Dyabelarium: Dary Ormuddah

Co się dzieje, gdy człowiek zgrzybieje

Autor: Szymon 'Kaworu92' Brycki

Dyabelarium: Dary Ormuddah
Zew Cthulhu to prawdziwie klasyczna gra grozy i horroru. Oparta na wspaniałych opowiadaniach Lovecrafta, dotyczy utraty poczytalności poprzez kontakt z nieznanym i obcym. Jednocześnie trudno jednak uznać, że jest to realistyczny typ horroru – w prawdziwym świecie Cthulhu nie odbierałby ludziom poczytalności, nie miałby także swoich kultystów.

Nieco bardziej realistyczną wizję Mitów przedstawiła gra RPG Delta Green – tu postaci spotykały prawdziwie przerażające potworności i utratę poczytalności dało się łatwo usprawiedliwić, a także poczuć na skórze grającego. Nie zmienia to jednak faktu, że zarówno Delta Green, jak i Zew Cthulhu dotyczyły przede wszystkim utraty zdrowia psychicznego.

Lukę na rynku body horror w systemach związanych z prozą Lovecrafta postanowili wreszcie wypełnić twórcy polskich, fanowskich dodatków z serii Zgrozy. Najnowsza publikacja z cyklu, o tytule Dyabelarium: Dary Ormuddah, traktuje o fizycznych mutacjach Badaczy i związanych z tym konsekwencjach.

Ta Zgroza ma 23 strony i podobnie jak poprzedniczki jest oszczędna graficznie, ale ładna. Okładka prezentuje Kokon bądź Ziarno Ormuddah, w zależności od interpretacji i niektórym czytelnikom może się kojarzyć z filmowym Obcym, notabene innym przykładem horroru cielesnego. W środku znajdziemy troszkę czarnych sylwetek potworów dotkniętych mutacjami. Oceniam je jako udane, ale to ledwie detal i nie ma większego wpływu na moją ocenę dodatku.

Cała publikacja kręci się wokół Ormuddah, istoty spoza Układu Słonecznego, która wysłała na Ziemię swoje zarodnie. Ormuddah to stworzenie o ciekawej biologii, zakwalifikowane przez ludzkich badaczy jako grzyb przypominający swoją formą roślinę. Jego komórki infekują istoty żywe, dając im tytułowe Dary. Samych Darów jest dużo – jeśli się nie pomyliłem podczas liczenia tabeli (nie były ponumerowane) to jest ich 54 - i są dosyć różnorodne. Mogą to być prawdziwe błogosławieństwa, takie jak zwiększona Siła bądź Kondycja, dziwne, groteskowe mutacje (wężowidło na torsie!) lub nawet najprawdziwsze przekleństwa, takie jak szpetota. Muszę przyznać, że twórcy byli bardzo kreatywni, wymyślając je i należy im się za to pochwała.

Po zaprezentowaniu tabelki mutacji i ich opisów, co stanowi trzon publikacji, następują fragmenty mniej mechaniczne, a bardziej fabularne. Autorzy radzą na przykład, jak wykorzystać mutacje w grze. I tak, przykładowo, wypadające włosy mogą zacząć wić się na ziemi i próbować zainfekować innych ludzi, by rozsiewać Dary Ormuddah dalej i dalej. Twórcy radzą także spojrzeć ku mitologii i zinterpretować różne Dary w tym kontekście. Kolejnym przykładem może być upierzony mutant będący w mistyczny sposób powiązany z Pazuzu. Fragment o wykorzystaniu mutacji jest dosyć krótki, ale cieszę się, że się pojawił – zachęta, by interpretować mutacje zgodnie z ukazaną tu wizją to coś, co odróżnia tą publikację od różnych Tabel Losowych Potworów w D&D.

Następnym elementem dodatku są księgi wiedzy tajemnej, tak ważne w Zewie Cthulhu. Jak zwykle, widać tu skupienie się twórców na Polsce, gdyż większość bluźnierczej literatury jest dostępna w naszym rodzimym języku. Tomy okultystyczne zawierają zaklęcia przydatne w paktowaniu z Ormuddah, ale także sposoby na to, by wyzwolić się od jego zbrukania. Opisane w nich rytuały także doczekały się swojej rozpiski.

Dodatek wieńczy opis Pobłogosławionego Darem, potworności, która powstaje, gdy zbyt wiele Darów skumuluje się w jednej istocie. Omówiono tu strategie i cele potwora, a także jego umiejętności – najciekawszą jest zdolność wchłaniania cech zabitych przez siebie istot i powolne stawianie się chimerą.

Jak oceniam tę publikację Zgróz? W większości pozytywnie, ale mam wrażenie, że autorzy bardziej skupili się na mechanice niż warstwie fabularnej. Oczywiście, istnieją erpegowcy, dla których właśnie mechanika jest najciekawsza i się w niej rozkoszują, ale dla mnie zawsze była ona na drugim miejscu. Nie jest źle, ale troszkę mi żal, że twórcy nie zaprezentowali choćby szkicu przygody z wykorzystaniem mutagennych grzybów w roli głównej. Z drugiej strony jestem świadom, że recenzuję treść na poziomie, nawet jeśli nie wpisuje się ona szczególnie w moje osobiste gusta.