do gry. Finałowe starcie ze zbiegłymi bandytami przypominać będzie z kolei cosplayowy konkurs, z przeciwnikami dziwnie podobnymi do postaci z popularnego filmu.

I ten patent, bardziej niż cokolwiek innego, czyni Hunt in the Dark wartym polecenia. Scenariusz bowiem, sam w sobie, nie wykracza poza poziom solidnej, rzemieślniczej roboty, nieskomplikowaną eksplorację lochów, walkę z przeciwnikami odpowiednio dobranymi do poziomu doświadczenia postaci i adekwatnymi nagrodami w postaci skarbów możliwych do złupienia. Umieszczenie miejsca akcji na terenie, gdzie przed wiekami odbywał się fantastyczny konwent, da jednak prowadzącemu niepowtarzalną okazję do wspólnej zabawy z graczami, wplatania do przygody odwołań do znanych i lubianych w konkretnej grupie filmów czy gier.

Za ten patent, perskie oko puszczane przez autora do erpegowców, którzy sięgną po recenzowaną przygodę, oceniam ją jako dobrą – zdecydowanie wyżej, niż zasługiwałaby na to, gdyby osadzić ją w jakimkolwiek innym miejscu. Prowadzona na konwencie, przy pewnym nakładzie pracy ze strony Mistrza Gry, mogłaby wręcz zostać osadzona w miejscu, w którym odbywa się dany konwent; choć mam świadomość, że wymagałoby to opracowania praktycznie od zera planów lokacji, to mogłoby okazać się ciekawym pomysłem.

Nawet bez podobnych przeróbek scenariusz powinien zapewnić graczom udaną sesję – Hunt in the Dark zabierze ich postacie na konwent, którego długo nie zapomną.