Pastiche

Sztuka wkracza na planszowe salony

Autor: Daniel 'ScripterYoda' Oklesiński

Pastiche
Spoglądając na typowy plan lekcji przeciętnego polskiego ucznia, planszomaniak widzi często jedną rzecz – nieograniczoną możliwość do promocji planszówek, jak i do jednoczesnej nauki danego przedmiotu. Praktycznie na każdej lekcji da się wykorzystać jakąś pozycję i nie trzeba się ograniczać do wyboru tytułów typowo edukacyjnych. Biologia? Fauna. Geografia? Travel Blog. Polski? Jakakolwiek gra słowna. Matematyka, informatyka? Gra rozwijająca logiczne myślenie Historia? Pierwsza z brzegu gra historyczna, choćby 2 de Mayo. Wydawać by się mogło, że, na przykład, plastyk nie może nic zdziałać na tym polu, jednak od niedawna, dzięki grze Pastiche, i on może uczyć bawiąc.
Pastiche to gra autorstwa Seana D. MacDonalda, wydana nakładem Gryphon Games. Tematycznie wcielamy się w malarzy, którzy próbują odtworzyć największe dzieła minionych artystów. W praktyce oznacza to, że przez dokładanie kafelków staramy się zdobyć odpowiednie farby, dzięki którym możemy ukończyć malowidła. Aspekt edukacyjny leży w dwóch, a nawet w trzech, kwestiach. Po pierwsze, możemy się nauczyć jaki kolor daje odpowiednia mieszanka innych barw oraz podziału kolorów (na podstawowe, drugo- i trzeciorzędne). Po drugie, w chwilach wolnych od myślenia możemy się wczytać w posiadane tabliczki. Dowiemy się w ten sposób kto, jaką techniką i kiedy namalował obraz oraz jak się on nazywa i gdzie jest wystawiany. Trzecia rzecz do nauczenia się, ze skierowaniem na męską część populacji, to nowe kolory. Dzięki Pastiche być może(z naciskiem na "może") niektórzy zaczną rozróżniać fioletowy od purpury i od magenty. W razie czego proszę się nie martwić, ja, już pięć minut po rozgrywce, nie potrafiłbym wskazać odpowiednich barw. Przy edukowaniu ważne jest, aby rekwizyty prezentowały się w należyty sposób. O "miodności" wykonania Pastiche można by się rozpisywać bez końca. Zacznę od wyglądu zewnętrznego. Pudełko jest grube na około 5 (słownie: pięć) milimetrów (!). Nie ma praktycznie żadnej szansy, aby się porwało czy pękło na rogu. W środku znajdziemy jasną i czytelną instrukcję, a poza tym wiele świetne wykonanych elementów – grube i trwałe kafelki, śliczne, błyszczące tabliczki z obrazami i wytrzymałe karty. Wszystko to w dodatku ma swoje własne miejsce w bardzo użytecznej wyprasce. Jedyną skazą na diamencie jest ogromna plansza, która zajmuje zdecydowanie za dużo miejsca. Zmniejszenie jej nawet czterokrotnie nie obniżyłoby komfortu rozgrywki, a zaoszczędziłoby sporo miejsca na stole.
Na oddzielny akapit zasługują perypetie "wydaniowe" gry. Otóż, na rynku dostępne są dwie wersje Pastiche. Pierwsza, czyli angielska, na podstawie której jest napisana instrukcja oraz druga, międzynarodowa. Główną różnicą są przede wszystkim mini-sztalugi dodane do drugiej edycji, na których można trzymać swoje obrazy. Przepięknie prezentują się one na stole i są bardzo klimatyczne. W nowszej edycji zwiększono też czytelność na płytkach i w instrukcji, zmieniono jedną drobniutką zasadę, dostępne dodatki są też kompatybilne tylko z nią. Zmieniła się także, niestety na niekorzyść, cena. Ogółem mówiąc, jeśli komuś bardzo podobają się sztalugi lub zamierza inwestować w dodatki, to powinien poszukać drugiej edycji. Pora przejść do samych zasad. Czy Pastiche to nudna edukacyjna gra czy może obroni się też jako pozycja po prostu do pogrania? Muszę przyznać, że zasady oferują nam całkiem spore bogactwo wyborów. Dzieje się tak dzięki głównemu mechanizmowi, czyli dokładaniu heksagonalnych kafelków do wspólnej planszy. Każdy gracz musi dołożyć jeden taki kafelek raz na turę. Następnie patrzy jakie kolory powstały na bokach. Przykładowo, czerwona plamka obok żółtej pozwoli nam wziąć kartę pomarańczową. Celem gracza jest namalowanie obrazu, czyli zebranie odpowiedniej palety barw. Po ich odrzuceniu dzieło uznaje się za skończone i przynosi nam ono odpowiednią liczbę punktów zwycięstwa.
Dzięki prostemu mechanizmowi dokładania kafelków i kilku zasad z nim związanych, których nie będę tu wymieniał, do Pastiche wprowadzono całkiem spory czynnik decyzyjny. Dokładając kafelek musimy nie zwracać uwagi tylko na to, co my sami zdobędziemy, ale także na to jaką sytuację będzie miał przeciwnik. Choć nie jest to całkowicie kontrolowalne, to da się w pewien sposób blokować przeciwnika. Sama gra nie należy do ciężkiej kategorii, jest to raczej lekka pozycja, jednak nadal można, przynajmniej trochę, pokombinować nad ruchem. Niezależnie od ilości graczy, rozgrywka jest tak samo płynna. Troszkę może się zwiększyć czas oczekiwania na swoją turę, ale ten można przeczekać na doedukowywaniu się w zakresie historii sztuki na podstawie informacji zawartych na naszych tabliczkach. Interakcja nie stoi na bardzo wysokim poziomie, jednak nie jest to zdecydowanie pasjans. Da się, o czym już pisałem, odrobinę blokować przeciwnika, można tez handlować z nim kartami.
Pastiche to, poza grą edukacyjną, bardzo porządna gra rodzinna. Niczego w niej nie brakuje. Wydanie jest oszałamiające, decyzje nierzadkie i niełatwe, a dodatkowo można się nauczyć niejednego o kolorze i historii sztuki. Choć nie ma w niej żadnej rewolucyjnej mechaniki, to na niedzielne spotkanie to świetny wybór. Naprawdę warto zagłębić się w świat malarstwa i przynajmniej spróbować rozpoznać szkarłat od czerwieni. Plusy: Minusy:
Dziękujemy sklepowi REBEL.pl za udostępnienie egzemplarza gry do recenzji.