Spiskowcy

Intryga na średniowiecznym dworze

Autor: Artur 'GoldenDragon' Jaskólski

Spiskowcy
Władza to trudny kawałek chleba. Aby ją utrzymać, trzeba toczyć zacięty pojedynek w zmaganiach bezpośrednich, jak i zakulisowych. Każdy knuje przeciwko każdemu, a tylko najbardziej przebiegły wygra batalię o władzę.

Kojarzycie grę Abraca...what? z 2014 roku? Powinniście, gdyż sporo namieszała na rynku i zebrała sporo branżowych wyróżnień. Doczekała się nawet rodzimego wydania w 2016 roku jako Czary Mary. Autorem tej pozycji jest koreański designer Gun-Hee Kim. Warto zapamiętać to nazwisko, gdyż wydane w 2013 roku – Koryŏ o spiskach w steampunkowym uniwersum – też spotkało się z uznaniem szczególnie francuskiego rynku (w 2014 roku: Tric Trac Nominee, Fairplay À la cart Winner oraz As d’Or – Jeu de l'Année). Polska edycja tego tytułu ukazała się za sprawą Portal Games w 2016 roku jako Spiskowcy.

Bardzo podoba mi się format karcianek publikowanych w linii wydawniczej 2 Pionki. Po pierwsze pudełka są gabarytowo niewielkie, a po drugie na tyle jednak duże, aby pomieścić karty nawet w koszulkach. Tektura oczywiście najwyższej jakości z siateczką ochronną, a na to nałożone lakierowane ilustracje. Pięknie nam się rozwinął poziom wydawniczy w naszym kraju – nie ma się czego wstydzić przed zachodnimi kolegami i koleżankami. Pod wieczkiem znajdziemy grube, giętkie i śliskie karty – które, co mocno zaskakuje, w ogóle nie chcą się ścierać na krawędziach jak w większości gier!

Oprawę graficzną dla polskiej edycji przygotowała Anastasia Meylus i zdecydowanie jest ona lepsza niż ta w Koryŏ. Średniowieczny klimat znacznie bardziej cieszy oko, a fizjonomie postaci bardzo dobrze kontrastują w stosunku do ról, jakie przyszło im w grze odgrywać. Jedynie do gustu nie przypadł mi format instrukcji – dużej, dwustronnej, ale wielokrotnie składanej – nieporęczne to i ciężko czyta się takie długie kolumny tekstu. Na szczęście już treści reguł nie można nic zarzucić – przystępnie napisane. Całość wykonania bardzo przypadł mi do gustu (w pudełku znajdziemy jeszcze kartonowy znacznik pierwszego gracza) – życzyłbym sobie takiego formatu dla wszystkich nowo wydawanych małych karcianek.

Spiskowcy  nie posiadają jako takiej fabuły. Ot dowiadujemy się, że walczymy o wpływy na średniowiecznym zamku i staramy się przechytrzyć innych dworzan. Dokonamy tego poprzez zagrywanie kart Postaci i Wydarzeń przez 8 kolejnych rund. Kto zgromadzi najwięcej punktów wpływu – zwycięży w całej rozgrywce.

Na początku rozgrywki tworzymy trzy stosy. Pierwszy to zakryte i przetasowane wymieszane karty 45 postaci oraz 10 kart wydarzeń. Drugi to karty miejsc – czyli swoisty licznik odliczający kolejne rundy zabawy. Trzeci to karty zwycięstwa – każda o wartości 1 punktu wpływu. Gra trwa 8 rund, a każda podzielona jest na 4 fazy:

  1. Faza rozdania kart – każdy z uczestników rozgrywki otrzymuje tyle kart, ile wskazuje odsłonięta karta miejsca z bieżącej rundy (im późniejsza runda, tym mniej kart dociągniemy).
  2. Faza rozkazów – począwszy od pierwszego gracza i zgodnie z ruchem wskazówek zegara, każdy wybiera dowolną liczbę kart tego samego typu (np. 3 Biskupów czy 4 Najazdy) z ręki i kładzie je zakryte przed sobą.
  3. Faza akcji – w tej samej kolejności każdy gracz odkrywa wybrane przez siebie karty. Uczestnik zabawy i może rozpatrzyć efekty odkrytych kart tylko jeśli posiada w nich większość – więcej wyłożonych kart tego typu niż jakikolwiek inna osoba biorąca udział w rozgrywce.
  4. Faza końca rundy – w ustalonej kolejności gracze porównują z kartą miejsca liczbę wyłożonych kart (im późniejsza runda, tym więcej kart możemy zatrzymać na stole). Muszą odrzucić ich ewentualny nadmiar – karty Wydarzeń (Najazd Spisek) nie podlegają tej zasadzie! Potem następuje przekazanie znacznika pierwszego gracza kolejnej osobie – czas odsłonić nową kartę miejsca i rozpocząć nową rundę.

Po 8 rudzie następuje punktowanie: za posiadanie największej liczby postaci tego samego typu otrzymujemy ich wartość liczbową (postacie są numerowane od 1 do 9), każda karta wydarzenia to ujemny punkt, a karta zwycięstwa to 1 punkt wpływów.

Losowość w Spiskowcach jest na średnim poziomie, gdyż wszystkie odrzucone karty znowu należy wtasować do talii, dzięki czemu zasoby szybko wracają do gry. W zabawie na 2 osoby jest możliwość, że niektóre typy karty będą mniej reprezentowane niż inne. Im więcej osób, tym więcej kart w rękach graczy i rywalizacja jest zdecydowanie bardziej zażarta. O regrywalności tytułu decyduje 10 odmiennych zdolności umieszczonych na kartach Wydarzeń i Postaci. To niewiele, skoro wszystkie wzory mogą pojawić się podczas każdej rozgrywki, do tego autor nie przewidział żadnych dodatkowych wariantów gry. Bez dodatków trudno wróżyć pozycji zbyt długiego żywota. Pozycję ratuje za to krótki czas zabawy – pudełkowe 15 minut, choć częste tasowanie kart może irytować – zwłaszcza jeżeli chcemy to zrobić szybko, ale dokładnie.

Interakcja w tytule jest na umiarkowanym poziomie – jest kilka ataków, ale i też kilka kart obrony przed nimi. Klimat jest tu czysto umowny i gra mogłaby mieć zupełnie inny temat. Na plus trzeba zaliczyć portalową zmianę ze steampunku na średniowiecze – zdecydowanie tytuł jest teraz przyjemniejszy w odbiorze. Balans wydaje się dobry – zawsze mamy za dużo kart na ręce, a za mało miejsca na ich wyłożenie. Zasady nie są zbyt złożone, choć te 10 lat trzeba skończyć, aby umiejętnie kojarzyć zależności pomiędzy różnymi kartami.

Spiskowcy to porządnie wykonana pozycja zwłaszcza od strony produkcyjnej, a od strony mechanicznej porządna, acz rzemieślnicza robota. Ciekawy koncept, który jednak można by było rozbudować – zdecydowanie przez to cierpi regrywalność. To pozycja imprezowa, albo filler pomiędzy cięższymi tytułami. Nie jest to klasa gry towarzyskiej choćby niedoścignionej Cytadeli, jednak wydaje mi się, że nabywcy może przysporzyć sporo radości.

Plusy:

Minusy:

 

Dziękujemy wydawnictwu Portal Games za udostępnienie egzemplarza gry do recenzji.