Psy w winnicy

Indiańskie ogary nad Wisłą

Autor: AdamWaskiewicz

Psy w winnicy
Definicji, czym są indie RPG, jest przynajmniej kilka. Zwracają one uwagę na różne aspekty tego zjawiska, także w Polsce stanowiącego istotną część erpegowej sceny i rynku. Zazwyczaj powołują się one na niezależność twórcy danego systemu od wielkich wydawnictw, zachowanie przez niego pełni praw do stworzonej gry, równie często jednak zwracają uwagę na innowacyjność stosowanych w grze rozwiązań, zrywanie z tradycyjnym podziałem ról uczestników sesji, formami narracji czy innymi elementami rozgrywki.

Mimo że wśród gier fabularnych obecnych na polskim rynku bez wątpienia dominującą pozycję mają systemy bardziej tradycyjne, to także pozycje z szeroko rozumianego nurtu indie RPG są na nim obecne. Od znanych (i uznanych) produkcji zachodnich autorów (Apocalypse World, Kiedy rozum śpi, Cold City) po gry rodzimych twórców (Hospiterror, Władcy losu, Droga ku chwale), niektóre z tych ostatnich zaistniały także w międzynarodowym obiegu wydawniczym, zdobywając uznanie i wyróżnienia (De Profundis, Frankenstein Faktoria).

W marcu 2014 roku w portalu wspieram.to ruszyła zbiórka na wydanie polskiej edycji jednej z najbardziej znanych gier fabularnych należących do nurtu indie, Dogs in the Vineyard, autorstwa Vincenta Bakera. Crowdfundingowy projekt zakończył się spektakularnym sukcesem, ponad czterokrotnie przekraczając zakładaną kwotę zbiórki, dzięki czemu system został wydany w wersji elektronicznej oraz papierowej – w miękkiej i twardej oprawie. Jako że system w wersji anglojęzycznej został już zrecenzowany na łamach serwisu Poltergeist, nie będę ponownie przybliżał jego podstawowych założeń, mechaniki gry i innych elementów, które w swojej recenzji zawarł 'szelest', pozwolę sobie za to skupić się na kwestii samego wydania, jak i moich odczuciach po lekturze podręcznika.

Podręcznik do Psów w winnicy w wersji papierowej prezentuje się dobrze. Poręczny format B5 czyni lekturę wygodną, zwłaszcza biorąc pod uwagę niewielką objętość, zaledwie 126 stron. Podkreślić wypada bardzo dobre tłumaczenie i redakcję tekstu (w którym znalezione przeze mnie literówki da się policzyć na palcach jednej ręki) oraz towarzyszące tekstowi ilustracje, nieobecne w anglojęzycznym oryginale. Jedyne, do czego można byłoby się przyczepić, to okładka – utrzymana w komiksowej stylistyce, z ostrą kreską i nasyconymi barwami niezbyt dobrze, moim zdaniem, współgra z klimatem gry. Osobiście wolałbym, by w polskiej wersji systemu zachowano oryginalną grafikę na okładce, ale to już w znacznej mierze kwestia gustu. Na korzyść tej, która zdobi front podręcznika, przemawia fakt, iż identyczną kreską rysowane są ilustracje w jego wnętrzu, choć te pozbawione są już kolorów. Także minimalistyczna karta postaci nie każdemu musi się spodobać. Zdecydowanie bardziej wolałbym wersję nawiązującą jakimiś elementami graficznymi do tematyki i realiów gry, ale taka prosta i czytelna forma też może mieć swoich zwolenników. Jej wersję uwzględniającą także skrót zasad można pobrać z oficjalnej strony wydawnictwa Gindie, razem z kartą miasta i kartą BN-ów.

Dobrze prezentuje się także elektroniczna wersja podręcznika. Mimo że w wersji papierowej został on wydany w formacie B5, to po wydrukowaniu go na papierze A4 nic nie traci na czytelności, a nieco szersze marginesy pozwolą na wygodną oprawę. Osoby korzystające na sesjach nie z wydruku, a pliku pdf też powinny być zadowolone – przewija się on płynnie, czcionki i grafiki wczytują się bez zacinania, jedynym minusem jest brak zakładek, które przy elektronicznych wersjach podręczników są dziś normą. 

Nie kwestie edytorskie są jednak przy ocenie gry fabularnej najważniejsze, a merytoryczna zawartość systemowej podstawki – i tu, muszę przyznać, mam pewne wątpliwości. Psy w winnicy opierają się bowiem na bardzo specyficznym modelu tak konstruowania przygód (o ile w ogóle można tu użyć tego określenia), jak i samej rozgrywki. Osobom przyzwyczajonym do dominujących na polskim rynku od jego początków bardziej tradycyjnych erpegów, taki model może wydawać się wręcz nienaturalny i nie do przyjęcia.

O ile brak zamkniętej listy umiejętności czy relacji przy tworzeniu postaci można stosunkowo łatwo przełknąć, to oparcie przebiegu sesji niemal wyłącznie na działaniach postaci jest czymś, co dla wielu tak graczy, jak i Mistrzów Gry może być trudne do uznania i zaimplementowania na sesjach.

Sytuacja, w której prowadzący tylko nakreśla sytuację panującą w mieście w momencie, gdy przybywają do niego Psy, a potem na dobrą sprawę jedynie reaguje na poczynania postaci, jest wręcz całkowitym zaprzeczeniem większości "normalnych" sesji, gdzie MG ma z góry określony przebieg wydarzeń, w których bohaterowie mogą być uczestnikami czy świadkami, albo które zajdą także bez udziału BG. Co więcej (aż ciśnie się na usta "co gorsza") od postaci w Psach... zależy nie tylko przebieg wydarzeń, ale także kwestia moralnej oceny i osądu sytuacji, wobec której zostaną w danej historii postawieni, jak i jej uczestników. Co tylko pozornie wydaje się być czystym pozytywem.

W większości erpegów mamy bowiem jasno zarysowany system prawny, etyczny i moralny, według którego postacie powinny działać (lub kilka takowych, nierzadko diametralnie odmiennych, jak Ścieżki Moralności w Wampirze: Maskaradzie). Odstępstwa od nich z reguły są karane, bądź to przez zewnętrzne instytucje, bądź to pociągają za sobą wyrzuty sumienia lub jakiś rodzaj moralnego upadku, czyli "karzą" przez stosowny element mechaniki (jak we wspomnianym Wampirze). W Psach w winnicy postacie dysponują jedynie bardzo ogólnymi wytycznymi i każdorazowo powinny rozważyć, jak najlepiej postąpić w danej sytuacji, których z grzeszników należy karać (i jak), a którym wystarczy jedynie napomnienie, jednak będąc strażnikami Prawa (pisanego wielką literą), z definicji nieomylnymi i władnymi przekładać boskie nauki na konkretne dogmaty oraz określać sankcje za odstępstwa od tychże, łatwo mogą doprowadzić do sytuacji, gdy gra zamieni się w parodię samej siebie, z postaciami (bo nie sposób napisać "bohaterami") bezrefleksyjnie wymierzającymi biblijną sprawiedliwość z finezją godną Josepha Dredda skrzyżowanego z arcybiskupem Amaury. Podczas gdy większość gier fabularnych stawiających graczy w roli stróżów prawa koncentruje się na mozolnym dochodzeniu do ukrytej prawdy (Kto popełnił zbrodnię, jak i dlaczego?), w Psach... autor pisze wyraźnie, by odpowiedzi na podobne pytania podawać graczom już na starcie, a ciężar rozgrywki ze śledztwa przenieść na trudne moralne wybory, niuansowanie boskich nakazów w zależności od konkretnych okoliczności i stawianie zdecydowanie bardziej na sprawiedliwość, niż ślepe posłuszeństwo literze prawa.

Biorąc jednak pod uwagę, że postacie z założenia są wędrowcami, w żadnym miasteczku nie zabawią dłużej niż wymaga rozegranie przygody, i najprawdopodobniej nigdy już do niego nie wrócą, taktyka profilaktycznego palenia (czy raczej odstrzeliwania) wszystkich grzeszników, dla graczy nastawionych przede wszystkim na skuteczność i jakkolwiek rozumianą "wygraną" może być jak najbardziej rozsądna – a nie ma się co czarować, wiele erpegów obecnych na rynku, w tym najpopularniejsze tytuły, premiuje właśnie stawianie na skuteczność.

Dlatego też, paradoksalnie, myślę, że Psy w winnicy mogą sprawiać więcej problemów graczom z pewnym bagażem doświadczenia i przyzwyczajeń niż erpegowym nowicjuszom, dla których przyjęcie założeń przyjmowanych przez ten system i proponowanego przezeń modelu rozgrywki nie będzie wymagało odrzucenia wdrukowanych schematów wyniesionych z bardziej tradycyjnych gier. Równocześnie, jako że gra Vincenta Bakera opiera tworzone historie na trudnych kwestiach grzechu i winy, odpowiedzialności tak za własne czyny jak i decyzje podejmowane wobec innych, polecałbym ją graczom zdecydowanie dojrzalszym, których nie omami łatwa pokusa zamiany jej w seryjne palenie na stosach kolejnych heretyków, tyle że przeniesione w westernową scenografię.

Jeśli jednak ktoś chciałby spróbować właśnie takiego niestandardowego erpega, to myślę, że Psy w winnicy powinny być pozycją godną polecenia. Warto jednak mieć na uwadze to, jak bardzo ta gra odbiega od innych, i jak wiele wysiłku może wymagać od nas dostosowanie się do stawianych przez nią wymagań – tu bowiem dopasowywanie w drugą stronę zdecydowanie odradzam.

 

Dziękujemy wydawnictwu Gindie za udostępnienie podręcznika do recenzji.