Najazd turystów

Wakacje takie sobie

Autor: Henryk Tur

Najazd turystów
Jeśli na wakacje zabiera nas Reiner Knizia, można spodziewać się miejsca, w które będzie chciało się wracać. Szturm rodzin na hotele i domki na plaży zapowiada się nieźle, jednak ogólnie całe te wakacje są dość mocno… takie sobie.

Najazd turystów to pozycja, za którą stoi jedno z najbardziej potężnych i rozpoznawalnych nazwisk w świecie gier planszowych – Reiner Knizia. Ilustracje do niej popełnił Janusz Wyrzykowski. Zabawa przeznaczona jest dla 2-4 graczy w wieku od 8 lat w górę. Zanim wyjaśnię, o co w niej chodzi, najpierw o zawartości kwadratowego pudełeczka. Kryje się w nim 50 kart turystów (pięć zestawów kolorystycznych po 10 sztuk każdy), 5 kafelków domków i tyleż samo kafelków hoteli, złoty żeton o wartości 5 punktów oraz 10 żetonów o wartości 1 punktu. Poza tym otrzymujemy cztery znaczniki graczy. Kafle wykonano z solidnej tektury, jednak same karty są nieco cienkie i można nieopatrznie je rozedrzeć. Jeden minus – w pudełku dostajemy samotny woreczek strunowy, w którym najlepiej trzymać karty. Reszta elementów przemieszcza się swobodnie po wnętrzu, chyba że sami zorganizujemy na nie opakowania.

Przygotowania do wakacji

Rozgrywka, zwłaszcza pełnym składzie, wymaga nieco miejsca, ponieważ musimy rozłożyć wszystkie 10 kafelków na stole, pamiętając o tym, że gracze będą z każdej strony dokładać karty, dobrze zatem, aby była pomiędzy nimi odpowiednia przestrzeń. Każdy z graczy bierze znacznik, na którym może znajdować się fragment plaży, dżungli, góry lub widok morza z motorówką. Takie same elementy widać koło domku lub hotelu na kafelku. Podczas rozgrywki jej uczestnik będzie kładł przy nich zagrywane przez siebie karty – co jest bardzo praktyczne i pozwoli na unikanie pomyłek oraz kłótni o to, kto jaką kartę zagrał, gdyż kolory nie są przypisane do poszczególnych graczy.

Talię 50 kart turystów tasujemy, 2 ze szczytu odkładamy do pudełka bez podglądania, a każdy z uczestników zabawy dostaje 8 losowych. Na karcie może znajdować się wartość od 1-5, wyrażana w gwiazdkach. Są one również na każdym kafelku z domkiem – jeśli gracz ma w ręku kartę z 4 gwiazdkami, może ułożyć ją z boku domku, przed którym widnieje taka sama ich liczba, przy czym kolor nie jest istotny. Odgrywa natomiast ważną rolę w przypadku hoteli. Każdy kafelek hotelu mą inną barwę – tutaj można kłaść wyłącznie karty o takiej samej, ale z kolei liczba gwiazdek na nich jest mało ważna.

Wakacje czas zacząć!

Jak wygląda rozgrywka? Pierwszy z graczy wybiera, gdzie położy swoją kartę, następnie ją tam umieszcza i dociąga kolejną. Potem to samo robią następni. Prościej się nie da, prawda? Gdy kart na stosie zabraknie, rozgrywka toczy się do momentu, aż wszyscy nie pozbędą się trzymanych w rękach. Liczy się punkty zdobyte za domki i hotele, ponadto osoba, która jako pierwsza zdobyła 2 domki, dostaje żeton 5 punktów, a kto po położeniu ostatniej karty będzie mieć ich najwięcej – wygrał.

No właśnie, a jak zdobywać domki i hotele? W przypadku domku jego "zdobywcą" zostaje ten gracz, który umieścił przy nim najwięcej kart. Przykładowo – przy domku z 3 gwiazdkami pierwszy gracz umieścił 4 turystów, drugi – 2. Wygrywa pierwszy i zyskuje za to tyle punktów, ile gwiazdek przed domkiem, czyli w tym przypadku 3. Osoba na drugim miejscu dostaje żeton z 1 punktem. Solą gry w przypadku trzech i czterech osób jest remis – gdy liczba kart ułożonych przez graczy jest równa. Wówczas nikt nie zdobywa domku, ale osoba będąca na trzecim miejscu zyskuje jeden. Podobne rozwiązanie obowiązuje, gdy grają cztery osoby, pierwsza wygrywa liczbą kart, a dwie remisują na drugim miejscu – nie dostają wówczas niczego, a osoba na ostatnim otrzymuje punkt. Jest to istotne dlatego, że podczas rozgrywki śledzimy poczynania konkurentów i przez odpowiednie wykładanie turystów możemy blokować oponentom możliwość zdobywania punktów. W przypadku hoteli zwycięzca otrzymuje ich 5, a osoba na drugiej pozycji – 1. Przy remisie obowiązują reguły jak przy domkach.

 Jak się wypoczywa na wakacjach?

Najazd turystów to gra lekka, łatwa i przyjemna. Kluczem do sukcesu są otrzymane na początku karty, które praktycznie determinują styl zabawy. Jeśli na starcie otrzymujemy trzy karty z trzema gwiazdkami, to jasne jest, że będziemy starali się zdobyć domek z taką ich ilością. Trafia się kilka w jednej barwie – uderzamy na korespondujący z nią hotel. Nie ma miejsca na żadne wysublimowane strategie czy taktyki, rozgrywka toczy się szybko – góra 30 minut przy czterech osobach, a jedyne zagrywki, jakie da się przeprowadzić zgodnie z planem, to wspomniane wcześniej blokowanie zdobywania punktów przez innych graczy.

Tytuł sprawdza się najlepiej w pełnym gronie, choć wówczas wymaga sporej przestrzeni. Przy dwóch osobach od samego początku widać, kto ma chrapkę na jaki obiekt, co pozwala na skuteczne blokowanie poczynań przeciwnika. Przy trzech i czterech nigdy nie wiadomo, kto i z jakiej strony uderzy, psując nam plan zdobywania upatrzonego obiektu – a wtedy trzeba zmienić taktykę.

Jakie wspomnienia z wakacji?

W Najazd Turystów zagrałem kilkakrotnie w różnym gronie i z osobami w różnym wieku. Pierwsza rozgrywka była zazwyczaj nauką zasad, dopiero w drugiej i trzeciej wszyscy już sobie doskonale radzili. Jednak trzy rozegrania to szczyt tego, na co ma się ochotę – jest miło i szybko, ale kompletnie bez klimatu czy ducha wakacji, choć oprawa graficzna kart i kafelków cieszy oko. Po prostu jest to tytuł na jedno posiedzenie, doskonały dla zabicia 20-30 minut, ale ciężko znaleźć powody, aby do niego powrócić.

Można zatem stwierdzić, że jest to średniak, który wad co prawda nie ma, ale z drugiej strony niczym nie przyciąga. Prościutka zabawa, za którą stoi wielkie nazwisko, ale jak widać – na zaplanowanie naprawdę ciekawych i atrakcyjnych wakacji jednak zabrakło pomysłów.

Plusy

Minusy

Dziękujemy wydawnictwu Nasza Księgarnia za egzemplarz gry do recenzji