» Artykuły » Inne artykuły » Race For The Galaxy: The Gathering Storm

Race For The Galaxy: The Gathering Storm


wersja do druku

Cisza po burzy

Redakcja: Joanna 'Ysabell' Filipczak
Ilustracje: Koen 'Nobi' Devos

Race For The Galaxy: The Gathering Storm
Nie jestem uzależniony od Race for the Galaxy. Mam to pod pełną kontrolą. W każdej chwili mogę z tym skończyć. Jest wiele innych gier planszowych, które lubię. Grywam w RftG bo to po prostu dobra gra…

Dobra – kogo ja chcę oszukać. Jestem miłośnikiem RftG, rzadko zdarzają mi się tygodnie pozbawione przynajmniej kilku partii. Pokochałem tę grę głównie za tematykę (lubię SF), dużą ilość możliwych strategii i krótki czas rozgrywki. Kiedy usłyszałem o rozszerzeniu do mojej ulubionej karcianki, natychmiast zacząłem na nie oszczędzać. Po kilku tygodniach spędzonych bez przerwy śniadaniowej, do moich drzwi zapukał listonosz. Założyłem garnitur i powróciłem do świata bliskiej galaktyki.

No dobra – z tym garniturem to przesadziłem. Komu by się chciało tyle czekać.

Poniżej znajdziecie moje pierwsze wrażenia związane z dodatkiem, oparte na kilku partiach dwuosobowych (granych z wariantem dwuakcyjnym).


Przystawki


W środku pudełka można znaleźć 4 nowe światy startowe, 18 nowych kart, zestaw kart akcji dla piątego gracza, 17 czystych kart, 10 żetonów celów, instrukcję oraz materiały do rozgrywki jednoosobowej (kostka, plansza, żetony). Jak na produkt kosztujący około dziewięćdziesiąt złotych – strasznie mało. Jak się okazało – nie jestem ortodoksyjnym maniakiem RftG – czyste karty natychmiast zostały przeznaczone na zakładki, których mi zawsze chronicznie brakuje. Jedną z wielu zalet RftG jest dobre zbalansowanie– nie chciałem go zepsuć eksperymentując z samoróbkami.


Mięcho


Jak widać po odrzuceniu zapychaczy, zostało mi ponad dwadzieścia kart rozszerzających podstawową rozgrywkę. Plusem jest poprawiony egzemplarz karty "szulerni" (Gambling World), której oryginał zawierał błędy.

Na pierwszy ogień poszły światy startowe. Kolonia separatystów (Separatist Colony) to wariacja na temat Nowej Sparty (New Sparta). W zamian za słabszą stronę militarną rozwinięto eksplorację. Wiadomo – buntownicy muszą być czujni. Starożytna rasa (Ancient Race) to najmniej ciekawa "startówka" – ot zwykłe halo-źródło mielonki (czyt. materiału genetycznego), pominąwszy mniejszą ilość kart na starcie – nic szczególnego. Uszkodzona fabryka obcych (Damaged Alien Factory) jest trochę bardziej interesująca, bo wprawienie jej w ruch kosztuje nas jedną kartę z ręki. Na koniec zostawię mojego faworyta – świat skazany na zagładę (Doomed World) pozwala nam na darmową kolonizację innej planety, analogicznie jak zasobniki kolonizacyjne (Colony Pod) z podstawki.

Nowe "startówki" to najlepsza część dodatku – wnoszą dużo świeżości, nie zaburzając jednak równowagi gry. Mam też subiektywne wrażenie, że są jeszcze bardziej "klimatyczne" niż światy podstawowe. Inaczej mówiąc: na podstawie kilku partii mógłbym napisać opowiadanie SF – kolonia separatystów stająca na czele rebelii kontra upadające imperium, opuszczające skazaną na zagładę kolebkę własnego gatunku.

Pozostałe karty z dodatku spokojnie by wystarczyły na rozwinięcie i zamknięcie fabuły. Wzmocnieniu uległy praktycznie wszystkie odmiany strategii obecnych w RftG – miłośnicy blitzkriegu otrzymali kilka nowych światów do podbicia, zaś miłośnicy produkcji i konsumpcji kosmicznych zasobów (niekoniecznie wyskokowych) – nowe rynki zbytu. Nowe galaktyczne projekty kontynuują ten dualizm – można zbudować galaktyczne imperium strachu (czytaj: "I am Your father, Luke") lub rozpocząć terraformowanie planet (odpowiednio Imperium Lords i Terraforming Guild). Dzięki kilku nowym kartom obcych, zaczęła powolutku kiełkować strategia "na aliena" – póki co wystarczyła mi na wygranie jednej partii.

Nie zrozumcie mnie źle – te dwadzieścia kilka kart nie przewraca rozgrywki do góry nogami. To raczej drobne modyfikacje niż przełomowe zmiany. Pominąwszy ulepszoną logistykę (Improved Logistics) nie zmieniają charakteru gry. Mam przeczucie, że karty związane z terraformowaniem i imperium pokażą swój pazur w następnych dodatkach. Dzięki większej ilości kart manipulujących kosztami, interakcja między graczami nieco wzrosła. Kontrola tempa gry stała się jeszcze trudniejsza. Oczywiście dla osób nie przepadających za interakcją pośrednią, RftG nadal pozostanie "wieloosobowym pasjansem".


Deser


Nowe karty celów mogłyby poprawić interakcję między graczami. W teorii wyglądają obiecująco – za spełnienie określonych warunków można otrzymać dodatkowe punkty zwycięstwa. Część z celów zakłada rywalizację z innymi graczami (np. posiadacz największej siły wojskowej może dostać 5 PZ).

W praktyce cele nie przypadły mi do gustu – niezerowa losowość RftG staje się bardzo irytująca w momencie, gdy odpowiedni układ kart decyduje o zwycięstwie. Oczywiście, cele zwiększają ilość i wagę podejmowanych w trakcie gry decyzji – jednak "goły" RftG w zupełności mnie w tych aspektach satysfakcjonuje. Dodatkowo karty celów wydłużają oczekiwanie na swoją kolejkę, przez co gra traci nieco na dynamice.

Znacznie lepiej prezentuje się wariant jednoosobowy – o wiele bardziej rozbudowany niż ten wymyślony przez fanów. Przy pomocy kostki i algorytmów zawartych na planszy robot potrafi całkiem dobrze zastąpić żywego przeciwnika. Zaryzykuję tezę, że jest to jeden z najlepszych kartonowych emulatorów człowieka – wszystkie patenty znane z Ys lub Alhambry przy nim wysiadają.

Na moje (nie)szczęście Ysabell (moja Narzeczona) jest również miłośniczką RftG – toteż nie miałem okazji do zbyt wielu testów kartonowej inteligencji. Równie rzadko zdarza mi się grywać w planszówki w gronie pięciu osób – więc wariant pięcioosobowy też mi się raczej nie przyda.


Podsumowanie


W życiu fanatyka bywają trudne chwile. Ocena RftG:TGS to jedna z nich. Z jednej strony nowe światy startowe są świetnym urozmaiceniem rozgrywki, a karty dodatkowe wzbogacają podstawkę o kilka nowych możliwości. Z drugiej – mam świadomość, że spora część zawartości pudełka nie będzie mi zbyt przydatna. Być może wykorzystam kiedyś wariant jednoosobowy lub spróbuję "przeprosić się" z celami. Jednak do wymyślania nowych kart nie ciągnie mnie praktycznie w ogóle. Jeżeli dodamy do tego bardzo wysoką cenę dodatku, trudno jest mi go jednoznacznie polecić. Nie żałuję zakupu, nie wiem jednak czy bym go powtórzył.

Kogo ja oszukuję. Oczywiście, że bym go powtórzył – bo fanatycy nie myślą logicznie. Tak więc – jeśli zastanawiasz się nad jego zakupem – to ten dodatek nie jest dla Ciebie. Za tę cenę możesz kupić drugą samodzielną planszówkę.

Jeśli zaś, tak jak ja, nie widzisz problemów w poświęceniu kopy pieniędzy na dwadzieścia kilka nowych kolorowych kartoników – proszę o kontakt. W sekcie raźniej.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę



Czytaj również

Race for the Galaxy
(Space) Opera za trzy grosze
- recenzja
New Frontiers
Odgrzewany kosmos
- recenzja
Race for the Galaxy: Narodziny Imperiów
Zbuduj galaktyczne imperium i nie daj się wyprzedzić
- recenzja
Zbuduj swoje miasto
Race for the… Building!
- recenzja
Phoenicia
Stracone zachody Lehmanna
- recenzja

Komentarze


~geko

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+1
Grałem wczoraj raz i podobało mi się. Cele mi nie przeszkadzały, wręcz dodawały dodatkowej głębi. Te kilka nowych kart jednak całkiem dużo zmieniało w rozgrywce.
A co do "Gambling World", to wymienili go nie ze względu na błędy we wcześniejszej wersji. ale na dodanie nowych kart. Bo właśnie na "Gambling World" jest tabela przedstawiająca ilość różnych kart w grze.
08-11-2008 15:37
Neurocide
   
Ocena:
0
Niestety - mówię to wszędzie, gdzie się da - cena to przegięcie.
08-11-2008 19:25
~Gregg

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Zupełnie nie rozumiem tego fragmentu o garniturze...
09-11-2008 13:51
Ezechiel
    Hmm
Ocena:
0
Bez garnituru do obiektu kultu?
09-11-2008 14:48
Szczur
    Przypomniałeś mi
Ocena:
0
że zapomniałem kupić RftG, na szczęście na dodatek po przeczytaniu recenzji zdałem save'a ;)
10-11-2008 14:27
Ezechiel
    Hej!
Ocena:
0
Przy jakiejś okazji mogę Ci go pokazać. Sam będziesz żałował - bo podstawka bije dodatek na głowę. Mi akruat RftG podobał się znacznie bardziej niż Agricola.
10-11-2008 22:05
~

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
-1
Znowu ta "N"arzeczona się przewija. Ok, już wiemy, jesteście narzeczeństwem. Dość?
11-11-2008 16:34
~geko

Użytkownik niezarejestrowany
    @Neurocide,
Ocena:
0
masz rację, cena jest kosmiczna.
11-11-2008 18:05
~Andy

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Ja też całkowicie panuję nad nałogiem: po prostu stopniowo zwiększam dawkę! ;)

Ciesz się, że nie musisz grać z robotem - to dopiero jest trauma! Z Narzeczoną masz przynajmniej szansę wygrać od czasu do czasu. :D
12-11-2008 13:25

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.