» Recenzje » Polskie » Gaslight - Cthulhu w świetle gazowych latarni

Gaslight - Cthulhu w świetle gazowych latarni

Gaslight - Cthulhu w świetle gazowych latarni
Chociaż nie przyłączyłem się do licznych głosów wieszczących koniec wydawnictwa Galmadrin, moja nadzieja, że dodatek Gaslight, opisujący Zew Cthulhu w wiktoriańskiej Anglii, doczeka się polskiego wydania, opierała się na raczej nieracjonalnych podstawach. Kolejne odkładanie premier, zawieszenie wydawania zinu Gwiazdy są w porządku, brak odpowiedzi na mojego maila w jego sprawie, nieobecność wydawnictwa na konwentach – wszystko to spowodowało, że przyjąłem postawę wyczekującą. Mój sceptycyzm nie ustał w chwili, gdy ogłoszono przedsprzedaż i premierę na Grojkonie. W końcu jednak gwiazdy stanęły w odpowiednich pozycjach i polski Gaslight trafił do moich rąk.


O wydaniu

Za dodatek zapłacimy 70 złotych. Nie jest to mała kwota i od razu stawia pytanie o opłacalność zakupu. Otrzymaliśmy produkt w bardzo miękkiej okładce, cieńszej niż podstawowy podręcznik do Savage Worlds albo Wolsunga. Na podręcznik składa się około 190 stron w formacie A4, utrzymanych w sepii. Papier niestety jest cienki, niemalże gazetowy, i budzi obawy, że przy szybkim przerzucaniu kolejnych kartek po prostu będzie się darł. Duży format książki i miękka okładka sprawiają, że trzeba ostrożnie się z nią obchodzić podczas transportu – co dla mnie jest dosyć poważnym zarzutem, ponieważ często prowadzę sesje poza miejscem zamieszkania. Wydaje mi się, że przy takiej cenie można było oczekiwać znacznie lepszego wydania.

Layout został zmieniony w stosunku do podstawki. Nie wiem, czy jest to kwestia dostosowania się do tego użytego w oryginalnej wersji Gaslight, w każdym razie jest dużo bardziej czytelny. Niektórych może jednak razić, że dodatek tak znacząco różni się od podręcznika głównego. Ocen ilustracji będzie zapewne tyle, ilu oceniających; mnie przeważnie się nie podobają, niemniej w jakiś sposób nawiązują do konwencji pulpowej (w podręczniku nie znajdziemy w zasadzie żadnych odniesień do twórczości Lovecrafta, tylko jego naśladowców – zatem trudno z tego uczynić zarzut).


Zawartość Gaslighta

Gaslight składa się z czterech rozdziałów i dołączonej nowej karty postaci. Imperium Brytyjskie przybliża nam w telegraficznym skrócie Wielką Brytanię w końcowym okresie rządów królowej Wiktorii, skupiając się przede wszystkim na Londynie i tajemnicach City. W rozdziale Mechanika gry znajdziemy rozszerzenie tworzenia postaci o zasady dotyczące klasy społecznej oraz zapowiadane cechy szczególne; dostajemy także tabelkę z cennikiem oraz szczegółowe zasady pościgów powozami. W rozdziale Mity Cthulhu w czasach wiktoriańskich mamy do czynienia przede wszystkim z mylącym tytułem, bo choć ta część podręcznika liczy 36 stron, informacje o samych Mitach zmieściłyby się na dwóch. Resztę rozdziału wypełnia bardzo suchy zarys dziejów brytyjskiego okultyzmu i właściwie encyklopedyczny spis miejsc nawiedzonych na Wyspach Brytyjskich. Ostatni rozdział, Scenariusze, przynosi wskazówki do prowadzenia przygód w konwencji oraz dwa scenariusze, proponowane jako wprowadzenie do epoki.


Ile Cthulhu w Cthulhu

Gaslight nie rozwija tematyki Mitów. Na dobrą sprawę, gdybym nie wiedział, że jest to dodatek do Zewu Cthulhu, pomyślałbym, że to wprowadzenie do opowieści niesamowitej w konwencji wiktoriańskiej. Znajdziemy tutaj rozpisane statystyki Kapitana Nemo, hrabiego Draculi i potwora Frankensteina. W publikacji zawarto także krótkie opisy paru ciekawych osobistości z epoki oraz listę miejsc nawiedzonych, które możemy sobie wygooglać, bo nie dostaniemy w zasadzie żadnych szczegółów umożliwiających gotowe prowadzenie sesji w oparciu o te motywy. Jest za to wzmianka, że na mechanice Zewu można też prowadzić bardziej klasyczne opowieści o duchach.

Mieszane uczucia mam wobec rozdziału najistotniejszego, czyli Imperium Brytyjskie. Jako wprowadzenie do konwencji z pewnością sprawi się przyzwoicie, ale jego ogólnikowość sprawia, że pominięto elementy, które można bardzo wyzyskać na korzyść opowieści grozy; dla mnie chyba najbardziej dotkliwy jest brak porządnego opisu brytyjskich Indii - a temu zagadnieniu mógłby być poświęcony dodatek porównywalnej co Gaslight objętości. Całość tego rozdziału wygląda jak kompilacje podręczników do historii na poziomie szkół średnich: zupełnie podstawowa faktografia bez narracji odpowiedniej do wspierania nastrojowych opisów w czasie sesji. Także Londyn, mimo że poświęcono mu najwięcej miejsca, został zaledwie naszkicowany (osobom chcącym pogłębić wiedzę o stolicy Anglii tego okresu polecam pracę Paula Begga Kuba Rozpruwacz. Historia kompletna, Warszawa 2010).

Anachronizmem Zewu Cthulhu był brak osobistych cech postaci, które miałyby wpływ na mechanikę. Odpowiedzią na te oczekiwania miały być cechy szczególne, rozpisane w formie tabeli liczącej 8 stron. Przy pomocy dwóch rzutów, k6 i k20, możemy wylosować Badaczowi wady bądź zalety, lepszą broń lub nieprzyjaciół (wszystko w jednej tabeli, brak skalowania Zawad/Przewag jak w Savage Worlds, pozytywnych i negatywnych Aspektów z Fate etc.). Zapowiedzi niestety okazały się lepsze od samego wykonania - cechy te przeważnie mechanicznie przekładają się na +k2/+k6 do współczynnika, umiejętności bądź obrażeń. Nie personalizuje to zatem rozgrywki choćby w tak niewielkim stopniu, jak robią to Filary Stabilności/Źródła Poczytalności w Trail of Cthulhu. Sama tabela jednak może okazać się przydatna jako fabularne rozwinięcie, o które zadba sam Strażnik.

W rozdziale poświęconym mechanice mamy także opisy zawodów w konwencji wiktoriańskiej. Nie odbiegają one zbytnio od opisów z podręcznika podstawowego. Także zasady pościgów powozami, choć miały chyba uczynić grę bardziej dynamiczną, nie są żadną rewolucją. Ogółem, proponowane zmiany w mechanice nie zadowolą chyba nikogo – ani tych, dla których mechanika Zewu z całą jej anachroniczną specyfiką jest wystarczająca, ani odrzucających ją ze względu na przedpotopowe rozwiązania.


O drobnych błędach

Na zakończenie wspomnę o kilku rzeczach, które zwróciły moją uwagę – pewnie część z nich nie ma dla czytelnika żadnego znaczenia. Mapy w tym dodatku nie przeszły mianowicie bodaj żadnej korekty. Są one wzięte zapewne z jakiegoś atlasu historycznego. Na mapie na stronie 9. jako część Imperium Brytyjskiego zaznaczono większą część Francji – są to posiadłości Henryka II Plantageneta z XII w. – widocznie oryginalna mapa przedstawiała całą ekspansję Anglii w jej historii. Z uporem godnym lepszej sprawy Morze Kaspijskie jest na mapach traktowane jak ląd stały. Wykazano się brakiem konsekwencji w tłumaczeniu nazw krajów, co skutkuje równoczesnym występowaniem Kaszmiru, Indii oraz… Burmy i Punjabu. Zatoka Tajlandzka podzieliła los Morza Kaspijskiego, stając się lądem, ku niewątpliwej uciesze sąsiadów.

Nieścisłości w przekładzie widać także w innych rozdziałach, zwłaszcza przy tłumaczeniu tytułów opowiadań – część pozostawiono w oryginalnej wersji, część spolszczono. Czasami zdania mają dziwną składnie, niewątpliwie tłumaczono je po prostu słowo po słowie, kilkanaście stron nie ma numerów stron w rogach, co utrudnia przeglądanie podręcznika – to niby zupełny szczegół, ale tutaj istotny z uwagi na cienki papier z którym trzeba się delikatnie obchodzić.


Podsumowanie

Gaslight nie jest dodatkiem złym. Pod względem ogólnego wprowadzenia do scenerii końcówki lat 90. XIX wieku może pomóc w ogólnym wyobrażeniu sobie charakterystycznych cech epoki. Szkoda, że nie poświęcono więcej miejsca czarnej legendzie teozofii i okultyzmu, szkoda, że tak wiele treści dodatku w zasadzie nie rozwija mitologii Cthulhu, tylko stanowi wstęp do pulpowej konwencji wiktoriańskiej – i to na mechanice, która swoimi rozwiązaniami nie stanowi dla niej odpowiedniego wsparcia.

Zły papier, niezłe tłumaczenie i wysoka w stosunku do jakości produktu cena zaważyły na ocenie polskiego wydania. Niemniej, porównując Gaslighta do rażących zaniedbań wydawnictwa, jakie zaobserwowaliśmy przy wydaniu podręcznika głównego, trzeba zauważyć znaczący postęp.

Przed zakupem proponuję, jeżeli macie taką możliwość, przejrzeć u kogoś egzemplarz, co uchroni przed ewentualnym rozczarowaniem jakością wydania. Pomimo wszystko cieszę się, że Galmadrin wywiązał się z obietnicy i mam nadzieję, że linia Zewu Cthulhu będzie w Polsce dalej rozwijana.

Niech Gwiazdy będą w porządku.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
7.0
Ocena recenzenta
6.69
Ocena użytkowników
Średnia z 8 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 7

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
Tytuł: Gaslight - Cthulhu w świetle gazowych latarni (Cthulhu by Gaslight)
Linia wydawnicza: Zew Cthulhu
Autorzy: Kevin Ross, Scott Aniolowski, David Hallett, Glyn White, Richard Watts, Fred Behrendt, David Conyers,
Tłumaczenie: Jan Janiczek
Okładka: ARTCONCEPT Artur Szulakowski
Ilustracje: Paul Carrick, Adrianna Macierzyńska, Tanyaporn Sangsnit
Wydawca oryginału: Chaosium
Wydawca polski: Galmadrin
Data wydania polskiego: maj 2013
Miejsce wydania polskiego: Gliwice
Liczba stron: 192
Oprawa: miękka
Format: A4
Cena: 69,95 zł



Czytaj również

Zew Cthulhu: Ściany
Szczury w murach
- recenzja
Call of Cthulhu: Arkham
Wieczne cienie lęgną się w tej ziemi
- recenzja
Zew Cthulhu: Szaleniec w budynku
Uwięzieni w obłędzie
- recenzja
Call of Cthulhu: Cold Harvest
Czerwony Cthulhu
- recenzja
Erpegowe polecajki 2023
Podręczniki pod choinkę

Komentarze


Ifryt
   
Ocena:
+3
Rzeczowa, bardzo dobrze napisana recenzja. Dziękuję.
10-05-2013 11:11
Hastour
   
Ocena:
+13
Czyli: wydanie marne, korekta słaba, część mechaniczna słaba, część settingowa powtarza informacje możliwe do zgromadzenia po godzinnym czytaniu wikipedii, spóźnienie o jedyne trzy lata (licząc od obietnic Maga to raczej piętnaście...). No to siódemeczka, i "nie jest to zły dodatek"...

Nie jest to raczej jakiś nieracjonalny kredyt sympatii, bo przecież wszyscy grali w Cthulhu w ogólniaku i mają sentyment? Jakoś wydaje mi się, że analogiczny materiał do nowszego systemu byłby zjechany od góry do dołu.

Ale tekst przy tym rzeczowy i dający dokładnie takie informacje, jakich bym od recenzji oczekiwał, więc dzięki.
10-05-2013 11:28
Z Enterprise
   
Ocena:
0
Hastour, ty brutalu. :)
Raczej nie kredyt sympatii do systemu, tylko do wydawcy. Ot, kolejna niezrozumiała rzecz na Polterze.
10-05-2013 11:29
KFC
    @Hast
Ocena:
+1
Nie jest zły, dobry też nie jest a że utarło się wśród recenzentów, że ocen niżej 5 w skali 1-10, nie wypada dawać jeżeli tytuł nie jest totalnie skopany to i takie mamy historie. I wychodzi siedem bo średniak pomiędzy 5 a 10 ;)

Tylko jak to się ma do innych ocen gdzie takie Only War dostaje 7 a Afterbomba 9... nie wnikam.
10-05-2013 11:37
Hastour
   
Ocena:
+4
@Z,
Nie sądzę. Mnie Galmadrin zwisa i powiewa, wszelkie informacje wskazują, że dodatek jest marny i raczej mi do niczego nie potrzebny, a pomimo tego sam mam ochotę go zakupić... Nie wiem, jak to tłumaczyć inaczej, niż sentymentem do systemu, który mam i prowadzę od czasów, w którym ograniczenie wiekowe ze znaczka na okłądce jeszcze mi na to nie pozwalało.

@KFC,
offtop zupełny, ale zawsze miałem wrażenie, że oceny recenzenckie w skali 1-10 tylko wprowadzają zamieszanie, a jedyną powszechnie przez wszystkich zrozumiałą skalą ocen jest tradycyjna szkolna.
10-05-2013 11:44
banracy
   
Ocena:
+3
@Hastour
Będzie dokładnie tak samo, a może gorzej. Tylko najgorsze produkty będą dostawały 3 i niżej. Wszystko inne 3,5 wzwyż. Zobacz na YT, przez lata miały system gwiazdkowy a i tak było wiadomo, że jak coś ma mniej niż 4 gwiazdki to znaczy, że syf. wina leży po stronie oceniających jak już, a nie systemu ocen.
10-05-2013 12:28
nerv0
   
Ocena:
+2
Zdaje się, że kiedyś bardzo intensywnie dyskutowano o tym na forum CD-Action. Nie powiem, kwestia 10 punktowej skali ocen, czy też jakiejkolwiek skali ocen gier wzbudzała spore emocje. Wydaje mi się, że myślenie z recenzji gier komputerowych przenosi się także tutaj.

Hit to oceny 9-10. 8 to bardzo solidna produkcja, a 7 to takie jajko z niespodzianką. Jednemu może nie podpasować, ale ktoś inny może się przy takim tytule całkiem dobrze bawić. Od biedy da się pod to podciągnąć 6. Oceny 4-5 to gry, w które da się zagrać raz i o nich zapomnieć bez poczucia, że wdepnęliśmy w coś śmierdzącego. 1, 2 i 3 to już kaszanki i nie warto wyciągać po nie ręki. Takie proste rozumowanie przeciętnego zjadacza gier. :)
10-05-2013 13:29
KFC
   
Ocena:
+1
Tylko tu wchodzi jeszcze subiektywizacja samej oceny i dla jednego recenzjenta wartość 7 wcale nie równa się siódemce u innego (w sensie wagi). Do tego dochodzi różne zapatrywanie się na ocenę samej gry i mamy takie kurioza jakie mamy że gra od recenzentów o podobnych odczuciach może otrzymać oceny dajmy na to w przedziale od 5-8 ;)

Dlatego jak postuluje Hast chyba najlepsze są oceny opisowe czyli słaba, przeciętna, dobra, etc..
10-05-2013 13:52
nerv0
   
Ocena:
+1
No właśnie przez tą wagę ocen wywiązały się takie dyskusje. Tutaj zdaje się udało mi się natrafić na jakąś cząstkę tego tematu, ale było jeszcze trochę wpisów na blogach i innych wątków, których teraz za chiny nie dam rady wyszukać: http://forum.cdaction.pl/index.php ?showtopic=202140&st=0
10-05-2013 14:03
Szpieg
    Przepraszam, że przerywam
Ocena:
+1
Autor recenzji napisał o książce P. Begga "Kuba rozpruwacz. Historia kompletna", jako książce, w której można znaleźć wiedzę o Londynie z XIX wieku. Czy ktoś zna (nie tylko dotyczące Londynu) inne książki o historii społecznej w XIX wieku?
10-05-2013 14:26
KFC
   
Ocena:
+2
A co do recki Ifrycie to recenzjent nie wspomniał słowem o dwóch przygodach co zajmują sporą część podręcznika, przyzwoitość nakazuje jednak coś o nich napisać a nie tylko wspomnieć że są.. więc czy taka idealna ta recka to nie wiem ;)
10-05-2013 17:30
Avaron
   
Ocena:
0
A już myślałem, że tylko mi się nie podobało. Niestety dodatek po prostu średni. Ale jak zrobią Ars Magicę to im wybaczę :)
10-05-2013 20:55
Cooperator Veritatis
   
Ocena:
+4
Już się zastanawiałem, jaki to flejm się tutaj zalęgł :)

Ocenianie w jakiejkolwiek skali to duże uogólnienie, a jakichś szczegółowych wytycznych co do przyznawania poszczególnych połówek nie ma, dlatego bardziej miarodajna jest uśredniona ocena użytkowników.

@Hastour

Czy na mój odbiór produktu wpływa sentyment do "Zewu" i radość, że linia wydawnicza jest rozwijana... Cóż, nie wiem. Gram i prowadzę w tej konwencji od tylu lat, że mnie tak naprawdę nie jest potrzebny żaden tego typu dodatek, a pasja historyczna (i kierunek studiów) sprawia, że na każde rozszerzenie czy artykuł wykorzystujący historię będę patrzył pod kątem "jakbym ja to napisał". Mam koncepcję, jakbym chciał, żeby wyglądały takie dodatki, ale że to koncepcja "bardziej mojsza niż twojsza" to z dużą ostrożnością podchodzę do własnych wniosków. Bo wiele osób po prostu nie potrzebuje takiego stopnia szczegółowości i zjechanie dodatku, że nie podchodzi pod mój ideał wydaje mi się nieuczciwe.

I Gaslight wydaje się dobrym wprowadzeniem, wpisującym się w linię rozwijania "Zewu Cthulhu". Osobiście prowadzę w sposób odmienny niż ten proponowany w dodatkach - z gotowych scenariuszy czy kampanii żaden nigdy nie zainteresował mnie wystarczająco, by to prowadzić - stąd tylko w recenzji nadmieniłem, że te scenariusze są i mają służyć jako wprowadzenie. Ja bym graczy wprowadzał inaczej, pewnie wziąłbym kilka losowych opowiadań Conrada i umieścił tam elementy Mitów. Ale że ja bym tak prowadził, nie oznacza, że każdy tak musi. :)

Dziękuję za dobre przyjęcie recenzji.^^
10-05-2013 21:31
Jade Elenne
   
Ocena:
+3
Autor recenzji napisał o książce P. Begga "Kuba rozpruwacz. Historia kompletna", jako książce, w której można znaleźć wiedzę o Londynie z XIX wieku. Czy ktoś zna (nie tylko dotyczące Londynu) inne książki o historii społecznej w XIX wieku?
A to ma dotyczyć historii powszechnej czy historii Polski? Z ogólnych opracowań warto polecić "Historię powszechną XIX wieku" Andrzeja Chwalby (PWN) oraz "Europa i świat w epoce napoleońskiej" Wawrykowej. Mimo upływu czasu dobry jest cykl Konfrontacje historyczne (nazwiska Kieniewicza czy Ihnatowicza mówią za siebie).
Z rzeczy szczegółowych:
"Warszawa w latach 1795-1914" Kieniewicza,
"Historia życia prywatnego, t. 4", red. M. Perrot,
"Kobieta i kultura życia codziennego", red. A. Żarnowska,
"Złodzieje, agenci policyjni, strażnicy. Przestępstwa pospolite w Warszawie 1815-1830", M. Karpińska
No i chyba w ogóle całe tomy prac i artykułów Kieniewicza, Szwarca, Ihnatowicza, Karpińskiej czy Szelągowskiej.
11-05-2013 11:06
Szpieg
    Dziękuję
Ocena:
0
Kilka z pozycji przez Ciebie wymienionych znam, a resztę z całą pewnością przeczytam.
11-05-2013 13:25

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.