Słowianie: Dziennik Zielarski
Mimo że od strony mechanicznej można mieć do ich opisów zastrzeżenia, to wyraźnie pokazywały one, że zioła oraz rośliny lecznicze (i nie tylko) stanowią istotny element słowiańskiego życia w różnych jego aspektach – tak cielesnym, jak i duchowym. Równocześnie zasady nie przynosiły żadnych reguł związanych z poszukiwaniem i zbieraniem ziół oraz przygotowywaniem ich do użycia. Pozostawały one więc dostępnym do nabycia towarem, ale poza zakupieniem bohaterowie, często przecież podróżujący przez odludne pustkowia albo leśne ostępy, nie mieli innych możliwości ich zdobycia.
Równocześnie zbiórka na wydanie systemu prowadzona w serwisie Wspieram.to, oprócz samego podręcznika podstawowego, przyniosła także szereg rozszerzeń, które miały być udostępniane wspierającym w formie elektronicznej. Wśród nich znalazł się Dziennik zielarski, mający zawierać opisy roślin i sposobów ich użycia. Podczas gdy inne odblokowane rozszerzenia zostały opublikowane zbiorczo w suplemencie Wybrańcy, materiał poświęcony roślinom i ich wykorzystaniu rozrósł się do odrębnego podręcznika, liczącego z górą osiemdziesiąt stron.
Rozmiarem, składem i ogólnym wyglądem Dziennik... przypomina pozostałe pozycje z linii wydawniczej Słowian, jednak jego oprawa graficzna różni się od nich znacząco. Choć znajdziemy w nim ilustracje stworzone specjalnie na jego potrzeby, to dominują w nim pochodzące z domeny publicznej grafiki w większości przedstawiające rozmaite rodzaje ziół, drzew i innych roślin oraz grzybów. Z jednej strony nadaje to podręcznikowi pozór faktycznego zielnika z zasuszonymi fragmentami roślin czy ich odręcznymi szkicami, a z drugiej – osoby ceniące sobie spójność oprawy graficznej w ramach jednej linii wydawniczej mogą patrzeć na to mniej przychylnym okiem. Stylizację na zielnik wzmacnia dodatkowo język, jakim suplement jest napisany, oraz pozostawienie wolnego miejsca na własne opisy ziół i mikstur tworzonych z ich wykorzystaniem. Potoczny, miejscami chropawy styl autora podobał mi się już w trakcie lektury systemowej podstawki, dzięki swojej naturalności, tak odmiennej od sztucznej maniery irytującej w Deadlandach czy Neuroshimie – to jednak kwestia indywidualnego gustu, innym odbiorcom może on wręcz utrudniać zapoznanie się z treścią . Z pewnością lektury nie uprzyjemnia korekta kulejąca na obie nogi i przepuszczone nawet ewidentne błędy ortograficzne (jak stosowanie z uporem godnym lepszej sprawy "rzucie" zamiast "żucie").
Sama treść podręcznika podzielona jest na trzy zasadnicze części zwieńczone garścią tabel. Pierwszy rozdział, Zostań Zielarzem, pokrótce przybliża ogólne założenia Dziennika..., wprowadza też nową profesję, jaką jest Zielarz / Zielarka, oraz umiejętność (Zielarstwo) i garść specjalnych Talentów. Te ostatnie muszę niestety ocenić znacznie słabiej niż ich odpowiedniki dostępne profesjom z systemowej podstawki – część odnosi się bowiem do konkretnych ziół / roślin i dla każdego ich rodzaju musi zostać wykupiona oddzielnie, co czyni ich użyteczność nieporównanie niższą od innych. Dostajemy też zasady poszukiwania roślin i ich wykorzystywania – te ostatnie odbiegają mechanicznie od standardowych reguł Słowian, bowiem każda mikstura, której formułę zna Zielarz, ma odrębnie zaznaczany poziom biegłości, jaki został osiągnięty w jej przygotowywaniu, a wraz z osiąganiem kolejnych stopni mistrzostwa jej sporządzanie nie tylko może być łatwiejsze, ale także gotowy produkt może mieć dodatkowe, nadzwyczajne efekty. Nie mogę powiedzieć, by podobało mi się podobne komplikowanie zasad; z miejsca nasuwa się też pytanie, czemu analogiczne podnoszenie biegłości nie odnosi się na przykład do rytuałów wołchwa.
Drugi, najobszerniejszy rozdział podręcznika, zatytułowany po prostu Dziennik zielarski, przynosi opisy około dwudziestu roślin – ich wyglądu, miejsc i częstotliwości występowania, efektów spożycia oraz związanych z nimi legend i przesądów. Odrębny fragment poświęcono też drzewom, które także wykorzystywane są do sporządzania mikstur i w magicznych rytuałach.
Dziwi mnie umieszczenie w tej części podręcznika informacji o sporządzaniu mikstur – wykorzystywanych w nich składnikach innych niż części roślin, używaniu mazideł mających zatruwać oręż oraz porad dla Mistrza Gry odnośnie używania w grze rozmaitych mikstur i akcentowania ich obecności w przygodach. Ten ostatni fragment, prawdę powiedziawszy, niespecjalnie pasuje merytorycznie do któregokolwiek z rozdziałów, mógł więc faktycznie równie dobrze zostać umieszczony tutaj, jak w którymś z pozostałych, jednak informacje o bazach receptur i innych składnikach niż roślinne, bezsprzecznie widziałbym już w kolejnej części podręcznika.
Trzeci rozdział dodatku przynosi bowiem Receptury – tych jest nieco ponad tuzin, jednak taka liczba, przynajmniej na początek, powinna być w zupełności wystarczająca, nic też nie stoi na przeszkodzie, by gracze i Mistrzowie Gry opracowali kolejne na potrzeby swoich sesji. Od strony mechanicznej prezentują się one solidnie (przynajmniej na pierwszy rzut oka – ich gruntowne przetestowanie wymagałoby rozegrania przynajmniej kilkunastu sesji), ale najlepsza jest ich strona fabularna. Uwarzenie mikstury to nie tylko kwestia zgromadzenia i połączenia ze sobą odpowiednich składników, ale także modły do słowiańskich bóstw, czuwających nad swymi wyznawcami i opiekujących się dziedziną, do której odnosi się konkretna mikstura. Nawet spożycie tynktury może być odrębną drobną scenką, a ewentualne skutki uboczne jej użycia także są opisane narracyjnie – osłabienie może się objawiać jako nadwrażliwość na światło, nadmierna potliwość lub bóle głowy albo szum w uszach i trudności ze skupieniem uwagi.
Rozdział przynosi też opisy mikstur wykorzystywanych przez żerców i wołchwów, wspierających ich nadprzyrodzone moce, oraz wynalazki ekscentrycznego kucharza, wzmacniającego swe potrawy ziołowymi dodatkami. To element, który jednoznacznie wypada pochwalić – wyraźnie pokazuje, że Dziennik zielarski to dodatek nie tylko dla osób pragnących grać postaciami Zielarzy i że inni bohaterowie także mogą skorzystać z choćby pobieżnej znajomości zielarstwa.
Na koniec rozdziału dostajemy opisy i receptury stworzenia kilku rodzajów mazideł do nakładania na broń i czyniących rany nią zadawane bardziej dotkliwymi; mogą też ułatwiać skuteczniejsze przebijanie pancerza czy rażenie niematerialnych, widmowych lub demonicznych przeciwników. Wszystkie one mogą być przydatne, ale nie powinny znacząco naruszyć równowagi gry, jako że w większości przypadków dopiero kilkukrotne trafienie wroga tak potraktowaną bronią może przynieść dodatkowy efekt.
Na końcu podręcznika dostajemy tabele zbierające w jednym miejscu listę ziół i receptur oraz skrócone zasady zielarstwa – biorąc pod uwagę niezbyt obszerną objętość suplementu, nie jestem przekonany, czy naprawdę jest to konieczne, ale na pewno dla części odbiorców taka poręczna forma będzie atrakcyjna.
Pierwszy dodatek do Słowian, podręcznik Wybrańcy, pozostawił we mnie mieszane uczucia – stanowiąc mieszankę różnych opcjonalnych materiałów, przynosił zarówno takie, które jak najbardziej mi się podobały, jak i takie, które przypadły mi do gustu znacznie mniej. Pod tym względem przypominał mi choćby cyberpunkowe Słuchajcie, głąby!!! albo Ultimate Campaign do Pathfindera – tam też dostawaliśmy zróżnicowane tematycznie materiały, wśród których coś dla siebie mogli znaleźć odbiorcy preferujący różne style rozgrywki i w trakcie sesji zwracający uwagę na odmienne elementy. Dziennik zielarski jest pod tym względem dużo bardziej jednorodny, co można postrzegać zarówno jako zaletę, jak i wadę, zależnie od tego, na ile komuś odpowiada tematyka suplementu.
Trzeba zauważyć, że choć i inni bohaterowie mogą korzystać z przedstawionych w nim zasad, to zdecydowanie najbardziej będą one przydatne postaciom – jeśli w drużynie nie będzie przedstawiciela tej profesji, użyteczność Dziennika... na sesjach będzie w najlepszym razie ograniczona. To jednak bolączka wszelkich suplementów klasowych / profesyjnych / etc., trudno więc traktować ją jako wadę. Bardziej przeszkadza mi zupełnie niezrozumiałe komplikowanie systemowej mechaniki i wprowadzanie nowych zasad, z niejasnych przyczyn odnoszących się jedynie do zielarskich receptur – dużo chętniej widziałbym ten element jako nową, opcjonalną regułę, dającą się zastosować nie tylko do warzenia leczniczych tynktur, ale i innych działań. Podoba mi się podkreślanie fabularnego aspektu, wplecenie w opisy receptur motywów osadzających je w szerszym kontekście, włączających je w settingowe realia, choćby przez odwołania do słowiańskiego panteonu, mam jednak świadomość, że dla innych odbiorców może być to zupełnie nieistotny zapychacz, a znaczenie będą miały w praktyce tylko efekty stricte mechaniczne.
Finalnie Dziennik zielarski okazuje się sprawnie przygotowanym, dobrze zaprojektowanym, zdecydowanie użytecznym podręcznikiem. Na pewno warto rozważyć wprowadzenie jego zawartości do sesji Słowian – nawet jeśli żaden z graczy nie zdecydowałby się na granie Zielarką czy Zielarzem, to choćby w postaci jednego z elementów settingowego tła. Mam nadzieję, że kolejne systemowe dodatki z linii wydawniczej Słowian okażą się przynajmniej równie dobre, system z pewnością zasługuje na podobne wsparcie.
Dziękujemy wydawnictwu Hengal za udostępnienie podręcznika do recenzji.
Linia wydawnicza: Słowianie
Autor: Wojciech Wons
Okładka: twarda
Ilustracja na okładce: Grzegorz Orlikowski, Przemysław Ławniczak
Ilustracje: Przemysław Ławniczak, Maciej Syncerek
Wydawca polski: Hengal
Data wydania polskiego: grudzień 2019
Miejsce wydania polskiego: Łąg
Liczba stron: 85
Oprawa: twarda
Format: B5
ISBN-13: 978-83-954506-5-5
Numer katalogowy: Suplement II
Cena: 34,99zł (miękka oprawa) / 54,99zł (twarda oprawa)