Nawiedziciel mroku: Gra paragrafowa
Także erpegowcy mogą kojarzyć przygody oparte o fabułę konkretnych lovecraftowskich opowiadań, czy rozwijające zawarte w nich wątki (jak choćby kampania Beyond Mountains of Madness czy scenariusze zgromadzone w zbiorze House of R'lyeh), nie mówiąc już o serii gier paragrafowych Choose Cthulhu. Równocześnie trudno nie dostrzec, że historie opowiadane w niektórych utworach HPL nadają się do takich przeróbek zdecydowanie lepiej niż inne, a w przypadku części podobne adaptacje są w najlepszym przypadku zadaniem karkołomnym.
Dlatego też widząc, że jubileuszowy, dziesiąty tom cyklu Choose Cthulhu ma być oparty na fabule opowiadania Nawiedziciel mroku, byłem dość sceptyczny, jego intrygę trudno bowiem moim zdaniem przełożyć na grywalny scenariusz dający realne możliwości wyboru, równocześnie jednak wcześniejsze tomy pokazywały, że było to wykonalne z równie trudnymi opowiadaniami jak Kolor z innego wszechświata i Święto, a poza tym za tę pozycję odpowiada Leandro Pinto, twórca paragrafowych wersji Zewu Cthulhu i Zgrozy w Dunwich, jednych z najlepszych pozycji z serii – była więc nadzieja, że i historia tajemnicy opuszczonego kościoła na Federal Hill będzie w tej formie jak najbardziej atrakcyjna.
Dobrze rokuje już sama objętość tomu – 145 paragrafów to o ponad jedną trzecią więcej, niż liczyły Sny w domu wiedźmy i Bezimienne miasto, co już na starcie pozwalało oczekiwać rozbudowanej, wielowątkowej fabuły – niezależnie od tego, że w oryginalnym opowiadaniu Lovecrafta mieliśmy do czynienia z niezbyt skomplikowaną historią.
W paragrafowym Nawiedzicielu mroku wcielamy się w Roberta Blake'a, autora powieści i opowiadań grozy, który z rodzinnego Wisconsin przybywa do Providence w poszukiwaniu bluźnierczej księgi De Vermis Mysteriis. Nie pragnie jednak wyłącznie znaleźć w niej źródła inspiracji, ale także zmierzyć się z demonami przeszłości – już raz miał dostęp do egzemplarza tego zakazanego tomu, jednak utracił księgę w przerażających okolicznościach, które jego przyjaciela kosztowały życie.
W trakcie wizyty w starym nowoangielskim mieście znajdziemy znacznie więcej niż woluminy z indeksu ksiąg zakazanych – to miejsce skrywa mnóstwo mrocznych tajemnic, a które z nich dane nam będzie poznać, zależy tylko od wyborów, jakich dokonamy w trakcie rozgrywki. Dla osób zaznajomionych z oryginalnym opowiadaniem Lovecrafta niektóre ścieżki mogą wydawać się oczywiste, ale to tylko pozór, a autor umiejętnie myli tropy i wprowadza fałszywe ślady. W Providence czekają na nas zakazane księgi, mistyczne artefakty, pradawna magia i możliwość spotkania zarówno postaci znanych z kart opowiadań, jak i realnych historycznych person, z których sporą część czytelnicy powinni kojarzyć – zresztą sam protagonista, w którego wcielamy się w grze, także przypomina jednego z pisarzy z kręgu Mitów, Roberta Blocha.
To jeden z głównych powodów, dla których Nawiedziciela mroku oceniam jak dotąd najwyżej z całej serii Choose Cthulhu. Znajdziemy tu też całe mnóstwo nawiązań do innych utworów, nie tylko literackich, których rozpoznawanie samo w sobie jest kapitalną zabawą, a także więcej różnorodnych zakończeń, niż w którymkolwiek tomie serii. Oczywiście paragrafowe menu obejmuje śmierć i szaleństwo w rozmaitych smakach, ale Leandro Pinto daje nam też możliwość tchórzliwej ucieczki do bezpiecznej codzienności (co przecież mieliśmy już w poprzednich tomach), jak i rozwoju kariery pisarza, również w zaskakujących kierunkach, dalekich od literatury grozy. Patrząc na mnogość dostępnych ścieżek przebiegu fabuły nie można nie pochwalić także tego, jak sprawnie wykorzystywana jest tu specyfika medium – niektóre paragrafy możemy odwiedzać przychodząc do nich z zupełnie różnych kierunków, a narracja nie traci przy tym spójności i płynności (co było zauważalne choćby w Szepczących w ciemności).
Można oczywiście przyczepić się do kilku kwestii – paragrafów następujących bezpośrednio po sobie, przez co momentami Nawiedziciela mroku czyta się jak zwykłą książkę, niektóre fragmenty pisane są zaskakująco suchym językiem (co jednak może być już kwestią tłumaczenia, poza tym kwiecistością opisów w innych jest to zrekompensowane z nawiązką). Wszystko to jednak nie wpływa zauważalnie na komfort lektury, a ten jest naprawdę bardzo wysoki.
Osób, które dobrze bawiły się czytając wcześniejsze tomy z serii Choose Cthulhu, nie trzeba specjalnie zachęcać do sięgnięcia i po ten. Czytelnicy, którzy nie mieli dotąd styczności z cyklem gier paragrafowych Celaeno Books z pewnością nie pożałują przeniesienia się do Providence z Robertem Blake'iem, niezależnie czy są przede wszystkim miłośnikami paragrafówek, czy literackiej spuścizny Lovecrafta.
Dziękujemy wydawnictwu Black Monk Games za udostępnienie gry do recenzji.
Linia wydawnicza: Choose Cthulhu
Autor: Leandro Pinto
Tłumaczenie: Agnieszka Przychodniak
Okładka: twarda
Ilustracja na okładce: Eliezer Mayor
Ilustracje: Eliezer Mayor, Adrian Lucas Hernandez, Martyna Starczewska
Wydawca oryginału: Celaeno Books
Data wydania oryginału: 2021
Miejsce wydania oryginału: Hiszpania
Wydawca polski: Black Monk Games
Data wydania polskiego: 2023
Miejsce wydania polskiego: Poznań
Liczba stron: 168
Oprawa: twarda
Format: A5
ISBN-13: 9-788367-619110
Numer katalogowy: BMG022
Cena: 34,90