» Teksty » Felietony » Polski fandom RPG 2005–2022

Polski fandom RPG 2005–2022


wersja do druku

Jak zmieniliśmy się przez ponad 15 lat?

Redakcja: Michał 'Exar' Kozarzewski, Daga 'Tiszka' Brzozowska, AdamWaskiewicz

Polski fandom RPG 2005–2022
Pamięć bywa rzeczą ulotną. Z tego, co minęło, a czego sami doświadczyliśmy, potrafimy zapomnieć dużo rzeczy poza oglądem sytuacji i paroma szczegółami, które częstokroć są bez większego znaczenia. Z historią rzecz ma się jeszcze gorzej – studiują ją mądre głowy na uniwersytetach, a zwykłemu zjadaczowi chleba może być ciężko otrzymać na tyle wiedzy czy zapoznać się z literaturą w konkretnej dziedzinie, by wyrobić sobie własne zdanie w danej kwestii, zwłaszcza, jeśli jest wybitnie niszowa.

Na szczęście my, ludzie XXI wieku, mamy do dyspozycji Internet, a w nim nie tylko artykuły sprzed X lat, Wikipedię i najróżniejsze systemy wyszukiwania, ale i zapis forów i komentarzy z momentu, gdy dane wydarzenia miały miejsce. Czyni to pracę domorosłego historyka (przynajmniej, jeśli dotyczy nie tak dawnych czasów) znacznie prostszą, zarówno jeśli chodzi o materiały źródłowe, jak i odbiór przez ówcześnie żyjących. Nawet taki historyczny dyletant jak ja może się pokusić dzięki powyższemu na wydanie własnej opinii, zwłaszcza, jeśli dotyczy mojego ulubionego hobby. A jako, że artykuł traktuje o zmianach w polskim światku RPG w przeciągu 17 lat, to dotyczy.

Ostatnio natrafiłem na stary, zapomniany już nieco tekst Rebounda z roku 2005. Nosił tytuł Polak Potrafi, czyli krótki poradnik dla tych, którzy nie chcą zarobić na d20. i opisywał (nieudane) przygody pewnego polskiego wydawnictwa z mechaniką d20. O ile rozumiem, wydawnictwo to Portal Games, ciężko mi jednak dojść, jaki dokładnie erpeg poniósł tak sromotną klęskę – coś, co było oczywiste dla czytającego 17 lat temu, dzisiaj ginie w mrokach dziejów. Mam jednak nadzieję, iż zostanie mi to wybaczone – na Polterze ja sam się zarejestrowałem dopiero w 2006, mając wtedy niespełna 14 lat.

Wracając do meritum – felieton jak felieton, ale z dzisiejszej perspektywy dyskusja, która pod nim rozgorzała, wydaje się być bardzo interesująca. Zapraszam do przeczytania, co myślę w temacie tego, co się zmieniło, a co nie przez ponad 15 lat mojej obecności w polskim fandomie erpegowym.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Wydawnictwa i ich gry

Przede wszystkim – systemy. Kilkanaście lat temu zachwycaliśmy się Wolsungiem, Neuroshimą, Monastyrem... z czego dzisiaj chyba tylko Wolsung jest dalej grywany. Podręcznika do Monastyru nie można nigdzie dostać (wiem, bo szukałem), a Neuroshima nie zyskała dobrych ocen (i ciężko nazwać ją oryginalną – ot, polska wariacja na temat Mad Maxa/Fallouta). Przynajmniej tyle dobrego, że Wolsung został wydany po angielsku, ale przyznam szczerze, nigdy się nie zainteresowałem odbiorem tej gry na Zachodzie. Dziś, gdy liczba polskich erpegów rośnie prawie wykładniczo, tak skromny wybór gier (przynajmniej tych w świadomości fandomu) budzi uśmiech politowania.

Odnośnie wydawnictw, zmiany zaszły jeszcze większe. O ile ISA i Portal coś mi mówią (przy czym obydwie firmy już dawno nie siedzą w RPG), o tyle Stalowa Twierdza, Wolf-Fang i the Forge to kompletna abstrakcja. Z dzisiejszej perspektywy nie tylko nie kojarzę w ogóle ich nazw, ale i ciężko mi powiedzieć, czy cokolwiek wydały. Nawet jeśli, nie zapisało się to w historii polskiego fandomu RPG w ogóle. Musiałem googlać (co samo w sobie nie świadczy zbyt dobrze o tych firmach) i Stalowa Twierdza zwraca tylko jeden link: z Poltera, który z kolei linkuje do ich strony... która to, jak można się domyślić, jest od wielu lat nieaktywna. 

Nieco lepiej jest z Wolf-Fangiem. Mają nawet swój własny artykuł na Wikipedii i po jego lekturze zdaję sobie sprawę, że wydali w Polsce Legendę 5 Kręgów, 7th Sea i (nieszczęsne?) Crystallicum, obecnie jednak przerzucili się na wydawanie tylko gier planszowych.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Luźna myśl w temacie powyższego – kiedyś była rekrutacja na jednym polskim forum PBF do L5K. Bardzo się ucieszyłem... do momentu, aż wyczytałem, że to musi być pierwsza edycja wydana w Polsce. Po pierwsze, jest ona praktycznie nieosiągalna, po drugie, to było bodaj w czasach, gdy na Zachodzie była już dostępna czwarta. O obecności anglojęzycznych erpegów w świadomości polskiego odbiorcy jeszcze napiszę.

O The Forge nie byłem w stanie znaleźć absolutnie niczego w polskim Internecie.

O zmianie w gustach

Dalej wczytując się w dyskusję – widzę, że D&D kiedyś uchodziło za jakiś "system fe" i "typowy polskie erpegowiec nie wie, jakie to fajne" czy coś? Orly? Znaczy, nie wiem, może jestem w innym otoczeniu, ale nazwać D&D "systemem dla dzieci"? Niby czemu?

To mi z kolei przypomina pracę licencjacką mojego serdecznego przyjaciela, którą napisał w temacie gier RPG. Pojawił się tam taki wątek (pisane z pamięci):

"Jeszcze nie tak dawno w Polsce sesja "klimatyczna" i "mroczna" uchodziły za jedno i to samo."

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Pamiętam, że wtedy podniosłem brew, czytając, i zastanawiając się, jak takie dwa, zupełnie przecież różne pojęcia, można uznać za jednoznaczne. To, co wyczytałem w komentarzach tekstu Rebounda, zdaje się potwierdzać motyw poruszony przez mojego bliskiego znajomego. Mieliśmy wtedy, jako fandom, przeświadczenie, że "co mroczne to klimatyczne", co dodając do tego "D&D mroczne nie jest" dało nam wniosek "D&D jest dla dzieci".

W nawiązaniu do powyższego – wynika, że te x lat temu nazywaliśmy D&D "komerchą", w kontraście do, nazwijmy to, "systemów wysoko-ambitnych". W sumie, nawet nie wiem jak miałbym to skomentować. Każda gra RPG jest dziełem sztuki – przynajmniej potencjalnie. Może się to przejawiać w jej mechanice, świecie, grafikach umieszczonych w podręczniku, systemie tworzenia postaci i pewnie jeszcze wielu innych aspektach. To z jednej strony. Z drugiej, gra RPG nie jest "sztuką dla sztuki" – musi mieć swoich fanów, dobrze się sprzedawać i przynosić wydawnictwu zyski. Wątpię, by ktoś nazwał Warhammera, który dobrze się sprzedawał w kraju nad Wisłą, "komerchą", nawet jeśli przyniósł Copernicus Corporation (a wcześniej wydawnictwu MAG) dużo mamony. Czemu więc nazywać ISĘ i D&D w ten sposób? I sugerować, że "Monastyr lepszy"? Zwłaszcza, że Monastyr to w obecnym światku RPG system zapomniany i niedostępny, a w dedeki, tę czy inną edycję, dalej się w Polsce grywa? I czy naprawdę jest sens dzielić erpegi na "komerchę" i "artyzm", gdy jest to nasze hobby i po prostu chcemy się dobrze bawić? Takie podziały mają może jakieś znaczenie dla doktorów literaturoznawstwa, gdy oceniają jakieś książki, ale dla role-playerów? Czy jest w tym jakikolwiek sens?

Poszanowanie własności intelektualnej

Kolejnym problemem poruszonym przez dyskutantów było erpegowe piractwo w Polsce. Sam pamiętam, że kiedyś tutaj, na Polterze, pogrywałem sobie w PBF-a z współgraczem, który bez żadnego zażenowania przyznał, że ma pirackie PDF-y podręczników do D&D, "bo go nie stać". Było to na początku mojej przygody z tym portalem. Wnioskuję, że nie było to wcale takie rzadkie.

Patrząc współcześnie? Mamy DriveThruRPG, gdzie można przy pomocy paru kliknięć ściągnąć sobie legalne podręczniki, także w języku polskim. Polscy wydawcy umieszczają tam swoje produkty, wychodzi więc, że się sprzedają, podobnie jak na przykład Zgrozy Planetourista. Lubię myśleć, że przez prawie dwie dekady wzbogaciliśmy się jako nacja na tyle, by nie piracić na potęgę, a więc i dać zarobić wydawnictwom. I patrząc na to, że gier fabularnych wychodzi w Polsce coraz więcej, tak tłumaczeń jak i oryginalnych produkcji, pozostaje tylko się cieszyć. Jako społeczność nauczyliśmy się czegoś przez te 17 lat.

Pozostając w temacie DribeThruRPG – choć do zakupów tam wystarczy stary, dobry PayPal i nie trzeba mieć karty kredytowej, jeszcze niedawno wspomniany już Planetourist czuł się w obowiązku zrobić infografikę "jak tam robić zakupy", gdyż, wielu członków fandomu uważało to za, zacytuję, "dziwne miejsce z dziwnymi płatnościami". Do tego także jeszcze wrócę.

Kwestie ekonomiczne

Rzecz jasna, przez te lata polska ekonomia (i inflacja) poszły do przodu. Czytając obecnie wypowiedź o tym, że "40 zł to wielki wydatek, ludzi młodych na to nie stać", możemy się poczuć dziwnie. I choć koszty życia także wzrosły przez te lata, to myślę, że jednak ogólnie rzecz ujmując, wzbogaciliśmy się jako społeczeństwo. Możliwe, że troszkę szkoda podręczników za 40 zł, ale podobnie żal książek, które w latach 90. kosztowały kilka-kilkanaście złotych. Inna sprawa, że teraz pensja minimalna wynosi w kraju 2350 zł na rękę. Uważam więc, że ogólnie rzecz ujmując nie mamy prawa, by marudzić, patrząc na dzisiejszą cenę dóbr kultury.

Pozostając w kwestiach ekonomicznych – ponoć w 2005 roku konta bankowe nie były powszechne (?), a karty do nich jeszcze mniej, więc "płaćmy za erpegi SMS-ami" (?). Patrząc na ową wypowiedź, odnoszę wrażenie, że Amerykanie porównujący Polskę do Rosji, gdzie jedzie się do szkoły na niedźwiedziu wśród burzy śnieżnej, nie byli aż w takim błędzie. Ja sam osobiście nie wyobrażam sobie życia bez konta bankowego (i karty kredytowej) i ciężko, naprawdę, bardzo ciężko mi sobie wyobrazić, jak kiedyś ludzie, masowo, w fandomie, mogli funkcjonować bez takich fundamentalnych dóbr. Myślę, że z wszystkich rzeczy, o których tutaj pisałem, ta zmiana była największa. Tak duża, że przekracza moje pojęcie, będąc szczerym.

Komentujący poruszyli także temat opłacalności wydawania gier fabularnych i wielkości rynku. Rzeczywiście, kiedyś nie było z tym zbyt dobrze i zapewne dlatego historycznie tak mało systemów wychodziło w Polsce. Warto jednak zauważyć, że i pod tym względem nasza rzeczywistość znacząco się zmieniła. Mówię tu o kosmicznej zbiórce na wydanie 7 edycji Zewu Cthulhu. Od tamtej pory mamy w kraju prawdziwy renesans erpegów. Możliwe, że więcej ludzi gra w Polsce, podobnie jak ostatnio RPG stało się bardzo popularną rozrywką na Zachodzie. Co za tym idzie, możemy sobie pozwolić na to, by w naszym kraju było dużo wydawnictw i projektów, które przyniosą im zyski. Wszyscy wygrywamy, czyż nie?

Do you speak English?

Jeszcze parę słów w temacie języka angielskiego, DriveThru i obecności systemów anglojęzycznych w świadomości ludzkiej. Przyznam szczerze, nie wiem jak to interpretować. Myślę, że ilu ludzi, tyle poziomów znajomości angielskiego, od żadnego do bardzo wysokiego. Wydaje mi się, że uogólniając, jako społeczność znamy angielski na tyle, by grać w systemy niewydane w Polsce – których jest cała masa. Jednakże, raz na jakiś czas, nie tak wcale rzadko, zdarza mi się spotkać erpegowca, który ma z angielskim wielkie problemy. Nie wiem jak to możliwe, ale nie wiem też jak matura z biologii, którą ja zdałem bez większego wysiłku w rozszerzeniu na 75%, ma medianę 10%. To co trudne dla jednego, dla innego będzie bułką z masłem i ludzie mają różne poziomy inteligencji w różnych kontekstach. Mimo wszystko, w sytuacji, gdy gros młodych ludzi uczęszcza na studia wyższe, brak znajomości angielskiego na poziomie B2 mnie zadziwia.

Co do obecności systemów anglojęzycznych w świadomości zwykłego odbiorcy, tu także jest różnie. Ja obecnie mam masę PDF-ów po angielsku i chciałoby się ograć i czytać wszystko, ale wiem, że są hobbiści, którzy nie grają w nic, czego nie wydano w Polsce, nawet jeśli są to już bardzo przestarzałe systemy (jak choćby ta wspomniana już przeze mnie 1. edycja Legendy 5 Kręgów).

W każdym razie, zawsze byłem przekonany, że średnio obeznany z internetem i angielszczyzną człowiek będzie w stanie zrobić zakupy online, także na DTRPG, ale widocznie i to bywa dla niektórych problemem? Z drugiej strony, myślę też intensywnie o osobach "mówiących" po angielsku w programach pokroju Matura To Bzdura, młodych i z dużych miejscowości.

Podsumowując – chyba nie ma jednego standardu angielskiego w polskim społeczeństwie, a więc i w światku RPG. Powinniśmy zawsze dążyć do tego, by rozumieć więcej, by czytać więcej i by uczyć się przez całe życie – zwłaszcza, jeśli nasza angielszczyzna jest poniżej przeciętnej. To jedyna rada, jaką mogę dać.

Jak więc się zmieniliśmy przez 17 lat?

Podsumowując, myślę, że pod pewnymi względami zaszły zmiany w fandomie, ale inne rzeczy zostały takie same.

To, co się zmieniło, wynika głównie z ekonomii. Jesteśmy bogatsi, mamy więcej wydawnictw i dostępnych gier (ciężko ogarnąć cały rynek), wierzę, że mniej piracimy i stać nas na więcej i lepiej wydanych podręczników. To na pewno dobra rzecz.

Z drugiej strony, dalej można spotkać w fandomie osoby, których angielski jest poniżej pewnego poziomu i które grają tylko w to, co dostępne nad Wisłą. Jeśli jednak chodzi o ignorancję, to nikt już w Polsce raczej nie nazwie D&D "mało klimatycznym i dla dzieci". Nikt też już nie powinien szukać porównań między "klimatem" a "mrokiem" – te czasy już (na szczęście) przeminęły.

Z erpegów, którymi kiedyś się fascynowaliśmy, obecnie przetrwał tylko Wolsung, a i on jest nieco zapomniany. Neuroshima dalej jest dostępna, ale Monastyr to ledwie nazwa, której nie potrafię przypisać do czegokolwiek konkretnego, niknąca w mroku dziejów.

Jest jeszcze jedna kwestia, której nie poruszyłem – kiedyś wszyscy gromadziliśmy się tutaj, na Polterze, i braliśmy udział w dyskusjach, czy to w komentarzach, czy też na forum. Obecnie Polter jest po wielkim eksodusie użytkowników, którzy, najwyraźniej przerzucili się na Facebooka i grupy na nim (które, zaznaczmy, bardzo ciężko archiwizować i na dłuższą metę robi się tam bałagan). To także zmiana, która zaszła w ciągu ponad 15 lat. Czy jest na lepsze? Osobiście w to szczerze wątpię, ale o gustach się nie dyskutuje.

Jedna rzecz jednak się nie zmieniła przez ten cały czas – dalej gramy w RPG, dalej chcemy mieć dobre sesje i wysokiej klasy dodatki, dalej pragniemy wrażeń i przygód w fantastycznych światach z naszymi przyjaciółmi. Choć był czas, gdy "stara gwardia" marudziła "czemu młodzi nie grają w RPG? Jakim prawem?" (O tym należałoby napisać osobny tekst), to i one przeminęły. RPG żyje, także nad Wisłą, i coraz więcej osób przekonuje się, jaka to świetna rozrywka. Oby tak było i w przyszłości, a wszyscy będziemy szczęśliwi.  

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Komentarze


82284

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+2

W 2005 r. poza "dedekami" w zasadzie nic innego mnie nie interesowało. OK zaliczyłem krótki epizod WGW, wiedziałem, że istnieje sobie WFRP 2e, Neuroshima (można było nabyć je w Empiku) i Wampir (znajomi szykowali sesje, ale nic z tego nie wyszło).

Wydaje mi się, że w tamtym czasie ludzie  lubili toczyć spory o to, który erpeg jest najbardziej erpegowy. Do tego doszły takie kwestie jak idealny styl grania (mechanika vs. storytelling), czy wojenki edycyjne (które jeszcze parę lat temu były toczone, zwłaszcza D&D 3e vs. 4e vs. 5e). Świat poszedł do przodu i dziś Empik (stacjonarnym) erpegów nie uświadczymy, Wolsung, Neuro i Monastyr odeszły w zapomnienie, a na ich miejsce namnożyło się multum innych (nowych) systemów. Ale mimo wszystko nadal ISA w swojej ofercie ma nowe podręczniki do D&D 3 i 4e za śmieszne jak na dzisiejsze realia ceny (i które mniejszym lub większym nakładem sił można wykorzystać podczas grania w 5e, PF, OSR, czy inne systemy fantasy). O styl grania nikt się już raczej nie kłóci, raczej rozmowy wyglądają  mniej więcej tak "gram sobie w ABC w takim lub innym stylu, co mogę zrobić, żeby sesja byłą fajniejsza?"). Ludzie dorośli (zestarzeli się) i nie widza już chyba sensu kruszyć kopie o to że ich szkoła gry jest "najmojsza". Poza tym fora umarły i dyskusje przeniosły się na fb, gdzie pod imieniem i nazwiskiem trochę przypał kłócić się i obrzucać błotem o jakieś erpegi (no chyba, że twój stary to fanatyk ;)).

Te kilkanaście lat temu DTRPG było w powijakach, podobnie jak granie online (Roll20 wystartował chyba w 2012, wcześniej kojarzę, ze ludzie próbowali grać przez Skype, który w sumie dziś jest przeżytkiem). Te 10-15 lat temu większość nastolatków nie miała własnego konta z dostępem do bankowości internetowej a tym bardziej do Paypala (który dziś chyba też jest niszowy).

Z jednej strony piractwo poważnie uszczupla zarobki wydawców (zwłaszcza na naszym niszowym rynku) z drugiej strony dzięki piratom uchowały się skany systemów, które nie są juz w sprzedaży (chcesz Monastyr szukaj w serwisie z gryzoniem w nazwie).

FB na pewno nie jest lepszy do dyskutowania, ale na pewno jest wygodniejszy - nie trzeba zakładać dziesiątek kont w przeróżnych serwisów, które później trudno spamiętać - wszystko jest w jednym miejscu. Niby na fb ciężko wrócić do starych wątków, ale z drugiej strony ile serwisów fantastycznych (i dyskusji na nich) przepadło, bo ludzie odeszli i strona zniknęła z sieci na amen.

W tekście zabrakło mi roli zbiórek na wspieram.to, które sprawiły, że co roku pojawia się kilka nowych systemów.

Znajomość angielskiego? Jasne to poszło do przodu, ale także rozwinęły się translatory, które czasem bardzo pomagają.

Co do konkluzji - zmieniliśmy się, a konkretniej zestarzeliśmy, mamy pracę (więc za własną kasę kupujemy erpegi, a nie za kieszonkowe od rodziców), rodziny i dzieci (powstały systemy dla dzieci), nie mamy czasu kłócić się o pierdoły, a dzięki internetowi możemy nadal kontynuować swoje hobby (DTRPG, sklepy internetowe, fb, yt, insta, Roll20 i masa innych narzędzi, które pozwalają przeżywać fantastyczne przygody bez wychodzenia z domu - kiedyś ludzie po szkole/studiach rozjeżdżali się w różne strony i ciężko było znaleźć nową epikę, a często nie było po prostu na to czasu - praca, obowiązki domowe, rodzina, etc.).

A Polter, podobnie jak CDA, przysnął w szczycie popularności i teraz jest tam gdzie jest.

22-06-2022 19:47
Kaworu92
   
Ocena:
0

Drogi A.

Dzięki za komentarz ;-) Więc tak:

1. Nie jestem pewien, czy o dyskusjach "pisanych pod imieniem i nazwiskiem" można powiedzieć, że są bardziej cywilizowane. Pamiętam różne... "ciekawe" sytuacje na FB, także te z fandomu (homofobiczne dyskusje na PiPie, anyone?). A, i tak ogólnie mówią,c to kiedyś był fanpage, na którym zbierano homofobiczne komentarze "tak ogólnie" z FB i zestawiano ze zdjęciami danych osób. Ktoś nawet ukończył uniwersytet.... w UK... 0_O (xD)

Więc byłbym bardzo ostrożny z tym stwierdzeniem ;-)

2. W sumie nie pomyślałem o tym, że 15 lat temu spora część fandomu mogła być nastolatkami? (xD) Choć w sumie teraz pewnie też się zdarzają, a ogólnie to fandom chyba ma początki w latach 90, więc i w 2005 pewnie zdarzali isęjacyś "starzy wyjadacze"? Znaczy, wiadomo, przez te 15 lat ktoś dorósł, ktoś umarł, ktoś zaczął sieinteresować hobby (być może będąc jeszcze licealistą?), ale nie jestem w 100% przekonany, że możemy powiedzieć, że "no, teraz to wszyscy dorośliśmy i nastolatków to wśród nas nie uświadczysz" czy coś. O ile to chcesz przekazać...? ;-)

3. Nie, nie chcę Monastyru :-P Zwłaszcza z gryzonia... :-P

(xD)

4. Hm. FB to ciekawy temat. Generalnie rzecz ujmując nie jestem mu jakoś *bardzo* przeciwny... ale w ogóle nie uwzględnia funkcjonalności forów internetowych (wyszukiwanie, lista tematów, jakieś subfora itp.). W efekcie, na dłuższą metę strasznie się to wszystko... plącze? Nie wiem jak można prowadzić grupę X lat na FB i nie zwariować. Jednak co dobre forum internetowe, to dobre forum internetowe. Przynajmniej jeśli chodzi o moją osobę, to kompletnie nie rozumiem tego... shiftu, nazwijmy.

Najlepsze jest to, że jakby FB chciał, to by fora także oferował. No cóż, bezguście? xD

5. Chyba mnie nieco przeceniasz ;-) Nie jestem historykiem, więc bazuję tylko na tym, co wyczytałem w komciach ;-) To raz, a dwa, hm... wtedy NIE BYŁO zbiórek? xD Wiec w sumie ciężko cokolwiek porównywać? xD Gdyby były, ale gorsze/lepsze niż teraz, to coś dałoby się powiedzieć, ale w tym kontekście jedyne, co mógłbym napisać to "wtedy nie było, teraz są".

6. Angielski, em... w sumie moje wielkie zdziwienie, że można nie znać angielskiego, to ostatnia dekada? xD Bo wcześniej nie znałem sam angielskiego zbyt dobrze? Ale zacząłem się uczyć dopiero w gimnazjum i B2 osiągnąłem w rok po ukończeniu liceum (okej, w dwa), więc chyba można mi wybaczyć? ;-)

7. Odnośnie CDA się nie wypowiem, bo nie śledzę :-P Ale sytuacja z Polterkiem, hm... nieco mnie smuci? : <

23-06-2022 08:02
Maruz
   
Ocena:
+1
Ehhh Monastyr, mój pierwszy system. Tyle wspomnien... Nawet teraz mógłbym wymienić nazwy najważniejszych państw z pamięci.
A jednak dzisiaj nie chciałbym grać w Monka na oryginalnych zasadach za żadne skarby.
I tak się zastanawiam, czy przez te wszystkie lata nie zmieniła się w główniej mierze właśnie świadomość graczy i mg.
W końcu czas mijał, a my mogliśmy się zastanowić nad tym co nas tak naprawdę jara w rpgach, jakie systemy spełniają nasze oczekiwania, które mechaniki dostarczają nam najwięcej radości, a które przeszkadzają.
Może po tylu latach czytania i grania, nauczyliśmy się "konsumować" RPGi w bardziej świadomy sposób.
23-06-2022 17:43
Kaworu92
   
Ocena:
0

@Maruz - po za tym, o czym piszesz, myślę też, że po prostu z czasem zmienia się "moda" odnośnie mechanik i systemów :-P Coś jak, nikt dzisiaj nie chodzi w ubraniach z lat 90-tych, choć kiedyś były "WOW, szok!"? ;-)

23-06-2022 19:52
Johny
   
Ocena:
+2

Nie wiem czy to z tamtych lat, ale ja bym wspomniał o powstaniu teorii RPG. To między innymi z powodu GNS ludzie zaczęli myśleć, że są różne style granie które są sobie równoprawne. Myślę, że między innymi to rozwiązało wiele konfliktów pod tytułem "Który sposób prowadzenia lepszy". Poza tym od tego czasu ludzie zadali sobie pytanie co zrobić by wspierać granie w danym stylu. Ktoś rzucił hasło system does matter, mechanika przestała służyć tylko do "realistycznej symulacji świata" pojawiły się gry narracyjne, cały ruch indie i ludzie zaczęli podchodzić do zasad bardziej kreatywnie. Pojawiły się narzędzia do kreowania gier dla konkretnych odbiorców.

23-06-2022 21:13
82284

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+2

@Kaworu92

1. Zawsze znajdzie się jakiś dzban -  czy to homofob, czy hipokryta spod znaku tęczy, który cieszy się  z cierpienia męża tragicznie zmarłej M. Kossakowskiej. Druga sprawa to  troll/fake konta - bez problemu możesz podszyć się pod kogoś. Niemniej mimo wszystko odnosze rażenie, że obecnie dyskusje w internecie są mniej zażarte i myślę, że to po częsci może wynikać z rezygnacji z anonimowości na fb.

2. Nie miałem na myśli tego, ze obecny fandom to tylko same leśne dziadki, tylko to, że dzięki cyfryzacji łatwiej zostać przy erpegowym hobby. Te kilkanaście lat temu osobie, która weszła w dorosłość i posypała się ekipa do grania cieżko było znaleźć nową i często z tego powodu kończył z tym hobby.

Historia fandomu - ogólno fantastyczny jest znacznie starszy - w ubiegłym roku ktoś wrzucił notkę o EuroConie z 1976 (?) w Polsce. Jesli chodzi o erpegową odnogę - jeśli dobrze pamiętam przełom lat 80 i 90-tych. Łap ciekawy wpis z bloga Sejiego i artykuł, którego jest współautorem - https://www.blekitnyswit.pl/2020/10/25/aleksandra-wierzchowska-planszowki-paragrafowki-erpegi/

4.Jak już wspominałem wygoda i lenistwo.

5. Dobra, to już chyba wiem czemu w tekscie jest tak mało "Młotka"

@Johny

Okolice 2005 r. pasuje sentencja "po co system XYZ, skoro jest Warhammer?" ;)

23-06-2022 21:50
Kaworu92
   
Ocena:
0

Hm... nie wiem czy to "po co, skoro jest Warhammer" nie miało być dowcipem...? xD Choć ponoć niektórzy serio tak myślą...? xD

Zresztą, Warhammer akurat chyba się najmniej zmienił, jeszcze do niedawna i tak wszyscy grali w 2 edycję, tak jak w 2005, teraz chyba się na 4 przerzucili? Znaczy, DnD teraz też jest w 5-tej, a nie 3-ciej edycji, ale mimo wszystko, większą zmianą było zaprzestanie postrzegania go jako "systemu dla dzieci" ;-)

23-06-2022 22:10
82284

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+2

@ Kaworu92

A czy 2e "Młotka" w Polsce nie jest nadal rozwijana?

W sumie fajną analogię dedekowo-młotkową wynalazłeś bo WFRP 3e jest tak samo wyklęty jak D&D 4e (w przypadków dedeków pojawiła się chociaż skromna polska edycja).

2005 r. - dedeki system dla dzieci, ale kilka lat wcześniej były postrzegane jako dzieło szatana (kojarzę jakaś wydaną w PL książkę, gdzie pojawiła się argumentacja w stylu "razem grali w dedeki, a potem jeden drugiego zamordował".

23-06-2022 22:24
AdamWaskiewicz
   
Ocena:
+2

2 edycja WFRP ma obecnie w polskiej wersji językowej zamkniętą linię wydawniczą, ostatnią opublikowaną pozycją było Tysiąc Tronów.

Książek o rzekomym sataniźmie dedeków w Polsce wydano kilka, to o czym piszesz mogło być choćby D&D: Demony komputerowego nieba (wyd. "GOTÓW", Kraków 1995).

23-06-2022 23:36
Radnon
   
Ocena:
+1

@Johny

Nie do końca się z Tobą zgodzę. Z jednej strony wspieranie różnych stylów, gry niezależne (przy czym sam ruch jest zdecydowanie starszy od teorii), różnorodność to wszystko rzeczy godne podziwu, ale z drugiej strony pamiętam okres, kiedy GNS używano w charakterze pałki do bicia po głowie tych, dla których niekoniecznie system does matter i nawracania na "jedyny słuszny styl gry". W sumie niewiele się to różniło od wcześniejszego "podziału" na "dojrzałych graczy/dojrzałe gry" i "dzieci bawiące się w dedeczki".

24-06-2022 10:34
Johny
   
Ocena:
+1

@Radnon, pamięć jest zawodna, więc mogło być jak mówisz. Ja pamiętam spory między tymi którzy uważali, że na Warhammerze poprowadzi się wszystko a System Does Matter. Tylko mi się wydawało, że celem tego nie było bicie tych pierwszych, tylko bardziej rozpropagowanie pewnej idei i zwrócenie ludziom uwagi na to, że zasady mogą kształtować to jak gramy (co wtedy nie było takie oczywiste).

Ja pamiętam, że jak pierwszy raz przeczytałem o GNS połączyły mi się w głowie wszystkie kropki ;). To w fajny sposób wyjaśniało różnorodność podejść do gry, pozwalało lepiej zrozumieć tych których bawi co innego niż mnie a przez to łatwiej było mi z nimi rozmawiać.

24-06-2022 15:44
82284

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+1

@AdamWaskiewicz

Niemniej (chyba?) dobrze kojarzyłem przez jakiś czas obie edycje były wydawane równolegle. Poza tym to chyba ewenement, że polski WFRP 2e był kontynuowany pomimo tego, że 2e od dawna była zakończona i pojawiły się kolejne edycje.

PS: Jak to się stało, że WFRP 3e nie został spolszczony?

24-06-2022 17:02
Kaworu92
   
Ocena:
+1

@A.:

W wielkim skrócie, Warhammer 3 ed był kiepski i nie było zainteresowania wydaniem takiej "gry planszowej" po polsku, bo za mało RPG w RPG? :-P 

24-06-2022 18:38
AdamWaskiewicz
   
Ocena:
+2

Odpowiedź jest nieco bardziej złożona - w którymś momencie ponoć był wydawca zainteresowany licencją i spolszczeniem gry, ale finalnie system nie został wydany. Czemu konkretnie - oczywiście nie sposób stwierdzić, może koszty licencji były za wysokie, może format gry za bardzo ryzykowny. Jako że nie wiadomo nawet, jakie wydawnictwo kontaktowało się w tej kwestii z FFG, pozostają jedynie domysły i spekulacje.

24-06-2022 18:55
Henryk Tur
   
Ocena:
+1

A może powód jest po prostu taki, że ludzie widzą, jak ktoś na chama chce ich doić i nie mają ochoty kolejny raz płacić za to samo? :) Jakby nie było świat pozostał ten sam, a kombinacje z mechaniką się pojawiły. Mi cały czas odpowiada pierwsza edycja i choć widziałem kolejne, nie mam ani do nich przekonania, ani też uczyć się zasad, które znam na pamięć, na nowo.
Co do D&D - owszem, był uznawany za system dla dzieciaków, a powód jest banalny. Rozliczne stworzy uszaste, mackowate, z kłami i skrzydłami jako żywo kojarzyły się z baśniami oraz animacjami a la He-Man czy tego typu. Zasadniczo dedeki to taki hamburger, do którego wrzucono stwory z różnych mitologii + kilka autorskich, a nie każdy ma ochotę na burgera.
Jeśli chodzi o satanizm, to faktycznie - takie pierdoły pamiętam z 1997, kiedy o naszym klubie RPG pisali w lokalnych gazetach, aczkolwiek mieliśmy z tego wyłącznie ubaw i radochę. Tym bardziej, że i sataniści grali :) :) :)


 

25-06-2022 16:05
Exar
   
Ocena:
+1
Rok 2005 to rok, w którym odkryłem poltera. Byłem w szoku, że w jednym miejscu może być tyle ciekawych informacji, dyskusji, treści.

Potem na kilka lat wypadłem z rynku. Owszem, poczytywałem, czasem w coś zagrałem, od czasu do czasu coś kupiłem (najczęściej RPGa). I jakoś tak się stało, że będąc antyfejsbukowy (wcześniej - antynaszoklasowy) nie zauważyłem migracji na fejsa - miałem po prostu wrażenie, że rynek upada.

Trochę chyba miałem racji, aż nagle łup - zbiórki, najlepsze systemu świata po polsku, okazuje się, że jest miejsce na kilka polskich wydawnictw, a i ludziom ciągle mało.

Co będzie dalej? Mam wrażenie, że nasz sinus jest w strzałce. Nowy Ład, wojna, złotówka coraz słabsza i bez perspektyw na wzmocnienie, być może znowu COVID - wszystko to w moim odczuciu skończy się recesją, której macki dosięgną najpierw rozrywkę. Na szczęście dla nas - RPGi mają ogromną regrywalność. I na nieszczęście wydawców. Mam nadzieję jednak, że moje pesymistyczne myśli się nie sprawdzą...
25-06-2022 16:50
Kaworu92
   
Ocena:
0
Mnie najbardziej inflacja martwi, jeśli chodzi o ekonomię... :(
25-06-2022 17:30
82284

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0

@Exar

Ja Polter odkryłem nieco później (chociaż konto założyłem dopiero mniej więcej dekadę później ;p) i byłem oczarowany ilością przygód do D&D. Podobnie jak Ty na parę lat wypadłem z obiegu (wróciłem po EURO 2012).

@Henryk Tur @Kaworu92

Coś słyszałem, że ludzie narzekali na "planszówkowatość" WFRP 3e (zresztą podobnie było z D&D "MMORPG" 4e), ale z drugiej strony byli i tacy którzy się  nim zachwycali (podobnie jak 4e).

Jeśli chodzi o D&D i satanizm to w 3e ze względu na łaczenie dedeków z satanizmem zamiast diabłów i demonów pojawiły się tanari i batezu (czy jak to się pisze).

25-06-2022 17:35
Kaworu92
   
Ocena:
+2

Hm... czy w 3e nie było i diabłów, i demonów, a tanari i batezu to ich podtypy? ;-)

25-06-2022 18:03
82284

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+1

Może coś pomieszałem? Wołam @Radnon i @Kamulec, którzy w tej kwestii mają znacznie większą wiedzę z prośbą o wyjaśnienie ;)

25-06-2022 18:13

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.