» Recenzje » Tłumaczenia » 7th Sea. Przewodnik Gracza i Przewodnik Mistrza Gry

7th Sea. Przewodnik Gracza i Przewodnik Mistrza Gry


wersja do druku

7th Sea. Przewodnik Gracza i Przewodnik Mistrza Gry

Wydane przez wydawnictwo Krakusów z polska zwane Wolf Fangiem, czyli wszystko, co potrzebne, by rozpocząć przygodę na Siódmym Morzu, świecie zwanym Thea, gdzie jest prawie jak u nas, ale jednak inaczej.

Przedrozdział, gdzie autor recenzji trochę się tłumaczy.

Witajcie, zacznę jak w moich artykułach o Siódmym Morzu, gdyż czas na recenzję polskiej edycji tego systemu. Jak wszyscy wiedzą, jestem jego zagorzałym fanem 7th Sea, więc pozostaje mi tylko oceniać, jak się udało polskiemu wydawcy oddać urok tego uniwersum RPG. Dlatego recenzuję od razu obie podstawki, jak części wspólne, które ciężko oceniać w rozdzieleniu. Przepraszam także, że się tak spóźniła. Miałem pewne trudności. Dość czczego pisania, zacznijmy.

Początek, gdzie znajdziecie wstęp i takie tam opisy edycyjne.

Wydawnictwo Wolf Fang wydało polską edycję systemu w takiej samej szacie jak anglojęzyczny oryginał. Mamy więc twardą, lakierowaną okładkę, utrzymaną w bordowej tonacji ze świetnymi ilustracjami. Już oglądając z zewnątrz widać, że mamy do czynienia z systemem płaszcza i szpady, gdzie walka i przygoda zawsze są obecne. Wewnątrz znajdują się już tylko ilustracje czarno-białe (nie licząc kolorowej wkładki z Przewodnika Gracza z opisem nacji świata Siódmego Morza). Obie księgi są grube i prezentują się wspaniale. Co ciekawe, polskojęzyczna wersja nie razi, jak oryginał, wielką czcionką. Brać tu trzeba pod uwagę fakt, że język polski jest "dłuższy", jeśli chodzi o słowa i tym samym podobna treść siłą rzeczy musi być drobniejszą czcionką. Przeglądając oba podręczniki trzeba pochwalić ilustracje, które w większości są na naprawdę wysokim poziomie. Co do edycji, nie można mieć prawie żadnych zastrzeżeń. Dopiero w trakcie czytania zauważa się literówki, nieuwagę korekty i - co bardzo razi - poprzenoszone podczas składu ilustracje.

Rozdział pierwszy, gdzie leniwy autor wiecznie gdzieś odsyła, a ma opisać Świat Gry.

Co do obrazu świata, to opisze go tutaj bardzo krótko. (Po szczegóły odsyłam do moich artykułów w serwisie). Świat Siódmego Morza to uniwersum bardzo podobne do naszej XVII/XVIII wiecznej Europy, z tymi różnicami, że tu naprawdę istnieje magia oraz nie ma Nowego Świata (czyt. Ameryk) do odkrycia. Mamy więc państwa przypominające nam te znane: Avalone jako Brytanię, Montaigne jako przedrewolucyjną Francję, Eisen jako Niemcy po wojnie trzydziestoletniej, Casstylię czyli Hiszpanię z okresu Habsburgów, Ussurę, czyli Rosję przed reformami Piotra Wielkiego oraz Vodacce, odpowiednik Włoch z ich Złotego Okresu; niektóre z państw są konglomeratami znanych cech i tak mamy połączenie np. Skandynawii z Niederlandami - Vendel. Prawie każde z tych państw posiada swoją magię, która w tym systemie nie gra "pierwszych skrzypiec" oraz istnieją w nim znane z legend istoty jak sidhe, syreny i węże morskie. Jako zaś, że to system płaszcza i szpady, mamy tu muszkieterów, łotrów i piratów. Dodatkowym ciekawym elementem są tu wprowadzone znane postacie z historii, przebrane oczywiście, ale łatwe do wyśledzenie. Tak naprawdę uniwersum 7th Sea to ściśnięte w jeden okres dwieście lat historii naszej Europy, więc nie ma się co dziwić, że jest tu Kartezjusz, Napoleon oraz Caryca Katarzyna.

Ciekawym zabiegiem jest kwestia "grzechu Ewy", którego w świecie Siódmego Morza, zwanym Thea, po prostu nie było. Dlatego nie ma tu dyskryminacji płciowej, co owocuje muszkieterkami, diuszesami i awanturnicami. Jest to całkiem ciekawe, gdyż w końcu wszelkie godne następczynie Milady z Trzech Muszkieterów, nie muszą się ukrywać wiecznie za intrygami i truciznami. Jednak nie zawsze jest to konsekwentnie przestrzegane, gdyż w kilku miejscach opisu podręcznikowego widać nietolerancję. Można to wprawdzie uznać za przejaw modnej "poprawności politycznej", ale moim zdaniem dodaje kolorytu i ten świat jest barwniejszy.

Rozdział drugi, gdzie powinien być opis Bohatera Gracza i trochę go tu jest

W 7th Sea gra się bohaterem przez duże "B". Każda postać musi mieć w sobie choć odrobinę szlachetność i niezwykłości. To nie jest świat dla zwyczajnych wojowników, snajperów, cyników i grabieżców. Tutaj tworzy się ryzykanta o sercu wielkim jak Słońce i niewyparzonym języku, którego wewnętrzna potrzeba przeżycia przygody jest nieopanowana. Stawia to przed graczem bardzo duże wymagania. Tutaj nie można sobie zrobić sztampowej postaci, która będzie kolejnym superkillerem, zabijającym w trzy rundy, rzucającym teksty a la Psy i wciąż levelującym. Nawet słabowity na umyśle paladyn dobra musi mieć choć styl Longinusa Podbipięty, mocarny pijak rubaszność Portosa, a seryjny zabójca urok Jamesa Bonda. Tu wpisane są w postać takie cechy dodatkowe jak honor, odwaga i poświęcenie dla sprawy. Tu postać jest wyzwaniem, cały podręcznik stara się pomóc w wykrzesaniu z postaci gracza jak największego uroku osobistego, muszkieterskiego stylu i pirackiej odwagi. Ten system to wyzwanie dla gracza i to dość wysokie.

Co do mechaniki tworzenia postaci to jest ona dość elastyczna i bogata, choć przy podstawowej ilości punktów do jej tworzenia, ciężko wykreować postać - marzenie. Zaoferowano nam jednak dużo nowych rozwiązań, takie jak Zaszłości i Arkana, które reprezentują ciekawe wydarzenie z przeszłości postaci oraz cechy oraz pozwalają wzbogacać fabularny potencjał naszego bohatera. Tutaj nie ma też "martwych cech", czyli takich, które nie są używane. Tu każda umiejętność i cecha jest niezbędna, i łatwo znaleźć jej zastosowanie, i przeklinać pod nosem, że ma się ją na tak niskim poziomie. Znowu Was odeślę do moich wcześniejszych artykułów.

Rozdział trzeci, gdzie niefrasobliwy autor recenzji łączy opis Mechaniki z kwestią Magii.

Siódme Morze napisała prawie ta sama ekipa, co Legendę Pięciu Kręgów. Nie powinno więc nikogo dziwić, że zaadaptowano ten sam system rozliczania, co w popularnych "Pierścionkach". Mamy pulę kości k10 równą poziomowi umiejętność plus odpowiedniej cesze. Rzucamy nimi na adekwatny poziom trudność, a zatrzymuje się tyle kości, ile ma się cechy. Są kości dodatkowe, nazywane tu Kośćmi Dramy, które oprócz tego, że są jak Punkty Pustki z L5K to jeszcze służą nagradzaniu stylu i odwagi bohaterów graczy.

Drobne różnice są w umiejętnościach (tu są one pakietami: umiejętność i pod nią odpowiednie poziomowane biegłości) oraz w mechanice walki, która po pierwsze wzbogacona jest poprzez ciosy ze szkół szermierczych, a także jest tak skonstruowane, że trudno tu zginąć. Zazwyczaj traci się przytomność i trafia do lochu łotra. Jest jak w filmach płaszcza i szpady.

Co do magii, to nie ma jako takich konkretnych zaklęć, ale są odpowiednie moce przynależne do każdego kraju. Można podróżować przez cienie (Porte z Montaigne), wpływać i odczytywać przeznaczenie (Sorte z Vodacce), zmieniać się w zwierzę (Pieriemienie z Ussury), używać magii runów (Laerdom z Vendel) czy korzystać z magii Sidhe (Glamour z Avalonu). Cała ta magia jest jednak dość słaba i rzadka, ale jako element dodatkowy, dodaje wspaniałej atmosfery grze.

Rozdział czwarty, gdzie zawarto krótko: Jak obie księgi pomagają Graczowi i Mistrzowi Gry

Podział na dwie księgi bardzo pomógł temu systemowi. Po pierwsze autorzy mieli o wiele więcej miejsca na wszelkie porady dla graczy i prowadzących, a dodatkowo gracze mogą także mieć swój poradnik, a MG nie musi się bać, że coś mu za dużo przeczytają i będą straszyć cytatami i wiedzieć zbyt wiele. Mają swój podręcznik, a MG ma swój, dodatkowo patrząc na zadziwiająco niską cenę podstawek, pozwala to wielu osobom na zakup własnego Przewodnika Gracza.

Wszelkie opisy są tu zdroworozsądkowe i brak jakiegokolwiek napuszenia i mentorskiego tonu. To jest system przyjazny użytkownikowi i jako taki ma być maksymalnie pomocny wszelkim korzystającym z niego.

Największe plusy otrzymuje jednak Przewodnik Mistrza Gry. Nie widziałem nigdzie podobnie przyjaznego i pomocnego poradnika, dotyczącego prowadzenia RPG. W tym systemie naprawdę Mistrz Gry otrzymuje doskonały materiał do pomocy w prowadzeniu. Nie ma tu tylko takich rad, jak np. używaj wszystkich zmysłów, ale konkretne porady i sztuczki przydatne w prowadzeniu (opisano tu nie tylko sposoby wzbogacania fabuły, ale również wredne sposoby radzenia sobie z graczami).

Na szczególną pochwałę zasługuje rozdział o wszystkich możliwych motywach fabularnych, wraz z polskojęzycznymi przykładami podobnych fabuł w znanych filmach i literaturze. Po przeczytaniu tego fragmentu podręcznika pomysły pojawiają się same. W połączeniu zaś ze wszystkimi "fabularnymi hakami" z opisu świata, mamy podane materiał do tworzenia przygód, na liczne i długie sesje. Potem wprawdzie apetyt może wzrosnąć albo jakiś kraj zostanie naszym ulubionym i będziemy chcieli wiedzieć o nim jak najwięcej, lecz liczmy, że do tego czasu pojawią się już u nas odpowiednie dodatki, albo prowadzący sam coś wymyśli.

Rozdział piąty, gdzie wsadzany jest kij w mrowisko i mowa jest o konwencji gry oraz elitaryzmie

Trudno jest mówić o jednej konwencji tej gry. Poniżej opisze Wam, jakie można wywnioskować z obu podręczników.

  • Wnioskując z tytułu systemu, można tu grać piratami i bujać się na linach.
  • Z faktu istnienia magii i mitycznych stworzeń można czerpać przesłanki do grania typowego prawie fantasy, podobnego do Warhammera.
  • Z mechaniki można wywnioskować radosną konwencję płaszcza i szpady, z filmów ze Złotego Wieku Hollywood, czyli bohaterowie zostają najwyżej ranni, bujamy się na żyrandolach i ratujemy sierotowate córki książęce. Sami rozumiecie, trudno tu zginąć, a mechanika faworyzuje ekwilibrystykę i akrobacje w karczmach i na olinowaniu. Tu raczej można się domyśleć konwencji a la Trzej Muszkieterowie.
  • Korzystając zaś z opisu krain można stworzyć dużo cięższą atmosferę świata, podobną do tej zaprezentowanej w Braterstwie Wilków, czyli spiski, intrygi i przygotowania do wojen oraz rewolucji. Nie idzie to trochę w parze z mechaniką, ale ten rozdźwięk łatwo zniwelować kosmetycznymi zmianami w rozliczaniu ran. Szczególnie takie krainy jak Eisen, Montaigne i Vodacce dają pole do popisu dla podobnej konwencji.
  • Korzystając z opisów mocy magicznych otrzymujemy zaś czysty horror i mrok. Magia jest tu naprawdę mroczna i może stworzyć wrażenie czystej grozy. Szkoda wprawdzie, że nie opisano tu jakiś mocy Legiona (imię tutejszego Lucyfer), bo wtedy mielibyśmy ewidentny horror.

Wczytując się w detale opisów można jeszcze uzyskać wiele innych informacji na temat konwencji, nawiązujących np. do teorii spisku, kryminałów, Indiany Jonesa, Wilkołaka. Bogactwo możliwych rozwiązań fabularnych naprawdę oczarowuje czytelnika.

Jakakolwiek byłaby fabuła, zawarty w niej musi zostać jeden warunek, wspomniany już wcześniej. Tutaj w każdej konwencji gra się kimś niezwykłym i pełniejszym w swoim potencjale fabularnym od typowych postaci w systemach RPG. Gdy wspomnimy, że gracz musi odgrywać kogoś pełnego uroku, elokwentnego i odważnego, otrzymujemy system wymagający czegoś więcej, niż odgrywania wewnętrznego cierpienia i mroku. Tu trzeba grać na bardzo wysokim poziomie, gdzie wygłupy i typowe "wygrzewy" są prawie niemożliwe. Tutaj nie mam miejsca na frustrację, cynizm, konformizm i papierowość. Trzeba odgrywać osobowość, a nie tylko skuteczność postaci z Diablo lub innej gry komputerowej. Gracz musi się unieść ponad zwyczajne frustracje i sztampę. Zawsze prowadząc ten system zadawałem pytanie, czy postać gracza umie odegrać gniew i czy równocześnie umie oczarować kogoś swoim zachowaniem i słowami. Bez tego, ten wspaniały świat i jego liczne dostępne style prowadzenia przygody będą tylko kolejnym, trochę bardziej kolorowym światem RPG, gdzie liczą się pedeki i łupy.

Nie napiszę, że grający w 7th Sea muszą być doświadczonymi graczami, bo to nieprawdą. Nie da się stwierdzić, co oznacza odpowiednia umiejętność grania i kiedy jest się już doświadczonym graczem. Napiszę jednak, że tu tak gracze, jak i MG muszą unieść się ponad sztampę, szarość oraz miałkość cynizmu i zagrać by się bawić, cieszyć, a nie tylko pokazywać, że głębia postaci to jej rozterki, albo oschłość doświadczenia życiowego. Kochacie czytać powieści płaszcza i szpady, to odgrywajcie ich bohaterów.

Rozdział szósty i ostatni, gdzie autor recenzji ponosi klęskę i nie znajduje dziury w całym.

Sumując system jest świetny, ale wymagający. Nawet braki polskiej edycji, te wszystkie błędy korekty i składu nie psują ogólnego wrażenia, choć jako miłośnik Siódmego Morza chętnie bym wydawcę za to prześwięcił.

Polecam go wszystkim, jako coś, co zapewni Wam niezapomnianą zabawę i dostarczy wiele wspaniałych chwil, jako coś, co pozwala cieszyć się różnorodnymi obliczami konwencji płaszcza i szpady, a nie tylko pewnymi jej rodzajami. System ten naprawdę jest elastyczny i bogaty. Nieufni niech zagrają, a się przekonają.

Muszę ocenić go w skali sześciopunktowej i niestety, po tych wszystkich pochwałach, nie mogę dać mu maksymalnej oceny. Powodem jest mechanika, która w swojej podręcznikowej formie nie pozwala na pełne cieszenie się wszystkimi konwencjami. Mi brakuje zasad opcjonalnych, które by pozwalały na rozgrywanie trochę mroczniejszego Siódmego Morza. W podręczniku mamy reguły przystające do rozgrywania w konwencji hollywoodzkiej. Oczywiście można je sobie samemu przerobić, ale taki brak w podstawce jest jednak niedoskonałością. Siódme Morze dostanie więc ocenę 5,5, nie za to, że polskie wydanie jest trochę wybrakowana edycyjnie, ale właśnie za ten brak w samym systemie zasad do różnych konwencji. A jak sami przeczytacie, to brakuje zasad do grania w konwencji Braterstwa Wilków, oj brakuje.

Cokolwiek jednak napisze złego, ten system trzeba mieć i w niego grać. Po prostu jest to prawdziwy "musiszmieć". Polecam z całego serca.

Tu kończę. Czekam na komentarze. Chętnie podyskutuję.

Dziękujemy wydawnictwu Wolf-Fang za udostępnienie podręczników do recenzji.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę


Ocena: 5.5 / 6



Czytaj również

7th Sea druga edycja
Oskarowa produkcja
- recenzja
7th Sea: Lands of Gold and Fire
W pustyni i puszczy z demonami
- recenzja
7th Sea druga edycja
Przygoda z płaszczem i szpadą
- recenzja
Lars Ericsson
Łotr, zdradziecki kapitan statku z Vendel
Vista e Vita
Vodacciański scenariusz o poszukiwaniach, podstępie i miłości

Komentarze


~Radek Grzanka

Użytkownik niezarejestrowany
    Czym więcej czytam...
Ocena:
0
o tym systemie tym bardziej chce go mieć.
Jeśli chodzi o recenzje to jest ona bardzo dobra (z dwie literówki :P).
Nie zgodziłbym się co do ceny. Nie jest ona aż tak zadziwiająco niska. Szczególnie, że trzeba mieć dwa podręczniki.
Waham się co do zakupu tego systemu ponieważ mam już Monastyr. W nim również można odgrywać przygody płaszcza i szpady, z tym, że świat wydaje się dużo bardziej mroczniejszy.. hmm.. Ciężki orzech do zgryzienia. :D
12-08-2004 00:40
Majkosz
    Poprzenoszone ilustracje
Ocena:
0
Zacnemu recenzentowi zwróce tylko uwagę, że jeśli ilustracja zmieniła w tekście miejsce, to dlatego, że odnosi się do fragmentu, który został przeniesiony na skutek zmian w kolejnosci alfabetycznej np. Zalet czy potworów w bestiariuszu.

Jesli zatem razi, to tylko osobę przyzwyczajoną do układu amerykańskiego podręcznika, ot co!
12-08-2004 11:36
Fungus
   
Ocena:
0
Recenzja raczej taka sobie. Pelno odnosnikow do wczesniejszych tekstow autora, chyba nie potrzebnych bo ma to byc recenzja a nie opis swiata, momentami trudno zrozumiec co autor ma na mysli (np, czy to ze w kilku miejscach nieprzestrzega sie rownouprawnienia to przejaw modnej poprawnosci politycznej, czy cos zle przeczytalem? :)) no i dosyc niekonkretna. Szczegolnie czesc dotyczaca mozliwych stylow gry nieco mnie rozczarowala, bo fakt isnienia mitycznych stworzennie przekonuje mnie ze system akurat wspiera klimaty a'la Warhammer. Wierze ze da sie tak grac, jasne, ale z D&D moge rownie wiele wyciagnac... choc z faktu ze w D&D istnija magowie, wampiry i wilkolaki nie wycigam jescze wnioskow ze mozna rpowadzic gre w stylu Swiata Mroku:)

Dodam jescze ze piractwo w 7th Sea niespecjalnie mnie przekonuje - brak mi wielkich, czesciowo tylko odkrytych ladow i archipelagow (Ameryki, Indonezja).
12-08-2004 11:41
Zeus
    ?
Ocena:
0
Ktoś w ogóle czytał ten tekst przed opublikowaniem?
12-08-2004 12:22
~Malta

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Tak, ja a co?
12-08-2004 12:57
Zeus
    To czemu...
Ocena:
0
...przeszły takie kwiatki jak "Jak wszyscy wiedzą, jestem jego zagorzałym fanem 7th Sea"? Już nie chodzi o błędy, ale cała recka wydaje się być skierowana do stałych bywalców subsystemu 7th Sea (wnioskuję po tym, że ja akurat nie wiedziałem, że autor tekstu jest fanem omawianej gry).
12-08-2004 23:44
~Malta

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Zeus, recka jest zawsze subiektywna.
22-08-2004 13:08
Zeus
    A kto narzeka na subiektywność?
Ocena:
0
?
23-08-2004 00:15
~Piotr Stankiewicz

Użytkownik niezarejestrowany
    Nie rozumiem
Ocena:
0
Być może nie jestem autorytetem w kwestii gatunków dziennikarskich, ale tekst p. Sołtysiaka nie jest w moim odczuciu recenzją a raczej "sprawozdaniem" z przeczytanej ksiązki. Od razu rzuca się w oczy zapowiadana we wstępie sympatia do systemu, co niestety owocuje brakiem umiaru. A zarzut dotyczący poprzenoszonych ilustracji jest w moim odczuciu pretekstowy i infantylny. Tłumaczenie wiąze się w pewnym stopniu z adaptacją dzieła, zarówno w warstwie tekstowej, jak również ,w konsekwencji, w warstwie edytorskiej. To tak jakby się przyczepiać, że w oryginale jakiś ustęp jest krótszy o 2 linijki, a ktoś się przyzwyczaił do oryginalnej długości.
28-08-2004 14:15
~Michal Soltysiak

Użytkownik niezarejestrowany
    odpwoiedz do komentarzy
Ocena:
0
Witam
Po przeczytaniu komantarzy zastanawia mnie kilka kwestii, pierwsza jest nastepujaca, w momencie w ktorym sie cos ocenia dobrze, poniewaz uznaje sie dany produkt za swietny otrzymuje sie "etykietke", ze jest to tylko sprawozdanie a nie recenzja. Generalny wniosek jaki mozna wiec wysnuc to: recenzja musi byc bardzo krytyczna i znajdowac wiele wad, inaczej nie ma sensu albo przestaje byc recenzja. Siodme Morze jest dla mnie swietnym, systemem, dlatego ucieszylem sie ze moge recenzowac produkt ktory mi sie podoba.To zas, ze zaznaczylem to na poczatku tekstu wyniklo wlasnie z tego ze chcialem postawic sprawe jasno, lubie ten system i bede go ocenial pozytywnie. Wiec napisalem cos co nie jest uznawane za recenzje.
Tradycja jest jednak w sieciowym recenzenctwie bycie krytycznym az do bolu, bo pokazac jak wnikliwie sie cos czyta, ze oznaka dobrego recnezenta jest znaleznienie wielu zarzutow, bo to swiadczy o przylozeniu sie do recenzowania. Schemat wyglada nastepujaca: masa wad i na koncu "ale jednak produkt jest swietny". Ja nie uznaje takiego schematu i chyba mam do tego prawo. To sie nazywa recenzja pozytywna, takie tez istnieja, polecam np. gazete "Ksiażki". Nie zawsze trzeba byc ostrym, czasem naprawde mozna zauwazyc ze cos jest dobre i opisac to od poczatku recenzji, a uwagi zostawic sobie na koniec.
Co zas do przesunietych obrazkow, to w systemie gdzie obrazuja one konkretny fragment tekstu, powinny one byc obok tego tekstu, w wielu polskich publikacjach jest to pomijane i sklada sie jak "leci" albo jak bylo w oryginale. I tutaj mam pytanie, czy jako czytelnik mam prawo chciec by oprocz tekstu takze sklad byl dostosowywany do jezyka w ktorym wydaje sie produkt, a ilustracje byly przy fragmentach ich dotyczacych? Mi sie nie podoba tlumaczenie tylko tekstu przy pozostawieniu skaldu jaki byl. Dodatkowo uznawanie tego za moj infantylizm jest dosc nieuprzejme. Bo czy subiektywizm zawsze jest dziecinny? Wyrazenie wlasniego zdania zapewne tez, bo zostalo tak ocenione. Co ciekawe glownym moim zarzutem do 7th Sea nie bylo to, ale nieprzystawalnosc mechaniki do wszystkich mozliwych konwencji gry. literowki i sklad uznalem za malo istotne w ocenie, o czym z reszta takze napisalem. Jednak to fragmnet dotyczacy uprzejmego zyczenia co do skladu zostal tak ostro oceniony, jak przejaw braku dojrzalosci.
Kolejnym zarzutem jakie tu przeczytalem, jest to ze dalem odnosniki do moich innych artykulow. Uznalem ze jesli kogos zaintersuje recenzowany przeze mnie produkt to moze bedzie chcial dowiedziec sie o nim czegos wiecej. Ale jak widac nie zostalem tak zrozumiany.
Na koniec wiec pozostaje mi tylko sie spytac: jaki poziom krytycyzmu musi byc osiagniety by tekst byl recenzja a nie tylko sprawozdaniem?
29-08-2004 10:54
~Piotr Stankiewicz

Użytkownik niezarejestrowany
    W odpowiedzi do odpowiedzi do komentarzy
Ocena:
0
Szkoda, że poczuł się pan urażony. Nie było to moim zamiarem. Niestety nie zrozumieliśmy się. Nazwałem pańską recenzję sprawozdaniem, nie dlatego, że jest pan mało krytyczny. Bynajmniej. Sam bardzo lubię Siódme Morze, a Wolfang, jako całość odwalił wykonał dobrą robotę. Chylę czoła, łaskawie nie wspominając o potknięciach :). Co do błędów składu i mojej nieuprzejmości. Przepraszam najmocniej. Nie znamy się, nie mogę powiedzieć, że jest pan infantylny a i to byłoby niegrzeczne. Z mojego punktu widzenia jednak argumentacja może być infantylna bez względu na to kto ją wygłasza. I to miałem na myśli. Zarzut, że obrazki są nie na tym miejscu do którego się pan przyzwyczaił jest infantylny. A obrazki w podręczniku odnoszą się raczej do całości tekstu a nie konkretnego fragmentu. W związku z tym jego umiejscowienie nie ma aż tak fundamentalnego znaczenia.
Co do recenzji/sprawozdania mój zarzut brzmi: zbyt się pan rozpisał, wiele fragmentów jest z punktu widzenia recenzji jako gatunku nieistotna. Jeśli pan woli inne porównanie to proszę bardzo. W Magii i Mieczu bywały drukowane opisy systemów zagranicznych. I właśnie taki opis pański tekst przypomina. Niestety w mniejszym stopniu recenzję. I bynajmniej nie chodziło mi o brak krytycznej oceny, czy jej małą ilość. Nie wiem jaka jest tradycja recenzji internetowych, szukanie wad to nie recenzja. Pozdrawiam i przepraszam jeżeli pana czymś obraziłem. Nie bylo to moją intencją.
29-08-2004 14:17
~Michał Sołtysiak

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Hej nic sie nie stalo, a na przyszlosc wszyscy jestesmy tutaj na "ty" i raczej nie jestesmy na tyle starzy by ktos musial tytulowac nas na pan;) co do twoich uwag to pelni szanuje twoj punkt widzenia ale wybacz ja mam troche inny. nastepnym razem pisze po imieniu, pozdrowienia
29-08-2004 16:37
~martavid

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
nie m tu tego co ja szukam ....... ale tekst jest fajny i ciekawy ....
03-06-2007 15:13

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.