Ucho Króla

Arystokratyczne świntuszenie

Autor: Dawid 'Fenris' Wiktorski

Ucho Króla
Rzeczpospolita raczej nie może się "pochwalić" bogatymi dokonaniami stanu szlacheckiego sprzed kilkuset lat – owszem, trudno byłoby nazwać naszą klasę arystokratyczną wzorem ideałów, z pewnością nie można jednak powiedzieć, by panowało u nas rozpasanie podobne do tego na dworach zachodniej Europy, ze szczególnym uwzględnieniem Francji. A o tym poniekąd opowiada Ucho króla, gra karciana autorstwa Konrada Perzyny.

Intrygi i spiskowanie na francuskim dworze

Rola graczy jest bardzo prosta – na czas rozgrywki wcielają się oni w postaci z dworu francuskiego monarchy. Co prawda raczej nie będzie im dane uczestniczyć w grze o tron, niemniej jednak prawdopodobne stanie się objęcie funkcji nadintendenta. Największe szanse ma ten, kto będzie próbował dotrzeć do celu po trupach – nietrudno się domyślić, że ważne stanowisko obejmie dworzanin z najlepszą reputacją (lub taki, który najlepiej oczerni konkurencję). Walka szykuje się więc zażarta.

Ucho króla pod względem mechaniki nie jest skomplikowane (wszak na całą grę składa się niewielka instrukcja i karty, nic poza tym). Gra polega w głównej mierze na wystawianiu kart (przed sobą lub też innym graczem) – większa ich ilość niż trzy oznacza odłożenie nadmiaru do zakrytego stosu prestiżu (czyli kart, które składają się na punktację gracza nim dysponującego). Najbardziej liczna grupa kart w grze dzieli się na dwa rodzaje – karty bufonady (niebieskie, dodatnie), oraz karty intrygi (czerwone, ujemne), które zagrywamy przeciwko innym graczom (bufonada służy zaś do dostawiania ich do naszej talii). Nie ma jednak nic za darmo – knucie intrygi przeciwko przeciwnikowi oznacza dołożenie ujemnej karty do własnej talii. Niemniej możliwości dawane graczom przez karty są na tyle duże, że można podejść do problemu od iście strategicznej strony, łącznie z wykorzystaniem kart specjalnych takich jak "Kąśliwa riposta" (której działanie obrazuje sama nazwa) czy też "Ucho króla", karta bardzo wartościowa dla prestiżu. Gra kończy się zaś w momencie, gdy pula dobieranych kart wyczerpie się po raz drugi, po przetasowaniu – wtedy następuje odkrycie kart w stosie prestiżu i podliczenie punktów.

Zamieniam się w słuch

Tak wygląda gra w teorii, jak zaś prezentuje się praktyka? Trochę bardziej skomplikowanie za sprawą "kart postaci", czyli takich, które określają specjalne umiejętności i akcje graczy grających konkretnymi bohaterami. Nie ma sensu wymieniać tu poszczególnych bonusów czy zdolności – podczas rozgrywki jednak widać, że są całkiem nieźle wyważone i jeden z graczy nie zyskuje druzgocącej przewagi nad oponentami.

Interesująco prezentuje się zaś strona taktyczna Ucha króla. Jak to karcianka, polega głównie na wyprzedzaniu ruchów przeciwnika, blokowaniu i "nabijaniu" swojego stosu prestiżu. A to wcale nie jest takim łatwym zadaniem – nieprzewidywalność ruchów innych graczy może bezpardonowo zepsuć nawet najbardziej skrupulatnie przygotowaną strategię, bo co jeśli znajomy postanowi zabrać nam kartę, o której sądziliśmy, że nikt jej nie ruszy? Aczkolwiek trzeba też przyznać, że zasady użycia poszczególnych kart mogą w końcu doprowadzić do sytuacji, w której nie będziemy w stanie wykonać żadnego sensownego ruchu. Nie są to sytuacje zbyt częste, niemniej, niestety, obecne w Uchu króla.

Dość istotną kwestią we wszystkich grach karcianych jest jednak wygląd samych kart – o Uchu króla można zaś powiedzieć z pewnością, że pomysł na ciekawą wizualizację był, ale w pewnym momencie autor po prostu przedobrzył. O ile same ilustracje można zignorować (a są i ładniejsze, i brzydsze), to nagromadzenie ozdobników i niewielkie opisy kart potrafią już przy rozgrywce porządnie zirytować – tym bardziej, że część tekstu zastąpiono odpowiednimi symbolami.

Ucho króla to z pewnością świetna gra w gronie znajomych – nieskomplikowana (chociaż tu można by się zastanawiać, czy autor nie powinien dać graczom większego zakresu ruchu, bo i operowanie marnymi kilkoma rodzajami kart w pewnym momencie może zacząć nużyć – nawet jeśli wymaga to pewnej strategii). Owszem, mechanika nie jest trudna i skomplikowana, mimo to mogą zdarzyć się momenty, gdy gracz zostanie praktycznie bez możliwości wykonania sensownego (a niekiedy wręcz żadnego) ruchu – wtedy pozostaje tylko inwencja graczy. Niemniej należy też przyznać, że z pewnością jest to rzecz interesująca, chociażby z racji nietypowego motywu gry.

 

Plusy:

- interesująca idea dla karcianki

- nieskomplikowana

- raczej krótka

Minusy:

- w pewnych aspektach jednak mogłaby być bardziej złożona

- możliwość zabrnięcia w kłopotliwe sytuacje z kartami

- za dużo wodotrysków na kartach, za mało konkretów

 

Dziękujemy Wydawnictwu G3 za przekazanie gry do recenzji.