Osadnicy z Catanu: Na podbój Europy

Handluj, sprzedawaj, bogać się!

Autor: Daniel 'ScripterYoda' Oklesiński

Osadnicy z Catanu: Na podbój Europy
W 1996 roku Klaus Teuber umożliwił niemieckim graczom zasiedlanie wyimaginowanej wyspy stworzonej z kilkunastu heksów. Epidemia zasiedlania szybko zaraziła cały świat. Do Polski dotarła stosunkowo niedawno, bo w 2004 roku. Osiedlać się możemy jak tylko chcemy. Do wyboru mamy (licząc tylko edycje polskie!) klasyczną wersję planszową, dwie karciane (szybką i dla dwóch osób) oraz jedną kościaną. Ale, ale… Ciągle mamy się osiedlać? To się już człowiek znudzić może! I na taki problem Klaus Teuber znalazł rozwiązanie… Osadnicy z Catanu: Na Podbój Europy to najnowsza gra od Galakty spod znaku Catanu. Po ogromnym sukcesie, jaki w Ameryce zdobyła specjalna wersja przeznaczona na tamten rynek – Settlers of America: Trails to Rails, Kosmos zdecydował się wydać europejską wersję tego tytułu skupiającą się na handlu w Europie.
Ducha Catanu, choć akcja toczy się w Europie i opowiada o handlu, czuć przez całą rozgrywkę przez zachowanie głównego mechanizmu. Tak, jak w dziele sprzed 16 lat, planszę podzielono na heksy, a graczom dano możliwość umieszczania przy nich budynków (a dokładniej, placówek handlowych), które, po wyrzuceniu odpowiedniej liczby oczek na kościach (identycznej z tą znajdującą się na sąsiadującym heksie) produkują surowce. Tutaj także, po rzucie "siódemki" do akcji wkracza złodziej. Jedną z różnic jest jedna moneta, którą dostajemy w ramach pocieszenia za brak jakiejkolwiek produkcji. Za dwie jej sztuki możemy kupić jakikolwiek surowiec. Choć trzon gry pozostał taki sam, zmieniły się zupełnie możliwości, jakie gracz ma przed sobą. Po pierwsze, nie gramy o punkty zwycięstwa, a o jak najszybszą sprzedaż posiadanych towarów, jakie posiadamy. Dodatkowo, przed rozgrywką na niektóre towary musimy położyć handlówki placowe, a więc musimy najpierw wybudować swoją filię w jakimś europejskim mieście, aby odblokować możliwość sprzedaży. Droga do zwycięstwa to tak właściwie mozolne zbieranie surowców, aby móc wykonać ciąg akcji uwieńczonych sprzedaniem jednego towaru. Aby tego dokonać, musimy najpierw wynająć kupca, a potem go przemieścić. Jeśli nasz pionek skończy ruch w pustym mieście założy on filię, co w grze oznacza się zamianę pionka na budynek. W ten sposób odblokujemy jeden żeton towaru. Aby go sprzedać, musimy najpierw wynająć wóz kupiecki, następnie wybudować szlaki handlowe, aby ostatecznie pojechać wozem przez te ostatnie i sprzedać towary sąsiadującym miastom nieodwiedzonych przez innych kupców (wkładamy towar pod każde miasto przeciwnika, z którym, podczas swej drogi, będzie sąsiadował wóz).
Na początku może się to wydawać trochę skomplikowane, tym bardziej, że zasad jest jeszcze trochę. W rozgrywce występuje jeszcze, między innymi, wymiana między graczami (czyli kolejny mechanizm rodem z oryginalnych Osadników), cło za ruch po drogach czy nagrody pieniężne za łączenie odizolowanych miast. Jednak już po dwóch turach wszystko staje się klarowne i rozgrywka przyspiesza. Mimo tego, długie tury graczy są dość sporym problemem. Ilość możliwych akcji do wykonania jest dość spora (około dziesięciu), co prowadzi do długiego czasu oczekiwania na swoją turę już w rozgrywce trzyosobowej. W zależności od posiadanego czasu możemy wybrać krótki lub pełny wariant rozgrywki. W tym drugim gramy na większej mapie Europy oraz musimy sprzedać więcej towarów, aby wygrać, przez co rozgrywka zajmuje więcej czasu. Trzeba przyznać, że nawet wariant krótki nie jest bardzo szybki. Partia w trzy osoby trwa ponad godzinę. Na podbój Europy jest zdecydowanie dłuższy od zwyczajnych Osadników. Rozgrywka jest też bardziej wymagająca. W Osadnikach mogliśmy zbliżać się do zwycięstwa przez budowanie osad, miast oraz kupowanie kart rozwoju. Tutaj musimy patrzeć dużo bardziej naprzód. Aby zdobyć punkt, nie wystarczy mieć odpowiednich surowców i wybudować osady, ale trzeba zaplanować długi ciąg akcji, przez co gra jest dużo bardziej strategiczna. Paradoksalnie, chociaż jestem fanem serii "osadnikowej", to nie lubię głównego członka rodziny – Osadników z Catanu. Wydają mi się zbyt losowi i banalni. Na podbój Europy podoba mi się dużo bardziej. Klaus Teuber zastosował kilka chwytów, aby zmniejszyć losowość. Nadal może ona czasami irytować, jednak nie jest już tak dokuczliwa. Jak już wspominałem, gra jest dużo bardziej strategiczna, dzięki czemu gracz czuje, że postawiono mu nie lada wyzwanie. Choć przez to najnowsza wersja Osadników gorzej nadaje się do wprowadzania nowych graczy, darzę ją o wiele większą sympatią.
Klaus Teuber, tworząc Na podbój Europy, dokonał mariażu Osadników z Catanu oraz średniej ciężkości euro gry. Nie stworzył w ten sposób nowego gatunku, wręcz przeciwnie, zaprojektował coś, co już wcześniej było. Tym samym, kupnem nowej wersjiOsadników z Catanu powinny się zainteresować dwie grupy graczy. Po pierwsze, miłośnicy serii o heksowej wyspie, dla których powinien to być wręcz zakup obowiązkowy. Po drugie, osoby, które jeszcze nie znają, bądź nie mają, żadnej gry strategicznej na godzinę lub dwie. W takim przypadku Na podbój Europy świetne wypełni tę lukę. Pozostali mogą spróbować, jednak nie jest do pozycja obowiązkowa dla planszomaniaków. Plusy: Minusy:
Dziękujemy Wydawnictwu Galakta za udostępnienie egzemplarza gry do recenzji.