Pędzące żółwie

Szybka piłka

Autor: Zuzanna 'suzysparrow' Jaskółka

Pędzące żółwie
Pędzące żółwie to nowa gra wydana przez Egmont, opowiadająca o wyścigu kolorowych żółwi, dążących do upragnionej grządki sałaty. Gra jest przeznaczona dla dzieci, a jej autorem jest, nie wymagający przedstawiania, Reiner Knizia, mający na swoim koncie niespełna trzysta gier, w tym szereg globalnych hitów. Pędzące żółwie otrzymały nagrodę Najlepsza Dziecięca Gra Roku w Czechach w roku 2005 i były nominowane do tytułu Dziecięca Gra Roku w Niemczech (w 2005 roku) i Najlepsza Gra Roku we Francji (w 2007 roku). Rodzicom młodszych dzieci mogę polecić tę, z pewnością rozwijającą, grę dla maluchów. Pociechy oczywiście powinny pozostawać pod opieką, bo karty i figurki nie nadają się do memłania w buzi. Rodzice-planszówkowicze, mogą w Pędzących żółwiach odnaleźć grę-wprowadzenie do świata planszówek dla swoich dzieci, może nie takich znowu najmniejszych, bo wydawca na pudełku podaje dolną granicę wieku – 5 lat.
Żółwiowe skarby, czyli zawartość pudełka.
W małym, solidnym zielonym pudełku znajdziemy; Trzeba przyznać, że gra jest bardzo ładnie wydana i cieszy oko, szczególnie wizerunkami uśmiechniętych i kolorowych żółwi.
Sałata jest zawsze bardziej zielona na sąsiedniej grządce czyli zasady gry
Na początku rozgrywki gracze losują kolor żółwia, którego będą starali się doprowadzić do grządki z sałatą. Kolor sprawdzany jest w tajemnicy przed innymi graczami, i pozostaje dla nich sekretem do samego
końca gry. Następnie gracze otrzymują po pięć kart i rozpoczyna się wyścig. Do zawodów stają zawsze wszystkie żółwie, w pięciu kolorach – nawet jeśli nie każdy żółw ma swojego sekretnego opiekuna. Wśród kart, którymi dysponują gracze, znajdują się takie, które pozwalają przesunąć wybranego żółwia do przodu lub do tyłu, oraz pozwalające "podgonić" peleton przez żółwia na ostatniej pozycji. O tym, którego żółwia można przesunąć w ten sposób, decyduje kolor gadziny na karcie (tęczowy oznacza, że możemy sami wybrać przemieszczanego żółwia). Na jednym polu może znaleźć się więcej żółwi, jednak kolejne gady wchodzące na dane pole ustawiane są na grzbiecie tych już obecnych na danej pozycji. Jak widać, w czasie gry będziemy przemieszczać różne żółwie, nie tylko tego, którego wylosowaliśmy. Żółwie, które znalazły się na grzbiecie innych, mają zagwarantowany przejazd na gapę. To dość ciekawy zabieg, który z powodzeniem mógłby znaleźć zastosowanie w bardziej taktycznych grach. Wygrywa gracz, którego żółw jako pierwszy dojdzie do mety.
Jak dużo jest pędu w pędzących żółwiach?
Moim celem było sprawdzenie przydatności gry dla starszych odbiorców. Na pierwszy rzut oka Pędzące żółwie sprawiały wrażenie tytułu idealnego do zaadoptowania na potrzeby party game, chociaż maksymalna liczba pięciu graczy byłaby tu poważnym ograniczeniem. Po kilku rozgrywkach jednak, stało się jasne, że gra może dostarczać rozrywki tylko na etapie całkowitego napadu głupawki. W samej rozgrywce nie mamy praktycznie żadnej możliwości wpływu na zdarzenia w grze, a poziom chaosu wzrasta wykładniczo wraz z liczbą graczy. Ograniczenie do pięciu kart na ręce sprawia, że częstokroć nie mamy wyboru i musimy zagrać "co bądź", bez taktycznego rozplanowania dalszych ruchów. Żółwie rozłażą się po planszy niczym bezładne stado baranów i przewidzenie ich konfiguracji w następnej turze jest zadaniem niewykonalnym. Tym, którzy próbowali do tematu podejść na poważnie i spróbować z rozmysłem wygrać wyścig, raz po raz na usta pchało się wyrażenie "bez sensu…". Często zdarza się, że w ręce mamy tylko karty pomagające innym żółwiom, i długo nie uda nam się pomóc własnemu faworytowi.
Na zakończenie. Nie dla psa kiełbasa, rzekł żółw żując sałatę na mecie…
Podsumowując, Pędzące żółwie to prosta w swoich zasadach, ładna i szybka gra planszowa przeznaczona dla dzieci. Dorosłych graczy, reprezentujących podejście eksperymentalne przy poszukiwaniu dobrej zabawy, muszę uprzedzić: Pędzące żółwie to jedna z tych gier, która została idealnie zaprojektowana na potrzeby młodszych odbiorców, i tylko ich. Mając to na uwadze, nie wchodźmy na plac zabaw, żeby później marudzić, że zabawki są dla nas za małe.
Dziękujemy wydawnictwu Egmont za udostępnienie gry do recenzji
Ocena: 4/10 (dla dorosłego planszówkowicza), 8,5/10 (dla dziecka)