» Recenzje » Wszystkie » The Dark Eye: Legacy of the Dike

The Dark Eye: Legacy of the Dike


wersja do druku

Fantastyczna codzienność

Redakcja: AdamWaskiewicz

The Dark Eye: Legacy of the Dike
Tematyka przygód do gier fabularnych potrafi być niezwykle różnorodna. Czasem jest to poszukiwanie chwały i bogactwa, czasem rozwiązywanie dworskich intryg, czasem walka z zagrożeniem dla całego świata. Okazyjnie trafiają się jednak opowieści o znacznie mniejszej skali.

Takim właśnie niskoskalowym scenariuszem jest przeznaczona do piątej edycji niemieckiego systemu The Dark Eye  przygoda Legacy of the Dike, której motywem przewodnim jest pomoc chłopskiej rodzinie w dostosowaniu się do nowych warunków i przezwyciężenie klątwy dotykającej osoby pragnące gospodarować na tym konkretnym kawałku ziemi. W parze z relatywnie prostą historią idzie niewielki mechaniczny rozmach, dzięki czemu scenariusz wydaje się potencjalnie niezłym wprowadzeniem dla osób stawiających pierwsze kroki w TDE lub Mistrzów Gry poszukujących gotowców łatwych do zaadaptowania do innych gier.

Owa uniwersalność i przystępność sprawiły, że sam postanowiłem się bliżej przyjrzeć Dziedzictwu Grobli jako podstawie dla jednostrzałowej sesji w Mroczne Oko. Do tej ostatniej póki co niestety nie doszło, ale scenariusz okazał się na tyle interesujący, że zasługuje w moim odczuciu na pełnoprawną recenzję. Przed przejściem do zasadniczej części tejże tradycyjnie ostrzegam czytelnika, że w kolejnych akapitach mogą pojawić się lekkie spoilery.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Tak jak wspomniałem wcześniej opowieść przedstawiona w Legacy of the Dike obraca się wokół chłopskiej rodziny, która ostatnimi czasy popadła w poważne tarapaty. Jej głową jest niejaki Elidan, były żołnierz, a obecnie rolnik, który razem z gromadką dzieci musiał po śmierci żony opuścić rodzinne strony i osiedlił się na opuszczonej farmie znajdującej się w pobliżu tytułowej grobli oddzielającej tereny uprawne od pobliskiego morza. Niestety nowy dom również nie okazał się specjalnie przyjazny – budynki gospodarskie wymagają pilnych napraw, okoliczni mieszkańcy nie są przyjaźnie nastawieni do obcych, wybrzeże nękają najazdy lokalnej wariacji na temat wikingów, a pogłoski o klątwie okazują się mieć swoje jak najbardziej realne (acz magiczne) uzasadnienie.

Bohaterowie w całą sytuację mieszają się dosłownie jako przypadkowi przechodnie, którzy podczas wędrówki nadbrzeżnym traktem mają okazję uratować jednego z młodszych synów Elidana, a następnie dowiedzieć się o kłopotach trapiących rodzinę przybyszów i pomóc w ich rozwiązaniu.

Fabułę trudno określić mianem nowatorskiej czy oryginalnej, ale wiarygodność przedstawionych wydarzeń i zaskakująca wielowątkowość opowieści (szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę, że cały podręcznik ma tylko 16 stron) dają poczucie obcowania z sytuacją, która faktycznie wymaga interwencji poszukiwaczy przygód. Bardzo elegancko wprowadzane są również elementy charakterystyczne dla północnych obszarów Aventurii (domyślnego settingu Mrocznego Oka) takie jak wierzenia, znaczenie czarownic, lokalny nacjonalizm czy problemy z morskimi rozbójnikami. Zarazem całość jest na tyle subtelna, że nic nie stoi na przeszkodzie, żeby Legacy of the Dike, po pewnych modyfikacjach, przenieść na przykład do Zapomnianych Krain albo Greyhawka. Tak naprawdę nada się dowolny setting z kawałkiem wybrzeża, rolnictwem i odpowiednikiem wikingów.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

W pozytywnym odbiorze historii pomaga przygotowany przez autorów katalog wyzwań. Znakomita większość z nich to szeroko rozumiane interakcje społeczne (choć okazję do sięgnięcia po oręż czy wariację na temat zagadek środowiskowych także na kartach dodatku znajdziemy), ale ich różnorodność (raz przyjdzie pertraktować ze wzburzonym tłumem, innym razem negocjować z bandą morskich łupieżców albo przekonać do pomocy kapryśną użytkowniczkę magii) połączona z naprawdę wysokim poziomem sprawczości graczy sprawia, że nie ma się poczucia powtarzalności czy znużenia. Wystarczy wspomnieć, że praktycznie każde spotkanie można rozwiązać na kilka różnych sposobów zależnie od podejścia wybranego przez bohaterów. W reagowaniu na te ostatnie pomagają bardzo sensownie zaprojektowane rozpiski BN-ów – praktycznie każda napotkana postać, bez względu na to jak mało istotna by nie była, została opatrzona choćby krótką informacją na temat zachowania czy charakteru. Szkoda, że takie rozwiązanie nie jest praktykowane w większej liczbie systemów.

Z drugiej strony trzeba uczciwie przyznać, że nie każdemu tematyka omawianej przygody musi przypaść do gustu. Dla osób przyzwyczajonych do bardziej klasycznego życia poszukiwaczy skarbów przeszkody polegające na wzmacnianiu nadmorskiej grobli lub naprawie dachu wiejskiej chałupy mogą się wydawać nazbyt trywialne. Trudno jednak traktować to jako wadę Legacy of the Dike, ponieważ twórcy od samego początku wyraźnie zaznaczają z jakiego rodzaju opowieścią mamy do czynienia.

Dla porządku wypada jeszcze wspomnieć o nowej zawartości mechanicznej, do której zalicza się, oprócz statystyk Bohaterów Niezależnych, rozpiska morskiego potwora, opis magicznego (a właściwie przeklętego) artefaktu, a nawet nowa zdolność specjalna dla postaci graczy. Szczególnie ten ostatni element traktowałbym w charakterze ciekawostki, ponieważ trudno mi wyobrazić sobie awanturnika wydającego punkty na specjalizację w budowaniu nadmorskich grobli. Sumarycznie jest to jednak pewna wartość dodana, która pozytywnie wpływa na końcową ocenę.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Przed ostatecznym podsumowaniem warto natomiast zatrzymać się przy zdecydowanie najsłabszym aspekcie Dziedzictwa Grobli, a mianowicie jakości jego wydania. O ile organizacja tekstu czy korekta stoją na odpowiednio wysokim poziomie, to ubogość wersji elektronicznej (brak zakładek, nieaktywny spis treści, nieobecność opcji przyjaznej drukarkom), niezbyt atrakcyjne ilustracje czy brak choćby poglądowej mapy okolicy wpływają na odbiór podręcznika i muszą znaleźć odzwierciedlenie w końcowej nocie.

Mankamenty związane z jakością wydania Legacy of the Dike nie zmieniają jednak faktu, że dostaliśmy naprawdę udaną przygodę. Przyjazna i łatwa do poprowadzenia miniaturka może stanowić bardzo dobre wprowadzenie do aktualnej edycji najsłynniejszej niemieckiej gry fabularnej lub posłużyć jako przerywnik w dłuższej kampanii. Dla osób, którym nie przeszkadza wplątywanie bohaterów w problemy dnia codziennego prostych mieszkańców fantastycznego świata jest to pozycja bez wątpienia godna zainteresowania. Nie bez znaczenia jest także całkiem przystępna cena. Ze swojej strony szczerze polecam i z czystym sumieniem wystawiam ocenę widoczną w stopce poniżej.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
8.5
Ocena recenzenta
8.5
Ocena użytkowników
Średnia z 1 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
Tytuł: The Dark Eye: Legacy of the Dike
Linia wydawnicza: The Dark Eye
Autor: David Schmidt
Ilustracja na okładce: Nele Klumpe
Ilustracje: Regina Kallasch, Nele Klumpe, Karin Wittig
Wydawca oryginału: Ulisses Spiele
Data wydania oryginału: 6 października 2017
Miejsce wydania oryginału: Unia Europejska
Liczba stron: 16
Format: PDF
Numer katalogowy: HW007EPDF
Cena: 4,49 USD



Czytaj również

The Dark Eye: The Molted Serpent
Święte dochodzenie
- recenzja
The Dark Eye: Turnip Harvest
Tajemnice magicznej rzepy
- recenzja
The Dark Eye: Witch's Dance
Bajka o czarownicach
- recenzja
The Dark Eye: Three Colors of Snow
Mordercze wesele
- recenzja
The Dark Eye: Quick Start Rules
Urokliwa miniaturka
- recenzja

Komentarze


Johny
   
Ocena:
+1

Już to kiedyś pisałem ale dzięki ci za twoje recenzje dodatków do Dark Eye. Czy to nie jest w ogóle specyfika tego systemu, że jest bardziej przyziemny niż Dungeons and Dragons? To by pasowało do stereotypu poukładanych Niemców :).

04-03-2025 22:20
Radnon
   
Ocena:
+1

Dzięki za miłe słowa Johny.

Mam bardzo podobne odczucia odnośnie TDE. Aventuria wydaje się światem fantastycznym, ale jednocześnie przyziemnym, gdzie nadnaturalne elementy współistnieją z jak najbardziej codziennymi problemami mieszkańców. Czuć to zresztą nie tylko w podręcznikach - jak przed laty grałem w Drakensanga albo komputerowe przygodówki osadzone w tym settingu odnosiłem takie samo wrażenie. Przypominam mi to trochę wczesne Zapomniane Krainy (z czasów pierwszej podstawki i przewodników Vola), gdzie też było dużo zwykłego życia w Dolinach, Waterdeep czy na Zachodnich Ziemiach Centralnych.

W każdym razie The Dark Eye bardzo dobrze wstrzeliło się w moje obecne preferencje erpegowe i na pewno kolejne teksty mu się poświęcone będą się pojawiać - o obietnicy zrecenzowania podstawki też nie zapomniałem.

05-03-2025 15:24
Johny
   
Ocena:
+1

Dla mnie RPGowe treści są jeszcze trudne. Przynajmniej te z Youtube. Ale jeśli mój poziom języka sąsiadów z za Odry będzie na tyle wysoki, że będę mógł napisać recenzję oryginału to czy można by zamieszczać te wyróżniające nieocenzurowane grafiki :)? Dla kolegi pytam :).

A poważnie, czekam na twoją reckę. Ja tego języka uczę się ostatnio tak wolno, że pewnie lata miną zanim będę mógł recenzować RPGi.

05-03-2025 23:11
Radnon
   
Ocena:
0

Może to będzie okazja do wprowadzenia w serwisie kategorii artykułów 18+? ; )

Mówiąc nieco bardziej poważnie. Moja znajomość języka jest na poziomie Klosa i Pancernych, więc po oryginały pewnie nigdy nie będzie mi dane sięgnąć, ale na szczęście angielska linia wydawnicza TDE 5E jest na tyle rozbudowana, że na brak materiałów w dającej się przewidzieć przyszłości cierpieć raczej nie będę.

07-03-2025 13:15

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.