» Artykuły » Recenzje » Five Parsecs from Home

Five Parsecs from Home


wersja do druku

Wydawcy bitewniaków go nienawidzą

Redakcja: Aesthevizzt, Daga 'Tiszka' Brzozowska

Five Parsecs from Home
Solo, przygoda, erpeg, bitewniak w jednej, nieco ponad 170-stronicowej pozycji formatu A5. Da się? Da się, czytajcie!

Five Parsecs from Home to wydana przez Modiphius, a zaprojektowana przez Ivana Sorensenze’a fantastyczno-naukowa gra bitewna małej skali dla jednego gracza, która wtłoczona została w fabularną, mocno erpegową, otoczkę. 

Jak to działa, zapytacie

Po pierwsze, tworzymy drużynę, paczkę lub załogę. Mamy do wyboru kilka różnych ras – od ludzi, przez różnych obcych, aż po boty. Oczywiście, jak przystało na erpega, będą między nimi różnice czy to w Wytrzymałości, Szybkości, czy w umiejętnościach korzystania ze sprzętu technicznego. Nasz oddział będzie składać się z od 4 do 6 jednostek, choć w czasie zabawy liczba ta może się zarówno zmniejszyć, jak i zwiększyć. Niemniej na jedną akcję nigdy nie wyruszy więcej niż sześciu bohaterów.

Jak opisani są nasi awanturnicy? Mają następujące cechy:

  • Reakcję (ustala, czy ruszają się przed, czy po przeciwnikach),
  • Szybkość (ile cali przejdą podczas akcji), 
  • Walkę (modyfikator do rzutu na – uwaga! – walkę),
  • Wytrzymałość (czy padną od ciosu, czy nie),
  • Wyczucie (zawiera w sobie wszystkie niebojowe statystyki, na przykład umiejętność naprawy przedmiotów).

Oczywiście potem uzupełniamy postacie o gadżety, bronie, dostępne dla wszystkich w drużynie oraz wszczepy dopakowujące daną postać. Gdy już mamy naszych bohaterów czas na statek czy okręt. W praktyce jest to jeden rzut, który powie nam, czym będziemy latać, jakie ma uzbrojenie i ile długu mamy – ten ostatni element będzie nas prześladował przez dłuższy czas, a jeśli nasze zadłużenie wzrośnie ponad miarę, pojazd może zostać skonfiskowany i ekipa będzie zdana na płacenie przewoźnikom za transport pomiędzy planetami.

Proces tworzenia drużyny za pierwszym razem nie powinien zająć więcej niż godzinę. Potem czas ten będzie znacznie krótszy – niewiele będzie tutaj myślenia, to raczej kwestia losowania kolejnych elementów z różnych tabel. Warto zaznaczyć, że w pełni samodzielne wykreowanie postaci też jest możliwe.

Gdy już jesteśmy gotowi, zaczynamy grę. Co jest jej celem? Można prowadzić rozgrywkę bez ustalonego – gramy do czasu, aż nam się znudzi. Ale można wybrać, że przykładowo planujemy rozwinąć postacie do określonego poziomu albo chcemy przeżyć 20 tur kampanijnych (czyli 20 bitew). Następnie możemy też zdecydować, jaki poziom trudności nas interesuje; jest ich aż sześć – zatem z nudów nie umrzemy: (prawie) zawsze jest ten wyższy poziom. Jeśli osiągniemy założony cel, dostajemy kolejne bonusy do wykorzystania w następnych misjach, więc zachęca to do dalszej zabawy i zbierania punktów doświadczenia.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Te ostatnie oczywiście z czasem można wykorzystywać do podwyższania statystyk. Nie będzie jednak łatwo – aby zwiększyć cechę postaci, trzeba wykonać ze 2-3 misje. Co gorsza, odniesione rany powodują, że dostajemy mniej PDków i postać musi pauzować przez parę tur kampanijnych, aby wrócić do pełni sprawności. Przez przynajmniej kilka/kilkanaście pierwszych tur, nie musimy się “bać”, że nasze postacie będą zbyt potężne, aby wrogowie nie stanowili dla nas wyzwania. Z drugiej strony mamy parę atutów, które pozwalają zakończyć misję, gdy źle się dzieje – na przykład uciec z pola bitwy czy niespodziewanie spotkać starego kumpla, który akurat przechodził z karabinem obok sceny walki. Opcje te mają zapobiec sytuacjom, w których wyniki na kości są wybitnie niekorzystne, jednak mogą być stosowane tylko w bardzo ograniczonym zakresie (a na wyższych poziomach trudności – w ogóle).

Przed i po bitwie

Przed bitwą możemy zdecydować, co nasza załoga będzie robić. Może trenować, zwiedzać, handlować, prowokować Rywali, itp., często zbierając wskazówki, robiąc sobie nowych wrogów lub zdobywając Patronów. W praktyce sprowadza się to do wylosowania z tabel okoliczności, które mogą nam pomóc, zaszkodzić albo napuścić na nas kolejnego wroga. 

Wygląda na skomplikowane? Może tak, ale okazuje się, że wystarczy po kolei przechodzić przez kolejne strony i po prostu wykonywać wskazane na nich akcje lub rzuty. Na upartego, lektura całego podręcznika nie jest konieczna, (a już na pewno nie trzeba zapoznawać się z treścią każdej z tabel) przed rozpoczęciem rozgrywki, choć jest to zalecane, żeby wczuć się w klimat świata i mechanikę. Skakania między różnymi stronami jest niewiele (najwięcej – podczas prowadzenia bitwy, bo mechanika walki jest w innym miejscu niż opis tur potyczki), co przy takim ogromie tabel jest ogromną zaletą – w żadnym momencie gry nie czujemy się przytłoczeni nadmiarem informacji.

Z wad muszę wskazać brak dobrej rozpiski naszej ekipy i różnych wątków – to, co dostajemy, jest za małe, brakuje miejsca na opisywanie na przykład scenografii czy Rywali, a także nie do końca czytelne. Jednak już po pierwszej grze wiadomo, jak taką kartę czy karty z rozpiskami kampanii, bitew, wrogów zrobić i pewnie większość z graczy stworzy własne, lepsze tabele. Zaletą z kolei jest polityka wydawnicza Modiphiusa związana z wersjami elektronicznymi jego produktów – zakupiłem grę w polskim sklepie, wysłałem skan dowodu zakupu i w dzień-dwa wydawca przesłał cyfrową wersję podręcznika na moją skrzynkę pocztową. Mam nadzieję, że doczekamy takiej zmiany podejścia do graczy wśród polskich wydawców, bo skanowanie i drukowanie poszczególnych stron to klimaty rodem z lat dziewięćdziesiatych…

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Bitwa!

Zalecane pole walki to od 60x60cm do 90x90cm. Nie wiem, czy to wada, czy cecha wynikająca z tradycji bitewniaków, ale wszystkie wartości są podawane w jednostkach imperialnych, więc podręcznik odwołuje się do miar wyrażonych w stopach i calach. Na planszy należy ustawić, zgodnie z tabelą, zalecane przeszkody, wśród których powinny znaleźć się elementy małe (beczki, małe budynki, kamienie), duże (statki, kościoły, wzgórza, lasy) oraz “liniowe”, czyli ogrodzenia, żywopłoty czy barykady. 

Po ustawieniu materii nieożywionej, czas na przeciwników, którzy mogą należeć do jednego z siedmiu typów “sztucznej inteligencji”, a co za tym idzie będą różnie rozstawieni – przykładowo Bestie w parach, a Ostrożni w grupach po 3 oddalonych o 6 cali. Oczywiście, różne typy AI będą się różnie zachowywać – a to lecieć na oślep, a to walczyć tylko ze słabszymi, a to możliwie długo być w ukryciu.

Rozstawiona plansza. K20-ki to drzewa (gęsto zalesiona planeta). Lewy-górny róg agresywni żarliwcy, dół - moja armia. Cel: dostać się do komputera na środku i spędzić tam dwie tury bez przeciwnika w odległości 6".

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Liczbę przeciwników należy wylosować i ewentualnie powiększyć o wartość wynikającą z ich typu – przykładowo, Mutantów będzie aż o trzech więcej niż Łowców nagród. Dodatkowo, często jeden z wrogów będzie Porucznikiem (Lieutenant) o dodatkowej broni i wyższym poziomie walki, a drugi Specjalistą (Specialist), z lepszą bronią. Jeżeli szczęście nam nie sprzyja, na polu bitwy możemy też spotkać Unikalnego Jegomościa (Unique Individual), który może być prawdziwym kozakiem pokroju gwiezdnowojennego Boby Fetta – zwiększona wytrzymałość, świetna walka i mocna broń. 

Mechanika potyczek jest bardzo prosta – rzut na Atak Dystansowy lub na Ataki w Zwarciu, rzut na Wytrzymałość, jeśli trafiliśmy przeciwnika, ewentualny rzut na Pancerz, gdy trafimy. Zatem K6 toczyć się będą często i przynajmniej na początku walki będą mocno losowe. Poza oczywistymi akcjami dostaniemy proste narzędzia taktyczne, typu wycelowanie czy ostrzał paniczny. Dodatkowo, bronie mają swoje cechy, takie jak ominięcie pancerza (Piercing) czy jednorazowa (Single Use), czego przykładem może być granat. 

A co figurkami?

Nie dostaniemy takowych. Autor nawet nie poleca konkretnej firmy, więc mamy szerokie pole manewru. Bierzemy to, co mamy – jeśli graliśmy w Warhammera 40K albo inny system SF – wybieramy naszych bohaterów, ustalamy kto najlepiej pasuje do wylosowanych wrogów i gramy (jeśli mamy figurki do gier fantastycznych, być może warto zajrzeć do Five Leagues from the Borderland tego samego autora?). A co, jeśli nie mamy figurek? Wtedy warto wykorzystać popularne klocki. Są o tyle dobre, że łatwo je modyfikować – a to kwadratowa głowa, a to inna broń.

Al ze Złotoustą ostali się na polu bitwy, realizując misję. Popularne klocki pozwalają na ciekawe konfiguracje pola bitwy jak i samych jednostek.

Jeśli nie mamy klocków, zawsze zostają nam papierowe żetony – ręcznie rysowane lub drukowane. Co prawda nie są tak efektowne jak malowane figurki, ale od czego jest nasza fantastyczna wyobraźnia?

Wszyscy w gwiazdy, czyli podsumowanie

Autor podręcznika napisał, że jego celem było otworzenie świata gier bitewnych dla osób, które nie chcą wydawać majątku na figurki, żeby w ogóle zobaczyć, czy taki rodzaj zabawy jest dla nich. Co więcej, twierdzi, że tradycyjnie bitewniaki nie mają kontekstu – walka za walką, ale bez “kampanii”. Tutaj jest inaczej, wszystko ma podłoże fabularne, nasi bohaterowie rozwijają się, zyskują wrogów i sprzymierzeńców oraz mogą zatrudniać nowe osoby do ekipy. Nawet jeśli większość tych elementów to tylko wyniki rzutów, mimo wszystko zaczynamy czuć więź z postaciami – od początku widzimy ich rozwój, jak uzyskują lepsze bronie czy wszczepy, więc nie chcemy ich stracić.

Podsumowując, uważam Five Parsecs from Home za bardzo dobrą pozycję, która może dostarczyć graczom wiele godzin dobrej zabawy, wprowadzając ich w świat bitewniaków, jednocześnie dając to znane z erpegów przywiązanie do naszych coraz silniejszych postaci.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
9.0
Ocena recenzenta



Czytaj również

Achtung! Cthulhu: Operation Talisman
Piekło w dżungli
- recenzja
Fallout RPG Podręcznik Główny
Nie wstydźmy się, że gramy w gry
- recenzja
Achtung! Cthulhu: Operation Black Cap
Bałkański horror
- recenzja
Achtung! Cthulhu: Operation Ultimatum
Mity w Normandii
- recenzja
Achtung! Cthulhu: Operation Snowstorm
Na wojnie z mrozem
- recenzja
Achtung! Cthulhu: Assault on the Führer Train
Rozmach na torach
- recenzja

Komentarze


Exar
   
Ocena:
+1

Warto nadmienić, że Modiphius kupił prawa autorskie do tej gry, tak więc jest nadzieja, że linia wydawnicza będzie rozwijana.

13-09-2023 07:27
Canis Majoris
   
Ocena:
+3
Figurki i makieta na zdjęciach sztos :)
13-09-2023 09:10
Radnon
   
Ocena:
0

Skoro Modiphius się zaangażował to może doczekamy się też tradycyjnego erpega? Stołowy Fallout od nich też zaczynał od bitewniaka.

13-09-2023 09:16

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.