Tikal

Wielki powrót klasyka

Autor: Balint 'balint' Lengyel

Tikal
Staruszek Tikal powrócił! Zwycięzca prestiżowej Spiel des Jahres z roku 1999 otrzymał nową szatę graficzną, a biorąc pod uwagę czas, jaki upłynął od premiery, dla wielu graczy ten tytuł to w pewnym sensie nowość. A czy równie atrakcyjna jak w momencie premiery przed szesnastu laty? Poniżej spróbujemy znaleźć odpowiedź na to pytanie.

Tikal to dzieło niemieckiego duetu: Michaela Kieslinga oraz Wolfganga Kramera. Z tej dwójki bliższy polskim graczom jest Kramer, autor mający w dorobku takie hity, jak El Grande, Torres czy Książęta Florencji; chociaż i Kiesling to projektant z doświadczeniem, znany z Artusa oraz Szczęść Boże, w których powstaniu brał zresztą udział również Kramer. Projekt graficzny pierwszego wydania to efekt pracy człowieka-legendy w branży gier planszowych: Franza Vohwinkela. Natomiast za znakomite odświeżenie gry odpowiada nasz rodak, Mariusz Gandzel. Więcej o wyglądzie obecnego wydania, jak i omówienie komponentów można znaleźć w niniejszej relacji z unboxingu.

Mimo iż pudełko może sugerować grę przygodową, w środku skrywa się nietrudny acz ciekawy tytuł o charakterze strategicznym. W trakcie zabawy gracze obejmują kontrolę nad zespołem archeologów pracujących na wykopaliskach, odsłaniających pozostałości po dawno upadłej cywilizacji Majów. Pośród nieprzebytej dżungli pozostają ukryte przed ludzkim wzrokiem świątynie oraz skarby świadczące o potędze cywilizacji Majów i oczekujące, aby ponownie ujrzeć promienie słońca. Tytuł najlepszego odkrywcy przypadnie tej ekipie, która odsłoni najwspanialsze świątynie oraz odnajdzie najwspanialsze skarby. Wyścig czas rozpocząć!

Gdzieś na półwyspie Jukatan

Tikal łączy w sobie kilka prostych mechanizmów: zagrywania kafli obszarów, rozdzielania dostępnych punktów akcji pomiędzy poszczególne opcje, przemieszczania robotników oraz kontroli terenu. Na pierwszy rzut oka nawarstwienie różnorodnych mechanik może wydawać się karkołomnym przedsięwzięciem, jednakże wrażenie to jest zupełnie mylne. Tikal to tytuł przejrzysty w swych zasadach jak mało która współczesna gra. Ale po kolei.

Przygotowanie do zabawy zajmuje kilka minut. Kafelki miejsc są sortowane zgodnie z literami na rewersach, dzięki czemu ułożenie żetonów jest pod pewną kontrolą. Wiadomo, iż najbardziej wartościowe świątynie znajdują się w grupie kafli, które zostaną umieszczone na planszy pod koniec zabawy. Niewiadomą pozostaje jedynie kolejność wewnątrz danego zbioru. Rozwiązanie z jednej strony może zbytnio steruje przebiegiem rozgrywki, ale z drugiej zapewnia harmonijny dociąg kafli. Same lokacje dzielą się na cztery grupy:

Po stworzeniu stosu kafelków pozostaje posortować żetony świątyń, utworzyć stos skarbów, rozdać archeologów oraz karty pomocy i cieszyć się emocjonującą zabawą.

Zapomniane skarby przeszłości

Przebieg rozgrywki jest więcej niż prosty. W swojej turze gracz pobiera z wierzchu stosu jeden kafelek i zagrywa na planszy. Jedyna zasada sprowadza się do nakazu umieszczenia żetonu obok już wyłożonego w sposób umożliwiający przemieszczenie archeologów. Następnie gracz ma do dyspozycji pulę akcji. Każda z nich ma określony koszt, natomiast do wydania jest 10 punktów. Dostępne opcje to:

Szczegółowy koszt pojedynczej akcji został opisany nie tylko w znakomicie zredagowanej instrukcji, ale i bardzo czytelnych planszetkach pomocy. Zasadniczo po dwóch, trzech turach wszystkie reguły są jasne i oczywiste dla wszystkich uczestników zabawy, co jest olbrzymim atutem Tikala. Tury graczy następują naprzemiennie i warto bacznie obserwować posunięcia rywali, bowiem sytuacja na planszy potrafi się zmieniać całkiem dynamicznie.

W trakcie rozgrywki zabawa jest przerywana trzykrotnie, czyli za każdym razem, kiedy dobrana zostanie płytka przedstawiająca wulkan. Wówczas każdy z uczestników wykonuje dodatkową turę, po której następuje podliczenie indywidualnych zdobyczy punktowych za posiadane skarby oraz kontrolowane świątynie. Zwycięstwo na obszarze świątyni ma miejsce wówczas, gdy jeden z graczy dysponuje większą sumą archeologów aniżeli którykolwiek z rywali, ewentualnie umieścił na świątyni strażnika. Każda świątynia ma swoją wysokość, która wyznacza jej wartość, co natychmiast odnotowywane jest na torze punktacji. Ciekawostką jest to, iż w trakcie ruchów kolejnych graczy stanowisko archeologiczne może zmieniać właściciela (za wyłączeniem budowli zabezpieczonych przez strażnika), zapewniając punkty wszystkim tym graczom, którzy w swojej rundzie obejmą nad nim kontrolę.

Po rozpatrzeniu punktacji wulkan umieszczany jest na planszy, a rozgrywka wraca na poprzednie tory, aż do momentu odsłonięcia kolejnego żetonu z wulkanem, kiedy to proces rozliczenia jest ponawiany. Warto pamiętać, iż wszystkie świątynie oraz skarby zapewniają punkty przy każdym rozliczeniu! Nie należy więc zaniedbywać ani rozbudowy wykopalisk, ani ich ochrony, bowiem rywale tylko czyhają na przechwycenie szczególnie atrakcyjnych świątyń. Zabawa kończy się zaś w momencie umieszczenia na planszy ostatniego kafelka terenu. Wówczas to następuje finalne naliczenie punktów oraz wyłonienie zwycięzcy.

Być jak Indiana Jones

Powrót Tikala na sklepowe półki to dobra wiadomość dla wszystkich miłośników gier planszowych. Może tytuł nie wzbudza nadmiernych zachwytów swoją innowacyjnością – jakby nie patrzeć od daty premiery minęło już 16 lat! – jednakże nadal jest to dzieło sztuki pośród wielu wyrobów o charakterze rzemieślniczym. Współgracze zarzucali również niewielką dynamikę rozgrywki oraz brak spektakularnych emocji podczas walki o przejęcie kontroli nad świątyniami, co jest wynikiem zastosowania sekwencyjnego rozliczania punktów przez uczestników. Zarzuty jak najbardziej słuszne, jednakże...

Tikal to tytuł kierowany do bardzo szerokiego grona odbiorców, będący równocześnie świetnym wprowadzeniem w świat gier planszowych, jak i atrakcyjną pozycją dla bardziej zaawansowanych graczy. Niska dynamika rekompensowana jest przez konieczność każdorazowej analizy ruchów przewidzianych na najbliższą turę, co z kolei wymaga ruszenia głową. Dziesięć punktów akcji to tylko pozornie duża pula, ale nigdy nie wystarczająca do realizacji wszystkich planów. Poziom emocji tak naprawdę jest uzależniony od liczby graczy: podczas zabawy w duecie rzeczywiście pozostaje na planszy zbyt wiele wolnego miejsca i obaj uczestnicy znajdą swój zaciszny zakątek. Jednakże sytuacja zmienia się już przy trzech osobach, natomiast przy czterech jest ciasno, a walka o wpływy trwa w najlepsze. Wówczas na planszy jest nie tylko mało miejsca, ale i konkurencja czekająca na okazję do podebrania stanowiska archeologicznego działa znacznie prężniej.

Nie da się również nie dostrzec elegancji mechaniki, która działa więcej niż płynnie, przy równoczesnym zachowaniu prostoty i przejrzystości zasad gry. Opanowanie reguł zajmuje dosłownie chwilę, lecz możliwości oferowane przez tytuł są naprawdę spore. Usatysfakcjonowani będą również wszyscy przeciwnicy losowości w grach planszowych. W Tikalu została ona ograniczona do minimum. Kafelki terenu pogrupowane zostały w sześć zbiorów, tak więc jedyną niewiadomą jest rozłożenie żetonów w podzbiorach. Ale i to można dodatkowo ograniczyć, ponieważ wariant zaawansowany przewiduje licytację o żetony terenu, dzięki czemu można efektywnie włączyć się w rywalizację o odsłonięte płytki.

Ostatni aspekt to bardzo estetyczne, odświeżone wydanie, które jakością niczym nie odstaje od współczesnych produkcji. Wielkie brawa dla Mariusza Gandzela za wykonaną pracę. Podsumowując recenzję: Tikal nadal wytrzymuje próbę czasu, pozostając tytułem o wzorcowej mechanice, prostych zasadach, interesującej rozgrywce, która dostarczy wielu pozytywnych wrażeń zarówno początkującym, jak i zaawansowanym graczom.

Plusy:

Minusy:

 

Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie egzemplarza gry do recenzji.