Niestety, większość ludzi ma dość mgliste pojęcie o ptasich gatunkach, nie mówiąc o znajomości możliwości tych miłych zwierząt – stwierdzenie "potrafię odróżnić wróbla od orła” jest już wręcz anegdotyczne, większość graczy mianem "wróbla” określa wszystkie małe ptaki, a "orłem” (w wersji pro: "jastrzębiem”) – ptaki szponiaste.
Gdy zgłębimy trochę temat, okaże się, że skrzydlaci sąsiedzi mogą być świetnym zastępstwem kolejnych znajdowanych broni czy artefaktów. Poniższy tekst pozwoli na wykorzystanie w przygodach pospolitych, obserwowalnych w Polsce ptaków i, miejmy nadzieję, zainspiruje dociekliwych do sięgnięcia po inne, jeszcze bardziej zwariowane zwierzęta i wykorzystanie ich umiejętności.
Polatamy? Sprint czy (ultra)maraton?
Pierwszym i chyba najoczywistszym zastosowaniem ptaków jest wysyłanie ich w podróż. Oczywiście rodzą się pytania: czy potrzebujemy sprintera, który przekaże wiadomość z jednego fragmentu pola bitwy na drugie, czy maratończyka, który dostarczy informacje handlarzom na innym kontynencie, a może czegoś pośrodku?
Jeśli chodzi o sprintera, to oczywiście na przedzie stawki są znajdą się ptaki szponiaste; przykładowo sokół wędrowny potrafi rozpędzić się do blisko 400km/h, co czyni z niego wyjątkowo skutecznego mordercę niewielkich istot. Jednakże jest dość spory, na dodatek potrzebuje czasami usiąść, żeby odpocząć, stając się potencjalnym celem ataków strzelniczych.
Dlatego też można graczom polecić nieoficjalnego (a może i oficjalnego?) króla przestworzy, czyli jerzyka. To nieduży ptak, który większość życia spędza w powietrzu. Potrafi w przestworzach jeść (o czym poniżej), spać, kopulować, zbierać materiały do budowy gniazda (czyli w naszym RPG-owym światku zanosić informacje oficerom na polu bitwy) i oczywiście robi to wszystko diablo szybko – niejednokrotnie potrafi przekroczyć granicę 100km/h.
Jego dodatkową zaletą, którą docenią gracze-handlarze (a także Bohaterowie Niezależni) lub wszyscy niebrzydzący się komfortem, jest fakt, że jerzyk żywi się komarami i innymi owadami – myślę, że hodowca tego gatunku nie powinien mieć problemów ze sprzedażą małego stadka za grube Złote Korony, gdy powie lokalnemu, otyłemu panu, że jeden jerzyk potrafi zjeść 20 000 komarów dziennie.
Po drugiej stronie barykady są maratończycy, którzy pomogą rozgrywać epickie machlojki finansowe czy budować międzykontynentalną bazę informatorów. Wśród nich prym wieść będzie rybitwa popielata, która potrafi przelecieć w ciągu jednej wyprawy nawet 30 000 kilometrów. Ile może być wart ptak, który zaniesie wiadomość nad rzekami, górami, bagnami czy oceanami prześcigając nawet najlepszych jeźdźców-kurierów?
Obserwatorzy, czyli czemu by nie wykorzystać mhrocznych kruków albo wron
Niejednokrotnie autorzy scenariuszy raczą graczy ptakami, które wszyscy znamy i kojarzymy ze złem, czyli wronami i krukami. Na początek małe rozróżnienie: duże kruki bynajmniej nie są częstymi bywalcami miast, preferują raczej tereny wokół lasów (i podobno linie wysokiego napięcia). Wrony pojawiają się na otwartych, wilgotnych terenach i lubią wysokie drzewa, oczywiście żywią się też miejskimi śmieciami.
Kruki i wrony to oczywiście doskonały materiał na pomagierów nieumarłych, którym często służą jako oczy. Przede wszystkim dlatego, że są czarne (kruk) czy szaro-czarne (wrona siwa), a czerń, jak wiemy, to ulubiony kolor wszelkich nekromantów. Jednakże gracze szukający narzędzia do obserwacji, pewnie woleliby bardziej dyskretnego ptaka niż półmetrowy okaz, którego widać z dwustu metrów. I tutaj przychodzi z pomocą jeden z ciekawszych gatunków obserwowalnych w naszej ojczyźnie, czyli strzyżyk.
Czemu właśnie on? Wyobraźcie sobie, że stoicie na kawałku pola albo przed niedużymi zaroślami. Dochodzi do was całkiem donośny głos, a wy macie wrażenie, że wystarczy zrobić krok, aby nadepnąć na jego właściciela. Jednakże nawet jeśli stalibyście tam przez pół godziny, to nie zobaczycie tego tajemniczego ptaka. Możecie jednak podejrzewać, że właśnie słyszeliście zawołanie strzyżyka, jednego z najmniejszych ptaków Polski, mającego tylko 10 centymetrów długości i ważącego zaledwie kilka gramów. Do tego jego brązowe upierzenie ułatwia mu ukrywanie się.
Kogo wybierzecie do misji wywiadowczych waszych bohaterów? Mhrocznego kruka, którego rozpiętość skrzydeł może wynieść blisko półtora metra, czy może dyskretnego strzyżyka?
Strażnicy mojego lasu
Czymże byłyby systemy fantastyczne bez Strażników Lasu? Elfy, pustelnicy, magowie – wybór jest spory. Kim są ich pomagierzy?
Niewątpliwie mają swoich "ludzi” od monitoringu granic, wśród nich najlepszymi będą ptaki. Zwłaszcza sójki, utrapienie wszelkich chcących cicho przejść przez puszczę myśliwych, barbarzyńców próbujących podejść leśnych magów, innych osób czy zwierząt. Sójki, gdy tylko zobaczą przybyszów, zaczynają trajkot. Co więcej, będą leciały tuż obok leśnych turystów i co chwila drzeć się na całe gardło, informując pobratymców oraz wszystkich mieszkańców kniei, że ktoś nadchodzi. Niezalecanym jest jednakowoż strzelanie do sójki z łuku, gdyż to przynosi pecha*.
To, co czasem jest przeszkodą, może i być pomocą – BG z odpowiednimi umiejętnościami niewątpliwie będą chcieli wykorzystać głos sójki jako dodatkowe źródło informacji o nadchodzących wrogach.
Nic oczywiście nie stoi na przeszkodzie, aby zamienić knieje na miejski labirynt. W fantastycznych (albo w fantastyczno-naukowych, w ramach kontrastu) aglomeracjach strażnikami posiadłości mogą być także inne ptaki, czy to gadatliwe papugi albo ozdobne pawie, które z chodzących ozdób za dnia, nocą zmieniają się w żywe, czające się w krzakach alarmy, których krzyk obudzi pół miasta gdy tylko BG przeskoczą przez płot posesji.
Magiczny ptak
Nad rzekami można spotkać również niezwykły gatunek, który "zmienia kolory”. Zimorodek, bo o nim mowa, to szybki, brutalny (tak! potrafi utopić innego przedstawiciela swojego gatunku, który śmiał przylecieć nad jego terytorium) i przede wszystkim zjawiskowy ptak. Skąd się bierze jego magiczność? Ano stąd, że światło rozszczepia się na fragmentach jego upierzenia, czyniąc z niego absolutny okaz wielokolorowego piękna; i to takiego, które będzie zmieniać się wraz z przesuwaniem się słońca na nieboskłonie. Jeśli dodamy do tego ponadprzeciętną prędkość poruszania się, niebywałe zdolności polowania, piękną sylwetkę z długim dziobem – będzie to idealny prezent dla księżniczki albo nawet króla, którego BG chcą przekonać do swojej sprawy.
Rzecz o hodowli ptaków
Oczywiście ważnym pytaniem jest "jak zacząć?”. Najprostsza i banalna (i naiwna do bólu) metoda to "na znalazcę”. Chodzisz po lesie i znajdujesz rannego ptaka. Albo po walce przeszukujesz trupy i z krzaków słyszysz głos pisklaka, który przestraszony hałasem, wypadł z gniazda.
Ale można inaczej. Czemu by BG nie mógł znaleźć w bibliotece nekromanty tomu zatytułowanego Rzecz o hodowli ptaków? Przecież taka księga to generator przygód! Wystarczy graczom podrzucić kilka powyższych opowiastek albo poprosić, żeby sami poczytali odrobinę. I tak właśnie można zmusić chciwego krasnoluda do poszukiwań zimorodków albo wiecznie marudzącego na komary księcia do próby wyhodowania sobie małego stadka jerzyków. Nie wspominając o możliwościach podniesienia morale gracza, którego Opieka nad zwierzętami była wykorzystana tylko na pierwszej sesji… A co, jeśli żaden BG nie zna się na ptakach? No coś, od czegoś w końcu jest ten samotnik żyjący w jamie w środku lasu, może za parę dziwnych fantów zdradzi jakieś sztuczki o hodowli skrzydlatych przyjaciół.
Oczywiście, można też wymyślić przygodę, której kołem zamachowym będą właśnie latający przyjaciele.
Mag, który przeszedł na stronę ciemności
W pewnej fantastycznej wsi, do której nieopacznie (albo opacznie) trafili bohaterowie graczy, zaczęły się dziać dziwne, jakżeby inaczej, rzeczy. Mieszkańcy zaczęli znajdować nabite na płotach i dużych gałęziach jagnięcia, króliki z okolicznych hodowli, a nawet pojedyncze gobliny i koboldy. W tym samym czasie okoliczny druid zniknął. Zaniepokojeni mieszkańcy zwrócili się do BG aby ci pomogli odkryć, co się dzieje, oczywiście pytając gdzie jest druid (dwie kobiety w błogosławionym stanie mogą potrzebować na dniach jego pomocy!) i czy może przeszedł on na "stronę ciemności" i zaczął zajmować się magią śmierci?
Do wyjaśnienia sytuacji może prowadzić kilka dróg, rozwiązanie jednak jest w miarę proste. Mianowicie okoliczny druid wykombinował sobie, że mógłby pomóc mieszkańcom zmniejszyć liczebność okolicznej bandy goblinów i koboldów. Jak? Oczywiście, przy pomocy specjalnie wyhodowanego i wzmocnionego magią srokosza. Czemu akurat wybrał sobie ten gatunek, zapytacie. Ano dlatego, że srokosze znane są z dość specyficznego sposobu magazynowania żywności – po upolowaniu żaby, myszy czy szczura nadziewają go na wystające z ziemi badyle czy ostre gałęzie, zostawiając taką "przekąskę" na gorsze czasy. Odrobina magii powiększającej, krótkie nakierowanie na gobliny, trochę treningu i byłoby dobrze… gdyby nie to, że srokosz nie zagustował w zielonoskórych i zaczął szkodzić okolicznej społeczności. Odpowiedzi na pytanie, czemu druid zniknął może być kilka, najoczywistsze to takie, że próbuje odwrócić swoją magię i pomniejszyć swojego wychowanka. Może próbować zmodyfikować jego zmył smaku, żeby jednak gobliny mu zasmakowały. A może po prostu uciekł, bojąc się, że ktoś odkryje prawdę i go obije kijem...
Co zrobić z przerośniętym srokoszem? Czy MG pozwoli, aby bohaterowie go "przejęli", być może opłacając albo czyniąc przysługę druidowi? Czy może wywiąże się niełatwa walka, która zakończy się ucieczką ptaka, który zacznie polowanie na graczy?
Zachęcam wszystkich do wniknięcia w temat występujących pospolicie, ale wcale nie banalnych zwierząt, z których zaledwie ułamek przedstawiłem w powyższych akapitach. Wystarczy przeczytać parę popularnonaukowych tekstów ornitologicznych (a wyszło ich ostatnio całkiem sporo), aby w naszym umyśle pojawiły się zalążki ptasich Bohaterów Niezależnych czy żywych artefaktów, którymi mogą być skrzydlate istoty.
* – zabobon ten został wymyślony na poczet niniejszego artykułu, niewątpliwie MG wymyślą więcej, ciekawszych.