Rio Grande

Za garść kart mniej

Autor: Artur 'GoldenDragon' Jaskólski

Rio Grande
Wielka rzeka Rio Grande to rzeka o długości prawie 3 tysięcy kilometrów. Swe źródło ma w Górach Skalistych, a przez większość swojego biegu wyznacza granicę między Stanami Zjednoczonymi, a Meksykiem. Hiszpanie nazywają ją: Río Bravo del Norte.
Piatnik to wydawca znany i ceniony za wysokiej jakości karty do gry. Rio Grande to próba stworzenia bardziej wymagającego produktu, jakim niewątpliwie są gry planszowe. Projektowaniem tego tytułu zajął się Michele Comerci, znany do tej pory z gier publikowanych na stronie internetowej. A jak mu poszło?
Pomaluj swoją rzekę
Nie ma co zaprzeczać – przepiękna ilustracja Arthura Wagnera na wieczku Rio Grande zapowiada przygodę w klimatach dzikiej, amerykańskiej przygody. Gra jest w francuskiej wersji (na szczęście, jest niezależna językowo) W pudełku znajdziemy dwie, kolorowe broszurki z zasadami – większą w języku Woltera, mniejszą - po polsku. Kluczowym komponentem gry jest 165 barwnych kart z fragmentami rzeki wykonanych na wysokim poziomie, choć po Piatniku spodziewać można byłoby się nieco więcej. Pudełko wykonane jest ze średniej, a plansza do gry z nieco grubszej tektury. Plansza, a właściwie tor punktacji wykonany jest w brązowo-czerwonej tonacji z mocno piaszczystym akcentem. Niestety, linie oddzielające poszczególne tory nie są specjalnie wyraziste, a spirala punktacyjna męczy po pewnym czasie oczy – jest bardzo długa (kuriozalne jest, że można osiągnąć w grze wyższy wynik niż pozwala na to tor punktacji, a instrukcja w tym wypadku zaleca zapisywanie punktów na kartce!). Ocenę Rio Grande na pewno podnosi obecność wytłoczki, o której tak wielu wydawców gier, niestety, zapomina (ciekawi mnie tylko, na jakie elementy jest otwór w środkowej jej części). Eleganckie, kolorowe, drewniane pionki (pięć sztuk) i mosty (4 komplety po 5 sztuk) dopełniają pełni obrazu zawartości pudełka z grą.
Świat Dzikiego Rio Grande
Rio Grande polega na "budowaniu" rzeki. Dokonujemy tego poprzez wykładanie z ręki kart, a każda zakończona rzeka punktuje. W każdej kolejce wykonujemy od 1 do 3 akcji (czy jak woli wydawca – ruchów). A są to: 1. Wyłożenie karty z rzeką – aby zacząć lub przedłużyć istniejącą rzekę (w grze może być maksymalnie 6 rzek jednocześnie). 2. Wyłożenie specjalnej karty (raz na turę gracza): 3. Zbudowanie mostu (raz na turę gracza) – tylko na karcie rzeki wyłożonej w tej turze. 4. Odrzucenie karty – można odrzucić z ręki kartę (na końcu kolejki uzupełniamy rękę zawsze do pięciu). Przy wykładaniu obowiązuje jedna zasada: kolor wody lub krajobrazu musi pasować do poprzedniej karty (wyjątek: mielizny) – długość rzeki nie jest niczym ograniczona. W grze są dwa momenty, gdy punktujemy – gdy rzeka zostanie "ukończona" i po rundzie, która następuje, gdy dobrana zostanie ostatnia karta ze stosu. Punkty otrzymują tylko gracze, którzy mają na rzece co najmniej jeden most. Gdy rzeka zostaje ukończona następuje podliczanie jej wartości. Począwszy od karty z mostem, aż do ujścia, każdy "etap"rzeki jest wart jeden punkt (jezioro warte jest aż 3).
Pierwsze, co zaskakuje przy zapoznawaniu się z zasadami, to duża różnorodność, jeśli chodzi o rodzaj kart: ponad 100 to zwykłe, a ponad 50 to specjalne karty. Jeziora i ujścia rzek mają wydźwięk pozytywny, a zakręty i mielizny wprowadzają negatywną interakcję. Przy bardzo agresywnej grze rzeki będą raczej krótkie, a sytuacja "na planszy" będzie się dynamicznie zmieniać. Oczywiście, o ile podejdą nam karty. Rio Grande to gra losowa, momentami nawet bardzo. Nie ma tu miejsca na wyszukaną taktykę w grze na dwie osoby. W większej grupie jest już miejsce na większe "kombinowanie". Można zawierać współpracę, chwilowe sojusze (w instrukcji o tym ani słowa, ale na pudełku znajdziemy informacje o "taktyce współpracy") z rywalami.
John Wayne nad rzeką Rio Grande miłośnikom kina na pewno skojarzy się z filmem z 1950 roku pod tym samym tytułem. W westernie tym główny bohater, niejaki podpułkownik Yorke, zostaje skierowany do Rio Grande, aby walczyć tam z plemieniem Apaczów. I zrobi to, acz w swój niekonwencjonalny sposób. Główną rolę Kirby Yorka zagrał sam John Wayne.
Jeśli chodzi o klimat ani z filmem, ani z rzeką gra Rio Grande nie ma nic wspólnego. Tematyka gry dodana została tu trochę na siłę. W tym aspekcie niech czytelnik nie da się zwieść się ani tytułowi, ani ilustracji z wieczka Rio Grande. Gra mogłaby równie dobrze być o zupełnie innej rzece.
Gra wspaniała?
Trudno jest mi ocenić Rio Grande. Sentyment do filmu z Johnem Waynem pozwolił mi dać duży kredyt zaufania temu tytułowi. Gra nie zawodzi, mechanika działa bez zarzutu. Tytuł wykonany jest na dość wysokim poziomie. (bliżej tu do spartańskiej, eleganckiej estetyki eurogry niż współczesnych gier rodzinnych). W Rio Grande może nie podobać się dość duża losowość, która może być minimalizowana w rozgrywce w większej grupie osób. Grę polecę na początek przygody z nowoczesnymi planszówkami, niedzielnym graczom i na rozgrywki w gronie rodzinnym – oczywiście, tylko tam, gdzie lubiana jest negatywna interakcja. Doświadczonym graczom jednak czegoś będzie brakować w Rio Grande. Plusy: Minusy:
Dziękujemy wydawnictwu Piatnik za udostępnienie gry do recenzji.