Via Appia

Porządna rzymska robota.

Autor: Balint 'balint' Lengyel

Via Appia
Starożytni Rzymianie uchodzili za genialnych architektów i rzemieślników. O potędze ich myśli technicznej świadczą pozostałości po wspaniałych niegdyś budowlach: Koloseum oraz świątyniach zlokalizowanych wokół Forum Romanum. Do dzisiaj można przechadzać się po pozostałościach Drogi Appijskiej łączącej onegdaj Rzym oraz Brundizjum. Można również spróbować samemu wybrukować trasę, co umożliwia gra planszowa Via Appia.

Ten nietypowy motyw budowy drogi wykorzystał Michael Feldkotter, projektant, którego polscy gracze mogą kojarzyć jedynie z tytułu Montego Bay. Z kolei duet odpowiedzialny za szatę graficzną jest zdecydowanie bardziej rozpoznawalny: Marko Fiedler ma na swoim koncie szatę graficzną do Colonia, Edo, Escape: Zombie City, natomiast Claus Stephan współtworzył Amerigo czy Legendy Blue Moon. Tercet stworzył rzecz niewątpliwie miłą dla oka, co jest standardem przy tytułach noszących logo Queen Games, lecz czy równie grywalną?

Via Appia opowiada o wyścigu budowniczych łączących stolicę państwa ze strategicznym portem, jakim było Brudnizjum. Jest to lekka i przyjemna gra familijna, w której należy pozyskiwać surowce, przerabiane następnie – o ile szczęście dopisze – na wartościowy budulec, w dalszej kolejności kładziony między odcinkami łączącymi kolejne znajdujące się na trasie miejscowości. Opcji do wykonania w turze jest zaledwie kilka, ale zwłaszcza jedna z nich zasługuje na zapoznanie się z całą grą. Co ciekawe, tytuł doczekał się nawet jednego wyróżnienia: Games Magazine Best New Family Game Winner za rok 2014.

Plansza Via Appia przedstawia tytułową drogę, składającą się z trzech odcinków, które należy wypełnić brukiem, nim będzie można przejść do uzupełniania dalszej części połączenia. Trasa wpasowana został w piękny krajobraz, chociaż sporą część planszy zajmuje kamieniołom oraz magazyn, źródło budulca. Całość wygląda bardzo estetycznie, a do jakości komponentów nie można mieć żadnych zastrzeżeń, wszystkie żetony zostały wykonane z grubej tektury, a drewniane kamienie, mimo iż prezentują się dość pospolicie, to również nie można mieć względem ich żadnych zarzutów.

Celem zabawy jest uzyskanie jak największej liczby punktów, które można zdobyć na kilka sposób. Pierwszym są układane elementy drogi: kostek brukowych są trzy rozmiary – najmniejsze zapewniają skromny punkcik, średnie trzy, a duże aż pięć. Po budowanej szosie przemieszczają się pionki graczy i nie warto zostawać w tyle, ponieważ dotarcie do kolejnych wiosek również punktuje, oczywiście w zależności od pozycji gracza. Ostatnia partia punktów przyznawana jest za liczbę położonych kamieni na każdym z odcinków, niezależnie od ich wartości.

Po obejmującym rozłożenie komponentów przygotowaniu, uczestnicy przechodzą do właściwej rozgrywki. W swojej turze gracz ma do wykonania jedną i tylko jedną akcję, dostępną z puli czterech:

Kolejne tury przebiegają identycznie, a gra kończy się wraz z wybrukowaniem całej szosy bądź wraz z dotarciem jednego z graczy do Brundizjum. Wówczas runda jest dogrywana do końca, rozdzielane są punkty wynikające z ilości ułożonych kamieni, a triumfatorem zostaje osoba z największą ich sumą.

Wspomniałem o bardzo ciekawym mechanizmie jakim niewątpliwie jest kamieniołom. Jest to element składany, podczas przygotowań do zabawy wypełniany wszystkimi trzema typami kamieni: małymi, średnimi oraz oczywiście dużymi. Decydując się na akcję kamieniołomu gracz wybiera jeden z pozyskanych w poprzednich rundach kamieni (również w jednym z trzech rozmiarów), ustawia go na linii wejściowej do kamieniołomu, a następnie przesuwa za pomocą specjalnego popychacza. To z kolei powoduje efekt łańcuchowy w postaci wypadających kamieni, które tym razem zamieniane są na właściwy bruk, będący budulcem dla nowo powstającej drogi.

Jak łatwo jest się domyślić, dołożone kamienie pozostają w kamieniołomie, automatycznie stając się podczas najbliższej akcji kamieniołomu materiałem budowlanym. Pomysł sprawdza się rewelacyjnie, ponieważ nie wystarczy tak po prostu ułożyć żeton, a następnie przepchnąć go dopychaczem. Aby akcja zaprocentowała pozyskaniem wartościowego materiału, należy wybrać właściwy rozmiar kamienia, który posłuży za silnik przemieszczający pozostałe elementy, no i właściwie przyłożyć dopychacz. To z kolei rodzi przezabawne sytuacje, westchnięcia rezygnacji i rozczarowania, względnie okrzyki radości.

Niestety, cała reszta gry nie jest równie genialna. To solidna pozycja, jednakże poza opisanym wyżej mechanizmem niczym nie zaskakuje ani nie wyróżnia się spośród mrowia innych pozycji. Trudno jej cokolwiek od strony mechanicznej zarzucić – poszczególne elementy działają elegancko, a zasady są bardzo proste do opanowania, zaś rozgrywka kończy się, zanim zacznie nużyć. W zasadzie tylko dwie rzeczy kładą wyraźniejszy cień na ten tytuł: skalowalność oraz cena. Ta druga jest jednak nieco za wysoka w stosunku do zawartości pudełka, a w przypadku zabawy w duecie emocje wynikające z wyścigu budowniczych są, niestety, daleko mniejsze, aniżeli w gronie trzy lub czteroosobowym. Śliczne wydanie nie rekompensuje braku emocji podczas rywalizacji w parze.

W rezultacie Via Appia to niewątpliwie pozycja z którą warto zapoznać się przy pierwszej nadarzającej się okazji. Jedna czy dwie partyjki w pełnym gronie potrafią dostarczyć dobrych wrażeń, jednakże nie jest to tytuł do codziennego wykorzystania, bowiem świetny pomysł na kamieniołom to zdecydowanie za mało, aby uznać ten tytuł za bardzo ekscytujący lub wyróżniający się z mrowia innych, ciekawszych pozycji.

Plusy:

Minusy: